28/11/2025
Kiedy dziecko hejtuje samo siebie!
Jest zjawisko, o którym psychologowie na świecie mówią coraz częściej, a wielu rodziców jeszcze nigdy o nim nie słyszało.
Nazywa się cyfrowe samookaleczanie – digital self-harm.
To moment, w którym dziecko nie czeka na hejt z zewnątrz.
Samo tworzy konto, samo pisze o sobie najgorsze rzeczy, samo wraca tam po kilka razy dziennie.
Jestem żałosny
Nikt mnie nie lubi
Lepiej, żeby mnie nie było
Na ekranie wygląda to jak typowy internetowy hejt.
Jedyna różnica jest taka, że autorem jest ten sam nastolatek, który to potem czyta.
Dla mózgu nie ma znaczenia, że to tylko ja tak o sobie napisałam.
Układ nerwowy reaguje tak, jak przy prawdziwej przemocy.
Serce przyspiesza, ciało napina się, w głowie utrwala się przekonanie
skoro nawet ja tak o sobie piszę, to znaczy, że to prawda.
Badania z różnych krajów pokazują, że to nie jest pojedyncza ciekawostka kliniczna.
Co kilkunaste dziecko przyznaje, że choć raz wysyłało sobie w internecie wrogie komentarze lub wiadomości.
Często łączy się to z depresją, lękiem, myślami samobójczymi, samookaleczaniem offline, ale bywa też obecne u dzieci niewidocznych – dobrych uczniów, uśmiechniętych, takich, o których dorośli mówią że na pewno powiedziałoby, gdyby coś było nie tak.
Dlaczego tak robią? Bo wstyd jest tak silny, że trudno powiedzieć komukolwiek- cierpię.
Bo algorytmy podpowiadają treści o bólu, samookaleczaniu, zaburzeniach psychicznych i tworzą wrażenie, że to normalny język mówienia o sobie.
Bo kiedy dziecko od dawna czuje się gorsze, odrzucone, niewystarczające, internet staje się miejscem, gdzie może ten obraz siebie dobić do końca i jednocześnie udawać, że to tylko „czarny humor”.
Na zewnątrz widzimy memy o własnej beznadziejności, autoironiczne filmiki, komentarze haha, i tak nikt mnie nie lubi.
W środku to często bardzo poważna autoagresja psychiczna.
Cichy sposób karania siebie za to, że nie jest się takim, jak trzeba.
Jeśli Twoje dziecko dużo żartuje z własnej wartości, robi z siebie mem, używa wobec siebie bardzo mocnych słów, ma anonimowe konto kręcące się wokół jego osoby, jeśli widzisz, że wpatruje się w ekran i po chwili jest bardziej przygaszone niż wcześniej – warto się zatrzymać.
Nie po to, żeby zabrać telefon, ale po to, żeby zapytać, co się dzieje w środku.
To zjawisko będzie się pojawiało coraz częściej.
Im szybciej nauczymy się je rozpoznawać, tym większa szansa, że zamiast kolejnego to tylko internet zobaczymy dziecko, które od dawna walczy samo ze sobą.
Jeśli chcesz, w kolejnym poście opiszę krok po kroku, jak zacząć rozmowę z nastolatkiem, kiedy podejrzewasz, że hejt w sieci nie jest od innych, tylko od niego samego.