15/07/2022
Czy umiemy wypoczywać?
Problem w tym, że my, Polki i Polacy, generalnie – wbrew pozorom może – wypoczywać niespecjalnie umiemy. Zwłaszcza to nasze pokolenie post-JP2, zwłaszcza wszyscy my w tych różnych nieuporządkowanych zawodach-niedozawodach, bez jasno określonych godzin pracy i wypoczynku. To nie jest tylko mój widzimisizm (pojęcie z książki oczywiście), na to są twarde papiery, że Polacy pracują najwięcej w Europie.
Dlatego właśnie realny wypoczynek jest tak ważny. Pierwsze primo, że wakacje kilku- czy kilkunastodniowe są czasem konieczne. Wychodzenie z głębokiego zmęczenia musi mieć szansę być kilkuetapowe: najpierw odespanie i ogólna dekompresja, później wypoczynek właściwy i bardziej aktywny (spotkałem się nawet z opiniami, że w pełni regeneruje dopiero urlop trzytygodniowy, tzn. pierwszy tydzień mija na syndromie odstawienia, drugi to serce urlopu, a trzeci to powolne myśli o powrocie, czyli znak, że odpoczęliśmy; brzmi świetnie, minus jest taki, że na trzy tygodnie to nie wiem, kto sobie może pozwolić). Względna rzadkość długich wakacji sprawia jednak, że tak ważne stają się te wszystkie urwane weekendziki, krótkie, długie, to się wszystko wlicza i jest absolutnie niezbędne.
Przede wszystkim jednak: nie ilość, ale jakość. Nie pomoże przebimbanie nawet szmatu czasu jeśli to będzie odpoczynek niskiej jakości. Jeśli to będzie taki trochę ni to wypoczynek, ni to praca, ni nie wiadomo co. Już przed laty pisałem w „Sztuce życia…”, żeby nie brać laptopa na wakacje. Dzisiaj podkreślam i rozwijam: kluczowe, żeby odpoczynek był wysokiej jakości. To musi być prawdziwy szabat: głęboka regeneracja. Wyłączenie całkowite.
Ideę szabatu raz w tygodniu naprawdę tęga głowa wymyśliła. Idea ta – oczywiście biorę ją w znaczeniu świeckim – polega na tym, żeby regularnie przypominać sobie, że świat da sobie radę bez nas. Że się nie rozpadnie od tego, że nie sprawdzimy maila, nie odpiszemy, nie odbijemy piłeczki. Czy jest coś bardziej aktualnego niż to? My przecież wiecznie siedzimy na tych telefonach, byle nie wypaść z obiegu, byle się dowiedzieć, byle być na bieżąco.
Tak więc, to jest zasada pierwsza i najświętsza. Fizycznie nie dotykamy komputera, wyłączamy telefon. Absolutne zero maili, mesendżerów, whatsappów. What’s up? No właśnie chodzi o to, żeby przez jakiś czas nic nie było up. Bez tego nie wypoczniesz – zawsze się okaże, że ktoś czegoś chce, że coś napisał, że coś nie cierpi zwłoki. Laptopy i telefony, te wspaniałe skądinąd urządzenia, są mocnymi winowajcami tego przeklętego zmiksowania pracy i odpoczynku, to one sprawiają, że praca dokonuje ciągłej inwazji na czas wolny i życie własne. Tutaj jest konieczny śmiały krok, odejście na drugi krąg, odłączenie całkowite.
Piotr Stankiewicz
fot S Migaj