12/09/2025
Jak uciec od trudnych emocji?
Wyobraź sobie, że w twojej kuchni stoi stara, masywna zamrażarka. Na pierwszy rzut oka wygląda zwyczajnie, ale w środku siedzi potwór. Nie taki z bajki – ten jest lepki, ciężki i głośny. To twoje trudne emocje: lęk, smutek, złość, poczucie winy. Za każdym razem, gdy próbujesz otworzyć wieko, potwór ryczy, wali pięściami i przypomina o sobie. To nieprzyjemne, więc zamiast zajrzeć do środka, dociskasz wieko jeszcze mocniej. Kładziesz na nim krzesło, potem stół, a czasem nawet siadasz na nim całym ciężarem ciała, byle tylko nic się nie wydostało.
Przez chwilę czujesz ulgę. Potwór cichnie, a ty myślisz: „Uff, mam to pod kontrolą.” Ale to tylko pozory. W środku on wcale nie zniknął – przeciwnie, nabiera sił, gromadzi energię, rośnie w ciemności. Im dłużej trzymasz go zamkniętego, tym bardziej staje się niebezpieczny. Kiedy zamrażarka w końcu się uchyli – bo zawsze w końcu się uchyla – potwór wyskoczy jeszcze większy, jeszcze głośniejszy i jeszcze bardziej przerażający.
Unikanie działa właśnie w ten sposób. Każdy TikTok, każda godzina scrollowania, każda szybka ucieczka w rozproszenie jest jak dokładanie kolejnej kłódki na wieko zamrażarki. Wydaje się, że to działa – cisza, spokój, emocje uwięzione. Ale pod spodem wszystko żyje. Potwór nie umiera od chłodu. On czeka. A im bardziej starasz się go nie widzieć, tym większą władzę nad tobą zyskuje.
Unikanie to jeden z kluczowych procesów, które psychologia opisuje od lat – mechanizm, dzięki któremu człowiek próbuje poradzić sobie z trudnymi emocjami, myślami czy doznaniami, odsuwając je od siebie zamiast stawać z nimi twarzą w twarz. W terapii akceptacji i zaangażowania (ACT) mówi się, że unikanie jest jak próba zatrzymania potwora w zamrażarce: zamykamy go, aby nie słyszeć jego ryku i nie czuć lęku, ale potwór nadal tam jest. I co więcej – im dłużej trwa w chłodzie, tym silniejszy staje się, gdy w końcu wyjdzie na zewnątrz.
Współczesnym narzędziem unikania, niezwykle skutecznym i łatwo dostępnym, stały się media społecznościowe – a TikTok jest ich sztandarowym przykładem. Mechanizm działania tej platformy nie polega wyłącznie na dostarczaniu rozrywki, ale przede wszystkim na dostarczaniu ciągłej, natychmiastowej gratyfikacji. Kiedy umysł doświadcza dyskomfortu – smutku, znudzenia, napięcia czy poczucia odpowiedzialności – sięgnięcie po krótkie wideo staje się jak naciśnięcie guzika „pauzy” na własnych emocjach. W kilka sekund dziecko, nastolatek czy dorosły zanurza się w wir kolorowych, dynamicznych obrazów i rytmicznych dźwięków, które skutecznie odwracają uwagę od tego, co trudne.
Neurologicznie to odciągnięcie od trudnych przeżyć nie jest przypadkowe. Każdy viral, śmieszny filmik czy motywujący fragment muzyki stymuluje układ nagrody w mózgu, wyrzucając dopaminę – neuroprzekaźnik przyjemności i oczekiwania nagrody. W efekcie umysł uczy się, że najlepszym sposobem na poradzenie sobie z dyskomfortem nie jest jego przeżycie i zaakceptowanie, ale szybkie odwrócenie uwagi. Potwór z zamrażarki zostaje zamknięty na nowo, a jego obecność chwilowo zapomniana.
Jednak konsekwencje tego procesu ujawniają się później. Kiedy wir filmików się kończy, powraca rzeczywistość – obowiązki, trudne emocje, nierozwiązane konflikty czy napięcie. Umysł, przyzwyczajony do krótkich dawek natychmiastowej przyjemności, ma coraz większą trudność w tolerowaniu wysiłku i dłuższej koncentracji. Pojawia się prokrastynacja – odkładanie zadań, które wymagają zaangażowania, bo w porównaniu z błyskawicznym bodźcem z telefonu wydają się męczące i jałowe. Odpowiedzialność zaczyna być postrzegana jako ciężar, a nie jako wybór, a wysiłek jako coś ponad siły.
W dłuższej perspektywie ciągłe unikanie, realizowane za pomocą TikToka czy innych platform, prowadzi do zubożenia życia psychicznego. Emocje, które miały zostać wyciszone, wracają z większą siłą, bo nie zostały przeżyte ani zintegrowane. Potwór w zamrażarce rośnie. Pojawia się poczucie pustki, utrata sprawczości, problemy z regulacją nastroju i spadek odporności psychicznej. Paradoks polega na tym, że to, co miało być ucieczką i źródłem ukojenia, staje się źródłem dodatkowego cierpienia – bo człowiek nie tylko wciąż mierzy się ze swoimi emocjami, ale także ze skutkami ich ciągłego odraczania.
Patrząc z perspektywy ACT, kluczowym pytaniem nie jest: „Jak pozbyć się TikToka?”, ale: „Co naprawdę tracę, gdy po raz kolejny zamykam potwora w zamrażarce zamiast spojrzeć mu w oczy?”. Odpowiedź prowadzi do odkrycia wartości – tego, co naprawdę ważne w życiu. Zamiast wybierać natychmiastową ulgę, można uczyć się tolerować dyskomfort i podejmować działania zgodne z tym, co ma znaczenie: relacje, rozwój, twórczość, odwaga. TikTok sam w sobie nie jest wrogiem – to narzędzie. Jednak gdy staje się automatycznym sposobem radzenia sobie z emocjami, warto zatrzymać się i zapytać, czy naprawdę chcemy karmić potwora, który czeka na nas w zamrażarce.
Zapraszamy do śledzenia nas: www.psychologlubin.com.pl