17/11/2025
📣 Słyszałeś(-aś) o porodach na SOR-ze?
Myślisz, że dotyczy to tylko kobiet w ciąży?
Nie. To dotyczy nas wszystkich.
Bo każdy z nas kiedyś był noworodkiem, którego życie zależało od czyjejś decyzji.
A jeśli coś dzieje się z kobietą w ciąży, cierpi cała rodzina.
A to, jak państwo traktuje narodziny, pokazuje, jak naprawdę traktuje życie.
„Robimy to dla dla bezpieczeństwa kobiet”- mówią.
Ale w praktyce może to otworzyć furtkę do dalszego zamykania porodówek.
I nagle może dojść do sytuacji, w której kobieta w bólu, w strachu i w nadziei zostaje sama: gdzie, z kim, pod czyją opieką?
W chwili, która miała być najpiękniejszym momentem jej życia.
📄 Ministerstwo Zdrowia przygotowało projekt (MZ 1846).
Nowe świadczenie: „Opieka nad kobietą w ciąży lub kobietą rodzącą realizowana przez położną”, dla placówek bez oddziału położniczo - ginekologicznego oddalonych ponad 25 km od najbliższego takiego oddziału.
Brzmi niewinnie. Ale zmienia wszystko.
📉 W ostatnich latach:
- w 2019 r. urodziło się w Polsce ok. 375 000 dzieci, w 2024 r. już tylko 252 000 - najmniej od II wojny światowej (dane GUS),
- w pierwszych trzech kwartałach 2025 r. ok. 181 000 urodzeń (GUS, dane wstępne) - trend spadkowy trwa
- eksperci wyliczają, że przy progu 400 porodów rocznie z mapy mogłoby zniknąć nawet 1/3 porodówek w całym kraju
- w ostatniej dekadzie zamknięto ich kilkadziesiąt (NIK, MZ)
- oddziały ginekologiczno-położnicze generują milionowe straty, co eksperci i dyrektorzy tłumaczą, zbyt niską wyceną porodów, w stosunku do kosztów gotowości całodobowej.
👁 Wyobraź to sobie.
Szpital powiatowy. Noc.
Na izbę przyjęć wchodzi kobieta w ciąży.
Ból, strach, nadzieja.
Położna ocenia, że poród zaawansowany, a transport 50 km zbyt ryzykowny.
I nagle krzyk. Krwotok.
Oddzielenie łożyska.
W minutę pojawia się kałuża krwi na podłodze, panika.
Tętno dziecka niewysłuchiwalne.
Potrzebne natychmiastowe cięcie cesarskie.
Kto je zrobi?
Chirurg? Urolog? Ortopeda?
Ginekologa nie ma. Neonatologa nie ma.
Jest położna. W najlepszej wierze, ale sama.
💰A gdzieś indziej. Inna noc.
Dyrektor małego szpitala liczy.
250 porodów rocznie to za mało, żeby się opłacało.
Ale przecież nie rodzą tabelki. Rodzą kobiety.
Po nowelizacji ma on furtkę: położna na SOR-ze, z KTG. „Opieka zapewniona”.
Karetka jedzie 40 km dalej, a system odhacza w Excelu: „bezpieczeństwo zwiększone”.
⚠️ W praktyce to rozwiązanie może oznaczać:
🔹 legalizację porodów w szpitalach bez oddziałów położniczych-położna ma obowiązek „zapewnić przyjęcie porodu” w sytuacji, gdy nie można już przewieźć kobiety,
🔹 ułatwienie decyzji o zamykaniu porodówek („region zabezpieczony położną na SOR-ze”),
🔹 obciążenie karetek,
🔹 pogłębienie nierówności w dostępie do opieki.
Kobieta z miasta rodzi z zespołem.
Kobieta z powiatu może mieć położną na Izbie Przyjęć.
📊 „Oddziały są nierentowne, zespoły tracą doświadczenie.”
To nie powód, by likwidować.
To powód, by szkolić.
Wysyłać kadrę na staże do ośrodków referencyjnych.
Bo doświadczenie traci się nie przez małą liczbę porodów,
tylko przez zamykanie miejsc, gdzie można je zdobywać.
💰 Ekonomia zamiast medycyny.
Mówią o „racjonalizacji kosztów”.
Ale to nie racjonalizacja tylko rezygnacja.
Bo poród to nie bilans zysków i strat.
Taniej w Excelu. Drożej w życiu.
Bo liczby nie krwawią. A ludzie tak.
⚖️ Rentowność nie może decydować o tym, czy kobieta ma gdzie rodzić.
Szpital to nie spółka z o.o., która ma generować zysk.
👉 Dlatego potrzebujemy:
- lepszej wyceny porodów,
- szkoleń i staży dla zespołów położniczych w szpitalach o małej liczbie porodów,
- jasnych standardów dostępności oddziałów położniczych w każdym powiecie.
Bo rozwiązaniem nie jest położna na SOR-ze.
Rozwiązaniem jest państwo, które daje kobietom i ich rodzinom realną opiekę.
📢 Projekt MZ 1846 jest w trakcie konsultacji społecznych.
Każdy obywatel może zgłosić uwagę.
Ja złożę swoją.
Bo to, co proponują, nie wzmacnia bezpieczeństwa, tylko je pozoruje.
📣 Widziałam porody, które przebiegały prawidłowo…
i te które w jednej chwili zamieniały się w dramat.
Widziałam kobiety, które rodziły w spokoju…
I te, które bały się, że nie zdążą uratować jej i dziecka.
I wiem jedno: w takich chwilach nie ma miejsca na „może się uda”.
Nie ma miejsca na cięcia kosztów.
Nie ma miejsca na kompromisy.
Widziałam też puste sale po zamkniętych oddziałach.
Decyzje podpisane spokojnie w gabinetach,
zawsze „dla dobra systemu”.
Nie zawsze dla dobra kobiet.
Napisałam to jako lekarka.
I jako kobieta, która nie zgadza się,
żeby poród w Polsce był procedurą zastępczą,
rozgrywaną między SOR-em a karetką,
między pacjentem po zawale a pacjentem w
upojeniu alkoholowym.
Bo jeśli państwo nie potrafi być przy kobiecie, gdy rodzi dziecko,
to jak ma być przy obywatelu, gdy on dorasta, choruje, umiera?
Poród to początek wszystkiego.
A bezpieczeństwo porodu nie jest sprawą kobiet.
Jest sprawą państwa.
A państwo, które nie potrafi być przy narodzinach, nie obroni nas nigdzie indziej.
Karolina