23/11/2025
Wtrącę swoje trzy grosze w debatę publiczną, która rozgorzała wokół filmu "Dom dobry" i która (ponownie i niestety) roznieca błędny mit o tym, że przemoc fizyczna jest wyłącznie „męska”. To bzdura. Przemoc nie wynika z płci. Przemoc nie jest powodowana konkretnym zestawem chromosomów, testosteronem czy szerszymi barkami. Przemoc fizyczna jest wynikiem zaburzonych mechanizmów psychicznych.
Owszem, statystycznie częściej to mężczyźni stosują przemoc fizyczną, ale statystyka nie wyjaśnia przyczyny zjawiska, a jedynie opisuje tendencję. A tendencja ta nie określa przecież osobowości i zachowań człowieka według jego płci. Powtarzanie, że „przemoc jest męska”, utrwala stereotypy zamiast pozwolić po pierwsze zrozumieć prawdziwe jej przyczyny i po drugie nimi się zająć.
Przemoc fizyczna ma swoje źródła w różnego rodzaju zaburzeniach, dysfunkcjach i deficytach i np. może być efektem:
_ zaburzeń kontroli impulsów,
_ niezintegrowanej - wypartej złości,
_ zaburzeń osobowości (np. borderline, antyspołeczne, narcystyczne),
_ traum rozwojowych i relacyjnych,
_ braku umiejętności lub możliwości mentalizacji,
_ dysfunkcyjnych wzorców wyniesionych z domu,
_ niskiego progu tolerancji frustracji,
_ deficytów rozwojowych (i np. braku empatii),
_ nieumiejętności regulowania napięcia.
Zauważ, że na tej liście "płeć" nie jest wymieniona. A gdybyśmy mieli rozmawiać o przemocy w kontekście płci to musielibyśmy także mówić o tym, że kobiety przemoc także stosują - wobec dzieci, partnerów, rodzeństwa, zwierząt - tę fizyczną jak i tę psychiczną.
Po co to piszę?
Bo obserwuję, że dyskusja wokół filmu Smarzowskiego rozpętała burzę wokół męskich głów, co nie tylko nie rozwiązuje problemu, ani nawet do rozwiązania nie przybliża, a wręcz od niego... odwodzi. Daleko! Dlaczego?
Ponieważ, gdy sprowadzamy przemoc do stereotypu, wielka para idzie w gwizdek, a my tracimy wtedy możliwość jej użycia w jedynie słusznej i pożądanej sprawie - by realnie zająć się prawdziwymi przyczynami przemocy. Hasło „mężczyźni są agresywni” unieważnia bowiem złożone mechanizmy psychiczne, które za przemocą stoją. Taki prostolinijny skrót blokuje zrozumienie zjawiska, a bez zrozumienia - przecież to chyba już wiemy - nie ma szans na skuteczną zmianę.
Co proponuję wobec tego?
Zamiast obwiniać płeć, warto skierować naszą uwagę na to, co faktycznie generuje przemoc, a co umieściłam na liście wyżej. Potrzebujemy w końcu (i to jak bardzo!) rzetelnej psychoedukacji, która uczy regulacji emocji, pracy ze złością i agresją, rozpoznawania, rozregulowania i hamowania impulsów.
Ważna jest też wiedza o zaburzeniach osobowości i dostępność specjalistów, którzy potrafią określić, czy źródłem przemocy jest trauma czy dysfunkcje lub zaburzenia osobowości.
Bez tego będziemy wciąż krążyć, jak od lat krążymy, wokół tematów zastępczych, zamiast realnie pomagać ludziom - kobietom i mężczyznom - będącym ofiarami przemocy i jej sprawcami.
I już pomijam, choć właśnie teraz na koniec o tym wspomnę, że takie "skanalizowanie" przemocy w męską płeć jest zwyczajnie, wobec zdecydowanej większości mężczyzn, nie w porządku.
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę spokojnych, rzeczowych dyskusji w to niedzielne popołudnie i w nadchodzący niedzielny wieczór.
_ Karolina