21/11/2025
Dlaczego nie wysyłam pacjentów na badanie mykologiczne za każdym razem, kiedy paznokieć wygląda „podejrzanie”?
Bo prawda jest taka, że nawet jeśli poznamy nazwę konkretnego grzyba — i tak robimy to samo:
✔️ porządne oczyszczenie płytki,
✔️ odciążenie miejsca,
✔️ zabezpieczenie,
✔️ preparat przeciwgrzybiczy,
✔️ praca nad butami, higieną i dietą.
I teraz najlepsze: preparaty przeciwgrzybicze nie szkodzą zdrowej płytce.
To nie są leki systemowe, które „rozwalą wątrobę”.
To są środki miejscowe, które często zawierają składniki:
✨ regenerujące,
✨ nawilżające,
✨ przeciwbakteryjne,
✨ wspierające elastyczność płytki.
Więc nawet jeśli nie ma grzyba — nie zrobią krzywdy, a mogą tylko pomóc w odbudowie płytki zmienionej chorobowo.
Dlatego gdy mam choć cień wątpliwości, to zawsze wchodzę z preparatem przeciwgrzybiczym.
Bo czekanie, aż „grzyb urośnie na tyle, żeby go wyhodować” to jest jakaś kpina i marnowanie czasu pacjenta.
Serio — są ludzie, którzy biorą 150–200 zł za wymaz, który nic nie zmienia w terapii. 🤦♀️
I wiecie, co mnie najbardziej wkurza?
Że pacjenci po 3–4 „podologach” przychodzą do mnie i mówią, że nikt im nawet buta nie obejrzał, nie zmierzył stopy, nie zapytał o obciążenia, o dietę, o codzienne nawyki…
Ale wszyscy chętnie pobrali „skrobinę”.
No błagam.
Podologia to nie jest tylko „zeskrobać i sprzedać preparat”.
Podologia to analiza, biomechanika, nawyki, obuwie, higiena i praca u podstaw.
I ja chcę, żeby moi pacjenci dokładnie wiedzieli, za co płacą i dlaczego coś robię — a nie żeby wyszli z gabinetu jeszcze bardziej zagubieni.
Jeśli mogę zrobić coś, co poprawi wasze bezpieczeństwo i przyspieszy terapię — robię to.
Jeśli coś jest zbędne — nie będę wam nabijać kosztów.
Proste. Holistycznie. Uczciwie.