25/11/2025
Codzienne życie w środowisku, w którym panuje agresja, chaos, lęk i brak przewidywalności, w oczywisty sposób wpływa na rozwój emocjonalny, społeczny oraz poznawczy dzieci i młodzieży.
Nastolatek, który doświadcza przemocy w najróżniejszych konfiguracjach nasilenia czy rodzaju z pewnością może nawet nie wiedzieć, w jaki sposób opisać to, co przeżywa…
Wojtek stale skanuje otoczenie, jakby przed oczami miał niewidzialny radar. Rejestruje każdy gest dorosłych — uniesioną brew, zmianę tonu głosu, krok na korytarzu. Nikt w klasie nie reaguje na to tak jak on: napięte ramiona, spojrzenie szukające drogi ucieczki. W domu nauczył się, że bezpieczeństwo trwa krótko — każda chwila spokoju mogła skończyć się krzykiem, popychaniem, biciem, trzaskaniem drzwi. Teraz nawet w bezpiecznych miejscach nie wyłącza alarmu: Wojtek żyje tak, jakby w każdej sekundzie miał nastąpić atak. W szkole ucieka do toalety, bo tam może zamknąć drzwi i złapać normalny oddech.
Kasia jest prymuską, przewodniczącą klasy. Ma zawsze odrobione lekcje, uśmiech na twarzy. W domu każdy błąd był zagrożeniem. Dlatego nauczyła się być doskonała — cicha, szybka, posłuszna.
W szkole unika zwracania na siebie uwagi. Ocenę bardzo dobrą przyjmuje z ulgą, a np. trójkę — z lękiem. Każda uwaga nauczyciela to dla niej sygnał alarmowy, że „zawiodła” i musi natychmiast się poprawić. Po lekcjach ćwiczy, pomaga wszystkim, by nikt nie mógł o niej powiedzieć złego słowa. Jej ciało jest jednak stale spięte, a w nocy często budzi się z bólem brzucha.
Bartek. Z pozoru rezolutny, zabawny, głośny. Bartek zawsze ma puentę, żart, głupią minę. Dzięki temu jest lubiany — co chwilę ktoś go zaczepia, śmieje się z nim. Mało kto widzi, że za tą wesołą maską kryje się ciągły stres. W domu śmiech bywał jedynym bezpiecznym sposobem na rozładowanie napiętej atmosfery. Kiedy rodzic zaczynał krzyczeć, Bartek próbował „odkręcić sytuację”, zmieniając ją w żart. Czasem działało. W szkole robi to samo — zanim ktoś go skrytykuje, zanim poczuje wstyd czy ból, on już pierwszym żartem odbiera innym możliwość zranienia go. Po lekcjach staje się cichy, przygaszony. Nikt nie widzi jego samotności po powrocie do pustego pokoju.
Lena jest mistrzynią ogarniania chaosu. Choć ma dopiero 14 lat, potrafi płacić rachunki przez internet, robić zakupy, gotować obiady i uspokajać dorosłych. W jej domu przemoc mieszała się z uzależnieniem i bezradnością. Ktoś musiał przejąć kontrolę — padło na nią. W szkole wszyscy mówią, że jest „dojrzała”, „ogarnięta”, „prawie dorosła”. Nikt nie widzi, że Lena nie ma przestrzeni, by być dzieckiem. Zawsze w gotowości, zawsze skupiona na tym, co trzeba, co musi, co należy zrobić. Jeśli ktoś proponuje jej pomoc, czuje niepokój. Jest przekonana, że poleganie na kimkolwiek jest zagrażające. W końcu w jej życiu to ona była tą, na której „wisiało” przetrwanie rodziny. Najbardziej boi się, że jeśli zawiedzie, świat jej bliskich się rozsypie.
Krzysiek porusza się po szkole jak cień. Zawsze cichy, z boku, w kapturze. Nie zgłasza się, nie rozmawia, nie wchodzi w interakcje. W domu każdy hałas mógł ściągnąć uwagę agresywnego rodzica, więc nauczył się minimalizować swoją obecność. Był jak mebel — istniał, ale nie przeszkadzał. W szkole robi to samo. Jego twarz rzadko wyraża emocje — to efekt lat tłumienia gniewu, strachu, smutku. Krzysiek prawie nie pamięta, jak to jest czuć radość. Bardzo chce być zauważonym i jednocześnie potężny lęk, że jeśli ktoś spojrzy na niego zbyt uważnie, zobaczy wszystko, co ukrywa.
Ola reaguje zanim pomyśli. Krzyczy, trzaska, rzuca zeszytami. Nauczyciele widzą „zachowania opozycyjno-buntownicze”, ale nie widzą historii kryjącej się pod nimi. W domu nauczyła się, że słabość jest karana. Jeśli ona nie uderzy pierwsza — ktoś zrani ją słowem lub czynem. Nauczyła się więc, że musi atakować. Nie dlatego, że chce, ale dlatego, że jej ciało wierzy, że to jedyna droga.
Po wybuchach często płacze ukryta w toalecie. Wstydzi się impulsów, których nie potrafi kontrolować. Pod pancerzem złości kryje się dziewczyna, która nigdy nie czuła się bezpieczna na tyle, by okazać prawdziwe emocje.
Zuzia potrafi godzinami patrzeć w okno. Kiedy ktoś pyta, czy wszystko w porządku, wzrusza ramionami. Jej ciało bywa „nieobecne” — jakby dusza była gdzieś indziej. To dysocjacja — mechanizm, który pomagał jej przetrwać sceny przemocy. Kiedy krzyk i chaos stawały się nie do zniesienia, Zuzia odcinała emocje. Zostawała tylko pustka, która bolała mniej niż strach.
W szkole wygląda jak marzycielka, ale pod tą zasłoną kryje się dziecko, które musiało zatrzymać uczucia, aby nie rozpaść się na kawałki.
Ile takich Michałów, Wojtków, Len wychodzi co rano z domów dobrych? Ile sytuacji przedstawianych przez rodziców kieruje uwagę szkolnych specjalistów na „trudne nastolatki” i odwraca uwagę od tego, co dzieje się w domu?
Wsparcie nie jedno ma imię. Ważne, by patrzeć na młodego człowieka nie tylko przez pryzmat zachowania. Warto postawić nawet najbardziej niedorzeczne hipotezy, by z czasem móc je wykluczyć.
Przemoc? Zaniedbanie? Sytuacje, w które nie chce Wam/Nam się wierzyć? A może to, co najbardziej boimy się odkryć jest rzeczywiście tym, co przeraża, zamyka, izoluje i nie pozwala przeżywać. Jest realnym przeżyciem?
Warto rozmawiać. Warto zaufać. Nawet, jeśli opowieść młodego człowieka wydaje się niedorzeczna…
Obraz autorstwa freepik
___________________________________
Jacek Wolszczak
psycholog, pedagog, terapeuta EMDR
pracujący z młodzieżą i dorosłymi w Badanie Świata
e-mail: jacek@depresjanastolatkow.pl