01/06/2025
Nigdy nie lubiłam publicznie występować. Czytać czytanek na głos w czasie lekcji. Publicznie śpiewać, tańczyć.
Nadmierna ekspozycja powodowała we mnie szereg trudnych emocji, a przy tym trzęsły mi się ręce, głos drżał, oddech przypominał łapanie powietrza przez rybę wyciągniętą na brzeg.
Bardzo chciałam być widziana, ale wybierałam być tłem, najlepiej jasnym;) ale jednak tłem.
Moim nieodłącznym towarzyszem w tym działaniu lub unikaniu (jak kto woli) był lęk. To on, służył mi jako wierny towarzysz wszystkich moich prób ekspozycji. Bardzo chciałam i jednocześnie bardzo unikałam. Uciekałam tak naprawdę nie od ekzpozycji, bo tego zawsze bardzo pragnęłam, ale od lęku przed upokorzeniem.
W moim otoczeniu, kiedy byłam dzieckiem, kobiety upokarzały mężczyzn, a mężczyźni kobiety. Matki upokarzały dzieci, bracia upokarzali siostry i na odwrót. Kuzynki kuzynów i wujkowie ciocie. Sąsiad sąsiadkę, a ona jego.
Dziś wiem, że taki lęk blokował mnie przez większość życia. Umiałam recytować wiersze, grać na pianinie, czytać nuty, śpiewać, tańczyć brzuchem, układać piękne rymy i pisać dobre teksty, ale wybierałam być tłem.
Dziś wiem, że nadal go w sobie noszę i potrafię go poczuć, powiedzieć "cześć, poznaję Cię"
Dziś ujawniam, że się boję.
Dzielę się z Wami tym moim, wypartym kawałkiem Gestaltu, który został w mojej głębi ukryty, bo wydawało mi się, że nie pasował do mojej całości. Bo inni mówili, widzieli mnie inaczej. Uhm.
Dziś ten lęk pasuje mi idealnie, jak puzell który zagubił się lata temu. Taka jestem. I oto staję, przed sobą i wami, ze swoimi lękami, ze swoimi wilkami. Oto ja, Ola