Pracownia Psychoterapii Poznawczo Behawioralnej

Pracownia Psychoterapii Poznawczo Behawioralnej Gabinet psychologiczny. Psychoterapia poznawczo behawioralna

W sprzyjających warunkach tkwiące w jednostce zasoby energii bywają zużytkowane do zrealizowania wszystkich jej możliwoś...
03/11/2025

W sprzyjających warunkach tkwiące w jednostce zasoby energii bywają zużytkowane do zrealizowania wszystkich jej możliwości, co nie znaczy, że rozwój przebiega u różnych jednostek identycznie. Zależnie od indywidualnych uzdolnień i skłonności, a także od warunków, w jakich upłynęły wcześniejsze i późniejsze okresy życia staje się łagodniejszy lub surowszy, bardziej ostrożny lub bardziej ufny, bardziej lub mniej na sobie polegający, nabywa natury refleksyjnej lub bardziej zwróconej ku aktywności zewnętrznej, a przede wszystkim rozwija swoje indywidualne zdolności.
Bez względu na to, jak kształtuje się jego osobowość, będzie ona wynikiem rozwoju jego własnych, przyrodzonych mu predyspozycji. Jednakże pod wpływem wewnętrznych napięć jednostka wyobcowuje się niekiedy ze swej autentycznej osobowości. Skupia wówczas całą niemal energię, którą dysponuje, na kształtowaniu swego „ja" poprzez rygorystyczny system wewnętrznych nakazów na miarę istoty absolutnie doskonałej. Nic, co nie dorównywałoby boskiej perfekcji, nie mogłoby sprostać owemu wyidealizowanemu obrazowi własnej osoby. Nie mniej idealnego nie zaspokoi aspiracji jednostki do wspaniałych przymiotów, które, jak sądzi, posiada, ewentualnie mogłaby lub powinna posiadać.

Karen Horney: Nerwica a rozwój człowieka. Poznań 2011.
Fot. Tomasz Kazański

Bartłomiej Dobroczyński: Właściwie cały XX wiek i spora część XXI wieku tak się ułożyły, że ludzie z naszego kręgu kultu...
30/10/2025

Bartłomiej Dobroczyński: Właściwie cały XX wiek i spora część XXI wieku tak się ułożyły, że ludzie z naszego kręgu kulturowego mogliby powiedzieć, że w pewnym sensie kryzys nigdy się nie kończył. Nawet dość długi okres dostatku i pokoju po II wojnie światowej w Europie i Ameryce trudno nazwać czasem arkadii. Ale pamiętam też słowa Czesława Miłosza, który powiedział kiedyś, że jak jest już tak udręczony sobą i marną kondycją świata, to przypomina mu się pewna notatka z Encyklopedii Britannica mówiąca o tym, że w jakiejś chińskiej prowincji między V a VII wiekiem naszej ery panowały zamieszki. I że jego to jakoś uspokaja.

Agnieszka Jucewicz: W jakim sensie uspokaja?

B.D. Przypuszczalnie w takim, że kryzys (...), nie jest czymś wyjątkowym. Nie przydarza się tylko nam, a dodatkowo może trwać bardzo, bardzo długo - nawet dwieście lat, jak w tej chińskiej prowincji wieki temu. Nic nowego pod słońcem. To, że zwykle jest ciężko i raczej nam się nie udaje, niż udaje, jest intuicją, do której ludzie doszli dość szybko. W jednej z najbardziej wnikliwych ksiąg Starego Testamentu, Księdze Koheleta, lejtmotywem jest fraza mówiąca, że wszystko to marność nad marnościami, pogoń za wiatrem i udręczenie ducha. Wiele więc wskazuje na to, że kryzys jest raczej permanentnym stanem ludzkiej kondycji.

Mam przyjaciółkę, artystkę, fotografkę, malarkę, (...) pisarkę, która(...)ma dość unikalny umysł. Patrzy na świat bardzo świeżo, wnikliwie, a że do go jest diablo inteligentna, to zadaje pytania, które my chyba zadajemy rzadziej. I ona któregoś razu powiedziała tak: Wiesz co, to jest strasznie dziwne i niesprawiedliwe, że człowiek jakiś czas po tym, jak był niemowlęciem, przebudza się nagle uświadamia sobie, że znajduje się pomiędzy narodzinami a przed śmiercią. I że nikt z nami tego nie uzgadniał, my się tu w ogóle pojawimy. Nie pytano nas o zdanie. Nie no nam żadnego wyboru. A my jesteśmy w sytuacji, kiedy musimy sobie ten czas, który nam pozostał, nie wiadomo, długi, jakoś zagospodarować. I jedyne, co wiemy, czego jesteśmy pewni, to to, że umrzemy".

Bartłomiej Dobroczyński, Agnieszka Jucewicz: Tańcząc. Rozmowy o kryzysie i przemianie. Warszawa, 2024

Fot. Tomasz Kazański

Zaburzone pary cierpią z powodu ambiwalencji. Jedno z partnerów dąży do emancypacji, drugie upiera się przy dotrzymaniu ...
28/10/2025

Zaburzone pary cierpią z powodu ambiwalencji. Jedno z partnerów dąży do emancypacji, drugie upiera się przy dotrzymaniu przysięgi miłości. Jedno ciągnie do przodu, drugie do tyłu, i rozwój związku zostaje zablokowany. Niektórzy terapeuci wymagają od partnerów, by jasno sformułowali, czego sobie życzą, aby można było doprowadzić do pogodzenia tych przeciwstawnych tendencji. Terapeuta łatwo może jednak przeoczyć fakt, że jedno z partnerów upiera się przy dążeniu w jednym kierunku tak długo, jak długo drugie zmierza w kierunku przeciwnym.

Zaburzonych partnerów charakteryzuje wielki lęk przed jakąkolwiek zmianą. Im głośniej każde z nich żąda od partnera zmiany, tym bardziej będzie się starało przeszkodzić mu w jakiejkolwiek istotnej zmianie. Bo przecież jeżeli jeden partner by się zmienił, drugi też musiałby to zrobić, co mogłoby zagrozić ich wyidealizowanemu wyobrażeniu miłości. To ogromnie utrudnia terapię skonfliktowanych par. Pozornie wydaje się, że nie ma nic prostszego: trzeba udzielić partnerom jakiejś rady, oczekiwać od nich, że zaakceptują rozsądne rozwiązanie, że będą trochę bardziej tolerancyjni i ustępliwi, że wreszcie zdecydują się na robienie czegoś i zrezygnowanie z czegoś innego lub że wynegocjują jakiś kompromis. W ocenie sytuacji często pomija się jej ukryty aspekt - partnerzy wewnętrznie bronią się właśnie przed tym, czego jawnie i jednoznacznie się domagają.

Jurg Willi: Terapia pary. Warszawa 2012

Obraz: Thomas Gainsborough-An Unknown Couple in a Landscape.

Bartłomiej Dobroczyński: To może zacząłbym od ważnej rzeczy, którą zauważył izraelski historyk Yuval Harari. Bo on trafn...
26/10/2025

Bartłomiej Dobroczyński: To może zacząłbym od ważnej rzeczy, którą zauważył izraelski historyk Yuval Harari. Bo on trafnie pokazuje, że człowiek w przeciwieństwie do innych zwierząt ma do dyspozycji jakby dodatkowy „kosmos". Ma swój świat wewnętrzny, subiektywny, ma dostęp do świata zewnętrznego, fizycznego, tego wszystkiego, co go otacza, ale w pewnych sytuacjach najważniejszy jest dla niego trzeci świat - intersubiektywny. To świat, w którym znajdują się wszystkie te rzeczy, których nie można dotknąć, które nie istnieją w sposób obiektywny, a w które ludzie wierzą. I postępują tak, jakby były one prawdziwe.

Agnieszka Jucewicz: Co jest w tym świecie na przykład?

B.D.: Różne ideologie, mity, religie, ale też takie pojęcia jak kapitalizm, pieniądz. Przecież - jak się zastanowić - 100 złotych to jest tylko kawałek papieru.
Dlaczego o tym mówię? Dlatego że dla jednych kryzys wieku średniego rzeczywiście będzie żartem, wybrykiem, zresztą z zewnątrz to często przybiera formę zachowań groteskowych, czasem rozczulających, a czasem wkurzających, ale dla innych będzie niezwykle głębokim doznaniem, czymś ostatecznym. Niezależnie, czy przeżyją go, mając lat trzydzieści parę, czterdzieści parę czy pięćdziesiąt. Bo kryzys wieku średniego to określenie umowne, nie musi dotknąć człowieka dokładnie w połowie życia.

A.J.:Jak by pan ten kryzys nazwał inaczej?

B.D.: Wglądem? To jest taki moment, w którym człowiek zaczyna rozumieć pewne rzeczy, których wcześniej nie rozumiał.

Temat jest na tyle poważny, że podchodziłbym do niego jak Komancze pod wrogi obóz: bardzo cicho, na paluszkach wielkimi kołami, z założeniem, że i tak nie dojdziemy prawdy, bo rozmawiamy o czymś, co istnieje właściwie po językiem, co jest bardzo intymne. To sytuacja graniczna, by powiedział niemiecki psychiatra i filozof Karl Jasper

Bartłomiej Dobroczyński, Agnieszka Jucewicz: Tańcząc. Rozmowy o kryzysie i przemianie. Warszawa, 2024
Fot. Tomasz Kazański

Często pacjenci w czasie terapii stwierdzają, że przed zawarciem małżeństwa nie mieli wobec życia żadnych nierealnych i ...
24/10/2025

Często pacjenci w czasie terapii stwierdzają, że przed zawarciem małżeństwa nie mieli wobec życia żadnych nierealnych i niespełnialnych oczekiwań. Dopiero kiedy - nie bez oporu - zdecydowali się na małżeństwo, stali się tak regresywni, niesamodzielni i wymagający. Czują również, że zadania, które delegują na partnera, odpowiadają tendencjom tego partnera i że partner nie jest gotów tak łatwo zrezygnować ze stabilizacji ego, jaką mu te zadania zapewniają. Przyjęcie delegowanych przez partnera zadań może jednak działać na ego nie tylko stabilizująco, lecz również ograniczająco, ponieważ zmusza do pełnienia określonej roli. Na przykład kiedy fantazja o stopieniu się z partnerem działała wiążąco, należy unikać wszystkiego, co mogłoby się partnerom kojarzyć z samodzielnością w związku. Partner progresywny będzie się czuł uwięziony w wyidealizowanym obrazie siebie stworzonym przez partnera regresywnego. Zacznie się bronić przed narzucaniem sobie fałszywego Ja, zechce wyrzucić partnera ze swoich granic, przez co może reagować ostro i raniąco. Ale również partner regresywny, który zrezygnował z siebie dla partnera progresywnego, nie może bezkarnie zaniedbać swojego rozwoju. Będzie zwalczać wszystkie przejawy fantazji, uczuć i dążeń partnera progresywnego. Będzie w nim wzbudzać poczucie winy, by w ten sposób próbować mu przeszkodzić w odnalezieniu samego siebie i odgraniczeniu się od niego. Partnerzy pozostają uwikłani w konflikt, w którym nie mogą ani się do siebie zbliżyć, ani się od siebie oddzielić.
Jurg Willi: Terapia pary. Warszawa 2012

Rzeźba: Ruth Bloch – Entanglement

Yona, jak mam sobie radzić z przemijaniem?Musisz je po prostu zaakceptować. Nie walcz z tym. Tego się nie da przewalczyć...
21/10/2025

Yona, jak mam sobie radzić z przemijaniem?

Musisz je po prostu zaakceptować. Nie walcz z tym. Tego się nie da przewalczyć, więc nie ma co tracić czasu. Zaakceptuj, że czas mija. I nie bój się słów „stara, stary". Stajesz się coraz starsza. To jest fakt. I w związku z tym będziesz przeżywać kolejne utraty, różne rzeczy będziesz tracić bezpowrotnie. Nic na to nie poradzę.

Teraz, w moim wieku, niemal codziennie coś tracę. I nie mam na myśli, że ktoś ci umrze. To też, ale jest mnóstwo utrat o wiele mniej spektakularnych, a i tak bardzo dotkliwych. Na przykład ktoś bliski traci pamięć albo umiejętność dostosowywania się. Bliscy, kochani ludzie bardzo się z czasem zmieniają. I to się dzieje na twoich oczach. Tracisz ich, choć oni wcale nie umierają. Stają się inni.

Inni czy trudni?

Inni. A także trudni. Ale przede wszystkim chodzi o to, że tracisz kogoś, z kim się znałaś na przykład pięćdziesiąt lat. Znałaś jego, ją bardzo dobrze, miałyście mnóstwo wspólnych wspo-mnień. I nagle ta przeszłość znika. Wasza relacja znika. To nie jest niczyja wina. To właśnie trzeba zaakceptować. „Akceptacja" to dla mnie absolutnie kluczowe słowo. Uświadom sobie zmiany, a potem przyjmij je. Nie walcz.

Miałam trzy matki. rozmowa z Yoną Teichman [w:] Justyna Dąbrowska: Zawsze jest ciąg dalszy. Rozmowy z psychoterapeutami. Warszawa 2021.

Partnerzy uwięzieni w błędnym kole oskarżeń są coraz bardziej niezdolni do tego, by wysłuchać racji drugiej strony i pro...
17/10/2025

Partnerzy uwięzieni w błędnym kole oskarżeń są coraz bardziej niezdolni do tego, by wysłuchać racji drugiej strony i prowadzić dialog. Bezpośrednią zmianą zachowań komunikacyjnych w wypadku pogłębiającej się negatywnej dynamiki konfliktu zajmuje się też terapia behawioralno-poznawcza. (...) Jako uzupełnienie podejścia zorientowanego na zmianę zachowań koncepcja koluzji proponuje terapeutom możliwość przerwania tego rodzaju błędnych kół dzięki ukazaniu psychodynamicznych źródeł funkcjonowania pary.

Jeśli w konflikcie bliskości - dystansu partner A mówi: „Potrzebuję więcej wolności, bo ty mnie tak ograniczasz", partner B odpowiada: „Pragnę więcej bliskości, bo ty jesteś oziębły i do niczego nie możesz się zobowiązać". (...). Przy tym partnerzy często nawzajem zmuszają się do zajęcia skrajnych pozycji, choć własna motywacja wcale ich do tego nie skłania. A uważa, że w tak sztywnym związku nie może się rozwijać, B natomiast czuje się odpowiedzialny za spójność związku i wierzy, że jeśli nie będzie ograniczać swobody partnera, narazi na szwank trwałość związku. Skrajna postawa jednego partnera prowokuje skrajną postawę drugiego i odwrotnie. Być może A nie musiałby tak bardzo domagać się wolności, gdyby B go nie kontrolował i nie szpiegował. Z kolei B nie byłby być może tak bardzo zaniepokojony zachowaniem A, gdyby ten nie obnosił się tak prowokacyjnie ze swoimi żądaniami wolności. Oboje partnerzy nierzadko wnoszą do związku tendencję do przyjmowania skrajnych postaw życiowych, wynikającą z głębokiego zaniepokojenia problematyką bliskości i dystansu. Oboje mają skłonność do przesadnego reagowania z błahych powodów i jeśli te ich skłonności wzajemnie się wzmacniają, powstają warunki do tworzenia się koluzyjnego błędnego koła. Na przykład partner A nie chce być ograniczany w związku tak, jak wcześniej był ograniczany przez swoją władczą matkę. Natomiast partner B przeżył uraz, gdy niespodziewanie opuścił go poprzedni partner. Dlatego oboje reagują nadwrażliwie (...). Oboje nie chcą powtarzać traumy z poprzednich związków.

Jurg Willi: Terapia pary. Warszawa 2012

Obraz: Jan van Eyck, Portret małżonków Arnolfinich, 1434

11/10/2025

Jestem tu dziś po to, żeby wywrócić Wam częste rozumienie zdrowia psychicznego do góry nogami 🙂 💌 a że Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego za chwile, to żal z tej okazji nie skorzystać 😄

💫 Dlaczego?

Ano dlatego, bo przez ostatnie lata ulubione słowo wielu osób, czyli "rezyliencja", stało się jednym z najmodniejszych pojęć w psychologii., ale tez w poppsychologii. Występuje w prezentacjach HRowych, w ofertach warsztatów, w postach na Instagramie. Ma oznaczać odporność psychiczną, zdolność do radzenia sobie z trudnościami, do „powstawania po upadku”. I w praktyce zwykle redukuje się je do jednego obrazu: kogoś, kto mimo przeciwności nadal stoi, działa i znosi. Generalnie RADZI SOBIE.

Ten obraz wydaje się pozytywny, ale niesie ze sobą dość szkodliwe zniekształcenie. Utrwala w nas przekonanie, że zdrowie psychiczne polega na biernym wytrzymywaniu. Czyli ze im więcej potrafimy znieść, tym bardziej jesteśmy „odporni”, albo ze im lepiej adaptujemy się do trudnych warunków, tym bardziej świadczy to o naszej sile (katastrofa), i w efekcie zaczynamy traktować rezyliencję jak coś pomiędzy zaciśniętymi zębami a stoickim spokojem, czyli jako umiejętność „trzymania się”, niezależnie od tego, co się dzieje wokół.

Problem polega na tum, że takie rozumienie odporności jest tylko częścią prawdy, a czasem wręcz jej wypaczeniem. Rezyliencja nie polega wyłącznie na tym, że potrafimy się dopasować. Oznacza również, że potrafimy aktywnie wpływać na środowisko, które nas kształtuje. Innymi słowy, ze nie tylko znosimy trudności "z godnością", ale ROWNIEZ ZMIENIAMY warunki, w których te trudności powstają. Czyli ze nasza siła nie przejawia się w biernym „trwaniu”, ale w PODEJMOWANIU DECYZJI, które realnie zmieniają nasze życie.

Chodzi mi tu o taką koncepcję, jak "agency as resilience", czyli o odpornośc rozumiana jako sprawczość. Zdolność do tego, by powiedzieć „to nie jest środowisko, które sprzyja mojemu zdrowiu, więc go nie wybieram”, albo tez„to są granice, które muszę postawić, żeby móc dalej się rozwijać”, albo inaczej „to są warunki, które mogę zmienić, zamiast ciągle dopasowywać się i je znosić”.

To turbo ważna zmiana perspektywy, bo, zobaczcie, pokazuje, że odporność nie zawsze polega na „byciu silnym” w tym samym miejscu, relacji, pracy. Czasem największą oznaką siły jest odejście z relacji, pracy, środowiska, które nas nie wspiera. Czasem jest nią również negocjacja, czyli próba zmiany zasad gry zamiast dopasowania się do nich. A może być nią również działanie, które nie polega na znoszeniu stresu, tylko na zmniejszeniu jego źródeł.

Ten rodzaj rezyliencji jest trudniejszy, bo wymaga więcej niż tylko tzw. emocjonalnej regulacji. Wymaga odwagi, by uznać, że nie wszystko da się „przepracować” w środku i niektóre rzeczy trzeba przekształcić na zewnątrz. A przede wszystkim, ze zdrowie psychiczne to nie tylko umiejętność radzenia sobie z rzeczywistością, ale też nasze realne prawo do jej współtworzenia.

I idę o zakład, ze miedzy innymi właśnie dlatego tak wielu z nas czuje się wyczerpanych, mimo że „pracujemy nad sobą” od lat. Ile można. Bo cała ta praca często sprowadza się do prób coraz lepszego znoszenia warunków, które nigdy nie powinny być znoszone, uczymy się oddychać w dusznym pokoju zamiast otworzyć okno, uczymy się „radzić sobie z krytyką” zamiast zakwestionować to co ktoś robi, albo tez uczymy się „przyjmować stres” zamiast zadać pytanie, dlaczego w ogóle jest go tak dużo i co możemy zrobić dla siebie, żeby było go mniej.

Zobaczcie, rezyliencja rozumiana jako sprawczość przesuwa akcent z wytrzymywania na działanie. Wcale nie pyta „jak mogę lepiej znosić?”, tylko „co mogę zmienić?”. I myślę sobie, ze to właśnie ta zmiana perspektywy często oddziela życie, w którym ciągle walczymy, od życia, w którym możemy mieć wpływ 🙂

I co Wy na to? ☀️

- - -
Jeśli to co piszę jest dla Ciebie pomocne i Cię wspiera, może chcesz wesprzeć mnie w tworzeniu dla Was dalej?
💌 https://buycoffee.to/dr.izajaderek
💌 https://patronite.pl/drizajaderek

Partnerzy uwięzieni w błędnym kole oskarżeń są coraz bardziej niezdolni do tego, by wysłuchać racji drugiej strony i pro...
08/10/2025

Partnerzy uwięzieni w błędnym kole oskarżeń są coraz bardziej niezdolni do tego, by wysłuchać racji drugiej strony i prowadzić dialog. Bezpośrednią zmianą zachowań komunikacyjnych w wypadku pogłębiającej się negatywnej dynamiki konfliktu zajmuje się też terapia behawioralno–poznawcza (...) Jako uzupełnienie podejścia zorientowanego na zmianę zachowań koncepcja koluzji proponuje terapeutom możliwość przerwania tego rodzaju błędnych kół dzięki ukazaniu psychodynamicznych źródeł funkcjonowania pary.

Jeśli w konflikcie bliskości - dystansu partner A mówi: Potrzebuję więcej wolności, bo ty mnie tak ograniczasz", partner B odpowiada: „Pragnę więcej bliskości, bo ty jesteś oziębły i do niczego nie możesz się zobowiązać". A reprezentuje zatem dystans, B - zobowiązującą bliskość. Przy tym partnerzy często nawzajem zmuszają się do zajęcia skrajnych pozycji, choć własna motywacja wcale ich do tego nie skłania. A uważa, że w tak sztywnym związku nie może się rozwijać, B natomiast czuje się odpowiedzialny za spójność związku i wierzy, że jeśli nie będzie ograniczać swobody partnera, narazi na szwank trwałość związku. Skrajna postawa jednego partnera prowokuje skrajną postawę drugiego i odwrotnie. Być może A nie musiałby tak bardzo domagać się wolności, gdyby B go nie kontrolował i nie szpiegował. Z kolei B nie byłby być może tak bardzo zaniepokojony zachowaniem A, gdyby ten nie obnosił się tak prowokacyjnie ze swoimi żądaniami wolności. Oboje partnerzy nierzadko wnoszą do związku tendencję do przyjmowania skrajnych postaw życiowych, wynikającą z głębokiego zaniepokojenia problematyką bliskości i dystansu. Oboje mają skłonność do przesadnego reagowania z błahych powodów i jeśli te ich skłonności wzajemnie się wzmacniają, powstają warunki do tworzenia się koluzyjnego błędnego koła.

Jurg Willi: Terapia pary. Warszawa 2012, s.16-17

Jeśli potrzebujecie wyjść z błędnego koła przeszkadzającego satysfakcjonująco żyć w parze, zapraszam do Pracowni na psychoterapię par, prowadzoną przez doświadczonych specjalistów.

Frida Kahlo – „Diego i ja” (1949)

Zapraszamy na warsztaty dla osób w sytuacji rozwodu!Jak się odnaleźć po rozwodzie – dla dobra dziecka i siebie?Na warszt...
08/10/2025

Zapraszamy na warsztaty dla osób w sytuacji rozwodu!

Jak się odnaleźć po rozwodzie – dla dobra dziecka i siebie?

Na warsztatach:
-poznasz etapy emocjonalne rozstania
-nauczysz się stawiać granice i rozmawiać bez konfliktów
-zrozumiesz, jak dzieci przeżywają rozpad rodziny
-przygotujesz plan działania jako współrodzic

Bezpieczna przestrzeń. Konkretne narzędzia. Wsparcie.

Czas trwania: 9h - dwa spotkania

Kiedy: I edycja 24.10 (piątek) godz. 17:30-20:30, 25.10 (sobota) godz. 10:00-16:00
II edycja 21.11 (piątek) godz. 17:30-20:30, 22.11 (sobota) godz. 10:00-16:00

Miejsce: Pracownia Psychoterapii Poznawczo Behawioralnej, Lublin, ul. Nowickiego 2/1

Dla kogo: dla rodziców w trakcie lub po rozstaniu/rozwodzie [osoby z rozstającej się pary nie uczestniczą w tej samej edycji warsztatów]

Prowadzące: Kinga Wawrecka – psycholożka, psychoterapeutka w trakcie przygotowania do certyfikatu psychoterapeuty PTP, pracuje z rodzinami, parami i osobami dorosłymi
Beata Niedużak-Turek – psycholożka, psychoterapeutka w trakcie przygotowania do certyfikatu psychoterapeuty PTP, pracuje z rodzinami, parami i osobami dorosłymi

Koszt udziału w warsztatach: 550zł za cały cykl dwóch spotkań
W cenie: udział w warsztatach, wszystkie materiały, serwis kawowy.

Zapisy telefonicznie pod numerami: 696 594 566 lub 516 470 855

Czy nieustannie wchodzisz w relacje z ludźmi, którzy są wobec ciebie oziębli?Czy masz poczucie, że nawet najbliższe osob...
05/10/2025

Czy nieustannie wchodzisz w relacje z ludźmi, którzy są wobec ciebie oziębli?

Czy masz poczucie, że nawet najbliższe osoby są obojętne wobec ciebie i tak naprawdę to nikt cię nie rozumie?

Czy masz głębokie przeświadczenie o tym, że jesteś w jakiś sposób wybrakowany" czy bezwartościowy, i każdy, kto bliżej ciebie pozna, nigdy cię nie pokocha?

Czy stale stawiasz potrzeby innych przed swoimi, tak że nigdy nie jesteś w stanie zaspokoić swoich potrzeb, a nawet nie potrafisz ich sprecyzować?

Czy ciągle się obawiasz, że coś złego ci się przydarzy, do tego stopnia, że nawet najmniejsze drapanie w gardle przeradza się w budzącą przerażenie poważną chorobę?

Czy niezależnie od tego, ile społecznej aprobaty i uznania otrzymujesz, ciągle czujesz się nieszczęśliwy, niespełniony i niepotrzebny? (...)

Życiowa pułapka to wzorzec, który powstaje w okresie dzieciństwa i wywiera istotny wpływ na całe nasze życie. Kształtują go doświadczenia nabywane w relacjach z najbliższymi znaczącymi osobami oraz z rówieśnikami. Porzuceni, krytykowani, otoczeni nadmierną opieką, narażeni na nadużycia, wykluczeni, odizolowani - w taki czy inny sposób doświadczyliśmy nadużycia, przez co zostaliśmy jakby “złapani" w pułapkę, która jednocześnie staje się częścią nas samych. Długo po opuszczeniu rodzinnego domu odtwarzamy sytuacje z dzieciństwa, pozwalając na złe traktowanie, ignorowanie, krzywdzenie, nadmierną kontrolę i chociaż bardzo się staramy, to nie udaje nam się osiągnąć zamierzonych celów.

Życiowa pułapka determinuje sposób, w jaki myślimy, czujemy, zachowujemy się czy odnosimy się do innych. Jest bodźcem spustowym, który aktywizuje intensywne uczucia złości, smutku czy niepokoju. Nawet w sytuacji, kiedy wydaje się, że mamy wszystko - pozycję społeczną, idealne małżeństwo, szacunek najbliższych, sukces zawodowy - bardzo często nie potrafimy się cieszyć życiem i być dumni z naszych osiągnięć.

Jeffrey E. Young, Janet S. Klosko: Program zmiany sposobu życia. Uwalnianie się z pułapek psychologicznych. Warszawa 2012.

Obraz: Edward Munch "Autoportret. Wędrowiec nocny"

Zapytam prosto z mostu: czy Ty się czujesz staro?Najbardziej szczerze będzie powiedzieć, że i tak, i nie.Staro się czuję...
02/10/2025

Zapytam prosto z mostu: czy Ty się czujesz staro?

Najbardziej szczerze będzie powiedzieć, że i tak, i nie.
Staro się czuję, kiedy mam dystans do moich pasji z przeszłości. Pamiętam, jak kiedyś bardzo emocjonalnie, a nie tylko intelektualnie, podchodziłem do badań naukowych. Teraz mi się to wydaje - nie wiem nawet, czy mi wolno to mówić trochę błahe i płoche.
Staro się czuję, kiedy muszę przyspieszyć. Na przykład wczoraj późnym wieczorem wyszedłem z kina i już spieszno mi było do domu. Postanowiłem podbiec do auta - po czterdziestu metrach zobaczyłem, że muszę zacząć iść, bo inaczej padnę. Tchu mi zabrakło.
Staro się czuję, kiedy zauważam, że mam mniej sił biologicznych. To jest, nie ma co udawać, przykra okoliczność. Nie dramatyzuję z tego powodu, ale z nostalgią wspominam czas, kiedy rano biegałem dookoła Błoni, a wieczorem w piłkę grałem. Tego mi żal. Moja synowa przebiegła właśnie półmaraton, ja nie przebiegnę nawet jednej setnej maratonu.

Ale jeszcze półtora roku temu, tuż przed pandemią, był mecz - psychiatrzy kliniki kontra reszta świata. I nie odmówiłem sobie grania w tę piłkę, nawet strzeliłem karnego, z czego bardzo byłem zadowolony. Ale potem współorganizatorka meczu powiedziała mi, że cały czas drżała o mnie. Wiedziała, że mam wszczepiony rozrusznik serca, i cały czas się bała, czy ja przeżyję. To było takie zderzenie moich naiwnych wyobrażeń, że się da peselowi zaprzeczyć. Ale w sumie przyjemnie było.

A jednocześnie nie czuję się staro, bo chce mi się żyć i cieszy mnie, że mam teraz taki czas spokojnego przeżywania samego siebie i świata. Różne sprawy wciąż mnie bardzo cie. kawią. A te zaciekawienia dodają energii.
Chce mi się żyć, bo żyję wśród osób, które mnie kochają i które ja kocham. Myślę, że to jest ponadczasowa okolicz ność, ważna. Tak się świetnie składa, że mam jednego wnuka trzyletniego. Ten pierw prawie osiemnastoletniego, a drugiego szy już jest w większym dystansie, czasem rzuci pozornie obojętne „cześć, dziadku", a z tym drugim to idę w tańce i hulanki. Świetne to jest.

Justyna Dąbrowska i Bohdan de Barbaro: Mam z górki krótko mówiąc. W: Justyna Dąbrowska: Zawsze jest ciąg dalszy. Rozmowy z psychoterapeutami. Warszawa 2021

Adres

Ulica Nowickiego 2/1
Lublin
20-817

Telefon

+48535572778

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Pracownia Psychoterapii Poznawczo Behawioralnej umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Pracownia Psychoterapii Poznawczo Behawioralnej:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Kategoria