04/12/2025
Są w macierzyństwie chwile, które przychodzą po cichu.
Nie w momentach wielkich wzruszeń, ale w zwykłym dniu — kiedy odkładasz kubek zimnej kawy, łapiesz oddech między karmieniem a praniem, siadasz na dwie minuty i nagle… jest cicho.
I właśnie w tej ciszy orientujesz się, że Twoja relacja z samą sobą zaczęła się rozmywać.
W Twoim życiu pojawiła się mała istota, która potrzebuje Cię całą: Twoich emocji, myśli, obecności, czynów. Bez Ciebie jest bezradna.
A gdzieś pomiędzy radością a zmęczeniem Twój własny głos staje się coraz cichszy.
Kiedy urodziłam pierwsze dziecko, pierwszym uczuciem nie była miłość tylko stres.
Niepewność. Poczucie, że nie wiem, jak odnaleźć się w tej nowej, wymagającej roli.
Dopiero z czasem nauczyłam się prosić o pomoc. Zatrzymywać się. Szukać w sobie punktów oparcia.
I wtedy zrozumiałam, że relacja z samą sobą nie znika — ona po prostu zmienia formę.
Uczy nowej czułości, nowych granic i nowego języka, w którym można mówić do siebie łagodniej.
Zmienia się też kobiecość.
Przy córce odkryłam, jak ważne jest napełnianie własnego „kubka kobiecości”: drobnymi rytuałami, otuleniem, spojrzeniem na siebie z życzliwością - dokładnie tak, jak patrzymy na nasze dzieci.
Piękne kimono zamiast zwykłej piżamy. Ciepła kąpiel. Maseczka.
Nie jako nagroda, ale jako codzienne przypomnienie, że jestem ważna.
Że mam prawo odpocząć.
Że mogę zatrzymać się choćby na dziesięć minut — i pomyśleć o sobie.
Co zyskujemy, stając się mamami?
To dla każdej z nas historia pisana inaczej.
U mnie pojawiła się większa samoświadomość.
Więcej łagodności.
I odrobina beztroski, której uczę się od moich dzieci.
A Ty?
Jak zmieniła się Twoja relacja z samą sobą, odkąd zostałaś mamą? 💙