28/11/2025
ŚWIADECTWO PANI AGATY
Kiedy zaszłam w ciążę, byłam szczęśliwa i pełna nadziei. Podczas jednego z badań USG okazało się, że noszę pod sercem nie jedno, ale dwoje dzieci — bliźnięta. Radość trwała jednak tylko chwilę. Lekarz spojrzał na mnie ze współczuciem i powiedział, że ciąża jest bardzo skomplikowana, a szanse na urodzenie dwojga zdrowych dzieci są praktycznie zerowe. Usłyszałam, że aby ocalić jedno życie, drugie trzeba będzie usunąć. Nie potrafiłam się na to zgodzić. Całą sobą czułam, że muszę walczyć o moje dzieci.
Zaczęłam szukać pomocy. Pisałam, dzwoniłam, odwiedzałam gabinety w różnych częściach kraju. Słyszałam odmowy, ostrzeżenia i ostre słowa, że „nie warto ryzykować”. W końcu trafiłam na lekarza z drugiego końca Polski. Po wysłuchaniu naszej historii zgodził się nas przyjąć. Pojechałam tam razem z mężem, modląc się po cichu o jakikolwiek promień nadziei.
Lekarz zlecił mi pakiet szczegółowych badań. Kiedy wchodziliśmy do gabinetu, zauważyłam na ścianie obraz św. Charbela — nie znałam go wtedy zupełnie. Podczas rozmowy ten sam lekarz podał mi niewielki obrazek z wizerunkiem św. Charbela i powiedział, że mam go przy sobie nosić. Uśmiechnął się tak, jakby wiedział coś więcej, ale niczego nie tłumaczył.
Po powrocie do domu zaczęłam szukać informacji o tym świętym. Dowiedziałam się, kim był i jak wiele osób doświadczało jego wstawiennictwa. Od tamtego dnia codziennie modliłam się do św. Charbela o zdrowie moich dzieci, o spokój serca, o siłę, której mi brakowało.
Dziś, kiedy piszę te słowa, moi synowie mają już trzy lata. Są pełni życia, biegną po domu śmiejąc się i kłócąc jak każde rodzeństwo.
A gdy pytają, kim jest ten „pan”, którego obraz wisi w naszym salonie, odpowiadam im spokojnie:
„To święty Charbel — ten, który czuwa nad naszą rodziną.”
- AGATA drogie MAMY ( nie podawajcie się nigdy)