29/10/2022
W niektórych zawodach psychiczna słabość może być zabójcza, więc mężczyźni tym bardziej się do niej nie przyznają. W moim środowisku miewamy globusa, co wszyscy rozumieją, i na wieść, że jest nam źle, słyszymy: „Ojejku, to ja jutro zadzwonię, odpoczywaj”, i jest luz. Wyobrażam sobie jednak prawnika albo biznesmena, któremu oponenci zaraz by wywlekli, że jest niestabilny psychicznie, że bierze leki. I chcesz z nim robić interesy? Przecież nie wiadomo, co z tego będzie.
Mężczyźni unikają terapii, bo nie dość, że wstydzą się opowiadać o swoich słabościach, to jeszcze muszą się odsłonić przed obcymi ludźmi.
– Miałem kilka podejść do terapii i na początku rzeczywiście trudno mi było otworzyć się przed obcym człowiekiem. Przeszło mi, bo wierzę w naukę. Jeśli boli mnie nerka, to idę do nefrologa, zatem dlaczego, gdy nie radzę sobie z emocjami, mam nie pójść do psychiatry czy psychoterapeuty. Czym to się różni? Tak samo wpływa na komfort mojego codziennego życia jak prawidłowo funkcjonująca nerka, a może nawet i bardziej. Bo jeśli cierpię psychicznie, to boli nie tylko mnie, ale także wszystkich dookoła, na których się wyżywam."
Tomasz Organek w rozmowie z Dorotą Wodecką
Fot: Karol Kacperski