Jakub - Autystycznie Autentyczny

Jakub - Autystycznie Autentyczny Koncentrujemy się na życiu, walce i sukcesach Jakuba. Wyjątkowego Autystyka. https://sercadlamaluszka.pl/nasi-podopieczni/jakub-nagorzycki

Jest moim wojownikiem.Tak też tutaj nazywają go lekarze.Odpoczywa.Jest już mocno obciążony,słaby.Walczymy jednak, mimo w...
22/10/2025

Jest moim wojownikiem.
Tak też tutaj nazywają go lekarze.
Odpoczywa.
Jest już mocno obciążony,słaby.
Walczymy jednak, mimo wszystko walczymy jak możemy.

Od dawna tego nie mówiłam,ale czuję się spokojna.
Nasza lekarz postawiła na nogi wszystkich których trzeba.
Realizujemy plan pobytu, jest na prawdę duże zaangażowanie z jej strony.

Mój wojowniku,mama obiecuje,że niezależnie od tego co będzie ,ja będę z Tobą.🥹❤️

Jak wspomniałam wcześniej,chodź pewnie to już wiecie, że jeśli ktoś z was jeszcze nie dorzucił cegiełki do naszej zbiórki a ma chęć i możliwość to zrobić to ja link zostawię w komentarzu.

Dziękuje wam za wsparcie ❤️

K.

Witamy się dziś ze szpitalnego oddziału.Od rana istny maraton – papierologia, zgody, badania, rozmowy z lekarzami, pielę...
21/10/2025

Witamy się dziś ze szpitalnego oddziału.

Od rana istny maraton – papierologia, zgody, badania, rozmowy z lekarzami, pielęgniarki biegające z karteczkami, pobory krwi, USG brzucha… wszystko na raz.
Czasem mam wrażenie, że tu czas płynie inaczej – człowiek nie zdąży dopić kawy, a już trzy rzeczy się wydarzyły.

Mimo tego całego zamieszania, dziś naprawdę czuję spokój.
Jest plan, są konkretne działania, lekarze rozmawiają, tłumaczą, słuchają.

I to daje ogromne poczucie bezpieczeństwa. Wreszcie widać, że ktoś patrzy na Kubę całościowo, a nie tylko przez pryzmat jednej diagnozy.

Dziś trafiła nam się świetna ekipa – dużo studentów, ponad trzydzieści osób, trzy grupy.
I powiem Wam, fajne to uczucie, gdy słuchają moich wypowiedzi, notują, pytają, interesują się.

W pewnym momencie aż się zaśmiałam, że czuję się jak wykładowca 😄

Dużo wiedzy, dużo faktów, dużo emocji – a oni naprawdę chłonęli każde słowo.
Mega fajne uczucie ❤️

Kuba był dzielny, choć dzień miał ciężki.
Przy tylu badaniach i kłuciach to cud, że jeszcze potrafi się uśmiechać.
W pewnym momencie powiedział:

„Ale przecież ja jestem zdrowy…”
I co tu odpowiedzieć?
Tylko przytulić i powiedzieć:
„Jasne, kochanie, tylko wszystko sprawdzimy, żeby już nikt Cię więcej nie musiał kłuć.”

Boli, ale wiem, że to potrzebne.

Zmiana lekarza to był dobry krok.
Jest plan, działanie, nadzieja – a to daje ogromny spokój.

Plan na najbliższe dni:
Dziś Kuba miał pobrane aż pięć probówek krwi, a wieczorem czeka go jeszcze kolejne pobranie – tym razem na parametry dotyczące leków, które przyjmuje.

Jutro z samego rana, na czczo, przed rezonansem znowu będą pobierać krew na inne badania.

Dodatkowo zlecono badanie 💩 – pełen pakiet, od góry do dołu go znów „wertują”, i dobrze, bo właśnie tego potrzebujemy.

Będą sprawdzać, jak pracują jelita, czy są jakieś niedobory, czy organizm dobrze wchłania, czy parametry terapeutyczne leków są w normie, czy nie rośnie stężenie amoniaku, no i klasycznie – morfologia, tarczyca, wszystko.

Na poważnie zajęła się też tematem gastroenterologicznym nowa pani doktor – bardzo zaangażowana, z otwartym podejściem.

Powiedziała, że problem z połykaniem Kuby traktuje naprawdę serio i zrobi wszystko, co będzie mogła, żeby pomóc już tutaj, z oddziału.

W czwartek konsultacja z neurologopedą klinicznym, jeśli wszystko się zgra – też gastrolog.
Na piątek planowane EEG, jeśli Kuba da radę.
No i pewnie modyfikacja leków, bo lekarze chcą dokładnie wszystko przeanalizować.

Dużo przed nami, ale pierwszy raz od dawna mam poczucie, że to wszystko zmierza w dobrą stronę. ❤️

A na koniec – jak zawsze, dziękujemy, że jesteście z nami. 💛

Jeśli możesz, dorzuć symboliczne 5 zł do naszej zbiórki – to taka cegiełka, która realnie pomaga nam w codziennym ogarnianiu.

Dzięki Waszemu wsparciu łatwiej nam przechodzić przez te wszystkie dni z uśmiechem i spokojem.

To piękne wiedzieć, że po drugiej stronie są ludzie, którzy trzymają za Kubę kciuki. 💛

Link do zbiórki w komentarzu.
K.

Niedziela.Dzień, w którym świat zwalnia. Dla mnie – nie do końca.Dziś pozwoliłam sobie nie czytać wszystkich powiadomień...
19/10/2025

Niedziela.
Dzień, w którym świat zwalnia.
Dla mnie – nie do końca.

Dziś pozwoliłam sobie nie czytać wszystkich powiadomień, nie odpowiadać na wszystko, co przychodzi.

Dziś próbuję na chwilę zatrzymać się między praniem, prasowaniem, a pakowaniem walizki na wtorkową podróż i Oliwii do mojej siostry.

Bo we wtorek znowu ruszamy po zdrowie Kuby.

Na naszej zbiórce jest już ponad 8%
ponad 4000 zł.

Dziękuję z całego serca każdej osobie, która już pomogła.
Wiem jednak, że do końca jeszcze daleko.
Nie zakończymy tej zbiórki szybko — chyba że razem.

Nie wstydzę się prosić.
Zbiórka to nie hańba.
To nie etykieta.
To nadzieja.
To moja próba zrobienia wszystkiego, co tylko mogę, by dać mojemu dziecku szansę na lepsze życie.

Jestem mamą – wojowniczką.
I choć zmęczenie czasem przygniata, choć lęk ściska gardło, choć każda bezsenna noc boli coraz bardziej – walczę.

Rodzice często boją się mówić głośno.
Ja się nie boję.
Bo wiem, że prawda łączy ludzi.
A w jedności jest siła, której nic nie jest w stanie pokonać.

Dziś proszę Was o jedno:
Zauważcie nas.
Zatrzymajcie się na chwilę i przeczytajcie naszą historię.

Każda złotówka, każde udostępnienie, każda modlitwa – to dla nas realna pomoc, realna nadzieja.

Dziś między praniem a sprzątaniem słucham wywiadu z człowiekiem, który rozszyfrował ludzki mózg, laureatem Nagrody Nobla.

Myślę o tych synapsach, o przekazach między neuronami, o tym, gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla autyzmu i ADHD.

Gdzie jest problem,co wiemy.

Szukam zrozumienia – bo wiedza to klucz. A może i sposób, by odnaleźć sens.

Nie będę ukrywać – boimy się oboje z Kubą.

Boimy się tego, co nas czeka, co usłyszymy, jak sobie poradzimy.

I myślę, że moja mama też się boi – po cichu, tak jak tylko matki potrafią.

Ale mimo tego strachu walczymy dalej.

Z miłości, ze strachu, z wiary.

Bo rodzic nigdy nie przestaje walczyć.

Link do zbiórki umieszczę w komentarzu.
Dziekuje 🌼

K.

18/10/2025

Entliczek, pętliczek, na kogo wypadnie... na tego.
Na mamę.
Na tatę.
Na babcię.
Na sąsiadkę, jeśli jeszcze będzie.
Na kogoś, kto zostanie, gdy zabraknie rodzica.

A w tle z filmu pada zdanie, które rozdziera serce:
„Chciałabym, żeby moje dziecko umarło chwilę przede mną.”

Te słowa zatrzymują oddech.

Nie dlatego, że są okrutne, ale dlatego, że są prawdziwe.

Bo ilu rodziców dzieci z niepełnosprawnością myśli dziś w ciszy dokładnie tak samo?

Nie z egoizmu.
Nie z braku miłości.
Ale z nieopisanej troski, która boli bardziej niż jakikolwiek fizyczny ból.
Z lęku, który towarzyszy im każdego dnia od pierwszej diagnozy.

Z pytania, które nie daje spać:
„Co będzie z moim dzieckiem, gdy mnie zabraknie?”

Bo prawda jest taka, że system w Polsce wciąż nie daje odpowiedzi.
Rodzice przez lata dźwigają odpowiedzialność, jakiej nikt inny nie zna.
Nie mają urlopów, nie mają wolnych weekendów.
Często nie mają nawet chwili ciszy, by posłuchać własnych myśli.

A kiedy w końcu ich ciało i psychika zaczynają mówić „dość”, nie mają dokąd pójść po pomoc.

Bo opieka wytchnieniowa — choć istnieje — jest nadal zbyt mało dostępna, zbyt krótka, zbyt symboliczna.

A przecież to nie luksus.
To nie „fanaberia”.
To prawo do odpoczynku — prawo do kilku godzin snu, prawo do wyjścia z domu, prawo do bycia przez chwilę tylko sobą, a nie opiekunem 24/7.

To chwila, w której ktoś inny mówi:
„Ja się teraz zajmę Twoim dzieckiem. Ty oddychaj.”

Fundacja KTOŚ robi właśnie to.
Daje rodzicom osób z niepełnosprawnościami oddech, którego potrzebują, by przetrwać.
Organizuje opiekę wytchnieniową, wspiera psychologicznie, pomaga formalnie.

Ale robi też coś więcej — daje poczucie, że nie są sami, że ktoś naprawdę widzi ich codzienność.
Że ich wysiłek, ich zmęczenie i ich miłość nie są niewidzialne.

Bo bardzo często to właśnie rodzic, który walczy o dziecko, sam staje się tym „niewidzialnym kimś”.
Tym, który nigdy nie narzeka, nie płacze przy ludziach, nie mówi, jak bardzo jest mu ciężko.

A w środku nosi ocean zmęczenia i ciche marzenie o chwili spokoju.

Ten post chciałabym zadedykować właśnie im — wszystkim rodzicom i opiekunom dzieci z niepełnosprawnościami, także tych dorosłych już dzieci.

Tym, którzy kochają ponad siły,
którzy milczą, bo świat i tak nie zrozumie,
którzy każdego dnia zaczynają od nowa, choć czasem mają ochotę po prostu się położyć i zasnąć bez budzika.

Wiem, że te słowa z filmu
„Chciałabym, żeby moje dziecko umarło chwilę przede mną” — są dla wielu szokujące.

Ale może właśnie dlatego są tak potrzebne.
Bo jeśli coś w nas poruszyły, to znaczy, że jeszcze nie znieczuliliśmy się na cudzy ból.

I może właśnie od tej emocji — od tego poruszenia — zaczyna się zmiana.

Dziękuję Fundacji KTOŚ, że głośno mówią o tym, o czym inni milczą.

Że zamiast oceniać, po prostu słuchają i pomagają.

Bo czasem nie trzeba wielkich słów ani kampanii wystarczy, że ktoś usiądzie obok i powie:

„Nie jesteś sam.
Nie jesteś sama.
Damy radę razem.”

Jeśli ten post Cię poruszył zatrzymaj się na chwilę.
Pomyśl o tych rodzinach.

Udostępnij, powiedz dobre słowo, wesprzyj Fundację KTOŚ.

Bo czasem jedno „ktoś” naprawdę może zmienić czyjś świat.
K.

„Bieda to stan umysłu”.Serio, pani Julio Wieniawo?Kuba Wojewódzki kiwa głową,a Pudzian w wywiadzie dorzuca, że „bieda to...
16/10/2025

„Bieda to stan umysłu”.

Serio, pani Julio Wieniawo?

Kuba Wojewódzki kiwa głową,
a Pudzian w wywiadzie dorzuca, że „bieda to lenistwo”.

Naprawdę?

Nie wiem, w jakim świecie żyjecie,
ale na pewno nie w tym, w którym żyję ja.

Jestem matką dwójki chorych dzieci.
Jedno – dziecko niepełnosprawne, neuroatypowe, wymagające opieki praktycznie 24 godziny na dobę.

Drugie – z ADHD, po operacji oczu, z diagnozami, poradniami, psychiatrami, konsultacjami, spotkaniami w szkole, rozmowami, które trzeba odbyć, i papierami, które trzeba wypełnić.

Oboje potrzebują mnie – całej.

Nie mam babć do pomocy, nie mam partnera, nie mam nikogo, kto mógłby przejąć choć kawałek tego ciężaru.

Jestem sama.

Z nimi, z tym wszystkim, z tym światem, który udaje, że mnie nie widzi.

Mam w ciągu dnia trzy godziny wolności – między zawiezieniem a odebraniem synka z przedszkola specjalnego.

Trzy godziny, w których muszę zrobić wszystko: urzędy, apteki, sprzątanie, zakupy, obiad.

Bez samochodu, bo nie stać mnie, żeby dokończyć prawo jazdy.

Wynajmuję mieszkanie, bo na komunalne czekam od dziesięciu lat.

A potem wraca rzeczywistość.
Leki, płacz, krzyk, złość, zmęczenie.
Ataki, hospitalizacje, terapie, wizyty.

I jeszcze telefon ze szkoły, że drugie dziecko miało trudny dzień, że trzeba przyjść, porozmawiać, pomóc.

Więc biegnę.

Zawsze biegnę.

Bo jak nie ja, to kto?

Są dni, kiedy tygodniami nie wychodzimy z domu.
Bo choroba.
Bo gorączka.
Bo kolejna infekcja.
Bo szpital.
Bo dziecko nie może wychodzić.

Siedzimy wtedy jak więźniowie w czterech ścianach.

Patrzę przez okno na ludzi, którzy mają życie — wychodzą, śmieją się, planują wakacje.

A ja modlę się, żeby tylko przetrwać dzień.

Żeby nie zabrakło leków.

Żeby starczyło na rachunki.

Żeby dzieci nie widziały, że znowu płaczę po cichu w łazience.

I wtedy słyszę, że „bieda to stan umysłu”.

Że wystarczy ruszyć dupę, że trzeba chcieć.

Nie, kochani.

Bieda to nie lenistwo.
Bieda to system, który się zawalił.
To państwo, które mówi o rodzinie, ale nic dla niej nie robi.
To codzienność, w której nie masz nawet chwili, żeby pomyśleć o sobie.

To życie, w którym każda złotówka ma znaczenie, a każdy dzień to balans między wyczerpaniem a obowiązkiem.

Nie każdy może „ruszyć dupę i iść do pracy”, kiedy opieka nad dziećmi to pełnoetatowa harówka bez końca i bez prawa do urlopu.
Nie każdy ma bogatych rodziców, zaplecze, komfort i luz.

Nie każdy może myśleć pozytywnie, kiedy rzeczywistość codziennie bije po twarzy.

Więc zanim ktoś z was powie, że bieda to stan umysłu, niech przyjdzie do mnie.

Niech posiedzi jedną noc przy łóżku dziecka, które nie śpi.

Niech spędzi tydzień zamknięty w mieszkaniu z dwójką chorych dzieci,
bez pomocy, bez wsparcia, bez oddechu.

Niech zobaczy, jak wygląda „lenistwo”, kiedy człowiek już nie ma siły płakać.

Bo to, co wy nazywacie „biedą”,
to dla mnie po prostu życie.

Życie w systemie, który nie działa.
Życie, w którym codziennie daję z siebie wszystko,
a i tak ciągle jestem o krok od przepaści.

Więc nie, pani Julio, panie Kubo, panie Mariuszu –
bieda to nie stan umysłu.

To stan rzeczywistości, której nigdy nie poznacie,
bo z waszych balkonów jej po prostu nie widać.
K.

Piękna pogoda za oknem, a my dziś bez sił.Ostatnie trzy tygodnie dały nam mocno w kość — Kuba wciąż dochodzi do siebie p...
16/10/2025

Piękna pogoda za oknem, a my dziś bez sił.

Ostatnie trzy tygodnie dały nam mocno w kość — Kuba wciąż dochodzi do siebie po antybiotyku.
Już we wtorek czeka nas kolejny pobyt w szpitalu, więc znów wypadniemy z przedszkola.
Trudno uwierzyć, że ten rok szkolny to dla nas nieustanna walka o zdrowie.

Zaledwie 8 dni przedszkola od września…
To ogromnie odbija się na procesie terapeutycznym Kubusia.

Ten rok dla mnie, jako mamy, to ciągłe życie na walizkach – szpital za szpitalem, oddział za oddziałem.
Najpierw Kuba, potem Oliwia, potem znów Kuba... Ciągła zmiana, ciągła gotowość, bez chwili wytchnienia.

Czasami mam wrażenie, że mówię już formułkami jak lekarz, bo znam każdą datę, każdy wynik i każdy etap diagnostyki moich dzieci.
Jestem jak elektroniczna karta pacjenta – wszystko mam w głowie, wszystko muszę pamiętać, żeby nic nam nie umknęło.

To ogromny ciężar, ale też część mojego codziennego macierzyństwa – takiego na walizkach, między oddziałami i badaniami.

Głowa mi pęka od myślenia, lekarz za lekarzem, nowe rozmowy, nowe diagnozy.

Dziś rozmawiałam z naszą psychiatrą– niestety kończy już swoją pracę, na stałe.
To wspaniała specjalistka, której ufam bezgranicznie.
Miałam nawet okazję uczestniczyć w konferencji, gdzie dzieliła się swoją wiedzą o dzieciach z zaburzeniami podobnymi do tych, z którymi zmaga się Kubuś.

Na każdego przychodzi czas – choć trudno się żegnać z kimś, kto tak dobrze zna nasze dziecko, rozumiem, że i lekarze potrzebują chwili, by po prostu żyć.

Podczas naszej rozmowy lekarz dała nam jasny obraz, co robić dalej – wskazała, jakiego specjalistę wybrać do kontynuacji leczenia, jak widzi sprawę z orzeczeniem dla Kuby i jak powinniśmy prowadzić jego dalszą terapię.

Jak zawsze – wszystko od niej mamy przekazane na 100%, z pełnym zaangażowaniem i troską.

Okazało się też, że Kubuś ma już wpisane rozpoznanie autyzm + ADHD, a ja – w natłoku dokumentów – po prostu to przeoczyłam.

Wtorek będzie dla nas dniem przełomowym – wierzę, że wtedy znajdziemy odpowiedzi i dalszą drogę pomocy.
Będę też mocno ubiegać się o pomoc gastrologa z oddziału, a nie tylko z poradni – mamy ogromną nadzieję, że się uda, bo to skróciłoby czas, który w tej chwili jest dla nas niezwykle ważny, by realnie pomóc Kubie.
Sama sytuacja z rozważaniem u niego założenia pega jest dla mnie bardzo stresująca i intensywna.
To temat, który mocno siada mi na głowę, bo każda decyzja w tym zakresie jest trudna i obciążająca emocjonalnie.

Do tego wszystkiego modlę się, by torbiel w mózgu się nie powiększyła – to dla mnie ogromny lęk i niepewność, z którą budzę się i zasypiam każdego dnia.

Chcę też ogromnie podziękować wszystkim za udostępnienia naszej zbiórki.
Setki osób nas zauważyły, wsparły i pociągnęły temat dalej.

Z całego serca – dziękuję.

Wierzę, że uda nam się dobić do 100% .

Wierzę w ludzi i w moc internetu.

Nie ukrywam – niektóre komentarze są bardzo bolesne.
Ale nie poddam się.
Zawsze staram się odpowiadać każdemu, kto chce zrozumieć naszą sytuację.

Osoby, które jednak decydują się na ataki wobec mnie czy moich dzieci – będą po prostu żegnane guzikiem „ban”.

– jesteście dla nas nadzieją i ogromnym wsparciem.

Dziękujemy wam, że jesteście i że pomagacie nam wierzyć w lepsze jutro 💛

Jeśli ktoś z państwa będzie chciał dorzucić cegiełke– zostawiam link do zbiórki w komentarzu.

W razie pytań – zapraszam do wiadomości prywatnych lub pod postem.

K.

15/10/2025

Cieszę się ,że chociaż momentami mogę uchwycić część naszego życia na kamerze.

To jesteśmy my, prawdziwi,bez filtrów,bez makijażu i scenariusza ,mimo wszystko zawsze drużynowo,zawsze z milionem tematów do okola i z śmiechem aż pęka brzuch.

Dziś vlog pod tytułem: ŚNIADANIE

Więź jaka nas łączy jest czymś niesamowitym.

To jest mój ulubiony człowiek na ziemi.

Cieszę się że dziś mogę pokazać wam chodź część naszego codziennego życia i naszych wyzwań śniadaniowych.

Miłego oglądania.
K.
❤️

Oczywiście na dole pozostawię wam link do zbiórki,jakby chciał ktoś dołożyć cegiełkę do naszej historii ❤️

14/10/2025

To już zaraz, już za chwileczkę.

4000 realnych ludzi którzy zainteresowali się nasza historią.

Dziękuje ,że dzięki wam mamy szansę nie zniknąć w tłumie.

Każda osoba dołączając do naszej to realna szansa na pomoc.

Minął ponad rok odkąd zaczęłam pokazywać nasze życie na tej stronie.

Każda osoba to dla nas szansa której bez was byśmy nie mieli.

Troche mi stoi kluska w gardle jak to pisze ,bo nigdy się nie spodziewałam,że dojdziemy w te miejsce.

Nawet jak jest najgorszej,jak brakuje mi sił.
Jesteście.
Zawsze gotowi.
Na każdą okazję.
Na każdą porę.
Zawsze z sercem na dłoni.

Jestem dumna z tego, że mamy tutaj was.
I że robicie dla nas tak wiele.

Nasza zbiórka przekroczyła już 1000zl.
Pozostawie link w komentarzu,jeśli ktoś z was chciałby właśnie dziś pozostawić tam swoją cegiełkę to z góry napiszę , Dziękuję ❤️

Kasia❤️

Mamy już pierwsze 2% uzbierane na zbiórce.Wierzę w moc internetu, w ludzi ❤️Dziękujemy wszystkim ❤️https://zrzutka.pl/eg...
14/10/2025

Mamy już pierwsze 2% uzbierane na zbiórce.

Wierzę w moc internetu, w ludzi ❤️

Dziękujemy wszystkim ❤️

https://zrzutka.pl/egh552

Każda złotówka ma znaczenie 💪

Wtorek.Wczoraj byliśmy u naszej pani doktor, po tygodniu antybiotyku trzeba było pokazać Kubusia. Na szczęście wszystko ...
14/10/2025

Wtorek.

Wczoraj byliśmy u naszej pani doktor, po tygodniu antybiotyku trzeba było pokazać Kubusia.

Na szczęście wszystko w porządku, infekcja opanowana.
Nasza lekarz rodzinna to też gastroenterolog dziecięcy – bardzo się Kubuś do niej przywiązał, a ja czuję, że naprawdę ma go „w rękach”.

Rozmawiałyśmy długo.
Opowiadałam jej, jak system odebrał Kubusiowi punkt 7 – była w szoku, jak każdy lekarz, który o tym słyszy.

Ale to nawet nie to nas teraz martwi najbardziej…

Kubuś ciągle choruje.

Ciągle to samo – astma, zapalenia, infekcje.

Myślałam, że taki czas, że sezon chorobowy.
A pani doktor powiedziała coś, co mną wstrząsnęło.
Że jego silna wiotkość wielostawowa może powodować tzw. wiotkie płuca.

I że to może być przyczyną jego problemów z oddychaniem.

Do tego Kubuś od dawna ma problemy z połykaniem – zachłystuje się, szczególnie płynami.

Jesteśmy już zapisani do gastrologa, będzie gastroskopia, bo podejrzewają refluks.
Ale najgorsze jest to, że przez te zachłystywania może dochodzić do tzw. aspiracji – czyli pokarm może trafiać do dróg oddechowych…

A to właśnie może powodować te ciągłe infekcje i spadki saturacji.
I wtedy pani doktor zapytała:
„Czy ktoś panią poinformował, że Kuba jest do rozważenia na PEG-a?”

Zamarłam.
Nikt.
Nikt mi o tym nie powiedział.

Od wczoraj nie mogę o tym przestać myśleć.
Boję się… bardzo.

We wtorek jedziemy do szpitala – Kubuś ma rezonans głowy, żeby sprawdzić torbiel.
Poproszę też o konsultację z gastrologiem.

Muszą coś zrobić, coś sprawdzić…
Ale w środku mnie wszystko się trzęsie.
Nie wiem, jak sobie poradzę, jeśli naprawdę okaże się, że Kubuś będzie potrzebował PEG-a. 💔

Trzymajcie za nas mocno kciuki.
K.

https://zrzutka.pl/egh552

13/10/2025

Film usunęłam.
Jeśli emocje były w nim za mocne i odczuliście Państwo przez niego personalny atak, przepraszam.

Zjawisko hejtu dotykające moją rodzinę w takiej mocnej formie budzi skrajne emocje.

Jako matka wojowniczka próbuje pokazać państwu życie i emocje bez filtra i bez pr przemowy.

Użycie trzech wulgaryzmów w trzy minutowym filmie nie jest objawem bezczelności czy wulgarności.

Niezależnie od tego jaką funkcję pełni się w internecie,udawanie że problem leży po jednej stronie lub bagatelizowanie problemu jest formą godzącą się.

Bo dostrzegamy i reagujemy tylko wtedy gdy nas coś personalnie uderza.

Przykro mi,że film został tak źle odebrany ,że poczuli Państwo w nim odmienna formę która chciałam przekazać.

Zawsze byłam dumna z mojej społeczności tutaj, nie śmiałam nigdy twierdzić ,że wszyscy ludzie zasługują na potępienie.

Być może nie przemyślałam go bardziej.
Być może powinnam ująć to w sposób rozdzielający grupy.

Jeśli kogoś przez to uraziłam , przepraszam.

Nadal jednak twierdzę ,że temat chodź kontrowersyjny,powinien być nagłaśniany,nawet przez mocne słowa.
K.

Nigdy nie sądziłam, że przyjdzie mi to napisać.Od miesięcy walczę, szukam pomocy, próbuję wszystkiego.Broniłam się przed...
12/10/2025

Nigdy nie sądziłam, że przyjdzie mi to napisać.

Od miesięcy walczę, szukam pomocy, próbuję wszystkiego.
Broniłam się przed założeniem zbiórki, ale dziś wiem – sami nie damy rady.

Każde wsparcie to dla nas szansa, by po prostu przetrwać. 💙

Proszę – bez oceniania, bez krytyki.
Jeśli możesz, po prostu pomóż nam przetrwać ten trudny czas.

Jestem mamą wojowniczką, ale dziś potrzebuję pomocyCześć, mam na imię Kasia. Mam 30 lat i jestem mamą dwójki dzieci, które potrzebują więcej niż tylko codziennej troski.Nie jestem żadną bohaterką, choć często tak mnie nazywają.Jestem po prostu mamą wojowniczką, która każdego d...

Adres

Police

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Jakub - Autystycznie Autentyczny umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Jakub - Autystycznie Autentyczny:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram