10/05/2023
Niezmiernie nas poruszyła, zresztą chyba jak wszystkich ,
śmierć ośmioletniego Kamilak z Częstochowy 😥
Chłopiec w swoim jakże krótkim życiu, wycierpiał tak wiele .
Niestety instytucje które powinny pomóc zawiodły.
I o tym pisało wiele osób.
Ale nie o tym będę pisać ja .
Ja chciałam was prosić kochane mamy Nie stawiajmy bycia w pełnej rodzinie , ponad bezpieczeństwem naszych dzieci.
Jeśli jest przemoc to , nie ma mowy o normalnej rodzinie!!
A ja tyle razy słyszę od was ⬇️
"Nie chcę aby moje dziecko chowało się bez ojca "
" On narazie bije tylko mnie a dzieci go kochają "
"Chce aby dzieci miały tatę"
Kochane !
Przeczytajcie teraz historię Kamilka i pomyślcie!
Czy przemocowiec powinien zostać w waszym życiu ??
Czy naprawdę chcesz aby tak wyglądała twoja pełna rodzina ?!
Pamiętaj!
Przemoc ZAWSZE eskaluje.
Zaczyna się od szarpnięć ,popchnięc az w końcu może się skończyć...
Tak‼️
⬇️⬇️⬇️
Przeczytaj i pomyśl 👇
"20 lat temu ojczym-kat Dawid B. staje przed sądem (jako 7 latek!) w sprawie wepchnięcia do stawu swojej siostry (9l) Sandry. Dziewczynka utonęła.
SĄD UZNAJE TO ZA WYPADEK.
Reszta życia Dawida B. to kradzieże, pobicia, narkotyki, alkoholizm i pobyty w więzieniu.
Po ostatniej odsiadce poślubia Magdę B. matkę chłopca.
Od tej pory mały Kamil, który traci podstawowe poczucie bezpieczeństwa, bez możliwości obrony ucieka z domu, chodzi po ulicy zapłakany w piżamce, boi się wracać do domu i … skarży dorosłym. Znaleziony tak na przystanku, trafił wychłodzony do szpitala.
W marcu dziecko trafia na SOR ze złamaną rączką. Prawdopodobnie już wtedy ma na ciele poparzenia od papierosów.
NIKT NIE REAGUJE.
W czerwcu 2020 na wniosek MOPS, sąd rozpatruje sprawę pozbawienia praw opieki matkę.
- sąd zna przeszłość Dawida B.
- wie, że „rodzice”chłopca nie pracują, nie poddają się terapii, mają niebieską kartę i są alkoholikami.
- wie, że w jednym mieszkaniu żyje kilkanaście osób
- wie, że ojczym bije matkę chłopca i prawdopodobnie dzieci.
SĄD NIE WIDZI JEDNAK PRZESŁANEK DO ODEBRANIA PRAW RODZICIELSKICH I UMARZA POSTĘPOWANIE.
Ojciec biologiczny Kamilka zgłaszał sprawę do MOPS i na policję.
NIKT NIE WIDZIAŁ PROBLEMU.
Rodzina była pod opieką: policji, kuratora, MOPS, poradni pedagogicznych i szkoły.
Kamil z połamanymi od bicia, kopania i rzucania rączkami i nóżkami, z petami gaszonymi na ciele, poparzoną pupą i nogami od siedzenia na rozgrzanym piecu węglowym, z płatami odpadającej skóry od oblewania wrzątkiem, z gnijącymi zakażonymi ranami pokrywającymi 1/4 powierzchni ciała, w tym twarzy i głowy, leży na brudnej podłodze obok pieca ciągnących w nieskończoność się 5 dni bez opieki, bez jedzenia, bez wody(!), porzucony przez świat, w zobojętnieniu jedynych osób, które mogą mu pomóc, w niewyobrażalnym cierpieniu, w rozrywającym bólu, które nie odchodzą i z każdą godziną nasilają się, w obłędnej rozpaczy, w niezrozumieniu swojego losu, w beznadziei i jeszcze raz w cierpieniu, w piekle!
Są to ostatnie wspomnienia z życia chłopca.
Zostaje przeniesiony w nieświadomy byt śpiączki farmakologicznej.
Nie wiemy czy śni i cierpi dalej.
Miesiąc później umiera."
Źródło; Siła jest Kobietą
Umarło jedno z tysiąca maltretowanych dzieci, DOŚĆ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!