Pracownia Rozwoju i Psychoedukacji AFFIRMO

Pracownia Rozwoju i Psychoedukacji AFFIRMO Zajmujemy się pomocą psychologiczną i pedagogiczną, logopedią i integracją sensoryczną.

09/11/2025
07/11/2025

Zgadzam się z twierdzeniem, że pomoc i wsparcie powinny być „szyte na miarę”.

07/11/2025

📸 Hejt zaczyna się od zdjęcia - O tym, jak publikowane przez dorosłych zdjęcia dzieci stają się bronią w rękach rówieśników — i nie tylko...
„To tylko zdjęcie z nocnika.”
„Taka słodka pupa z sesji noworodkowej.”
„Przecież to było dawno, on tego nie pamięta.”
„To tylko dla znajomych.”
Ale Internet nie zapomina. A dzieci — dorastają. I płacą za cudze decyzje.

🧠 Co widzi dorosły, a co czuje dziecko?
Dorosły widzi wspomnienie. Dziecko widzi kompromitację.
Dorosły widzi zabawną scenę. Dziecko widzi powód do wstydu.
Dorosły widzi lajki. Dziecko widzi komentarze, które bolą.

🧒 Hejt rówieśniczy nie zaczyna się w szkole
Zaczyna się od zdjęcia, które ktoś znajdzie. Od filmiku, który wypłynie. Od „żartu”, który krąży po klasie. Zdjęcie z nocnika staje się memem. Nagie zdjęcie z sesji noworodkowej trafia do grupy klasowej. Filmik z dziecięcym płaczem staje się viralem. To nie są wyjątki. To codzienność dzieci, które nie miały wpływu na to, co trafiło do sieci.

🚨 Konsekwencje? Czasem dramatyczne
Hejt rówieśniczy: wyśmiewanie, przezywanie, izolacja. Wstyd i wycofanie: dziecko przestaje ufać dorosłym. Autoagresja: w wieku dojrzewania wstyd może przerodzić się w samookaleczenia. Zaburzenia obrazu ciała: szczególnie u dziewcząt, które widzą swoje nagie zdjęcia z dzieciństwa w obiegu To nie są przewidywania. To realne historie dzieci, które dziś próbują odzyskać godność.

⚖️ A co mówi prawo?
Wizerunek dziecka to dobro osobiste chronione przez Kodeks cywilny. Rodzice mogą wyrażać zgodę na jego publikację, ale ta zgoda nie jest bezterminowa ani bezkarna. Po osiągnięciu pełnoletności dziecko może: zażądać usunięcia zdjęć ze wszystkich platform, wystąpić z roszczeniem o naruszenie dóbr osobistych, domagać się zadośćuczynienia finansowego za szkody emocjonalne lub społeczne. Rodzic może ponieść odpowiedzialność cywilną i finansową, jeśli zdjęcia naruszyły godność dziecka lub stały się źródłem hejtu.. Prawo nie chroni wspomnień. Chroni godność.

🛑 Ciemna strona Internetu — przemysł, który nie wybiera
Według raportów http://xn--dyurnet-xwb.pl/ i NASK:
Ponad połowa zdjęć dzieci wrzucanych do sieci trafia na strony o charakterze pornograficznym.
Zdjęcia z pozoru niewinne — dziecko w kąpieli, na plaży, na nocniku — są przerabiane przez sztuczną inteligencję na treści o charakterze seksualnym.
Zdjęcia dzieci są wykorzystywane do treningu modeli AI, które generują treści pedofilskie.
To nie są zdjęcia robione przez przestępców.
To zdjęcia wrzucone przez rodziców — z miłości, z dumy, z potrzeby pokazania światu, jakie mają cudowne dzieci. Ale świat nie jest tylko pełen lajków. Jest też pełen ludzi, którzy wykorzystają każde zdjęcie — każde ujęcie, każdą pozę — by stworzyć treści, które niszczą godność dziecka.

🧭 Co możemy zrobić?
Zanim wrzucisz zdjęcie — zapytaj: czy moje dziecko chciałoby, by to zobaczyli jego koledzy?
Zamiast publikować — zachowaj zdjęcie w albumie, nie w chmurze
Nie udostępniaj zdjęć nagości, nawet „słodkiej”
Nie publikuj zdjęć z nocnika, kąpieli, toalety, płaczu, histerii
Szanuj granice dziecka — nawet jeśli jeszcze nie umie ich nazwać
Edukuj innych dorosłych — bo jedno zdjęcie może trafić tam, gdzie nigdy nie powinno

🧡 Dziecko nie prosi o lajki.
Prosi o bezpieczeństwo. O godność. O to, by jego ciało nie było treścią. O to, by jego emocje nie były rozrywką. O to, by jego zdjęcie nie stało się materiałem dla przemysłu, który nie zna granic.

🤝 Od Fundacji Pozytywni
W Fundacji Pozytywni wierzymy, że ochrona godności dziecka zaczyna się od decyzji dorosłych.
Dlatego w ramach Akademii Rodzica Anna Blokus-Szkodzińska mówi dziś: Zatrzymaj się. Nie publikuj. Chroń. Bo jedno zdjęcie może stać się początkiem hejtu, którego nie da się cofnąć —
a czasem także początkiem sprawy sądowej. A w najgorszym scenariuszu — częścią przemysłu, który żeruje na bezbronności dzieci.

Zachęcamy, by ten wpis trafił do jak największej liczby rodziców — bo czasem jedno przeczytane zdanie potrafi zatrzymać emocjonalną krzywdę, zanim zdąży się wydarzyć.

04/11/2025

O komunikacie, który buduje – czyli o najczęściej pomijanym elemencie TUS-u.

Chcąc domknąć wątki związane z Treningiem Umiejętności Społecznych, chciałabym zwrócić uwagę na coś, co w moim odczuciu zbyt często nam umyka:
Na pozytywny komunikat zwrotny – dla uczestnika i dla rodzica/opiekuna.

Ten z pozoru drobiazg, który w praktyce okazuje się jednym z najbardziej znaczących wskaźników jakości pracy trenera. Bo to właśnie sposób, w jaki mówimy o uczestniku, pokazuje, czy potrafimy oderwać się od myślenia edukacyjnego i treningowego, i wejść w przestrzeń relacyjną – ludzką, empatyczną, autentyczną, która pozwala na dokonanie jakiegoś na przykład postępu, czy pozytywnej zmiany. Pozytywny komunikat zwrotny musi być prawdziwy i konkretny. Nie może być o wszystkich – musi być o nim. Nie o grupie, nie o tym, że „wszyscy świetnie pracowaliście”, tylko o jednej, małej rzeczy, którą zauważyliśmy u tego konkretnego dziecka.
Na przykład:

„Widziałam, jak uważnie przyglądałeś się temu, co działo się w grupie. Nie miałeś dziś ochoty rozmawiać, ale widziałam, że bardzo obserwowałeś innych. To też jest ważna forma uczestnictwa – i chciałam, żebyś wiedział, że to zauważyłam.”

To jest właśnie komunikat, który buduje. Bo uczestnik odnajduje w nim siebie.
Wie, że został zauważony — nie jako część tłumu, ale jako ktoś realny, z własnym sposobem bycia.

W mojej grupie mam zwyczaj, że od połowy zajęć w tle „piszę” już w głowie komunikat zwrotny. Myślę o tym, co mogę komuś powiedzieć, co mu wyszło, co było dla niego wysiłkiem, co zauważyłam. To oczywiście nie o emocje trenera chodzi – choć one też są częścią autentycznego kontaktu – ale o to, że uczestnik czuje, iż jego trud, sposób przeżywania czy tempo zostały zauważone i uznane.

Dlaczego to tak ważne?
Co, gdy komunikat nie jest o dziecku?

Pamiętam sytuację, w której terapeutka po zajęciach powiedziała ojcu jednego z uczestników:
„Dzisiaj grupa świetnie pracowała, syn też bardzo się angażował.”
Ojciec, dumny i poruszony, powiedział w drodze do domu:
„Słyszałem, że świetnie ci dziś poszło, jestem z ciebie dumny.”
Na tym zdaniu skończyła się rozmowa – i zaczęła demolka w samochodzie.
Dlaczego? Bo chłopak nie rozpoznał siebie w tym komunikacie. Został przypisany do grupy, do „tych, którzy sobie radzą”, a on tego dnia nie czuł się kimś, kto „świetnie sobie radzi”. Czuł się kimś, kto przetrwał zajęcia. Ten fałszywy komunikat był jak kamień do kieszeni – coś, co przeciążyło i tak już napięty układ emocjonalny.

Dzieci neuroatypowe żyją w świecie, który nieustannie przypisuje im etykiety.
Zbyt często słyszą: „świetnie ci poszło”, „jesteś dzielny”, „widzisz, potrafisz jak inni” lub “ czy ty nie możesz raz jak reszta?”, “przestań odstawać, postaraj się” Zawsze “COŚ” jest nie tak!
A tak naprawdę — potrzebują usłyszeć: „widzę cię takim, jaki jesteś”.

Drugi odbiorca – rodzic.
Pozytywny komunikat zwrotny jest też dla rodziców. I tutaj zasada jest ta sama: prawdziwość i bezwarunkowość. Nie może być „ale”. Nie może zawierać zadania domowego ani warunków typu:
„Wojtek dziś pięknie współpracował z grupą, ale musicie jeszcze popracować nad tym, żeby się witał.”

To nie jest moment na korektę, tylko czas w którym modelujemy podejście oparte na docenieniu i zauważeniu. Pokazujemy rodzicom, że to, co robimy, nie polega na ocenianiu, tylko na budowaniu relacji i poczucia wartości.
Dzięki temu pojawia się szansa, ze z czasem, kiedy Wojtek sam zacznie zauważać swoje zachowania, pojawi się jego ciekawość – a za nią gotowość do zmiany.
Ale zanim to nastąpi, trzeba mu dać przestrzeń na bycie zauważonym bez oceny.

To, co dzieje się na Treningu Umiejętności Społecznych, zostaje w tej przestrzeni.
Jak w Las Vegas – what happens on TUS, stays on TUS.
To oznacza, że jeśli Wojtek po raz siedemnasty wpadł w trudną emocję, a potem sam z niej wyszedł – w komunikacie do rodzica powiem o tym, co mu się udało. Nie o ilości prób, nie o tych nieudanych, nie o moich z tym trudnościach. Nie będę przerzucać tej historii na dom, nie zadam zadań, nie otworzę nowej listy celów.

To, co uczestnik wynosi z treningu, to doświadczenie bycia zauważonym i przyjętym takim, jaki jest i mojej na to reakcji. To moja robota, żeby sobie z tym radzić i wspierać tak, by był efekt.

Podsumowując: TUS zaczyna się w głowie trenera. Wymaga samoświadomości, uważności, responsywności i cierpliwości.
Ale też zwykłej, ludzkiej życzliwości – tej, która pozwala widzieć człowieka, nie przez pryzmat normy, tylko przez pryzmat jego drogi, możliwości i każdej małej zmiany.
A te pozytywne są właśnie warte zauważenia w komunikacie zwrotnym.

Czekam na Państwa komentarze.
Jestem ciekawa, co Państwo o tym myślicie i czy jest coś, o czym chcielibyście porozmawiać w aspekcie rozwijania kompetencji społecznych?

PS. Nie wszystko co robimy, musi być śmiertelnie poważne. Na zdjęciu ja, jako "kwieciśty jednorożec", na TUSie w muzeum

Asia Klaga Fundacja Autika
Mama Stashka PodzielsiezeStashkiem

02/11/2025

Kryzys nie zaczyna się u dzieci. Zaczyna się w dorosłych, którzy są wyczerpani.
Dzieci słyszą dziś, że są niegrzeczne, niecierpliwe, uzależnione od ekranów, roszczeniowe, nadpobudliwe. Ale prawda jest bardziej złożona. Trudności dzieci nie biorą się znikąd. Dziecko nie ma własnego środowiska – ono żyje w świecie dorosłych: zmęczonych, zestresowanych, przeciążonych obowiązkami i oczekiwaniami. W emocjach dziecka odbijają się emocje tych, którzy je wychowują.

Badania UNICEF i WHO od lat podkreślają, że dobrostan psychiczny dzieci jest nierozerwalnie związany z kondycją emocjonalną rodziców. Gdy stres, napięcie i zmęczenie dorosłych rośnie, problemy emocjonalne u dzieci pojawiają się częściej i intensywniej. UNICEF w raporcie z 2021 roku wskazuje, że dzieci wychowywane w środowisku chronicznego stresu opiekunów mają nawet dwukrotnie większe ryzyko problemów lękowych i trudności z regulacją emocji. American Psychological Association podkreśla, że jednym z najsilniejszych czynników wpływających na zachowania trudne u dzieci jest właśnie przeciążenie rodzicielskie, a nie „zła natura” dziecka.
To nie jest oskarżenie. To wołanie o uwagę. Dorośli są zmęczeni. Wybiegają z pracy do domu, w domu do obowiązków, w obowiązkach do presji bycia idealnym rodzicem, pracownikiem, partnerem. Mało kto ma dziś przestrzeń, żeby naprawdę odpocząć, zatrzymać się i pobyć ze sobą. Trudno uczyć dzieci regulowania emocji, jeśli samemu nie ma się już energii na własne.
Dziecko, które krzyczy, nie zawsze jest „rozpuszczone”. Czasem to echo krzyku dorosłego, który musi w sobie wszystko tłumić. Dziecko, które nie panuje nad złością, często pokazuje napięcie, które unosi się w domu. Dziecko, które ucieka w telefon, bywa odbiciem dorosłego, który ucieka w obowiązki, by nie myśleć o trudnościach.

Dlatego nie warto pytać: „co jest nie tak z dziećmi?”. Warto zapytać: „co się stało, że dorośli są tak wyczerpani, samotni i zostawieni bez wsparcia?”. Żeby wychować spokojne pokolenie, trzeba najpierw zadbać o tych, którzy je prowadzą. Zmiany zaczynają się od dorosłych – nie dlatego, że są winni. Dlatego, że oni również potrzebują pomocy, odpoczynku, cierpliwości i zrozumienia.
Kiedy dorosły odzyskuje równowagę, dziecko oddycha.
Kiedy dorosły daje emocjom bezpieczną przestrzeń, dziecko nie musi krzyczeć, żeby być usłyszane.
Kiedy dom jest spokojniejszy, świat dziecka staje się mniej groźny.

To nie jest kryzys dziecięcy. To jest kryzys rodzicielski. A jeśli zaczniemy widzieć, słyszeć i wspierać dorosłych — za kilka lat nikt nie będzie musiał tego zdania powtarzać.

Wrzucam bo warto przeczytać.
31/10/2025

Wrzucam bo warto przeczytać.

Ponad 80% Polaków odczuwa jakąś formę lęku, kiedy myśli o przyszłości. Tak wynika z badań, które zrealizowaliśmy ostatnio dla Fundacji Grupa PZU. Czego się obawiamy? Dehumanizacji, utraty kontroli, nieprzewidywalności, permakryzysu, wojny, osamotnienia. A jednak, mimo tych lęków, nie przestajemy marzyć. Marzy właściwie każdy z nas, niezależnie od wieku, płci, miejsca zamieszkania. 93,5% Polaków przyznaje, że marzy. O czym? O przynależności, o zdrowiu, bezpieczeństwie, o możliwości samodecydowania na wszystkich etapach życia, a szczególnie w okresie starości. Marzenia są odpowiedzią na lęki, z jakimi się mierzymy.

Zachęcam Was bardzo do przeczytania raportu, który właśnie infuture.institute wydaliśmy: „Czy Polacy potrafią marzyć?" i spojrzenia na wyniki, które się w nim znalazły, z trochę innej perspektywy. Nie z perspektywy indywidualnej, ale z perspektywy makro, to znaczy – co te lęki i marzenia mówią o nas jako o społeczeństwie.

Dzień przed świętem Wszystkich Świętych jako przykład podam ten najbardziej upowszechniony lęk – przed śmiercią w samotności.

Boimy się samotnej śmierci, bo jesteśmy społeczeństwem coraz bardziej zindywidualizowanym; społeczeństwem, w którym rozpadają się tradycyjne struktury rodzinne, a niekoniecznie powstają nowe – żyjemy w wielkich miastach, w ciągłym pośpiechu, spolaryzowani i anonimowi. Lęk przed śmiercią w samotności jest też wynikiem cyfryzacji naszego życia, bo w cyfrowym świecie relacje są coraz bardziej powierzchowne. Obawiamy się, że w najtrudniejszych momentach życia zostaniemy sami, bo nie istnieje już wspólnota, która kiedyś była oczywista.

Lęk przed śmiercią w samotności obnaża też kulturę, która stawia na samowystarczalność, niezależność, „radzenie sobie samemu". Przyznanie, że potrzebujemy innych, traktujemy jako słabość, w wywiadach jakościowych często przewijała się myśl, żeby „nie być ciężarem”. Im bardziej jednak społeczeństwo oczekuje od jednostki samodzielności, tym bardziej ludzie boją się, że zostaną sami.

Lęk przed śmiercią w samotności mówi nam także o tym, że jesteśmy społeczeństwem, które ma obsesję na punkcie młodości, starość i śmierć nie wpisują się w tę narrację. I wreszcie mówi o zmianach demograficznych, o starzejącym się społeczeństwie, w którym rodzi się coraz mniej dzieci, a coraz więcej osób choruje i potrzebuje opieki.

Na wyniki badania, które zrealizowaliśmy, patrzę więc jak na diagnozę społeczną, a nie analizę indywidualnych postaw. I zastanawiam się, jak możemy wykorzystać to, co wiemy o lękach i marzeniach Polaków, by zmienić rzeczywistość, w jakiej się znaleźliśmy? Czy to wyłącznie rola rządów, polityki społecznej? Czy odpowiedzialności za to, jak funkcjonujemy, nie powinny wziąć marki i biznesy, które przecież też kształtują naszą rzeczywistość?

Raport do pobrania pod linkiem: https://infuture.institute/raporty/czy-polacy-potrafia-marzyc/

No właśnie, jak pomóc dziecku w zrozumieniu sensu zadań, które ma do wykonania?
30/10/2025

No właśnie, jak pomóc dziecku w zrozumieniu sensu zadań, które ma do wykonania?

Sens dla dorosłego nie równa się sens dla dziecka.
Dla nas „ćwiczenie ręki” może być sensowne, bo rozumiemy cel odroczony („będzie mu łatwiej w przyszłości”).
Dla dziecka sens istnieje tu i teraz.
Jeśli w danym momencie nie ma powodu, żeby to robić, to jest jak puste polecenie z kosmosu.

U naszych dzieci sens zwykle pojawia się w jednym z tych 5 obszarów:

1. Logiczny porządek – rozumienie dlaczego coś ma sens (np. „ręka musi się tego nauczyć”).

2. Kontekst praktyczny – po co to komuś (np. „żebyś mógł sam podpisać prezent dla babci”).

3. Związek z zainteresowaniem – zrobienie tego w znanym świecie dziecka (np. zamiast „kot”, napisać „pociąg”).

4. Poczucie wpływu – mogę zdecydować jak, czym, w jakiej kolejności (autonomia = sens).

5. Relacja – robię coś z kimś, kto rozumie i to docenia (np. „piszemy razem kartkę dla taty”).

Nie wszystkie dzieci mają te same motywy.
Jedno znajdzie sens w logice („aha, to ćwiczenie mięśni dłoni”), drugie w relacji („bo pani się ucieszy”), trzecie tylko w pasji („napiszę nazwę swojego ulubionego dinozaura”).

Spróbuj ustalic jaki rodzaj sensu działa u Twojego dziecka

To możesz rozpoznać po tym, na co reaguje emocjonalnie:

Jeśli często mówi „to głupie / bez sensu” → potrzebuje logicznego uzasadnienia.

Jeśli mówi „nie chce mi się” / „po co to komu” → potrzebuje celu praktycznego.

Jeśli mówi „mogę po swojemu?” → potrzebuje autonomii.

Jeśli prosi, żebyś „patrzyła” / „pochwaliła” → sens dla niego to bycie zauważonym.

Nadaj znaczenie w języku dziecka, to tylko przykłady, musicie znaleźć "Wasz język "„Twoje palce to sportowcy. Potrzebują rozgrzewki, żeby pisały szybko jak komputer.”
albo
„Napisz to tak, jakbyś był projektantem literek.”
albo
„Piszesz to, żeby sprawdzić, jak twoja ręka się już nauczyła zobaczymy różnicę między pierwszym a trzecim.”
Czyli nie tłumacz jak nauczyciel, tylko twórz metafory, które uruchamiają ciekawość.

I oczywista oczywistość pozwól dziecku dodać jego sens!

Zapytaj „Co by ci to ułatwiło?” „Jak byś chciał to zrobić, żeby nie było nudne?”

Czasem dziecko samo wymyśli, że napisze kolorami, że zrobi rysunek obok, że napisze literki pod muzykę.

29/10/2025

Trening Umiejętności Społecznych bywa dziś traktowany jak narzędzie do naprawiania ludzi. Program do wdrożenia, zestaw kroków do odhaczenia, scenariusz do realizacji bez względu na to, kto siedzi naprzeciw nas i z czym przychodzi.

Tymczasem TUS nie jest ani remedium, ani tresurą, ani metodą na szybkie prostowanie zachowań. W swojej istocie ma być przestrzenią doświadczenia relacji, w której drugi człowiek uczy się nie dlatego, że musi, ale dlatego, że czuje się bezpiecznie. Wierzę, że TUS jest zbiorem dobrych idei, które mają wzmacniać, a nie zniewalać.

Rodzic, który powierza nam swoje dziecko, nie oddaje go do naprawy. On zaprasza nas do pomocy. To ogromny kredyt zaufania i zobowiązanie. W takim zaproszeniu nie ma miejsca na krytykę, zadania domowe, wypunktowywanie słabości czy tresowanie „pod normę”. To nie jest „proszę zrobić z niego grzecznego i posłusznego”, tylko „pomóżcie mu znaleźć miejsce wśród ludzi”. A to zupełnie inna perspektywa.

Praca w TUS jest trudna nie dlatego, że dzieci czy młodzi ludzie zachowują się w sposób wymagający. Jest trudna, ponieważ wymaga ciągłej pracy nad sobą. Mogę mieć warsztat i wiedzę, ale jeśli nie panuję nad własnym ego, jeśli w relacji kieruje mną urażona duma, zniecierpliwienie, chęć kontroli lub pragnienie bycia autorytetem za wszelką cenę, to nie mam moralnego prawa siadać z dzieckiem do pracy nad jego regulacją, relacjami czy emocjonalnością.

W TUS nie tylko prowadzę, ale modeluję. Każdym gestem, spojrzeniem, reakcją. To ja jestem dorosłym w roli, a to oznacza odpowiedzialność za każdy ruch, słowo, ton głosu, mimikę i sposób bycia. Dziecko patrzy i czuje, zanim zacznie słuchać. Jeśli reaguję złością na złość, uczę agresji. Jeśli obrażam się za wulgaryzm, uczę obrażania. Jeśli krzyczę „uspokój się”, uczę hipokryzji. Mogę wymagać ciszy, ale jeśli sam podnoszę głos, pokazuję jedynie, że silniejszy wygrywa. I wtedy nie jestem przewodnikiem. Jestem treserem.

Nie uczymy norm społecznych poprzez moralizowanie i reprymendy. Uczymy ich poprzez doświadczenie relacji. Wulgaryzmy są tego najlepszym przykładem. Dziecko, które przeklina, nie robi tego dlatego, że nie zna zasad. Ono doskonale wie, że „nie wolno”. Skoro mimo to wybiera takie zachowanie, oznacza to, że jest mu do czegoś potrzebne: do odreagowania, do kontroli nad sytuacją, do regulacji, do sprawdzenia człowieka naprzeciwko. Może chce zobaczyć, czy zostanie mimo wszystko. Może bada, gdzie jest granica. Może po prostu nie ma w danym momencie innego narzędzia, które dałoby mu choć odrobinę wpływu.

Krzyczenie, wykłady i groźby nie uczą niczego wartościowego. Dopiero spokojna, uważna reakcja dorosłego daje doświadczenie, że można wyrazić złość i nie stracić relacji. Można być w trudnym stanie i nie zostać odrzuconym. To jest lekcja społeczna, której nie da się wyłożyć tabelą zasad.

Nie namówisz ognia, żeby przestał parzyć, mówiąc mu „przestań”. Nie nauczysz dziecka, żeby przestało przeklinać, mówiąc mu, że przeklinanie jest złe. Ono to wie. Naszą rolą nie jest więc zakazywanie dla zasady, ale rozumienie przyczyny. I dopiero potem towarzyszenie przy szukaniu innych sposobów. Nie z pozycji władzy, tylko z pozycji człowieka obok. Dlatego nie lubię słowa „trening”. Bo nie chcę nosić pagonów trenera. Chcę być towarzyszem, który daje doświadczenie relacji, w której jest miejsce na błędy, złość, nieporadność, próby i kolejne podejścia. TUS to nie ma być szkoła posłuszeństwa. To ma być przestrzeń, w której człowiek uczy się, że normy społeczne nie muszą być narzędziem opresji, ale mogą być językiem budowania wspólnoty.

To dopiero początek rozmowy, którą mam nadzieję prowadzić długo – tutaj i pod kolejnymi tekstami. Choć sama metoda TUS jest daleka od ideału, a słowo „trening” uwiera mnie coraz bardziej, wierzę, że możemy szukać sposobów, by praca z drugim człowiekiem naprawdę dawała mu coś wartościowego w jego wędrówce przez świat społeczny.

Zapraszam do pytań, pomysłów, refleksji, a nawet oporu. Zróbmy z tego przestrzeń do myślenia, a nie do tresowania. Jeśli ta praca ma mieć sens, musi zacząć się od człowieka, nie od metody.

Asia Klaga Fundacja Autika
Mama Stashka PodzielsiezeStashkiem

29/10/2025

Czym różni się posłuszeństwo od wewnętrznej motywacji?

Posłuszeństwo – czyli „robię, bo ktoś mi kazał”.
Dziecko staje się mistrzem podporządkowania, kiedy nie pyta „dlaczego?”.

Wykonuje polecenia, bo boi się kary albo liczy na nagrodę.

Uczy się: „mam być grzeczny, bo tak trzeba”.

Efekt? Nawet jeśli spełnia oczekiwania, nie rozwija własnego myślenia, nie uczy się samodzielności, nie czuje sensu w tym, co robi.

Gdy nikt nie pilnuje – przestaje się starać. Jego motywacja kończy się tam, gdzie kończy się kontrola z zewnątrz.​

Wewnętrzna motywacja – „robię, bo to ma dla mnie wartość”.
Tu dziecko działa z potrzeby, ciekawości, satysfakcji.

Nie chodzi o pochwały czy karę – chce, bo widzi sens, odkrywa świat na własnych zasadach, czuje siłę sprawczą.

Wewnętrzna motywacja dziecka to potężna siła napędowa, która pochodzi z jego wnętrza, to chęć działania dla samego działania, bo widzi w tym sens, czerpie radość i satysfakcję.

Dziecko, które jest wewnętrznie zmotywowane, podejmuje wyzwania nie dla nagród czy pochwał, ale dlatego, że chce się rozwijać, uczyć nowych rzeczy i poznawać świat na swoich zasadach. Taka motywacja daje poczucie kontroli i wpływu na swoje życie, co przekłada się na trwałe zaangażowanie i kreatywność.

Dziecko nie boi się popełniać błędów, bo traktuje je jako naturalną część nauki i rozwoju.

Różnica?
Posłuszeństwo buduje zależność.

Wewnętrzna motywacja daje dziecku skrzydła.

Posłuszne dziecko robi to, co mu każesz. Zmotywowane – to, co naprawdę czuje, że może i chce osiągnąć.

Buduj motywację, nie tresuj do posłuszeństwa. Dziecko nie ma być Twoim odbiciem – ma być SOBĄ.

Stowarzyszenie Terapeutów
+48 501 001 026
poradnia@terapeuci.org.pl

28/10/2025

Zamiast „Nie płacz” – słowa, które naprawdę budują zaufanie

Kiedy dziecko płacze, mówi Ci coś bardzo ważnego, że coś je boli, przestraszyło lub przytłoczyło.

Mówienie „Nie płacz” to tak, jakbyś mówił: „Twoje uczucia mi przeszkadzają”. To zamyka dziecko, powoduje poczucie odrzucenia i izolacji.

Zamiast tego powiedz:

- „Widzę, że jest Ci smutno. Chcesz o tym porozmawiać?”

- „Jestem tutaj, możesz mi zaufać.”

- „To w porządku płakać, czasem też tak mam.”

- „Pomogę Ci, razem damy radę.”

Te proste słowa pokazują dziecku, że jego emocje są ważne i zasługują na zrozumienie, nie ocenę. Dają przestrzeń, w której maluch może się otworzyć, poczuć bezpiecznie i zbudować zaufanie.

Zaufanie to fundament silnej więzi, która pomaga dziecku rosnąć w siłę i pewność siebie, nie w strach czy zamknięcie.

Pamiętaj: Twoja obecność i akceptacja emocji dziecka są najważniejsze. Nie musisz „leczyć” ani „naprawiać” ale wystarczy, że jesteś obok.

Słowa mają moc nie tylko ukoić, ale i zbudować przyszłość Twojej relacji z dzieckiem.

Stowarzyszenie Terapeutów
+48 501 001 026
poradnia@terapeuci.org.pl

26/10/2025

Dziecko „nie słucha”? To nie wina dziecka!

Kiedy mówisz do dziecka, a ono „nie słucha”, jego mózg często działa zupełnie inaczej niż myślisz. To nie bunt czy lekceważenie – to reakcja obronna mózgu, który czuje się przeciążony lub niegotowy.

Dziecko w tym momencie uruchamia tryb „walka albo ucieczka”.
Adrenalina zalewa ciało, serce bije szybko, a ta część mózgu, która odpowiada za racjonalne myślenie, po prostu się wyłącza.

Efekt? Dziecko nie słyszy Twoich słów, bo walczy o przetrwanie emocjonalne.

To jak sygnał alarmowy, którego nie możesz zignorować, ale musisz odpowiednio zareagować.

Krzyk lub pogróżki tylko wzmagają ten mechanizm. Dziecko zamyka się jeszcze bardziej, nie dlatego, że chce być nieposłuszne, lecz dlatego, że boi się, że nie da rady.

Jak reagować, gdy dziecko „nie słucha”?

- Zatrzymaj się. Nie dokładaj kolejnych rozkazów ani krzyku. To tylko podniesie napięcie.

- Zdobądź jego uwagę. Pojedź do poziomu dziecka – klęknij, złap za rękę, nawiąż kontakt wzrokowy. Krótkie, jasne zdanie, np. „Słuchasz teraz?” pomoże mu się przełączyć.

- Sprawdź, czy jest gotowe. Zastanów się, czy dziecko jest zmęczone, głodne, przestymulowane lub czy coś je rozprasza.

- Uprość komunikat. Dziecko nie radzi sobie z długimi zdaniami. Mów krótko i konkretnie: „Idziemy do łazienki.”

- Zachowaj spokój. Twój spokój to jego kotwica bezpieczeństwa. Nawet jeśli w środku się gotujesz, pokaż opanowanie.

- Daj mu czas. Czasem dziecko potrzebuje chwili, żeby przełączyć mózg na odbiór informacji.

- Unikaj kar i wybuchów. One przynoszą odwrotny skutek – nasilają opór i lęk.

- Buduj relację. Słuchaj też dziecka – co ono próbuje Ci przekazać, gdy „nie słucha”?

Pamiętaj, że za każdym „nie słucham” stoi mały człowiek, który potrzebuje Twojej obecności, cierpliwości i bezpieczeństwa, a nie krzyku czy wymówek.

Twoja konsekwencja i spokój są niezbędne, by dziecko czuło się bezpiecznie i chciało współpracować.

Jeśli czujesz, że potrzebujesz wsparcia, rozmowa z psychologiem czy pedagogiem to dobry krok.

Daj dziecku pewność, że świat nie jest przeciwko niemu – Ty jesteś jego sojusznikiem.

Stowarzyszenie Terapeutów
+48 501 001 026

Adres

Ulica Józefa Piłsudskiego 6/12
Namysłów Gmina
46-100

Telefon

+48600875438

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Pracownia Rozwoju i Psychoedukacji AFFIRMO umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Kategoria