Myśli_my Psychoterapia Bożena Kapłon

Myśli_my Psychoterapia Bożena Kapłon Dane kontaktowe, mapa i wskazówki, formularz kontaktowy, godziny otwarcia, usługi, oceny, zdjęcia, filmy i ogłoszenia od Myśli_my Psychoterapia Bożena Kapłon, Usługi związane ze zdrowiem psychicznym, Henryka Wieniawskiego 5/9, Poznan.

www.myslimypsychoterapia.pl kontakt@myslimypsychoterapia.pl +48 692924239
psychologia, psychoonkologia, psychoterapia
indywidualna, psychoterapia par, psychoterapia rodzinna, konsultacje, interwencja w kryzysie, warsztaty

Metafora w psychoterapiiMetafora to jedno z najbardziej naturalnych i jednocześnie skutecznych narzędzi w psychoterapii....
19/09/2025

Metafora w psychoterapii

Metafora to jedno z najbardziej naturalnych i jednocześnie skutecznych narzędzi w psychoterapii. Uruchamia procesy psychiczne, wspierając rozumienie siebie, zmianę i rozwój.

Od dzieciństwa jesteśmy zanurzeni w świecie opowieści. Bajki, baśnie i historie nie tylko bawią, lecz także kształtują wyobraźnię, rozwijają zdolność myślenia symbolicznego i uczą rozumienia emocji. W dorosłym życiu metafora działa trochę jak „bajka dla wewnętrznego dziecka”. Prosty, a zarazem głęboki język, który pozwala spojrzeć na siebie z innej perspektywy. Jej siła polega na tym, że omija racjonalne mechanizmy obronne. Łatwiej czasami powiedzieć: „czuję się, jakbym stał na rozdrożu” albo „niosę na plecach ciężki plecak” niż wprost przyznać się do bezradności, lęku czy wyczerpania. Obraz staje się pomostem pomiędzy tym, co trudne do wypowiedzenia, a tym, co można przepracować i zrozumieć.

Metafora tworzy przestrzeń, w której słowa i obrazy, spotykają się z uczuciami, lękami czy pragnieniami. Dzięki temu klient i terapeuta mogą wspólnie eksplorować wewnętrzną rzeczywistość w sposób bezpieczny i twórczy.

Metafora działa tak skutecznie w psychoterapii, ponieważ uruchamia obie półkule mózgu jednocześnie. Lewa półkula odpowiada głównie za analizę, język i porządkowanie doświadczeń. Nadaje metaforze formę słowną i strukturalną. Prawa półkula natomiast otwiera przestrzeń wyobraźni, obrazu i emocji. To ona pozwala poczuć, zobaczyć i przeżyć znaczenie ukryte za słowami.
W momencie, gdy posługujemy się metaforą, mózg pracuje w trybie integracji: logika i analiza spotykają się z intuicją i emocją. Dzięki temu metafora staje się mostem między tym, co da się opisać rozumowo, a tym, co dotychczas pozostawało w milczeniu i obrazie wewnętrznym.

Świat metafor jest bogaty i różnorodny.
Jedną z najczęściej używanych metafor w psychoterapii jest metafora drogi i podróży. Życie postrzegane metaforycznie staje się podróżą, w której obecny jest zarówno ruch, jak i czas:
• „Jestem na zakręcie swojego życia.”
• „Utknąłem w miejscu i nie wiem, jak ruszyć dalej.”
• „Przede mną długa droga, ale widzę już światełko w tunelu.”
Inną jest metafora teatru: życie to scena, a my gramy w nim różne role. Dzięki niej łatwiej zauważyć, jakie maski nosimy, jakie role powtarzamy i w których możemy dokonać zmiany.
Obrazy takie pozwalają określić przeszkody, wyznaczać kierunek działania, rozpoznawać zasoby „co mam w plecaku?”, a także rozmawiać o relacjach „kto idzie obok mnie?”. Każdą z tych metafor można twórczo modyfikować. Dzięki temu otwieramy się nowe sposoby myślenia o sobie i świecie.

Warto pamiętać, że metafora nie zawsze działa od razu. Nadmierne przywiązanie do jednego obrazu może też zawęzić perspektywę, zamiast ją poszerzać. Dlatego zadaniem terapeuty nie jest podawanie gotowych metafor, lecz towarzyszenie klientowi w tworzeniu jego własnych.

Nie tylko w terapii, lecz także w codziennym języku posługujemy się nią spontanicznie:
„noszę to na barkach", "jestem pod ścianą", "czuję się, jakbym płynął pod prąd".
Te obrazy pokazują, że nasz sposób mówienia o świecie jest głęboko symboliczny. Dzięki temu nawet zwykła rozmowa staje się źródłem ważnych informacji o przeżyciach.
W codziennym życiu rzadko zastanawiamy się nad tym, że mówimy językiem metafor. Warto więc uważniej słuchać własnych słów. Metafora jest uniwersalnym językiem człowieka, pierwotnym sposobem w jaki próbujemy opisać to, co trudne do uchwycenia słowami. Nie daje gotowych odpowiedzi, ale otwiera przestrzeń do poszukiwania nowych znaczeń.

Metafora w terapii nie jest celem samym w sobie. Dzięki niej człowiek może dotknąć miejsc w sobie, do których trudno dotrzeć wprost. Obraz staje się początkiem rozmowy, zaproszeniem do odkrywania tego, co ukryte. A gdy uda się nazwać własne przeżycia, pojawia się przestrzeń na zmianę. W psychoterapii bywa kluczem do wewnętrznego świata, a w życiu codziennym sposobem na zobaczeniu siebie w przestrzeni. Czasem wystarczy jedno zdanie, jeden obraz, by zobaczyć swoją historię inaczej i odważyć się postawić krok w nową stronę.

Świat ludzi nasyconych, więc skąd ta pustka?Żyjemy w epoce nieograniczonych możliwości. To, co dla poprzednich pokoleń b...
07/08/2025

Świat ludzi nasyconych, więc skąd ta pustka?

Żyjemy w epoce nieograniczonych możliwości. To, co dla poprzednich pokoleń było marzeniem, dziś mamy na wyciągnięcie ręki: informacje dostępne w sekundę, rozwój osobisty online, podróże, rozrywka i szybkie zakupy. Mamy aplikacje do medytacji, snu, oddychania, liczenia kroków i kalorii. Mamy wszystko. A jednak coraz częściej w gabinecie terapeutycznym słychać słowo: pustka.

Co to oznacza, gdy świat pełen wszystkiego pozostawia w nas głód i pustkę?

Przebodźcowanie: gdy za dużo staje się za mało

Ludzka psychika nie jest przystosowana do przetwarzania tysięcy informacji dziennie. Każde powiadomienie, migający ekran, reklama, dźwięk czy opcja wyboru to mikrostres, który kumuluje się w układzie nerwowym. Zamiast głębi doświadczenia, dostajemy jego symulację. Dziecko, które ma pełne pokoje zabawek, nudzi się po dziesięciu minutach bez tabletu. Młodzież czuje niepokój, gdy kończy się zasięg Wi-Fi. Dorośli gonią za kolejnym kursem i kolejnym doświadczeniem, wciąż czując w sobie głód, którego nie potrafią nazwać.

Ten nadmiar bodźców paradoksalnie nie prowadzi do nasycenia, lecz do psychicznego wyczerpania. Gdy za dużo staje się za mało nasz mózg, broniąc się przed przeciążeniem, wycofuje się i odcina, pozostawiając nas w stanie wewnętrznego znieczulenia. W konsekwencji coraz trudniej jest nam wytrzymać w ciszy i bezruchu. Napięcie i niepokój, które czujemy, gdy zostajemy sami z myślami, nie są efektem braku, ale nadmiaru. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do kontaktu ze sobą, a przestrzeń, która powinna być wartością, stała się synonimem luki do natychmiastowego wypełnienia.

Nuda może być bramą do autentycznego „ja”

Współczesna kultura traktuje nudę jak wroga, zwłaszcza w odniesieniu do dzieci. Rodzice czują się zobowiązani zapewnić im ciągłe „bodźcowe full inclusive”. W efekcie dziecko nie ma szansy odkryć własnej wyobraźni, inicjatywy i marzeń. Nie tworzy się w nim narracja „jestem kimś, kto coś tworzy”, ale „jestem kimś, komu trzeba coś dostarczyć”.

Tymczasem nuda to próg. To przejście do kreatywności, refleksji i regulacji emocjonalnej. Jest jak pusta szuflada, którą z czasem wypełniamy tym, co naprawdę nasze. Pozwalając sobie na chwilę bezczynności, uczymy się słuchać wewnętrznego głosu, a nie tylko reakcji na zewnętrzne impulsy. Nuda jest niewygodną nauczycielką, ale to właśnie ona skłania nas do budowania autentycznego, a nie fałszywego „ja”.

Pustka jako sygnał, nie brak

Z psychoterapeutycznego punktu widzenia pustka nie jest problemem. Jest komunikatem. Może sygnalizować brak więzi, które niosą sens i poczucie przynależności. To sygnał, że gdzieś po drodze zerwaliśmy kontakt ze sobą, z ciałem, z bliskimi, ze światem, z sensem. Nie da się jej wypełnić bodźcem zewnętrznym ani kolejnym doświadczeniem. Można ją tylko usłyszeć, zobaczyć i zrozumieć.

Dlatego w terapii nie oferujemy „jeszcze jednego bodźca”. Oferujemy relację opartą na obecności, cierpliwości i czasie. Praca terapeutyczna to powrót do umiejętności bycia ze sobą bez ucieczki w kolejne bodźce. Pustka jest zaproszeniem do powrotu: do tego, co prawdziwe i głębokie.

Co pomaga? Kilka psychologicznych drogowskazów

🌿 Wróć do ciała
Spacer bez telefonu, ruch, świadomy oddech to nie banały, ale działania naprawcze. Pozwalają się ugruntować w „tu i teraz”.

🌿 Zaproś nudę
Nie musisz natychmiast wypełniać każdej przerwy. Przestrzeń nie jest pustką, to miejsce spotkania ze sobą.

🌿 Zamień ilość na jakość
Jedna książka bez pośpiechu może dać więcej niż sto poradnikowych filmików.

🌿 Daj dzieciom „nic”, żeby mogły coś zbudować
Zostaw przestrzeń na zabawę bez instrukcji, na ciszę i na własną narrację.

🌿 Zadaj sobie pytanie: „Czego naprawdę potrzebuję?”, a nie tylko: „Co jeszcze mogę mieć?”

Świat nas otaczający nie przestanie być szybki i głośny. Mamy jednak wybór: nie musimy w nim znikać. Pustka, którą czujemy, nie jest porażką. To wezwanie wewnętrzne do powrotu. Potrzebujemy nie więcej, ale głębiej.

W świecie nadmiaru to, co najcenniejsze, bywa tym, czego nie widać: cisza, obecność, prostota. Powrót do tych jakości nie wymaga rewolucji, jedynie świadomego kroku w stronę tego, co prawdziwe.

"Trauma przenika naszą kulturę, od funkcjonowania na poziomie jednostki poprzez relacje społeczne, rodzicielstwo,  eduka...
13/06/2025

"Trauma przenika naszą kulturę, od funkcjonowania na poziomie jednostki poprzez relacje społeczne, rodzicielstwo, edukację, kulturę popularną i politykę aż po gospodarkę. Wyjątkiem w naszym społeczeństwie byłby raczej ktoś nienaznaczony jej pìętnem. Znaleźlibyśmy się bliżej prawdy, pytając: Gdzie każdy z nas sytuuje się w szerokim i zaskakująco inkluzywnym spektrum traumy?"
Gabor Maté, Mit normalności

Grawitacja związków. Jak niewidzialne siły kształtują nasze relacje.Dlaczego tak trudno nam odejść, nawet gdy cierpimy? ...
07/06/2025

Grawitacja związków.
Jak niewidzialne siły kształtują nasze relacje.

Dlaczego tak trudno nam odejść, nawet gdy cierpimy? Dlaczego nie widzimy partnera takim, jakim jest – dopóki mechanizm nie puszcza?
Związki międzyludzkie nie powstają w próżni. Każde spotkanie dwóch osób niesie ze sobą coś więcej niż tylko chwilę tu i teraz. W tle działa wiele sił: przeszłe doświadczenia, styl przywiązania, wzorce relacyjne wyniesione z dzieciństwa oraz przekonania na temat miłości i własnej wartości. Siły te nie są widoczne gołym okiem, ale ich obecność odczuwa się w intensywności emocji, w powtarzalnych konfliktach, w napięciu lub przyciąganiu, którego nie sposób logicznie wyjaśnić. To zjawisko – przyciąganie i trzymanie – można porównać do grawitacji.

Grawitacja jest czymś, co wiąże i właśnie tak działa wiele psychologicznych mechanizmów, które utrzymują związki. Nie zawsze z miłości, czasem z lęku, z potrzeby przetrwania lub z wewnętrznego przymusu naprawienia tego, czego nie udało się naprawić wcześniej. "Masa" naszych doświadczeń, "siła" emocji i powtarzalność wzorców sprawiają, że relacje krążą po znanych "orbitach", nawet jeśli te orbity są bolesne.

Ta metafora pojawiła się z potrzeby znalezienia łagodnego, a jednocześnie trafnego języka opisu tego, co dzieje się w relacjach, które trwają mimo cierpienia lub które rozpadają się nagle, pozostawiając uczucie ulgi i dezorientacji zarazem.

Z perspektywy psychoterapii wiemy, że na wczesnych etapach rozwoju psychicznego uczymy się, co oznacza bliskość, zależność, obecność drugiego człowieka. Jeśli te pierwsze doświadczenia były pełne lęku, braku, ambiwalencji lub emocjonalnej niedostępności, ciało i psychika tworzą strategie radzenia sobie. Są to sposoby, dzięki którym można było utrzymać kontakt, nawet jeśli był on niepełny czy raniący. Te strategie, choć kiedyś były adaptacyjne, w dorosłym życiu stają się schematami. W związkach często spotykają się właśnie te schematy. Niczym dwa pola grawitacyjne, które przyciągają się z ogromną siłą, tworząc nie tyle partnerstwo, co układ wzajemnych potrzeb i ran.

To dlatego w wielu relacjach nie widzimy partnera takim, jakim jest. Widzimy go przez filtr tego, czego najbardziej się boimy lub najbardziej pragniemy. Projekcje, zarówno idealizacji, jak i rozczarowania, działają bardzo intensywnie. Dopiero gdy mechanizm traci moc, gdy grawitacja słabnie, zaczynamy dostrzegać, że osoba, którą kochaliśmy lub której się baliśmy, była inna, niż ją sobie wyobrażaliśmy. To nie zawsze rozczarowanie, czasem to głęboka ulga. Jakby z oczu spadła mgła.

Mechanizm trzymający związek może być oparty na różnych siłach: lęku przed samotnością, nadziei na uzdrowienie, konieczności spełniania roli „dobrego” partnera czy partnerki. Te siły są potężne, ale działają głównie w nieświadomości. Trzymają, ponieważ przypominają coś znanego – dom, rodzica, początek. Nawet jeśli ten początek był bolesny.
Paradoksalnie, to właśnie znajomość bólu sprawia, że staje się on bezpieczny. A my wracamy – nie dlatego, że jest dobrze, ale dlatego, że jest znajomo.

Praca terapeutyczna często zaczyna się w tym miejscu – w momencie, kiedy ktoś zaczyna czuć, że coś jest nie tak, ale nie potrafi jeszcze nazwać, co dokładnie. Albo widzi, że powtarza te same scenariusze w kolejnych relacjach. Albo po rozpadzie związku zaczyna zadawać pytania, których wcześniej unikał. Proces widzenia zaczyna się od powrotu do ciała, do oddechu, do uczuć, które długo były tłumione. Często towarzyszy temu smutek. Ale to nie jest smutek destrukcji. To smutek "przejrzenia".
Gdy grawitacja zaczyna słabnąć, człowiek może po raz pierwszy zobaczyć partnera takim, jaki naprawdę był. Nie jako kogoś, kto miał wypełnić pustkę, ale jako człowieka z własnymi ograniczeniami, z historią, z brakiem możliwości dania tego, czego tak bardzo potrzebowaliśmy. I może wtedy, jeśli nie przez gniew, to przez zrozumienie następuje prawdziwe oddzielenie. A może dopiero pierwszy świadomy wybór bycia razem.

Związek, który trwa bez grawitacji dotychczasowych mechanizmów, staje się czymś zupełnie innym. Staje się spotkaniem. Nie przymusem, nie naprawą. Staje się przestrzenią, w której można być z ranami, z czułością, z prawdą. To jest trudniejsze, bo wymaga rezygnacji z iluzji. Ale jest też głębsze, bo oparte na rzeczywistym widzeniu drugiego człowieka.
Nie chodzi o to, żeby związki były wolne od trudności. Chodzi o to, by były wolne od niewidzialnych sił, które trzymają nas tam, gdzie już nam nie służy. Świadomość daje wybór. Czułość wobec siebie daje siłę. A bliskość, która nie musi niczego udowadniać, staje się miejscem uzdrowienia. Nie przez kontrolę, ale przez obecność.
Grawitacja może wiązać, ale to widzenie, prawdziwe, bez iluzji naprawdę leczy.

Pytania do refleksji:

Jeśli ten artykuł poruszył Twoje myśli, poświęć chwilę na zastanowienie się nad poniższymi pytaniami. Mogą one pomóc Ci głębiej zrozumieć mechanizmy działające w Twoich własnych relacjach. Zapisz odpowiedzi i wróć do nich za kilka tygodni. Zobacz, co się zmieniło.
🪻 Jaką rolę najczęściej przyjmuję w relacjach? Czy opiekuję się? Potrzebuję ratunku? Pragnę, by ktoś mnie zobaczył? Uciekam? Zostaję mimo bólu?
🪻 Czy to, co mnie przyciąga w partnerce/partnerze, przypomina mi kogoś z mojej przeszłości? Co takiego w nim/niej wydaje się znajome?
🪻Jakie emocje pojawiają się, gdy myślę o byciu sam(a)? Co się wtedy uruchamia – pustka? Wolność? Lęk? Ulga?
🪻Czy potrafię zobaczyć partnera takim, jaki jest – czy raczej takim, jakiego chciałabym/chciałbym, żeby był?
🪻Czy w tej relacji jestem sobą – czy raczej odgrywam jakąś rolę, by utrzymać bliskość, uniknąć konfliktu, nie zostać porzuconą?
🪻Jak oddycham, gdy jestem z tą osobą? Czy moje ciało się rozluźnia, czy napina? Czy czuję, że jestem w kontakcie – czy na czujce?
🪻Czy decyzje, które podejmuję w związku, wypływają z miłości – czy ze strachu?

Metafora grawitacji została użyta przeze mnie w tekście jako narzędzie obrazujące psychologiczne siły działające w związkach. Nie jest to dosłowny opis naukowy, lecz sposób na ułatwienie zrozumienia skomplikowanych procesów emocjonalnych i relacyjnych.
W trakcie pracy terapeutycznej często posługuję się metaforami, które powstają w bezpośrednim kontakcie z człowiekiem.

Od trudu do sztuki istnienia. W podróży ku sobie Istnienie bywa trudne. I nie chodzi tylko o dramaty – ale o samo bycie....
05/06/2025

Od trudu do sztuki istnienia. W podróży ku sobie

Istnienie bywa trudne. I nie chodzi tylko o dramaty – ale o samo bycie. O to, że jesteśmy świadomi, że przeżywamy, że czujemy. Że wiemy, iż życie ma swój kres, a my nie mamy nad nim pełnej kontroli. Z każdą decyzją coś wybieramy – i coś tracimy. Istnienie niesie w sobie pytania, na które nie ma prostych odpowiedzi. Pytania o sens, o miłość, o to, czy to, kim jesteśmy – wystarczy.
Dla wielu ludzi codzienność to wysiłek. Uśmiechają się, pracują, wypełniają role, a jednak wewnętrznie niosą napięcie – jakby coś trzeba było udowadniać, coś chronić, czegoś się bać. Ten stan, choć powszechny, nie zawsze jest rozpoznawany jako lęk. Często przybiera formę kontroli, nieustannego analizowania, potrzeby bycia potrzebnym, dopasowania się, perfekcji, odcięcia od ciała i relacji. Gdzieś w głębi działa mechanizm, który mówi:
„Muszę być czujna, żeby nie zostać zraniona. Muszę się starać, żeby zasłużyć. Muszę być silny, żeby przetrwać.”
To jest trud istnienia – kiedy samo przebywanie ze sobą, w świecie, z innymi, staje się polem walki. Choćby subtelnej. Ten mechanizm ma swoje korzenie w historii – osobistej, rodowej, społecznej. Tam, gdzie zabrakło bezpiecznego początku, troskliwej obecności, uznania bólu. Tam, gdzie doświadczenie nauczyło, że nie można ufać, że trzeba być ostrożnym. W takich warunkach umysł i ciało uczą się, że życie jest nieprzewidywalne, a miłość warunkowa.

Jednak to nie jest koniec opowieści.
W tym samym człowieku, który niesie lęk, istnieje też przestrzeń zaufania. Cicha, delikatna – ale prawdziwa. Zaufanie nie polega na naiwności. To nie jest wiara, że wszystko będzie dobrze – lecz głębokie uznanie, że mogę być sobą w tym, co jest. Że nie muszę znać wszystkich odpowiedzi, aby żyć prawdziwie. Że nie muszę być idealna, aby być kochana.
Zaczyna się to często bardzo subtelnie. Od momentu, kiedy ktoś się zatrzymuje i pyta:
„Co tak naprawdę czuję?”
Od chwili, gdy pozwala sobie na łzę, zamiast uśmiechu. Gdy wybiera autentyczność zamiast roli. Od pierwszego razu, gdy mówi: „Nie wiem, ale jestem.”
Tak rodzi się sztuka istnienia.
Nie wtedy, gdy już nic nie boli – ale wtedy, gdy człowiek oddycha, pozwalając bólowi być. Gdy obecność staje się ważniejsza niż obrona. Kiedy pozwalamy sobie być delikatni i mocni jednocześnie.
Mechanizm lęku trzyma ciało w napięciu. Oddech staje się płytki, przerywany. Uważność skierowana jest na zewnątrz: co mam zrobić, jak mnie widzą, czy się sprawdzam?
Zaufanie przynosi rozluźnienie – w ciele, w twarzy, w sercu. Oddech pogłębia się, wraca do brzucha. Uważność przenosi się do wewnątrz. Już nie tylko pytam: czy dobrze wyglądam? Ale: czy dobrze się czuję?
Nie tylko: czy zostałam zrozumiana? Ale: czy jestem w zgodzie ze sobą?

Ta zmiana nie następuje nagle. To proces. Czasem bardzo cichy. To jak zapalanie małej lampy w ciemnym pomieszczeniu. Nie zmienia ona mebli – ale rozprasza cień.
To jak oddychanie po długim czasie wstrzymywania powietrza. Na początku boli. Ale z każdym oddechem coś powraca – spokój, odczuwanie, miękkość.
Sztuka istnienia nie polega na tym, że życie magicznie "zmienia się". Polega na tym, że przestajemy walczyć ze sobą w środku. Zamiast tego zaczynamy współodczuwać. Rozpoznawać swoje granice. Dbać o relacje. Być sobą – nie przez doskonałość, ale przez obecność.
Nie trzeba przechodzić tego samemu. Psychoterapia, spotkania z drugim człowiekiem, sztuka, natura – wszystkie te ścieżki mogą być wsparciem. Pomagają przekształcać trud istnienia w żywą, autentyczną obecność.
Bo ostatecznie to właśnie ona uzdrawia – nie wiedza, nie kontrola, ale samo bycie. Czułe, świadome, żywe.
To jest sztuka istnienia. Tworzona każdego dnia. Przez ludzi, którzy zaczynają oddychać głębiej.

Zwykle wiemy, co robić, gdy ktoś skręci kostkę, zachoruje na grypę lub trafi do szpitala po wypadku. Współczucie, opieku...
29/05/2025

Zwykle wiemy, co robić, gdy ktoś skręci kostkę, zachoruje na grypę lub trafi do szpitala po wypadku. Współczucie, opiekuńczość i gotowość do pomocy przychodzą naturalnie. Inaczej bywa, gdy cierpienie dotyczy psychiki. Choć współczesna nauka jasno pokazuje, że ból psychiczny jest równie realny jak fizyczny, osoby zmagające się z zaburzeniami lub chorobami psychicznymi nadal często spotykają się z niezrozumieniem, dystansem, a nawet odrzuceniem.
Dlaczego tak trudno nam zobaczyć i zrozumieć cierpienie, które „nie krwawi”?
Skąd bierze się społeczna niechęć do psychicznej słabości, skoro wszyscy prędzej czy później doświadczamy lęku, smutku, rozpaczy a nawet dezorientacji?
Cierpienie cielesne można zobaczyć. Gips, blizna, szpitalne łóżko – to sygnały, które nie budzą wątpliwości. Choroby somatyczne mają swoje protokoły postępowania: badania, diagnozy, leki, zalecenia. Dają wrażenie kontroli, a także usprawiedliwienia. Skoro ktoś „naprawdę jest chory”, zasługuje na pomoc.
Psychiczne cierpienie często takiego przywileju nie ma. Jego objawy bywają subtelne, zmienne, trudne do uchwycenia. Raz są widoczne, innym razem skryte pod pozorem normalności. Nie daje poczucia przewidywalności, a często odbierane jest jako coś „niezrozumiałego” lub „niepojętego”. W efekcie, zamiast empatii, pojawia się ocena. Zamiast wsparcia – dystans.
Wielu ludzi nieświadomie odczuwa lęk wobec osób w kryzysie psychicznym. W zbiorowej wyobraźni nadal pokutują obrazy „szaleńca”, „nieobliczalnej osoby”, „zagrożenia dla otoczenia”. To efekt kulturowych stereotypów, utrwalanych przez media, język i historię. Osoby z diagnozami bywają etykietowane jako „niezrównoważone”, „nienormalne” i tym samym wykluczane.
Ten mechanizm psychologiczny ma nazwę: projekcja. To, co trudne do przyjęcia w nas samych:słabość, chaos, lęk, zależność, łatwiej przerzucić na innych. Gdy ktoś choruje psychicznie lub jest w kryzysie psychicznym przypomina nam o tym, co sami wypieramy: że ludzkie życie nie zawsze jest pod kontrolą, że równowaga psychiczna może być krucha.
Od najmłodszych lat uczymy się, jak opatrywać rany na ciele, ale nikt nas nie uczy, co robić z ranami w psychice. Wciąż zbyt mało ludzi potrafi rozpoznać objawy depresji, zaburzeń lękowych, traumy czy wypalenia. Jeszcze mniej potrafi o tym mówić. Brakuje nam języka, a bez języka trudno o empatię. To, czego nie umiemy nazwać, budzi niepewność. A niepewność rodzi unikanie, obojętność lub reakcję obronną.
Cierpienie psychiczne domaga się obecności I uważności. Ale tego nie uczymy się w szkole, byc może nie uczymy się tego w domu ani w większości miejsc pracy.
Współczesna kultura premiuje niezależność, produktywność, optymizm i zaradność. W tym obrazie nie ma miejsca na załamanie, bezradność, regres. Kryzys psychiczny burzy porządek. Pokazuje, że człowiek może się „rozsypać”, stracić grunt pod nogami. Taka sytuacja wywołuje w otoczeniu dyskomfort. Zamiast więc przyjąć osobę w jej autentycznym doświadczeniu, łatwiej ją zaklasyfikować jako „problem”, „obciążenie” albo „dziwność”.
Normalność staje się wtedy nie tyle opisem rzeczywistości, co narzędziem wykluczenia.
Uznanie cierpienia psychicznego wymaga odwagi. Trzeba wyjść poza automatyzm myślenia, poza kulturowe przekonania i osobiste lęki. Trzeba spojrzeć na drugiego człowieka z gotowością towarzyszenia mu nawet wtedy, gdy nie wiemy, co powiedzieć.
Empatia nie wymaga wykształcenia medycznego. Wymaga obecności. Życzliwego milczenia. Kontaktowego spojrzenia. Autentycznego zainteresowania. Tak jak w przypadku bólu ciała – pierwszym krokiem nie jest „naprawa”, lecz zauważenie i uznanie: „Widzę, że cierpisz. Jestem przy tobie.”
Cierpienie psychiczne nie zawsze krzyczy. Czasem milczy, ukrywa się za uśmiechem, za punktualnym przychodzeniem do pracy, za słowami „wszystko w porządku”. Ale to, że czegoś nie widać nie znaczy, że tego nie ma. Rana, która nie krwawi, również boli. A człowiek w psychicznym kryzysie potrzebuje dokładnie tego samego, co ten ze złamaną nogą: ciepła, obecności i przekonania, że nie jest sam.
Być może największą lekcją, jaką przynosi zrozumienie cierpienia psychicznego, jest uznanie wspólnej ludzkiej kruchości. Jesteśmy istotami emocjonalnymi, duchowymi i społecznymi. Nasza psychika, tak jak ciało może potrzebować leczenia, odpoczynku, troski i akceptacji. Im bardziej nauczymy się widzieć drugiego człowieka w jego pełni, tym mniej będzie wykluczenia, a więcej współczucia.

Stres. Krok po kroku do spokojuStres to naturalna reakcja organizmu na wyzwania. Krótkotrwały może nas mobilizować, ale ...
27/04/2025

Stres. Krok po kroku do spokoju

Stres to naturalna reakcja organizmu na wyzwania. Krótkotrwały może nas mobilizować, ale przewlekły odbiera równowagę i spokój. Warto wiedzieć, jak działa stres i jak skutecznie sobie z nim radzić.
Jak działa stres?
🔹 To nie tylko reakcja ciała (przyspieszone bicie serca, napięcie mięśni), ale też sposób, w jaki interpretujemy sytuacje i własne możliwości.
🔹 Długotrwały stres może wpływać nawet na układ odpornościowy, zwiększając ryzyko problemów zdrowotnych.
🔹 Dobra wiadomość: świadome zarządzanie stresem może odwracać te negatywne skutki!

Co pomaga w stresie?
✨ Świadomy, spokojny oddech
✨ Uważność i bycie tu i teraz
✨ Krótka aktywność fizyczna (np. spacer)
✨ Techniki relaksacyjne (np. wizualizacja, relaksacja mięśni)

Jak budować odporność na stres na co dzień?
🌱 Regularna medytacja
🌱 Praca nad przekonaniami i elastycznym myśleniem
🌱 Wsparcie bliskich
🌱 Zdrowy sen, odżywianie, ruch
🌱 Samowspółczucie i łagodność wobec siebie

Kiedy warto poszukać wsparcia psychoterapeuty?
✔️ Gdy stres trwa długo i nie ustępuje
✔️ Gdy pojawiają się dolegliwości fizyczne lub psychiczne
✔️ Gdy trudniej radzisz sobie w relacjach lub codziennych obowiązkach
✔️ Gdy sięgasz po niezdrowe sposoby radzenia sobie
✔️ Gdy czujesz bezradność lub brak kontroli

Spokój wewnętrzny nie jest stanem, który pojawia się natychmiast. To proces, który rozwija się krok po kroku. Świadome zarządzanie stresem, od uważnego oddechu po głębsze zmiany w myśleniu I stylu życia, pozwala wrócić do siebie I budować trwałą odporność emocjonalną.🌿🌿🌿

Psychoterapia to bezpieczna przestrzeń do odzyskania równowagi i nauczenia się skutecznych strategii radzenia sobie ze stresem. 🌿🌿🌿

Między iluzją relacji a uzdrawiającą obecnością. Granice możliwości AIWirtualna przestrzeń potrafi imitować wiele: zrozu...
19/04/2025

Między iluzją relacji a uzdrawiającą obecnością. Granice możliwości AI

Wirtualna przestrzeń potrafi imitować wiele: zrozumienie, odpowiedź, a nawet troskę. Ale to, co uzdrawia nie dzieje się w dialogu z algorytmem.
W praktyce psychoterapeutycznej nieustannie doświadczam, jak fundamentalną rolę w procesie zdrowienia odgrywa autentyczna, ludzka relacja. To właśnie w bezpiecznej przestrzeni terapeutycznej, opartej na zaufaniu i empatii, pacjenci mogą eksplorować swoje najtrudniejsze doświadczenia i odnajdywać drogę do wewnętrznej zmiany. Dlatego z niepokojem obserwuję narastającą fascynację możliwością zastąpienia tego unikalnego kontaktu algorytmami sztucznej inteligencji, takimi jak ChatGPT. Z perspektywy terapeutycznej wizja „terapii” prowadzonej przez AI stanowi niebezpieczną iluzję, niosącą za sobą poważne zagrożenia dla zdrowia psychicznego.

Choć rozumiem, że zaawansowane modele językowe potrafią generować odpowiedzi, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się wspierające i pełne zrozumienia, to jednak za tymi słowami brakuje esencji tego, co w psychoterapii jest kluczowe. Prawdziwe zrozumienie wykracza daleko poza analizę danych i wzorców językowych. Obejmuje umiejętność odczytywania subtelnych sygnałów niewerbalnych, wyczuwania nieujawnionych emocji, a przede wszystkim – głębokie, ludzkie współodczuwanie. To intuicja, która rodzi się z lat pracy z ludzką psychiką i jest nieosiągalna dla algorytmu.

Fundamentem skutecznej psychoterapii jest żywa, autentyczna relacja terapeutyczna. To w tej unikalnej więzi buduje się zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Dzięki nim pacjent może otworzyć się na swoje lęki i zranienia. Sztuczna inteligencja nie jest w stanie nawiązać takiej relacji. Jej interakcje pozbawione są tej nieuchwytnej „obecności”, która sama w sobie ma moc leczącą.

Ponadto problemy psychiczne rzadko są proste i jednowymiarowe. Każda osoba, która szuka pomocy, przynosi ze sobą unikalną historię życia, złożoną sieć relacji i doświadczeń. Sztuczna inteligencja, operując na uśrednionych danych, nie jest w stanie w pełni uchwycić tej złożoności. Może oferować ogólne rady, które nie odpowiadają indywidualnemu doświadczeniu pacjenta, a w skrajnych przypadkach mogą być nawet szkodliwe.

Jako psychoterapeuci posiadamy wiedzę kliniczną i doświadczenie, które pozwalają nam na rzetelną diagnozę oraz planowanie terapii dostosowanej do indywidualnych potrzeb pacjenta. Sztuczna inteligencja nie posiada tych kompetencji. Porady generowane przez algorytm mogą być nieadekwatne, a w sytuacjach kryzysowych – niebezpieczne. Nie jest w stanie rozpoznać subtelnych sygnałów ostrzegawczych ani zareagować w sposób empatyczny i profesjonalny w trudnych momentach.

Istotną kwestią jest również brak odpowiedzialności i jasnych ram etycznych w przypadku „terapii” prowadzonej przez AI. Jako psychoterapeuci jesteśmy zobowiązani do dbania o dobro pacjenta i ponoszenia odpowiedzialności za nasze działania. W przypadku algorytmu te kwestie pozostają nierozwiązane.

Psychoterapia to nie tylko zbiór technik i interwencji. To przede wszystkim empatyczne słuchanie, bycie świadkiem cierpienia, oferowanie wsparcia i budowanie nadziei. To proces głęboko ludzki. Zastąpienie go sztuczną inteligencją grozi dehumanizacją leczenia i utratą tego fundamentalnego ludzkiego kontaktu, który jest tak ważny w drodze do zdrowia psychicznego.

Sztuczna inteligencja może być cennym narzędziem w wielu dziedzinach. Może stanowić wsparcie techniczne również w procesie terapeutycznym. Nie zastąpi jednak serca i umysłu wykwalifikowanego psychoterapeuty. Prawdziwe uzdrowienie w psychoterapii płynie z autentycznej relacji, empatii i głębokiego zrozumienia – elementów, których żaden algorytm, jakkolwiek zaawansowany, nie jest w stanie w pełni odtworzyć, nawet jeśli tworzy taką iluzję. Prawdziwa, ludzka obecność ma moc uzdrawiania.

Szerokie Spektrum Ludzkiego IstnieniaW psychologii, pojęcie "normy" przeszło znaczącą transformację. Tradycyjne, statyst...
08/03/2025

Szerokie Spektrum Ludzkiego Istnienia
W psychologii, pojęcie "normy" przeszło znaczącą transformację. Tradycyjne, statystyczne podejście, oparte na krzywej Gaussa, ustępuje miejsca bardziej złożonemu i dynamicznemu rozumieniu ludzkiego funkcjonowania. Zamiast sztywnych ram, które definiowały "normalność", otwieramy się na bogactwo ludzkiego doświadczenia, w tym różnorodność doświadczeń psychicznych.
Dziś rozumiemy, że ludzkie życie rozciąga się na szerokim spektrum, gdzie różnorodność jest nie tylko akceptowana, ale i ceniona. To, co kiedyś uważaliśmy za "odchylenie", jest w rzeczywistości częścią bogatego gobelinu ludzkiego istnienia.
To, co uważamy za normę w dużej mierze zależy od kontekstu społeczno-kulturowego. Ludzkie funkcjonowanie jest dynamiczne i zmienne w czasie. Normy, które obowiązywały w przeszłości, mogą być nieadekwatne w dzisiejszym świecie.
Szerokie spektrum istnienia ludzkiego jest jak symfonia, w której każdy instrument gra swoją unikalną melodię. Rozpoznajemy, że nie ma jednej, uniwersalnej "normy". Każdy człowiek, w swojej niepowtarzalności, ma prawo do własnej ścieżki, również w kontekście zdrowia psychicznego.
Sztywność systemów społecznych, edukacyjnych czy zawodowych często nie uwzględnia spektrum ludzkiego istnienia. Osoby z atypowością neuronalną czy doświadczające chorób psychicznych nadal napotykają bariery w dostępie do edukacji, zatrudnienia czy wsparcia społecznego.
Dążmy do stworzenia kultury akceptacji i współczucia, w której każdy czułby się bezpieczny i doceniony, niezależnie od swojego stanu psychicznego. Rozwijajmy elastyczne systemy, które wspierają osoby z różnorodnymi potrzebami.
Ewolucja pojęcia normy w psychologii odzwierciedla rosnące zrozumienie złożoności i różnorodności ludzkiego istnienia. Współczesne podejście pozwala na bardziej empatyczne i efektywne wsparcie osób doświadczających trudności psychicznych.
Ta zmiana perspektywy będzie niosła głębokie implikacje dla podejścia do zdrowia psychicznego i dobrostanu.
W miarę jak otwieramy się na szerokie spektrum ludzkiego istnienia, tworzymy świat, w którym każdy człowiek może rozkwitać w pełni swojego potencjału. Niech wrażliwość i empatia będą kompasem, który prowadzi nas ku bardziej sprawiedliwemu i współczującemu światu, w którym zdrowie psychiczne jest traktowane z godnością i zrozumieniem.

Adres

Henryka Wieniawskiego 5/9
Poznan
61-712POZNAŃ

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 09:00 - 17:00
Wtorek 09:00 - 17:00
Środa 09:00 - 17:00
Czwartek 09:00 - 17:00
Piątek 09:00 - 17:00

Telefon

+48692924239

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Myśli_my Psychoterapia Bożena Kapłon umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Myśli_my Psychoterapia Bożena Kapłon:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram