Magdalena Linca gabinet psychoterapii

01/09/2023

DRUGA WARSTWA TRAUMY, oraz o możliwościach przywracania siły życiowej.

tekst: Joanna Chmarzyńska Golińska

W myśleniu o traumie, wyróżnić należy wydarzenie traumatyczne, dalej to jak psychika i ciało odpowiadają na to wydarzenie, oraz konsekwencje - czy są przemijające, czy przewlekłe.
W kwestii możliwych reakcji na traumę (zarówno szokową, jak i rozwojową) skupiamy się wokół dwóch gałęzi autonomicznego układu nerwowego - współczulnej i przywspółczulnej. Współczulna mobilizuje, przygotowuje do walki albo ucieczki, a przywspółczulna wyhamowuje, czy umożliwia zamarcie gdy walka bądź ucieczka nie są możliwe. Płynna naprzemienność działania tych układów jest podstawą regulacji w zdrowiu.

Natomiast w traumie zazwyczaj dochodzi do przeciążenia i nadmiernego napięcia. Gałąź współczulna jest maksymalnie aktywna aby zmobilizować duże ilości energii do walki lub ucieczki, a gałąź przywspółczulna próbuje hamować zbyt wysokie pobudzenie współczulne. Jeśli jednak możemy doświadczyć tej energii sprawczo tzn. uciec lub walczyć, to wówczas jest szansa, że owszem - zajdzie wydarzenie traumatyczne oraz skuteczna reakcja, która będzie zarówno obronna, jak i rozładowująca wobec energii, która się wzbudziła.

Jeśli jednak, walka czy ucieczka nie są możliwe, to dochodzi do zamarcia, czyli dysocjacji. Dysocjacja jest jedną z możliwych reakcji AUN na zagrożenie i polega na zamarciu, które ma ochronić przez bólem. Peter Levine zauważa, że zwięrzęta żyjące na wolności ufnie poddają się swoim obronnym instynktom, płynnie w nie wchodzą i płynnie z nich wychodzą - również z zamarcia. U ludzi sprawa się komplikuje. Nasz ludzki problem polega na tym, że jeśli wysokie pobudzenie, które szykowało nas do walki i ucieczki, nie zostało rozładowane, a doszło do jego kompresji wewnętrz, to może to stworzyć to "drugą warstwę traumy". Nierozładowane pobudzenie daje zarówno poczucie zagrożenia, jak i niejasnego "zła" wewnątrz.

Kluczowe pytanie - dlaczego nie może dojść płynnie do wyjścia ze stanu dysocjacji? Dlaczego dochodzi do drugiej, wewnętrznej traumatyzacji, która polega na kumulacji wulkanicznych energii i implozji ich do wewnątrz w ograniczonym i kruchym ludzkim wnętrzu ciała i umysłu ?

Judith Herman wskazuje, że zdarza się to w warunkach szeroko rozumianego zniewolenia i unieruchomienia - bo jeśli tylko skuteczna walka czy ucieczka byłyby możliwe, to nastąpiłoby wyjście z urazu. Trauma kumuluje się jeśli ofiara jest zależna od sprawcy, jest uwięziona, bądź jest dzieckiem, które żyje w dysfunkcyjnej rodzinie.
Osoba w takiej przewlekłej traumie traci zdolność odczuwania w ciele i w umyśle spokoju - może cierpieć na szereg dolegliwości somatycznych: bóle głowy, żołądka, pleców i miednicy. Może pozostawać bierna i odłączona od życia.

Dodatkowo myślę, że wycofujemy się ze zdrowej agresji, (energii do życia) o wiele częściej niż tylko na skutek "dużych" traum.

Spójrzmy na ten cytat:

Bessel van der Kolk wspomina: „Sam Bowlby powiedział mi, że doświadczenie szkoły z internatem prawdopodobnie zainspirowało Georga Orwella do napisania „Roku 1984”, który wspaniale ukazuje jak istoty ludzkie można pobudzić do poświecenia, wszystkiego co bliskie i drogie - w tym poczucia „własnego Ja” - w imię bycia kochanym i akceptowanym przez kogoś kto ma władzę”. („Strach ucieleśniony” Bessel Van Der Kolk, str 142)

Zatem widzimy, że bywa, że w dzieciństwie dokonuje się dramatyczny „wybór” ochronny, w którym na rzecz relacji i przynależenia, poświęcona zostaje autentyczność.
Nadmierna persona, o której jako pierwszy pisał Carl Gustaw Jung, czy potem fałszywe self Donalda W.Winnicott’a, uchwyciły ten rodzaj uległości, która wynika z potrzeby bycia akceptowanym. Dziecko, które nie doświadcza bezpiecznej, ufnej więzi, w ramach lękowych czy zdezorganizowanych stylów przywiązania, często przyjmuje strategię "fawn", czyli przymilanie, płaszczenie się i uległość. Co więcej, te tzw niewidzialne, dobre dzieci, rzadziej dostają pomoc - w przeciwieństwie do tych, które w obliczu niekorzystnych doświadczeń przyjmują buntowniczo - opozycyjne strategie, czy wykazują nadpobudliwość, czym mogą zwrócić na siebie uwagę i pozyskać pomoc.

(W świecie zewnętrznym, wysiłek dostosowania do otoczenia, poprzez budowanie „fałszywego self” to jedno. Natomiast psychoanalitycy wielokrotnie odnajdywali w psychice człowieka struktury autoagresywne, które nie dopuszczają do czucia, do życia, do potrzebowania i są bardzo wrogim, krytycznym wewnętrznym głosem. (wewnętrzni sabotażyści, autorytarne systemy,antylibidynalne ego, wewnętrzne gangi)- ciekawe jest myśleć o ich genezie w kontekście tychże stłumionych energii.)

Być może w wycofywaniu się z obronnej agresji, znaczenie ma również fakt, że jesteśmy istotami relacyjnymi i rządzi nami - coś na kształt - pierwotnego lęku. Ten podpowiada nam, że bez przynależenia do stada nie przetrwamy. Zresztą wiemy, jak realną traumatyzacją jest marginalizacja, wykluczenie, czy unieważnienie. Zdarzyło się to, i wciąż zdarza, wielu grupom społecznym, wielu ludziom. Mamy realne powody by bać się tego. Zatem, jako istoty relacyjne często powstrzymujemy energię gniewu, by nie narazić się na nieznośny lęk związany z nieprzynależeniem.

Również to, że wielu z nas doświadczyło zawstydzania i odrzucenia gdy próbowało się gniewać, stawiać granice, mówić „nie” czy płakać - płacz w przypadku małych dzieci jest ekwiwalentem walki i ucieczki. Wielu z nas mogło mieć taki przekaz: „Takich pobudzeń, takich stanów nie chcemy, nie chcemy humorów, złości, dąsania się, histerii czy płaczu". Przekaz był taki, bo ci którzy go dawali, najczęściej sami taki dostali w przeszłości. Warto współczująco pamiętać, że opieka emocjonalna, że empatia, że zdolność do pomieszczenia - choćby przez wzgląd na traumy wojenne, były "deficytowym dobrem" przez wiele dekad. Prawie nikt nie chciał słuchać czy wspierać ofiar i to również wymuszało stłumienie.

Z powyższych względów, gdy w nas ludziach pojawia się silna energia obronna, to może być kojarzona ze „złem", które lepiej wycofać, stłumić jeśli tylko nie chcemy być odrzuceni.

Człowiek nauczył się nakładać na te obronne biologiczne reakcje okładzinę moralną i osądy.

Ponad to - sama warstwa zamrożenia i wchodzenie z nią w kontakt może być doznaniem nieskończonej, anihilującej pustki, stanu nie istnienia, czy znikania i to może być nie do wytrzymania.
Również, "czekające" tuż za tamą dysocjacji wulkaniczne energię, które nie zostały zużyte do walki bądź ucieczki, mogą być równie przerażające i odczuwane jako coś na kształt "bycia złym" , czy nawet morderczych impulsów.

Czyjeś utknięcie w skompresowanych, zamrożonych energiach traumatycznych jest dużym wyzwaniem dla terapii. Często ludzie wtórnie - z w/w powodów boją się spotkania z tymi energiami w sobie. Czasem bronią zamrożenia i wycofania. Identyfikacja z fałszywym self bywa duża, bo doświadczane jest ono jako ochrona. Wówczas nie łatwo pomóc komuś, by odważył się wejść w kontakt z prawdziwym self, które z kolei przeżywane jest jako siedlisko dzikich energii. Kontakt z tymi energiami bywa na tyle traumatyzujący, że wpycha w spiralę dalszych dysocjacji.

Jeśli życie ma zostać wzbogacone obecnością prawdziwego Ja oraz siły życiowej, która jest energią ciała, to potrzebujemy bezpiecznego trzymania np w relacji terapeutycznej, która doda odwagi do odpuszczenia dotychczasowych obron.
By ponownie włączyć się w nurt życia, potrzeba połączyć się z tym, co dysocjowane. Potrzeba dostępu do ludzkiego wsparcia, do czyjejś obecności, do dodatkowego umysłu, który daje znać, że te wszystkie energie były i są normalne i właściwe. Potrzebujemy kogoś, kto dzieli się swoją pojemnością i wytrzymałością - kogoś, kto przez jakiś czas będzie jak rusztowanie, czy jak gąbka, która wchłonie nadmiar lęku. W ten sposób można oswoić dotąd niezbadane, i dlatego przerażające, rejony swojego ciała i umysłu.

zdjęcie zródło internet

„Nieuchronnym doświadczeniem człowieka jest utrata, kluczowe jest to, jak sobie z nią poradzimy. Depresja jest nieudaną ...
11/03/2023

„Nieuchronnym doświadczeniem człowieka jest utrata, kluczowe jest to, jak sobie z nią poradzimy. Depresja jest nieudaną żałobą, niemożnością poradzenia sobie z utratą i pogodzenia się z nią. W żałobie człowiek cierpi z powodu świadomości utraty obiektu, a w depresji ma poczucie, że utracił część ego” – mówi psychoanalityk Maciej Musiał."
https://kulturaliberalna.pl/2023/02/28/depresja-to-utrata-czesci-siebie/?fbclid=IwAR2vmJdBiAa1AOTCc_A3u1-X5qiea6_NyJqRYFpEkVMqbiqJOtIMH5xh8WA

Depresja jest nieudaną żałobą, niemożnością poradzenia sobie z utratą i pogodzenia się z nią. W żałobie człowiek cierpi z powodu świadomości utraty obiektu, a w depresji ma poczucie, że utracił część ego.

***(miłość jest miejscem)Edward Estlin Cummingsmiłość jest miejscem& przez granice tegomiejsca przebiega(cichym i jasnym...
14/08/2022

***(miłość jest miejscem)
Edward Estlin Cummings

miłość jest miejscem
& przez granice tego
miejsca przebiega
(cichym i jasnym przejściem)
każde miejsce

tak jest światem
& wewnątrz tego
świata legły
(w przytuleniu bratnim)
wszystkie światy

tłum.Stanisław Barańczak

“love is a place” by E.E. Cummings

love is a place
& through this place of
love move
(with brightness of peace)
all places

yes is a world
& in this world of
yes live
(skilfully curled)
all worlds

“love is a place” by E.E. Cummings from Complete Poems 1904-1962, edited by George James Firmage. Copyright © 1935, 1963, 1991 by the Trustees for the E.E. Cummings Trust. Copyright © 1978 by George James Firmage

"There are things you can’t reach. Butyou can reach out to them, and all day long.The wind, the bird flying away. The id...
09/02/2019

"There are things you can’t reach. But
you can reach out to them, and all day long.

The wind, the bird flying away. The idea of God.

And it can keep you as busy as anything else, and happier.

The snake slides away; the fish jumps, like a little lily,
out of the water and back in; the goldfinches sing
from the unreachable top of the tree.

I look; morning to night I am never done with looking.

Looking I mean not just standing around, but standing around
as though with your arms open.

And thinking: maybe something will come, some
shining coil of wind,
or a few leaves from any old tree–
they are all in this too.

And now I will tell you the truth.
Everything in the world
comes.

At least, closer.

And, cordially.

Like the nibbling, tinsel-eyed fish; the unlooping snake.
Like goldfinches, little dolls of goldfluttering around the corner of the sky

of God, the blue air."

"Where Does the Temple Begin, Where Does It End?" By Mary Oliver

"Uważam, że pozycja depresyjna i sytuacja edypalna nigdy się nie kończą; trzeba przepracowywać je w każdej nowej sytuacj...
03/12/2018

"Uważam, że pozycja depresyjna i sytuacja edypalna nigdy się nie kończą; trzeba przepracowywać je w każdej nowej sytuacji życiowej, na każdym etapie rozwoju, przy okazji każdego większego wzbogacenia naszego doświadczenia i wiedzy. Jak wiemy, w świecie nauki każde nowe odkrycie, wykraczające poza istniejący paradygmat, z początku ma charakter niszczący; trzeba je zbadać, częściowo porzucić istniejący porządek, a w celu włączenia nowej koncepcji do wizji świata należy przekształcić dotychczasowy. Budzi to w nas wrogość, zagraża bezpieczeństwu, stoi w sprzeczności z dążeniem do wszechwiedzy, odsłania ignorancję i bezradność, a także ukrytą nienawiść do wszystkiego, co nowe i obce: wszystkiego, czego nie uznajemy za przedłużenie nas samych, albo przynajmniej za treść objętą znanymi nam granicami mentalnej scenerii. W takich chwilach wracamy do stanu, w którym znajduje się niemowlę w pozycji depresyjnej, tak jak ją opisała Klein. Pozycja depresyjna powstaje w niemowlęctwie jako nieuchronna i naturalna konsekwencja rozwijających się możliwości dziecka: zdolności obserwowania, rozpoznawania, pamiętania, umiejscawiania i przewidywania przeżyć. Chodzi tu nie tylko o poszerzanie świadomości i wiedzy, ale o zakłócenie istniejącego psychicznego świata niemowlęcia. To, co wcześniej wydawało się odrębnymi światami – bezczasowej rozkoszy w idealnym wszechświecie przeżyć oraz przerażenia i prześladowania w drugim, alternatywnym wszechświecie – staje się teraz jednym światem. Co więcej, te sprzeczne przeżycia wypływają z jednego źródła. Krynica wszelkiego dobra, w fantazji kochana pod postacią idealnej piersi, okazuje się obiektem tym samym, co znienawidzona zła pierś, wcześniej uznana za źródło wszelkich złych rzeczy i istotę zła. Niewinność zostaje wówczas w dwojakim znaczeniu utracona. Nie jesteśmy już niewinni w sensie niewiedzy: po zjedzeniu owocu z drzewa wiadomości dobrego i złego nie możemy już dłużej żyć w raju. Tracimy także niewinność w tym sensie, że rodzi się zdolność przeżywania poczucia winy: jesteśmy winni, bowiem wiemy, że nienawidzimy to, co kochamy i uznajemy za dobre."
“Sytuacja edypalna I pozycja depresyjna” Ronald Britton, w: Kliniczne wykłady na temat teorii Klein I teorii Biona pod red. Robina Andresona, str.52-53

"Jeśli zdecydujemy się na życie z drugą osobą w intymnym związku – nieważne, czy jest to ktoś przeciwnej czy tej samej p...
07/09/2018

"Jeśli zdecydujemy się na życie z drugą osobą w intymnym związku – nieważne, czy jest to ktoś przeciwnej czy tej samej płci i czy związek ma charakter formalny – staniemy przed problemem dzielenia się przestrzenią fizyczną i umysłową. We współczesnym świecie nieformalnych kontaktów seksualnych zdarza się, że ktoś – kierowany lękiem przed zamkniętą przestrzenią małżeństwa – wyobraża sobie, iż może uniknąć wspólnego pokoju, zamieszkując w nieokreślony sposób w przedsionku. Jednak zachowuje się w taki sam sposób, w jaki zachowywałby się po drugiej stronie progu. Taka osoba wyobraża sobie, że po drugiej stronie znajduje się królestwo rodziców, w którym nie chce mieszkać. Nie chodzi mi tutaj o kulturowy czy rodzinny patriotyzm i sugerowanie, że ktoś powinien chcieć żyć w owym królestwie; wskazuję jedynie, że – czy chce, czy nie – to się już dzieje. Osoby, o których mówię, przypominają ludzi wyobrażających sobie mimo średniego wieku, że wciąż całe życie jeszcze przed nimi. To, co dzieje się w analizie, uznają za próbę kostiumową, a nie za sam występ; nie zdają sobie sprawy, że taki właśnie jest ich osobisty sposób bycia w analizie, czy też bycia w małżeństwie. Mogą czuć pokusę, by mgliście wyobrażać sobie, że „prawdziwa” analiza czy też „prawdziwe” małżeństwo wydarzą się później, z inną, jeszcze nie poznaną osobą, w nieokreślonej przyszłości. Zatem zarówno w analizie, jak i w małżeństwie, uważają, że wciąż jeszcze stoją na progu. Paradoksalnie może prowadzić to do niekończących się, niezadowalających relacji, bądź też – w podobny sposób – do niekończącej się analizy. To, co nigdy się właściwie nie zaczęło, nie może się odpowiednio skończyć."

"Seks, śmierć i superego. Doświadczenia w psychoanalizie"
Ronald Britton,
Oficyna Ingenium, Warszawa 2013

F.S.Perls "Ego, hunger and aggression. A Revision of Freud's Theory and Method", str. 112, 1947 r: "Pomimo tego, że odże...
20/05/2018

F.S.Perls "Ego, hunger and aggression. A Revision of Freud's Theory and Method", str. 112, 1947 r:

"Pomimo tego, że odżegnuję się od futurystycznego oraz historycznego myślenia, nie chciałbym być opacznie zrozumiany. Nie wolno nam całkowicie lekceważyć przyszłości (np. planowania) ani też przeszłości (niedokończonych sytuacji), jednak tym, z czego musimy zdać sobie sprawę, jest fakt, że przeszłość już minęła, zostawiając nam pewną liczbę niedomkniętych spraw, oraz że planowanie powinno prowadzić do działania, a nie być jedynie jego sublimacją czy substytutem".

"Although I have tried to deprecate futuristic and historical thinking, I do not wish to give a wrong impression, We must not entirely neglect future (e.g. planning) or the past (unfinished situations), but we must realize that the past has gone, leaving us with a number of unfinished situations and that planning must be a guide to, not a sublimation of, or a substitute for, action."

"Uważam, że człowiek nie może przezwyciężyć problemu, który jest częścią jego osobowości. Kluczowym słowem jest tu "prze...
27/12/2017

"Uważam, że człowiek nie może przezwyciężyć problemu, który jest częścią jego osobowości. Kluczowym słowem jest tu "przezwyciężyć". Usiłowania, by tego dokonać, zwraca jedną część "ja" przeciw drugiej. Ego, poprzez wolę, stawiane jest przeciw ciału i jego uczuciom. Zamiast harmonii pomiędzy tymi dwoma przeciwnymi aspektami natury ludzkiej, tworzy się konflikt wyniszczający człowieka. Czynią to wszyscy neurotycy, skazując się na los, którego chcą uniknąć. Alternatywna, zdrowa droga przebiega przez zrozumienie i prowadzi do akceptacji siebie, ekspresji "ja" i opanowania. (...)
Walka przeciw swemu losowi tylko bardziej zapędza człowieka w kozi róg. Podobnie jak zwierzę złapane w sieć, im bardziej walczy, tym mocniej zaplątuje się w pęta. Czy to oznacza że jesteśmy skazani na porażkę? Tylko jeśli walczymy ze sobą. W terapii główny nacisk kładziemy na to, aby pomóc osobie przestać walczyć ze sobą. Ta walka jest autodestrukcyjna, wyczerpie tylko energię jednostki i nic nie zdziała.
Wiele osób pragnie zmiany. Jest ona możliwa, lecz musi się zacząć od akceptacji siebie. Zmiana jest częścią naturalnego porządku. Życie nie jest statyczne, nieustannie wznosi się i opada. Człowiek nie musi robić nic, by rosnąć. Rozwój dokonuje się naturalnie i spontanicznie, gdy dostępna jest energia. Gdy zużywamy naszą energię, by walczyć ze swoim charakterem (losem), nie zostawiamy sobie siły na rozwój i naturalny proces leczenia. Zawsze, kiedy pacjent zaakceptował siebie, dokonywała się istotna zmiana w jego uczuciach, zachowaniach oraz jego osobowości".

Aleksander Lowen "Lęk przed życiem", 1980

W tym zabieganym świątecznym czasie życzę Ci czasu - na to, co dla Ciebie najważniejsze.
20/12/2017

W tym zabieganym świątecznym czasie życzę Ci czasu - na to, co dla Ciebie najważniejsze.

Wstyd"Taki, jaki jestem, nie zasługuję, by należeć do społeczności ludzkiej" - mówi sobie ktoś zawstydzony. Kultura narc...
19/10/2017

Wstyd
"Taki, jaki jestem, nie zasługuję, by należeć do społeczności ludzkiej" - mówi sobie ktoś zawstydzony. Kultura narcyzmu zachęca nas do ukrywania i wypierania naszych braków, deficytów, uczuć, że jesteśmy niewystarczający, że mylimy się, że popełniamy błędy itd. Nasze doświadczenia są prawomocne jedynie wtedy, gdy odpowiadają normom i wymogom grupy społecznej. Reszta naszych doświadczeń, nieprawomocna, nieuznawana, staje się wstydliwa. Spostrzeżenia Gordona Wheelera (Lee i Wheeler 1996) uzupełniają tę perspektywę: wstyd wyrasta z paradygmatu indywidualistycznego i jest jednym z jego głównych przejawów. Indywidualizm uznaje, że zależność jest dziecięcym, gorszym uczuciem. Dlatego zmusza się ludzi do wypierania owego uczucia jako czegoś wstydliwego. Człowiek ma wrażenie, że społeczeństwo go nie akceptuje, choć czuje się zobowiązany wobec niego, a zatem jeszcze bardziej zależny."
[J.M.Robine "Wstyd", w: Psychoterapia Gestalt w praktyce klinicznej. red. G.Francesetti,M.Gecele, J.Roubal.]

Adres

Ulica Dworcowa 38
Piaseczno
05-500

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Magdalena Linca gabinet psychoterapii umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Magdalena Linca gabinet psychoterapii:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Kategoria