06/10/2025
Temat tabu. Taki, którego lepiej nie poruszać, bo zaraz znajdą się tacy, którzy dadzą sobie prawo do oceniania i pouczania.
A o co dokładnie chodzi?
Ano o to, że rodzic to człowiek, po prostu, i jak każdy człowiek ma prawo do swoich emocji.
Także tych trudnych i niewygodnych dla otoczenia. I tak, rodzic dziecka autystycznego to również człowiek (i to w pełni swojej ludzkiej złożoności).
❗️Gdy rodzic otrzymuje diagnozę autyzmu swojego dziecka ma święte prawo do żałoby po utraconych wyobrażeniach. Tych na temat przyszłości (swojej i dziecka), na temat rodzicielstwa, na temat codziennosci.
Wszyscy, czy się do tego przyznajemy czy nie, czy jesteśmy tego świadomi czy nie, tworzymy w głowie różne scenariusze na przyszłość. Taka jest nasza natura. I gdy dowiadujemy się, że te plany mogą zupełnie się nie ziścić lub będą musiały być zmodyfikowane, mamy prawo czuć stratę, rozczarowanie, gniew, oburzenie, smutek, złość.
Ba, zważywszy na to, ile bzdur i stereotypów krąży wokół nas na temat autyzmu, nie dziwi zupełnie fakt, że wielu rodziców jest po diagnozie przerażonych, zagubionych, w kryzysie.
Usłyszałam kiedyś, że jak rodzic nie cieszy się z powodu diagnozy autyzmu u swojego dziecka, to tak naprawdę go nie kocha, nie akceptuje. Co za bolesna bzdura!
Pierwszy gwóźdż do trumny zwanej syndromem zepsutego rodzica autystycznego dziecka.
Tak łatwo jest oceniać. Tak łatwo oczekiwać konkretnych zachowań.
A przecież poczucie straty nie wyklucza miłości. Wręcz przeciwnie, świadczy o tym, że snuliśmy piękne nici życia dla dziecka, a diagnoza nam je rozszarpała, poplątała. I jesteśmy w takim miejscu, w którym jeszcze nie mamy nowych nici, nie mamy pomysłu na nowy wzór tkacki. Jesteśmy pomiędzy. I to jest święte miejsce. Miejsce przejścia. Zasługuje na szacunek.
Rodzic potrzebuje czasu, by się oswoić z nowym. Może być tak, że miało się nadzieje, że wyzwania dziecka są przejściowe, że miną. A diagnoza rozwiewa owo złudzenie.
Może być tak, że wraz z diagnozą pojawiają się wyzwania finansowe, potrzeba wsparcia, którego brak.
Może być tak, że diagnoza otwiera wrota do krainy samotności, bo wszyscy wokół odwracają się w niezrozumieniu.
Może być i tak, że na początku diagnoza przysłoni dziecko. Tak jakby nagle nie było tym samym dzieckiem sprzed diagnozy. Wtedy tym bardziej rodzice potrzebują wsparcia, a nie oceny i pouczania.
Nie oczekujmy, że diagnoza autyzmu będzie dla wszystkich rodziców ulgą, rozwiązaniem problemów, powodem do świętowania. Tak też bywa.
Ale bywa też zupełnie inaczej.
Talie jest życie w swej złożoności.
Takie jest rodzicielstwo w swej złożoności.
Po prostu.