24/11/2025
Mało kto o tym wie, ale zanim zanurzyłam się w Ajurwedzie po uszy, zanim zaczęłam prowadzić setki konsultacji i oczyszczania, zanim stałam się „tą od wątroby” — skończyłam między innymi kursy z dietetyki, a nawet dietetyki sportowej.
Zawsze ciągnęło mnie do jedzenia.
W liceum – wtedy jeszcze długa przerwa na obiad trwała 25 minut – biegłyśmy z moimi przyjaciółkami do mnie do domu, a ja przyrządzałam im coś pysznego.
Ciągnęło mnie do dobrego jedzenia (w moim domu jakość jedzenia zawsze była ważna) nie do diet, nie do odchudzania, tylko do rozumienia jak jedzenie buduje człowieka.
Nigdy nie byłam fanką restrykcji — jedyny raz w życiu dałam się wkręcić w dietę Dukana i do dziś się z tego śmieję… bo już wtedy wiedziałam, że restrykcyjne diety to głupota
Moi synowe są sportowcami – zawodowo pływają już prawie 20 lat, między innymi dlatego mój dom zawsze był pełen zdrowego jedzenia, ale nie „sugar-free”, „fat-free” czy coś tam - free.
Mój Greg — na samym początku naszej znajomości, kiedy był jeszcze młodych chłopakiem — miał bardzo wysokie ciśnienie i cholesterol - rodzinne, jakby co.
Lekarz powiedział wtedy klasycznie „Leki do końca życia”. Wiadomo!
Nastraszyli nas przedwczesnym zawałem i innymi śmiertelnymi dolegliwościami - Greg brał je 4 dni.
Na szczęście czuł się po nich tak fatalnie, że któregoś wieczoru po prostu powiedziałam: „Stop. Wyleczę cię jedzeniem”.
I wyleczyłam.
Naprawdę wyłącznie zmianą diety. Do dziś jest zdrowy i nie bierze żadnych lekarstw.
To właśnie wtedy zrozumiałam, że zmiana sposobu odżywiania często może załatwić sprawę.
I wiesz co?
Z moich obserwacji, 90% osób, które do mnie trafiają po „Ajurwedę”, tak naprawdę chce diety.
Przepisy. Zalecenia. Produkty.
Niektórzy woleliby nawet gotowe menu. Jakże są szczęśliwi kiedy dostają taką rozpiskę podczas oczyszczania.
To był miedzy innymi powód, dla którego 3 lata temu stworzyłam video-ebooka „21 przepisów w 7 dni…”
https://kacikajurwedy.pl/21-przepisow-w-7-dni-w-kaciku-ajurwedy-sezon-zimowy
Są też tacy, którzy „WIEDZĄ” - jedzą jogurt z płatkami na śniadanie i mówią, że to przecież zdrowe.
Ale nie o tym dziś.
Zachód nauczył nas dbać tylko o aspekt fizyczny, a przecież wiadomo, ze poza ciałem istnieje coś jeszcze.
Od pół roku regularnie trenuję na siłowni i to, co tam widzę… to esencja naszego zachodniego myślenia.
Ludzie ćwiczą jak z podręcznika, budują muskuły, pakują. Chodzą na saunę, na masaże i do zdrowych restauracji. Oczywiście kupują suplementy za tysiące, najlepsze superfoods, najlepsze proszki, najlepsze białka.
A potem… wracają do domu i karmią swój umysł ŚMIECIAMI.
Zazdrością, porównywaniem, strachem, bodźcami bez umiaru (także podczas ćwiczeń ze słuchawkami na głowie i głośną muzyką.
I tu robi się ciekawie.
Pokarm to nie tylko to, co wkładasz do ust.
To także to, co wkładasz do głowy.
O tym nikt nas nie uczy, rzadziej już się o tym mówi, a jest to tak samo ważne jak pokarm na talerzu.
Kiedy jedziemy do Indii, pierwsze pytania naszych znajomych brzmią:
„Czy jest tam czysto?”
„Czy kucharz ma rękawiczki?”
„A czy ta ściana z grzybem nie wpłynie na jakość jedzenia…?”
Tak - świat zachodni potrafi oceniać, zwłaszcza czystość talerza i wodę w czajniku.
Ale nikt nie pyta:
„A czy to, co oglądam wieczorem, jest czyste?”
„Czy te opinie, które łykam bez zastanowienia… odżywiają mnie czy trują?”
„Czy to, czego słucham, mnie buduje, czy powoli zabija?”
„Czy moje myśli pełne ograniczeń i leków, nie wyżądzaja mi krzywdy?”
I tu wracam do czegoś, czego Ajurweda uczy od tysięcy lat i co dopiero dziś zaczyna przebijać się do psychologii:
👉 Myśli to też pokarm.
👉 Emocje to też pokarm.
👉 Relacje to też pokarm.
Możesz jeść najzdrowsze kicheri na świecie, a i tak chorować.
Jeśli karmisz się lękiem, chaosem, dramą, wściekłością na siebie, złością na byłego męża z którym nie jesteś od 20 lat, skrolowaniem, porównywaniem, brakiem granic, informacyjnym śmietnikiem.
Zachód mówi: „Jesteś tym, co jesz”.
Ajurweda mówi: „Jesteś tym, co trawisz.”
Nie tylko w żołądku — w głowie też.
Ciało radzi sobie z ryżem, warzywami, ghee.
Nie radzi sobie z nienawiścią do siebie.
Z przewlekłym stresem.
Z tym, że od rana do nocy karmisz się przekonaniem, że nie jesteś wystarczająca.
Dlatego dziś chcę Ci powiedzieć: dbaj o oba żołądki.
Ten, który trawi jedzenie. I ten, który trawi świat.