Pracownia Rozwoju i Psychoedukacji AFFIRMO

Pracownia Rozwoju i Psychoedukacji AFFIRMO Zajmujemy się pomocą psychologiczną i pedagogiczną, logopedią i integracją sensoryczną.

30/11/2025

❤️❤️❤️❤️❤️❤️

25/11/2025

JAK NAPRAWDĘ ZACZYNA SIĘ ZDROWIE PSYCHICZNE NIEMOWLĘCIA

Niemowlę żyje w emocjach opiekunów. Nie tylko je widzi. Nie tylko je czuje. Ono je wchłania całym układem nerwowym.

Dostraja się do dorosłego jak odbiornik do nadajnika, bo dopiero uczy się własnej regulacji.

W pierwszych miesiącach życia to Ty jako rodzic jesteś jego zewnętrznym układem nerwowym.

I dlatego trzeba powiedzieć to głośno: zdrowie psychiczne dziecka zaczyna się dużo wcześniej, niż większość ludzi chce to przyjąć. Nie po porodzie. Nie dopiero w ramionach. Nie dopiero w domu. Tylko już w życiu prenatalnym.

To właśnie tam — w spokoju, stresie lub lęku matki — pierwszy raz uruchamia się układ nerwowy płodu.

Powstaje wtedy pierwsza mapa świata: „jestem bezpieczny” albo „muszę się bronić”.

Ciąża przeżywana we wsparciu i ciąża przeżywana w samotności lub pod przymusem to dwa zupełnie różne światy neurobiologiczne.

Dwie trajektorie rozwoju.
Dwa różne starty w życie.

I nie — to nie jest „wina” kobiety. To jest biologia stresu, brak bezpieczeństwa, presja, nadużycia, przemoc, samotność. Fakt medyczny, a nie osąd moralny.

Przewlekły, niezaopiekowany stres matki zmienia „ustawienie” osi HPA dziecka: profilu kortyzolu, reaktywności na bodźce, podatności na lęk, a w konsekwencji — sposobu regulacji emocji w kolejnych latach. To nie metafora. To neurobiologia, którą widzimy w badaniach.

Po porodzie zaczyna się najważniejsza lekcja regulacji, jaką człowiek kiedykolwiek przejdzie.

Pierwsze trzy lata życia determinują styl przywiązania, odporność emocjonalną i sposób reagowania na świat.

Zaniedbanie tego okresu to jeden z najpoważniejszych błędów, jakie społeczeństwo może popełnić.

Niemowlę komunikuje się w pradawnym języku emocji: rytmem oddechu, napięciem mięśni, tonem głosu, spojrzeniem.

Wyczuwa napięcie między dorosłymi z dokładnością, która wielu dorosłych zawstydza.

Żeby wejść w ten dialog, matka musi na chwilę przejść z trybu zadaniowego w tryb czucia. To nie jest infantylizacja. To neurobiologiczny wymóg. Uważność to kompetencja, nie słabość.

Uważność obniża kortyzol, synchronizuje układ nerwowy matki i dziecka, pozwala zauważyć głód zanim pojawi się płacz. A płacz — to często ostatni sygnał, wołanie o pomoc.

Karmienie po płaczu to często błędne koło: łapczywe ssanie → połykanie powietrza → rozdęcie jelit → ból → płacz → eskalacja. To jedna z najczęstszych przyczyn kolek. Nie kapusta. Nie fasola. Nie czosnek.

Gazy matki nie przechodzą do mleka — mleko powstaje z krwi, nie z jelit.

I teraz coś, co dawne położne nazywały „zdenerwowanym mlekiem”. Dziś wiemy, że miały intuicyjnie rację. Przewlekły stres matki zmienia skład mleka.

Kortyzol przenika, jest biologicznie aktywny i moduluje rytm snu, czuwania i zachowanie dziecka. Zmienia się też smak, profil tłuszczów, aromat — subtelnie, ale znacząco.

Dlatego to nie mleko bywa problemem — tylko atmosfera, w której powstaje.

Najpotężniejszym narzędziem wczesnego rodzicielstwa nie są zabawki, nie poradniki i nie rutyny.

Najpotężniejszym narzędziem jest dotyk.

Kontakt skóra do skóry to interwencja medyczna. Stabilizuje tętno, oddech i temperaturę, obniża kortyzol, reguluje układ autonomiczny, ułatwia laktację i zmniejsza ryzyko hipoglikemii.

U wcześniaków, w badaniach nad Kangaroo Mother Care, długie kangurowanie 12-16h/d obniża śmiertelność o 25–40%.

Bliskość ratuje życie — dosłownie.

Dotyk jest zewnętrznym układem nerwowym niemowlęcia. Bez dotyku nie potrafi obniżyć stresu. Z dotykiem — potrafi prawie wszystko.

Dlatego mit „nie noś, bo się przyzwyczai” powinien zniknąć raz na zawsze. Niemowlę nie ma mechanizmów manipulacji.

Ma niedojrzały układ nerwowy, który potrzebuje dorosłego, żeby się regulować. Metody zostawiania dziecka „do wypłakania” uczą je tylko jednego: że wołanie o pomoc nie ma sensu.

Zasypianie z wyczerpania nie jest samoregulacją.

A teraz najtrudniejsza prawda — ta, którą wiele społeczeństw omija wzrokiem: ciąża niechciana nigdy nie jest emocjonalnie obojętna.

Dzieci z ciąż niechcianych mają w badaniach większą reaktywność osi stresu, trudniejszą regulację snu, wyższą impulsywność i większą podatność na lęk i problemy emocjonalne.

Bo więź nie powstaje w przymusie. Więź powstaje w bezpieczeństwie i autonomii. Przymus więź niszczy.

To nie jest ocena kobiet.
To jest diagnoza systemu.

Jeśli chcemy mniej dzieci z zaburzeniami regulacji, mniej FAS/FASD, mniej przemocy, mniej problemów z więzią — musimy zacząć od prostego fundamentu: chronić kobiety przed przymusem, przemocą, samotnością i brakiem wsparcia.

Bo zdrowie psychiczne dziecka zaczyna się tam, gdzie kończy się przymus wobec jego matki.

Dobrostan to emocjonalna atmosfera, w której dorośli są ciepli, uważni i przewidywalni.

To dom, który nie przerzuca napięć na kobietę po porodzie.

To rodzina, która potrafi pomóc — a nie oceniać.

To kultura, która nie zostawia kobiet samych.

Bo zdrowie psychiczne najmniejszego człowieka zaczyna się od jednego doświadczenia: świat, który mnie wita, jest spokojny, dostępny, życzliwy i bezpieczny — w ciele, w dotyku i w obecności drugiego człowieka.

Dr Maciej Jędrzejko Tata Ginekolog

12/11/2025

Wyobraź sobie, że Twoje dziecko mówi Ci nieprawdę – to naturalna sytuacja, która może pojawić się wiele razy w jego rozwoju.

Kłamstwo u dziecka to najczęściej sposób na ochronę siebie, uniknięcie kary, zdobycie uwagi lub wyrażenie niezaspokojonych potrzeb.

Nie jest to sygnał złego wychowania, ale okazja do zrozumienia, co dziecko przeżywa i czego naprawdę potrzebuje.

Jak reagować? Przede wszystkim zachowaj spokój i nie reaguj impulsywnie.

Spróbuj zrozumieć przyczynę kłamstwa, pytając: „Co się stało? Dlaczego tak powiedziałeś/powiedziałaś?”.

Ważne jest, by dziecko poczuło, że jest wysłuchane i zrozumiane, a nie oceniane czy krytykowane.

Wyjaśnij konsekwencje kłamstw spokojnie i konkretnie, pokazując, że prawda buduje zaufanie, a kłamstwo je niszczy.

Możesz użyć metoda „Prawda i Fałsz” jako zabawy, która pokaże dziecku radość z uczciwości.

Nie zapominaj też o dawaniu dobrego przykładu, gdyż dzieci uczą się przez naśladowanie, więc jeśli dorośli są szczerzy, trudniej im będzie usprawiedliwiać kłamstwo.

Jeśli sytuacja się powtarza, zastanów się, czy dziecko nie ma niezaspokojonych potrzeb lub czy nie czuje zbyt dużej presji.

Stowarzyszenie Terapeutów
+48 501 001 026
poradnia@terapeuci.org.pl

09/11/2025
07/11/2025

Zgadzam się z twierdzeniem, że pomoc i wsparcie powinny być „szyte na miarę”.

07/11/2025

📸 Hejt zaczyna się od zdjęcia - O tym, jak publikowane przez dorosłych zdjęcia dzieci stają się bronią w rękach rówieśników — i nie tylko...
„To tylko zdjęcie z nocnika.”
„Taka słodka pupa z sesji noworodkowej.”
„Przecież to było dawno, on tego nie pamięta.”
„To tylko dla znajomych.”
Ale Internet nie zapomina. A dzieci — dorastają. I płacą za cudze decyzje.

🧠 Co widzi dorosły, a co czuje dziecko?
Dorosły widzi wspomnienie. Dziecko widzi kompromitację.
Dorosły widzi zabawną scenę. Dziecko widzi powód do wstydu.
Dorosły widzi lajki. Dziecko widzi komentarze, które bolą.

🧒 Hejt rówieśniczy nie zaczyna się w szkole
Zaczyna się od zdjęcia, które ktoś znajdzie. Od filmiku, który wypłynie. Od „żartu”, który krąży po klasie. Zdjęcie z nocnika staje się memem. Nagie zdjęcie z sesji noworodkowej trafia do grupy klasowej. Filmik z dziecięcym płaczem staje się viralem. To nie są wyjątki. To codzienność dzieci, które nie miały wpływu na to, co trafiło do sieci.

🚨 Konsekwencje? Czasem dramatyczne
Hejt rówieśniczy: wyśmiewanie, przezywanie, izolacja. Wstyd i wycofanie: dziecko przestaje ufać dorosłym. Autoagresja: w wieku dojrzewania wstyd może przerodzić się w samookaleczenia. Zaburzenia obrazu ciała: szczególnie u dziewcząt, które widzą swoje nagie zdjęcia z dzieciństwa w obiegu To nie są przewidywania. To realne historie dzieci, które dziś próbują odzyskać godność.

⚖️ A co mówi prawo?
Wizerunek dziecka to dobro osobiste chronione przez Kodeks cywilny. Rodzice mogą wyrażać zgodę na jego publikację, ale ta zgoda nie jest bezterminowa ani bezkarna. Po osiągnięciu pełnoletności dziecko może: zażądać usunięcia zdjęć ze wszystkich platform, wystąpić z roszczeniem o naruszenie dóbr osobistych, domagać się zadośćuczynienia finansowego za szkody emocjonalne lub społeczne. Rodzic może ponieść odpowiedzialność cywilną i finansową, jeśli zdjęcia naruszyły godność dziecka lub stały się źródłem hejtu.. Prawo nie chroni wspomnień. Chroni godność.

🛑 Ciemna strona Internetu — przemysł, który nie wybiera
Według raportów http://xn--dyurnet-xwb.pl/ i NASK:
Ponad połowa zdjęć dzieci wrzucanych do sieci trafia na strony o charakterze pornograficznym.
Zdjęcia z pozoru niewinne — dziecko w kąpieli, na plaży, na nocniku — są przerabiane przez sztuczną inteligencję na treści o charakterze seksualnym.
Zdjęcia dzieci są wykorzystywane do treningu modeli AI, które generują treści pedofilskie.
To nie są zdjęcia robione przez przestępców.
To zdjęcia wrzucone przez rodziców — z miłości, z dumy, z potrzeby pokazania światu, jakie mają cudowne dzieci. Ale świat nie jest tylko pełen lajków. Jest też pełen ludzi, którzy wykorzystają każde zdjęcie — każde ujęcie, każdą pozę — by stworzyć treści, które niszczą godność dziecka.

🧭 Co możemy zrobić?
Zanim wrzucisz zdjęcie — zapytaj: czy moje dziecko chciałoby, by to zobaczyli jego koledzy?
Zamiast publikować — zachowaj zdjęcie w albumie, nie w chmurze
Nie udostępniaj zdjęć nagości, nawet „słodkiej”
Nie publikuj zdjęć z nocnika, kąpieli, toalety, płaczu, histerii
Szanuj granice dziecka — nawet jeśli jeszcze nie umie ich nazwać
Edukuj innych dorosłych — bo jedno zdjęcie może trafić tam, gdzie nigdy nie powinno

🧡 Dziecko nie prosi o lajki.
Prosi o bezpieczeństwo. O godność. O to, by jego ciało nie było treścią. O to, by jego emocje nie były rozrywką. O to, by jego zdjęcie nie stało się materiałem dla przemysłu, który nie zna granic.

🤝 Od Fundacji Pozytywni
W Fundacji Pozytywni wierzymy, że ochrona godności dziecka zaczyna się od decyzji dorosłych.
Dlatego w ramach Akademii Rodzica Anna Blokus-Szkodzińska mówi dziś: Zatrzymaj się. Nie publikuj. Chroń. Bo jedno zdjęcie może stać się początkiem hejtu, którego nie da się cofnąć —
a czasem także początkiem sprawy sądowej. A w najgorszym scenariuszu — częścią przemysłu, który żeruje na bezbronności dzieci.

Zachęcamy, by ten wpis trafił do jak największej liczby rodziców — bo czasem jedno przeczytane zdanie potrafi zatrzymać emocjonalną krzywdę, zanim zdąży się wydarzyć.

04/11/2025

O komunikacie, który buduje – czyli o najczęściej pomijanym elemencie TUS-u.

Chcąc domknąć wątki związane z Treningiem Umiejętności Społecznych, chciałabym zwrócić uwagę na coś, co w moim odczuciu zbyt często nam umyka:
Na pozytywny komunikat zwrotny – dla uczestnika i dla rodzica/opiekuna.

Ten z pozoru drobiazg, który w praktyce okazuje się jednym z najbardziej znaczących wskaźników jakości pracy trenera. Bo to właśnie sposób, w jaki mówimy o uczestniku, pokazuje, czy potrafimy oderwać się od myślenia edukacyjnego i treningowego, i wejść w przestrzeń relacyjną – ludzką, empatyczną, autentyczną, która pozwala na dokonanie jakiegoś na przykład postępu, czy pozytywnej zmiany. Pozytywny komunikat zwrotny musi być prawdziwy i konkretny. Nie może być o wszystkich – musi być o nim. Nie o grupie, nie o tym, że „wszyscy świetnie pracowaliście”, tylko o jednej, małej rzeczy, którą zauważyliśmy u tego konkretnego dziecka.
Na przykład:

„Widziałam, jak uważnie przyglądałeś się temu, co działo się w grupie. Nie miałeś dziś ochoty rozmawiać, ale widziałam, że bardzo obserwowałeś innych. To też jest ważna forma uczestnictwa – i chciałam, żebyś wiedział, że to zauważyłam.”

To jest właśnie komunikat, który buduje. Bo uczestnik odnajduje w nim siebie.
Wie, że został zauważony — nie jako część tłumu, ale jako ktoś realny, z własnym sposobem bycia.

W mojej grupie mam zwyczaj, że od połowy zajęć w tle „piszę” już w głowie komunikat zwrotny. Myślę o tym, co mogę komuś powiedzieć, co mu wyszło, co było dla niego wysiłkiem, co zauważyłam. To oczywiście nie o emocje trenera chodzi – choć one też są częścią autentycznego kontaktu – ale o to, że uczestnik czuje, iż jego trud, sposób przeżywania czy tempo zostały zauważone i uznane.

Dlaczego to tak ważne?
Co, gdy komunikat nie jest o dziecku?

Pamiętam sytuację, w której terapeutka po zajęciach powiedziała ojcu jednego z uczestników:
„Dzisiaj grupa świetnie pracowała, syn też bardzo się angażował.”
Ojciec, dumny i poruszony, powiedział w drodze do domu:
„Słyszałem, że świetnie ci dziś poszło, jestem z ciebie dumny.”
Na tym zdaniu skończyła się rozmowa – i zaczęła demolka w samochodzie.
Dlaczego? Bo chłopak nie rozpoznał siebie w tym komunikacie. Został przypisany do grupy, do „tych, którzy sobie radzą”, a on tego dnia nie czuł się kimś, kto „świetnie sobie radzi”. Czuł się kimś, kto przetrwał zajęcia. Ten fałszywy komunikat był jak kamień do kieszeni – coś, co przeciążyło i tak już napięty układ emocjonalny.

Dzieci neuroatypowe żyją w świecie, który nieustannie przypisuje im etykiety.
Zbyt często słyszą: „świetnie ci poszło”, „jesteś dzielny”, „widzisz, potrafisz jak inni” lub “ czy ty nie możesz raz jak reszta?”, “przestań odstawać, postaraj się” Zawsze “COŚ” jest nie tak!
A tak naprawdę — potrzebują usłyszeć: „widzę cię takim, jaki jesteś”.

Drugi odbiorca – rodzic.
Pozytywny komunikat zwrotny jest też dla rodziców. I tutaj zasada jest ta sama: prawdziwość i bezwarunkowość. Nie może być „ale”. Nie może zawierać zadania domowego ani warunków typu:
„Wojtek dziś pięknie współpracował z grupą, ale musicie jeszcze popracować nad tym, żeby się witał.”

To nie jest moment na korektę, tylko czas w którym modelujemy podejście oparte na docenieniu i zauważeniu. Pokazujemy rodzicom, że to, co robimy, nie polega na ocenianiu, tylko na budowaniu relacji i poczucia wartości.
Dzięki temu pojawia się szansa, ze z czasem, kiedy Wojtek sam zacznie zauważać swoje zachowania, pojawi się jego ciekawość – a za nią gotowość do zmiany.
Ale zanim to nastąpi, trzeba mu dać przestrzeń na bycie zauważonym bez oceny.

To, co dzieje się na Treningu Umiejętności Społecznych, zostaje w tej przestrzeni.
Jak w Las Vegas – what happens on TUS, stays on TUS.
To oznacza, że jeśli Wojtek po raz siedemnasty wpadł w trudną emocję, a potem sam z niej wyszedł – w komunikacie do rodzica powiem o tym, co mu się udało. Nie o ilości prób, nie o tych nieudanych, nie o moich z tym trudnościach. Nie będę przerzucać tej historii na dom, nie zadam zadań, nie otworzę nowej listy celów.

To, co uczestnik wynosi z treningu, to doświadczenie bycia zauważonym i przyjętym takim, jaki jest i mojej na to reakcji. To moja robota, żeby sobie z tym radzić i wspierać tak, by był efekt.

Podsumowując: TUS zaczyna się w głowie trenera. Wymaga samoświadomości, uważności, responsywności i cierpliwości.
Ale też zwykłej, ludzkiej życzliwości – tej, która pozwala widzieć człowieka, nie przez pryzmat normy, tylko przez pryzmat jego drogi, możliwości i każdej małej zmiany.
A te pozytywne są właśnie warte zauważenia w komunikacie zwrotnym.

Czekam na Państwa komentarze.
Jestem ciekawa, co Państwo o tym myślicie i czy jest coś, o czym chcielibyście porozmawiać w aspekcie rozwijania kompetencji społecznych?

PS. Nie wszystko co robimy, musi być śmiertelnie poważne. Na zdjęciu ja, jako "kwieciśty jednorożec", na TUSie w muzeum

Asia Klaga Fundacja Autika
Mama Stashka PodzielsiezeStashkiem

02/11/2025

Kryzys nie zaczyna się u dzieci. Zaczyna się w dorosłych, którzy są wyczerpani.
Dzieci słyszą dziś, że są niegrzeczne, niecierpliwe, uzależnione od ekranów, roszczeniowe, nadpobudliwe. Ale prawda jest bardziej złożona. Trudności dzieci nie biorą się znikąd. Dziecko nie ma własnego środowiska – ono żyje w świecie dorosłych: zmęczonych, zestresowanych, przeciążonych obowiązkami i oczekiwaniami. W emocjach dziecka odbijają się emocje tych, którzy je wychowują.

Badania UNICEF i WHO od lat podkreślają, że dobrostan psychiczny dzieci jest nierozerwalnie związany z kondycją emocjonalną rodziców. Gdy stres, napięcie i zmęczenie dorosłych rośnie, problemy emocjonalne u dzieci pojawiają się częściej i intensywniej. UNICEF w raporcie z 2021 roku wskazuje, że dzieci wychowywane w środowisku chronicznego stresu opiekunów mają nawet dwukrotnie większe ryzyko problemów lękowych i trudności z regulacją emocji. American Psychological Association podkreśla, że jednym z najsilniejszych czynników wpływających na zachowania trudne u dzieci jest właśnie przeciążenie rodzicielskie, a nie „zła natura” dziecka.
To nie jest oskarżenie. To wołanie o uwagę. Dorośli są zmęczeni. Wybiegają z pracy do domu, w domu do obowiązków, w obowiązkach do presji bycia idealnym rodzicem, pracownikiem, partnerem. Mało kto ma dziś przestrzeń, żeby naprawdę odpocząć, zatrzymać się i pobyć ze sobą. Trudno uczyć dzieci regulowania emocji, jeśli samemu nie ma się już energii na własne.
Dziecko, które krzyczy, nie zawsze jest „rozpuszczone”. Czasem to echo krzyku dorosłego, który musi w sobie wszystko tłumić. Dziecko, które nie panuje nad złością, często pokazuje napięcie, które unosi się w domu. Dziecko, które ucieka w telefon, bywa odbiciem dorosłego, który ucieka w obowiązki, by nie myśleć o trudnościach.

Dlatego nie warto pytać: „co jest nie tak z dziećmi?”. Warto zapytać: „co się stało, że dorośli są tak wyczerpani, samotni i zostawieni bez wsparcia?”. Żeby wychować spokojne pokolenie, trzeba najpierw zadbać o tych, którzy je prowadzą. Zmiany zaczynają się od dorosłych – nie dlatego, że są winni. Dlatego, że oni również potrzebują pomocy, odpoczynku, cierpliwości i zrozumienia.
Kiedy dorosły odzyskuje równowagę, dziecko oddycha.
Kiedy dorosły daje emocjom bezpieczną przestrzeń, dziecko nie musi krzyczeć, żeby być usłyszane.
Kiedy dom jest spokojniejszy, świat dziecka staje się mniej groźny.

To nie jest kryzys dziecięcy. To jest kryzys rodzicielski. A jeśli zaczniemy widzieć, słyszeć i wspierać dorosłych — za kilka lat nikt nie będzie musiał tego zdania powtarzać.

Wrzucam bo warto przeczytać.
31/10/2025

Wrzucam bo warto przeczytać.

Ponad 80% Polaków odczuwa jakąś formę lęku, kiedy myśli o przyszłości. Tak wynika z badań, które zrealizowaliśmy ostatnio dla Fundacji Grupa PZU. Czego się obawiamy? Dehumanizacji, utraty kontroli, nieprzewidywalności, permakryzysu, wojny, osamotnienia. A jednak, mimo tych lęków, nie przestajemy marzyć. Marzy właściwie każdy z nas, niezależnie od wieku, płci, miejsca zamieszkania. 93,5% Polaków przyznaje, że marzy. O czym? O przynależności, o zdrowiu, bezpieczeństwie, o możliwości samodecydowania na wszystkich etapach życia, a szczególnie w okresie starości. Marzenia są odpowiedzią na lęki, z jakimi się mierzymy.

Zachęcam Was bardzo do przeczytania raportu, który właśnie infuture.institute wydaliśmy: „Czy Polacy potrafią marzyć?" i spojrzenia na wyniki, które się w nim znalazły, z trochę innej perspektywy. Nie z perspektywy indywidualnej, ale z perspektywy makro, to znaczy – co te lęki i marzenia mówią o nas jako o społeczeństwie.

Dzień przed świętem Wszystkich Świętych jako przykład podam ten najbardziej upowszechniony lęk – przed śmiercią w samotności.

Boimy się samotnej śmierci, bo jesteśmy społeczeństwem coraz bardziej zindywidualizowanym; społeczeństwem, w którym rozpadają się tradycyjne struktury rodzinne, a niekoniecznie powstają nowe – żyjemy w wielkich miastach, w ciągłym pośpiechu, spolaryzowani i anonimowi. Lęk przed śmiercią w samotności jest też wynikiem cyfryzacji naszego życia, bo w cyfrowym świecie relacje są coraz bardziej powierzchowne. Obawiamy się, że w najtrudniejszych momentach życia zostaniemy sami, bo nie istnieje już wspólnota, która kiedyś była oczywista.

Lęk przed śmiercią w samotności obnaża też kulturę, która stawia na samowystarczalność, niezależność, „radzenie sobie samemu". Przyznanie, że potrzebujemy innych, traktujemy jako słabość, w wywiadach jakościowych często przewijała się myśl, żeby „nie być ciężarem”. Im bardziej jednak społeczeństwo oczekuje od jednostki samodzielności, tym bardziej ludzie boją się, że zostaną sami.

Lęk przed śmiercią w samotności mówi nam także o tym, że jesteśmy społeczeństwem, które ma obsesję na punkcie młodości, starość i śmierć nie wpisują się w tę narrację. I wreszcie mówi o zmianach demograficznych, o starzejącym się społeczeństwie, w którym rodzi się coraz mniej dzieci, a coraz więcej osób choruje i potrzebuje opieki.

Na wyniki badania, które zrealizowaliśmy, patrzę więc jak na diagnozę społeczną, a nie analizę indywidualnych postaw. I zastanawiam się, jak możemy wykorzystać to, co wiemy o lękach i marzeniach Polaków, by zmienić rzeczywistość, w jakiej się znaleźliśmy? Czy to wyłącznie rola rządów, polityki społecznej? Czy odpowiedzialności za to, jak funkcjonujemy, nie powinny wziąć marki i biznesy, które przecież też kształtują naszą rzeczywistość?

Raport do pobrania pod linkiem: https://infuture.institute/raporty/czy-polacy-potrafia-marzyc/

No właśnie, jak pomóc dziecku w zrozumieniu sensu zadań, które ma do wykonania?
30/10/2025

No właśnie, jak pomóc dziecku w zrozumieniu sensu zadań, które ma do wykonania?

Sens dla dorosłego nie równa się sens dla dziecka.
Dla nas „ćwiczenie ręki” może być sensowne, bo rozumiemy cel odroczony („będzie mu łatwiej w przyszłości”).
Dla dziecka sens istnieje tu i teraz.
Jeśli w danym momencie nie ma powodu, żeby to robić, to jest jak puste polecenie z kosmosu.

U naszych dzieci sens zwykle pojawia się w jednym z tych 5 obszarów:

1. Logiczny porządek – rozumienie dlaczego coś ma sens (np. „ręka musi się tego nauczyć”).

2. Kontekst praktyczny – po co to komuś (np. „żebyś mógł sam podpisać prezent dla babci”).

3. Związek z zainteresowaniem – zrobienie tego w znanym świecie dziecka (np. zamiast „kot”, napisać „pociąg”).

4. Poczucie wpływu – mogę zdecydować jak, czym, w jakiej kolejności (autonomia = sens).

5. Relacja – robię coś z kimś, kto rozumie i to docenia (np. „piszemy razem kartkę dla taty”).

Nie wszystkie dzieci mają te same motywy.
Jedno znajdzie sens w logice („aha, to ćwiczenie mięśni dłoni”), drugie w relacji („bo pani się ucieszy”), trzecie tylko w pasji („napiszę nazwę swojego ulubionego dinozaura”).

Spróbuj ustalic jaki rodzaj sensu działa u Twojego dziecka

To możesz rozpoznać po tym, na co reaguje emocjonalnie:

Jeśli często mówi „to głupie / bez sensu” → potrzebuje logicznego uzasadnienia.

Jeśli mówi „nie chce mi się” / „po co to komu” → potrzebuje celu praktycznego.

Jeśli mówi „mogę po swojemu?” → potrzebuje autonomii.

Jeśli prosi, żebyś „patrzyła” / „pochwaliła” → sens dla niego to bycie zauważonym.

Nadaj znaczenie w języku dziecka, to tylko przykłady, musicie znaleźć "Wasz język "„Twoje palce to sportowcy. Potrzebują rozgrzewki, żeby pisały szybko jak komputer.”
albo
„Napisz to tak, jakbyś był projektantem literek.”
albo
„Piszesz to, żeby sprawdzić, jak twoja ręka się już nauczyła zobaczymy różnicę między pierwszym a trzecim.”
Czyli nie tłumacz jak nauczyciel, tylko twórz metafory, które uruchamiają ciekawość.

I oczywista oczywistość pozwól dziecku dodać jego sens!

Zapytaj „Co by ci to ułatwiło?” „Jak byś chciał to zrobić, żeby nie było nudne?”

Czasem dziecko samo wymyśli, że napisze kolorami, że zrobi rysunek obok, że napisze literki pod muzykę.

Adres

Ulica Józefa Piłsudskiego 6/12
Namysłów Gmina
46-100

Telefon

+48600875438

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Pracownia Rozwoju i Psychoedukacji AFFIRMO umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Kategoria