Ewa Koziatek-Maślanka

10/06/2025

Kochani, zachęcam Was też do polubienia mojego profilu (.koziatek.maslanka.2025. Tam obecnie umieszczam więcej materiałów.

11/05/2025

Drodzy, (zmian ciąg dalszy)
do tej pory kontaktowałam się z Wami na Fb poprzez stronę. Miało to swoje walory, ale ostatnio doświadczałam więcej ograniczeń z tego wynikających.
Postanowiłam więc założyć profil o tej samej nazwie.

Jeżeli nadal macie ochotę być ze mną w kontakcie (teraz łatwiejszym od strony technicznej), zachęcam do odnalezienia profilu i polubienia go.

Pozdrawiam

Psychoanaliza, trauma i neurobiologia Odkrycie mądrości i wnikliwości Sandora Ferencziego (węgierski psychoanalityk, ucz...
03/05/2025

Psychoanaliza, trauma i neurobiologia

Odkrycie mądrości i wnikliwości Sandora Ferencziego (węgierski psychoanalityk, uczeń Freuda) po raz kolejny robi na mnie wrażenie.
Praca z 1929 "Niechciane dziecko i jego instynkt śmierci" a w niej uwagi tak aktualne też dzisiaj
Cytat i zdjęcie z książki "Los, który dziedziczysz" Noemi Orvos-Toth

Taki widok z okien gabinetu mnie dziś przywitał.
23/04/2025

Taki widok z okien gabinetu mnie dziś przywitał.

20/04/2025
  A co gdyby...? (refleksje na temat Wielkanocy)A co gdyby wyjść z "ciemnicy Wielkiego Piątku"? (patrz wcześniejszy wpis...
19/04/2025




A co gdyby...? (refleksje na temat Wielkanocy)

A co gdyby wyjść z "ciemnicy Wielkiego Piątku"? (patrz wcześniejszy wpis)
A co gdyby zaryzykować ponowne zaufanie...Światu (może też Bogu, jakkolwiek Go rozumiemy) i ludziom?
Czy podjąć to ryzyko?

To bardzo trudne...To wymaga czasu....To wymaga zgody na kolejne straty i rozczarowania.

Bo "z-martwych-wstanie" to przyjęcie rzeczywistości straty, to przepracowanie bólu straty, to dostosowanie się do świata bez utraconej osoby/wartości/potrzeby, to wreszcie rozpoczęcie "podróży przez resztę swojego życia" mimo doświadczonej straty (za: Worden, 2022)

Bo "z-mar-twych-wstanie" to też wyzwolenie się z "mar", którymi jesteśmy "znieruchomieni". Nasze traumy (te przekazywane generacyjne i te doświadczane w relacjach), wszelkie "nadmiarowe" uczucia, pragnienia, oczekiwania czy standardy, które nas pętają i uniemożliwiają ruch do rozwoju.

Wszelkie "noce", które przechodzimy mogą być zaproszeniem do "wstania". Gdy się to uda - będziemy uczestnikami naszych osobistych wielkich nocy, naszych małych, codziennych "zmartwychwstawań" (o tak, nie raz będą powtarzane te cykle "nocy" i "wstawań" i to będzie zupełnie naturalne)

Owocnych zmartwychwstawań.

I co my teraz zrobimy..? (Refleksje nad Triduum)Miało być "królestwo", "pierwsze miejsce po prawej i lewej stronie" (por...
18/04/2025

I co my teraz zrobimy..? (Refleksje nad Triduum)

Miało być "królestwo", "pierwsze miejsce po prawej i lewej stronie" (por. Mt 4, 18-22) a było...
zmęczenie, opuszczenie, przerażenie, zdezorientowanie, gniew, bezradność, bezsilność, smutek, rozpacz
(bo być może te stany towarzyszyły bliskim Jezusa w czasie od pojmania do śmierci)

Rozczarowanie? Zagubienie? Brak nadziei?
Można byłoby w tym "utknąć",
pogrążyć się w zawiedzionych oczekiwaniach, niespełnionych marzeniach. Dla niektórych rozczarowanie oznacza koniec i realnie jest to pewien koniec...ale gdyby nad tym pomyśleć, to czy wszystkiego?
Może raczej moich wyobrażeń, marzeń, a może schematów, które w zasadzie nie są dobre, ale znane i bezpieczne.
Może więc ten trudny czas związany z rozczarowaniem - jest w zasadzie zaproszeniem do nowej, bardziej realnej i możliwej do zagospodarowania przestrzeni.
Więc powstaje konkluzja...możesz sam zadecydować, czy zostajesz w ciemnicy Wielkiego Piątku czy.....(ale o tym w najbliżśzym czasie.)

"Twoje drzewo genealogiczne ukształtowały zarówno złe, jak i dobre czasy, a na jego rozwój miały wpływ-jak w przypadku p...
10/04/2025



"Twoje drzewo genealogiczne ukształtowały zarówno złe, jak i dobre czasy, a na jego rozwój miały wpływ-jak w przypadku prawdziwego drzewa-okoliczności i środowisko. Okresy suszy, mrozów i uboga glema hamowały jego wzrost i rozrastanie się; burze, powodzie i pożary lasów mogły mocno pokiereszować korzenie lub wręcz doprowadzić do wyrwania drzewa z ziemi. Na tym przykładzie chciałabym wyjaśnić, jak pardopodobna jest dziedziczność losu. Drzewo genealogiczne przypomina bowiem prawdziwe drzewo-jest rośliną wieloletnią, a jego korzenie rosły już, gdy ciebie jeszcze nie było na świecie. Korzenie są metaforą chłonności człowieka, a jeśli są okaleczone, pokryte bliznami lub całe w ranach, to nie mogą odżywiać drzewa genealogicznego także w następnych pokoleniach. Nawet jeżeli obecnie środowisko i okoliczności są idealne, to blizny i deformacje korzeni utrudniają wchłanianie dobrego pokarmu. Drzewo cierpi nadal pośród obfitości. Potrzeby nie zostają zaspokojone a drzewo nie zdoła zakwitnąć. "

Lűck Sabine, 2024, Dziedziczone blizny. Jak uwolniśc się od traumy pokoleniowej i żyć swoim życiem?, s.30, Kraków, Wyd. Otwarte.

zdj: za Ornatowski.com

02/04/2025

Joanna Chmarzyńska-Golińska znów pięknie i mądrze o tym, co ważne dla psychoterapii więc pozwolę sobie przytoczyć Jej tekst:

"Przyjęło się uważać, że John Bowlby uważał, że wewnętrzne modele operacyjne dotyczące przywiązania, raz uformowane - z trudem bedą ulegać zmianie. Owszem, tu i ówdzie tak to ujmował, ale w listownym seminarium do kolegów - dyskutantów w latach '70 ubiegłego wieku, pisał tak: „Wpływają one (te modele) na zachowanie jednostki, która osiągnęła wiek dojrzały, nawet wtedy gdy warunki jej życia uległy radykalnej zmianie. Zdarza się, że osoba dorosła tylko częściowo uświadamia sobie te modele, którymi się posługuje, a czasami może się zdarzyć, że zupełnie nie zdaje sobie z nich sprawy. Modele te zresztą mogą w znacznym stopniu narzucać jednostce formy zachowania się, a nawet prowadzić do działania wyraźnie sprzecznego z jej własnymi interesami. (…) Rolą terapeuty jest pomoc w wykryciu przyczyny takiego postępowania. (…) Swój udział traktuje jako pomoc w zorientowaniu się powoli w charakterze modelu, który kieruje uczuciami i zachowaniem danej osoby. Gdy analiza modelu staje się możliwa, pacjent może porównać go z takim obrazem świata, jaki aktualnie postrzega. Gdy wszystko przebiega zgodnie z planem, pacjent stopniowo porzuca model, który przestaje dostarczać mu prawidłowej reprezentacji, i zastępuje go modelem bardziej adekwatnym”

Możliwe zatem, że John Bowlby zdawał sobie sprawę, że tego, co wyrzeźbiło mózg w pierwszych latach, nie można wymazać, ale wierzył, że można stworzyć coś na podobieństwo by-passów, które pozwalają w jakiejś mierze ominąć stary model - reflektować go, a w ten sposób być inaczej i pełniej w dorosłości. Dziś neuronauki dostarczyły nam wiedzy o neuroplastyczności. Dzięki temu wiemy, że mózg jest neuroplastyczny, co znaczy, że za pomocą nowych doświadczeń tworzymy nowe połączenia w mózgu i daje nam to nowe możliwości - również relacyjne.
Od przeszło 50 lat istnieje namysł nad tym jak dostrajać się w procesach terapii do osób z pozabezpiecznymi stylami, tak by mogły one stopniowo odzyskać wrodzoną im dyspozycje do więzi - a my ten namysł wciąż tworzymy na bazie dostępnej dziś wiedzy i naszych doświadczeń w tym obszarze."

Tak, "zakładanie by-passów" w terapii to często trudna praca dla obu stron. Jednak pełne "przepływy życiowe", które się później uzyskuje, są tego warte.
Dziękuję Joanna

30/03/2025

Rozmawiać, pojęciować, symbolizować słowem...to takie trudne a jednocześnie tak potrzebne.

Dziękuję Joanna Chmarzyńska-Golińska za Twoje refleksje:

"Gabi i Uwe - dziękuje Wam, że wciąż podnosicie temat, za Wasze zaangażowanie i odwagę.

Kilkanaście lat temu przeczytałam Waszą książkę „Gabi i Uwe. Mój dziadek zginął w Auschwitz. A mój był esesmanem” (Gabi von Seltmann i Uwe von Seltmann). Jest ona absolutnie wyjątkowa. Takich książek - świadectw - kilkanaście lat temu nie było wiele: "Historia lęku rodzinnego" Agaty Tuszyńskiej(2005), "Włoskie szpilki" Magdaleny Tulli (2011), "Utwór o Matce i Ojczyźnie"Bożeny Feff-Umińskiej; Mała zagłada" Anny Janko (2015); i jeszcze inne, za wszystkie jestem wdzięczna . Bo chcę podkreślić, że nie było i nie jest łatwo czynić takie świadectwa - świadectwa wcześniej niedotykanych i niewypowiedzianych rodzinnych traum i zbudować narracje tam, gdzie dotąd nie było na nią słów. Wymaga też ogromnej odwagi by mierzyć się z historią, która ciężkim toczyła się kołem, odciskała ślady na rodzinie, a potem siłą bezsłownych emocji emanowała na kolejne pokolenia. Najtrudniejsze może być przekroczenie tabu, które jest częstym towarzyszem dorastania w straumatyzowanych rodzinach - "nie myśl, nie czuj, nie mów" - o tym co było. Wykroczenie poza lojalność wobec rodzinnych strategii przetrwania opartych o milczenie wymaga zdolności do wytrzymywania lęku.
Wasza książka - świadectwo pary, gdzie każde z Was ma zupełnie inne doświadczenie traumy transgeneracyjnej - doświadczenie, które mogłaby wykluczać porozumienie, a jednak tak się nie dzieje. I to daje nadzieje, że dostrojona emocjonalnie relacja, przyjaźń, miłość pozwalają się otworzyć na perspektywę drugiej strony, budować porozumienie w miejsce dzielenia.

„Wolność i pokój nie są dobrem danym raz na zawsze, są stale zagrożone...Aby je podtrzymać musimy ze sobą rozmawiać, musimy się nawzajem słuchać - ponad granicami, kulturami, językami i religiami. Rozmawiać o przeszłości. A raczej o przeszłościach, bowiem każdy dźwiga bagaż własnej historii: osobistej, własnego kraju, wiary i kultury. Tylko wtedy gdy otworzymy się na te historie, możliwy będzie proces wzajemnego zrozumienia, a co za tym idzie pokojowe wspóistnienie - teraz i w przyszłości" (str. 9)"

Adres

Mickiewicza 4
Olsztyn
10-900

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Ewa Koziatek-Maślanka umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Ewa Koziatek-Maślanka:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Kategoria