31/08/2025
Zaglądam tu ostatnio rzadko i jeszcze rzadziej coś publikuję. Obserwuję tę tendencję i konsekwencje, które ze sobą niesie. Zastanawiam się też nad przyczynami mojego zatrzymania i trudności z sięganiem w stronę społeczności w wirtualnym świecie.
Relacyjność jest podstawą terapii Gestalt. Relację współtworzymy w kontakcie, w poszukiwaniu dróg do siebie, w trudzie sięgania i bycia sięganą-sięganym. To doświadczenie cielesne, bazujące na doświadczeniach składających się na nasze indywidualne historie, które stają się tłem tego co wydarza się tu i teraz w kontakcie.
Z kim spotykam się, po kogo sięgam lub przez kogo jestem sięgana w świecie wirtualnym? To często osoby, które znam ze świata realnego, wnoszę to doświadczenie kontaktu cielesnego odczytując treści zamieszczane przez każdą z osób przez pryzmat wspólnej historii. Brak tego współtworzonego doświadczenia w tle powoduje, że komunikaty wirtualne odczytuję i przekazuję przez pryzmat wyobrażeń i założeń, które trudno jest mi urealnić. Nie chcę tworzyć takich założeń i nie chcę opierać się w kontakcie wyłącznie o intelekt. O co mogę oprzeć się w kontakcie z treściami komunikatów nadawców, których nie znam?
Pozostawiając to pytanie bez odpowiedzi wracam uwagą do swojego oddechu. Zauważam, że siedzę w niewygodnej pozycji, napinam szyję i brzuch.
Do brzucha zaczyna docierać oddech a ja czuję smutek i bezradność. Chcę wycofać się z próby opisania tego czego doświadczam.
I jednocześnie chcę to zrobić.
Oddycham, pozwalając sobie na ten moment niepewności.
Patrzę na kwiat, który zamierzam podlać gdy skończę pisać ten tekst.
Realny świat jest tu obok.
W nim się wspieram i decyduję się wrócić do pisania.
W jaki sposób dosięgają mnie w sieci te a nie inne osoby? To już tajemniczy dla mnie efekt działania algorytmów we wspólnym, wirtualnym tle. Z kolei ja (tak to rozumiem?)- im więcej wyprodukuję treści akceptowalnych i podlegających wymaganiom algorytmów tym większe mam szanse dotrzeć do kogoś. Do kogo? Często nie wiem. I jest mi coraz trudniej z tworzeniem uniwersalnych treści dla uniwersalnych odbiorców. Pragnę realnych, zmysłowych spotkań, w których wspólna i indywidualne historie ujawniają się tu i teraz w wyjątkowy, niepowtarzalny sposób. Bez reżysera.
Sesja terapeutyczna trwa 50 minut. Odbywa się zazwyczaj na fotelach ustawionych naprzeciwko siebie lub przed kamerkami skierowanymi na terapeutę i klienta/pacjenta.
Te okoliczności wspierają współtworzenie gruntu, na którym możemy się spotkać tu i teraz wzajemnie na siebie wpływając. Jako istoty będące częścią natury możemy korzystać z zasobów, w które nas ta natura wyposażyła- czujące ciała i umysły zdolne do rozumienia i nieustannego pogłębiana świadomości.
To nasze zasoby, które na internetowych stronach, na wirtualnych czatach, w korespondencji mailowej wykorzystujemy w specyficzny (ograniczony?) sposób- najczęściej poza spotkaniem, poza relacją, często w samotności. W wirtualnym świecie spotykamy się z wyobrażeniem, w najlepszym razie przefiltrowane przez wspomnienie wspólnego doświadczenie, jednak zazwyczaj nie w jednoczesności. Potencjalne wspólne doświadczenie staje doświadczeniem indywidualnym. Kreowanie posta, wiadomości, odczytanie treści w nich zawartych wydarzają się w innym momencie, w innej realności.
Świat wirtualny jest światem samotnych doświadczeń, często bez możliwości wsparcia ze strony drugiej osoby. Doznanie, uczucie, emocja związane z treścią wirtualnego komunikatu wydarzają się w dużej części poza realnym kontaktem z nadawcą treści i jako takie nabierają formy i znaczenia poza relacją, w której coraz mniej realnego wspólnego gruntu, na którym można tę relację budować.
Wracam na swoją stronę tym postem z intencją pogłębiania świadomości współtworzenia doświadczenia kontaktu. W świecie realnym- zmysłowym, cielesnym i w świecie wirtualnym. Tu i teraz pisząc wspieram się o swoje zasoby- świadomość ciała, ciekawość, doświadczenia nawiązywania i pozostawania w relacji, potrzebę bycia częścią wspólnoty wraz ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Czuję ulgę kończąc tego posta, jest we mnie wiele treści i. uczuć które chcę ujawniać, którymi chcę się dzielić i jednocześnie odczuwam niepokój- kto odczyta i w jaki sposób zrozumie to co napisałam? Trochę mnie mdli od tego ruchu do i od. Ostatecznie decyduję się zamieścić ten post.
Wracając do rzeczywistości głaszczę Brutusa, który wyraźnie lubi leżeć koło mnie kiedy kładę na kolana laptopa i osiadam na dłużej w jednym miejscu.
Mój oddech się uspokaja, wracam do świata zmysłów, niedzielne popołudnie jeszcze przede mną.
Pozdrawiam Cię, kimkolwiek jesteś i jestem ciekawa Twojej reakcji na to co napisałam,
Ewa
Na dolnym zdjęciu "Postacie siedzące" Magdaleny Abakanowicz z Muzeum Sztuki Współczesnej we Wrocławiu