04/11/2025
O komunikacie, który buduje – czyli o najczęściej pomijanym elemencie TUS-u.
Chcąc domknąć wątki związane z Treningiem Umiejętności Społecznych, chciałabym zwrócić uwagę na coś, co w moim odczuciu zbyt często nam umyka:
Na pozytywny komunikat zwrotny – dla uczestnika i dla rodzica/opiekuna.
Ten z pozoru drobiazg, który w praktyce okazuje się jednym z najbardziej znaczących wskaźników jakości pracy trenera. Bo to właśnie sposób, w jaki mówimy o uczestniku, pokazuje, czy potrafimy oderwać się od myślenia edukacyjnego i treningowego, i wejść w przestrzeń relacyjną – ludzką, empatyczną, autentyczną, która pozwala na dokonanie jakiegoś na przykład postępu, czy pozytywnej zmiany. Pozytywny komunikat zwrotny musi być prawdziwy i konkretny. Nie może być o wszystkich – musi być o nim. Nie o grupie, nie o tym, że „wszyscy świetnie pracowaliście”, tylko o jednej, małej rzeczy, którą zauważyliśmy u tego konkretnego dziecka.
Na przykład:
„Widziałam, jak uważnie przyglądałeś się temu, co działo się w grupie. Nie miałeś dziś ochoty rozmawiać, ale widziałam, że bardzo obserwowałeś innych. To też jest ważna forma uczestnictwa – i chciałam, żebyś wiedział, że to zauważyłam.”
To jest właśnie komunikat, który buduje. Bo uczestnik odnajduje w nim siebie.
Wie, że został zauważony — nie jako część tłumu, ale jako ktoś realny, z własnym sposobem bycia.
W mojej grupie mam zwyczaj, że od połowy zajęć w tle „piszę” już w głowie komunikat zwrotny. Myślę o tym, co mogę komuś powiedzieć, co mu wyszło, co było dla niego wysiłkiem, co zauważyłam. To oczywiście nie o emocje trenera chodzi – choć one też są częścią autentycznego kontaktu – ale o to, że uczestnik czuje, iż jego trud, sposób przeżywania czy tempo zostały zauważone i uznane.
Dlaczego to tak ważne?
Co, gdy komunikat nie jest o dziecku?
Pamiętam sytuację, w której terapeutka po zajęciach powiedziała ojcu jednego z uczestników:
„Dzisiaj grupa świetnie pracowała, syn też bardzo się angażował.”
Ojciec, dumny i poruszony, powiedział w drodze do domu:
„Słyszałem, że świetnie ci dziś poszło, jestem z ciebie dumny.”
Na tym zdaniu skończyła się rozmowa – i zaczęła demolka w samochodzie.
Dlaczego? Bo chłopak nie rozpoznał siebie w tym komunikacie. Został przypisany do grupy, do „tych, którzy sobie radzą”, a on tego dnia nie czuł się kimś, kto „świetnie sobie radzi”. Czuł się kimś, kto przetrwał zajęcia. Ten fałszywy komunikat był jak kamień do kieszeni – coś, co przeciążyło i tak już napięty układ emocjonalny.
Dzieci neuroatypowe żyją w świecie, który nieustannie przypisuje im etykiety.
Zbyt często słyszą: „świetnie ci poszło”, „jesteś dzielny”, „widzisz, potrafisz jak inni” lub “ czy ty nie możesz raz jak reszta?”, “przestań odstawać, postaraj się” Zawsze “COŚ” jest nie tak!
A tak naprawdę — potrzebują usłyszeć: „widzę cię takim, jaki jesteś”.
Drugi odbiorca – rodzic.
Pozytywny komunikat zwrotny jest też dla rodziców. I tutaj zasada jest ta sama: prawdziwość i bezwarunkowość. Nie może być „ale”. Nie może zawierać zadania domowego ani warunków typu:
„Wojtek dziś pięknie współpracował z grupą, ale musicie jeszcze popracować nad tym, żeby się witał.”
To nie jest moment na korektę, tylko czas w którym modelujemy podejście oparte na docenieniu i zauważeniu. Pokazujemy rodzicom, że to, co robimy, nie polega na ocenianiu, tylko na budowaniu relacji i poczucia wartości.
Dzięki temu pojawia się szansa, ze z czasem, kiedy Wojtek sam zacznie zauważać swoje zachowania, pojawi się jego ciekawość – a za nią gotowość do zmiany.
Ale zanim to nastąpi, trzeba mu dać przestrzeń na bycie zauważonym bez oceny.
To, co dzieje się na Treningu Umiejętności Społecznych, zostaje w tej przestrzeni.
Jak w Las Vegas – what happens on TUS, stays on TUS.
To oznacza, że jeśli Wojtek po raz siedemnasty wpadł w trudną emocję, a potem sam z niej wyszedł – w komunikacie do rodzica powiem o tym, co mu się udało. Nie o ilości prób, nie o tych nieudanych, nie o moich z tym trudnościach. Nie będę przerzucać tej historii na dom, nie zadam zadań, nie otworzę nowej listy celów.
To, co uczestnik wynosi z treningu, to doświadczenie bycia zauważonym i przyjętym takim, jaki jest i mojej na to reakcji. To moja robota, żeby sobie z tym radzić i wspierać tak, by był efekt.
Podsumowując: TUS zaczyna się w głowie trenera. Wymaga samoświadomości, uważności, responsywności i cierpliwości.
Ale też zwykłej, ludzkiej życzliwości – tej, która pozwala widzieć człowieka, nie przez pryzmat normy, tylko przez pryzmat jego drogi, możliwości i każdej małej zmiany.
A te pozytywne są właśnie warte zauważenia w komunikacie zwrotnym.
Czekam na Państwa komentarze.
Jestem ciekawa, co Państwo o tym myślicie i czy jest coś, o czym chcielibyście porozmawiać w aspekcie rozwijania kompetencji społecznych?
PS. Nie wszystko co robimy, musi być śmiertelnie poważne. Na zdjęciu ja, jako "kwieciśty jednorożec", na TUSie w muzeum
Asia Klaga Fundacja Autika
Mama Stashka PodzielsiezeStashkiem