03/07/2025
Są rzeczy które warto przypominać.
„Pan doktor bez ogródek powiedział, że gdyby było to jego dziecko, to by je po prostu usunął. Poklepał mnie przy tym po ramieniu i powiedział, że wszystko będzie dobrze, „Będziecie mieli jeszcze zdrowe dzieci”. To był taki moment, w którym coś w nas pękło. My straciliśmy totalnie nadzieję z ludzkiego punktu widzenia. Wróciliśmy do domu i to był koszmar. Płakaliśmy, rozpaczaliśmy, zaczęliśmy się żegnać z naszym synkiem.
Będąc w totalnej rozsypce, zadzwoniłam do szpitala, żeby dowiedzieć się, co służba zdrowia jest mi jeszcze w stanie zaoferować, zaproponować. Była to jedynie aborcja, więc chciałam dowiedzieć się, jak ten proceder wygląda. Nie miałam pojęcia, jak wygląda aborcja w późnej ciąży, a polega to na tym, że dziecku wstrzykuje się do serca truciznę, po czym to dziecko umiera, czy też ma umrzeć w brzuchu mamy. Mama jest odsyłana do domu, chodzi około dwa dni z martwym dzieckiem, po czym rodzi to martwe dziecko… No i tyle. I właściwie jest to tak pięknie przez medycynę nazwane zakończeniem ciąży. Nie widząc absolutnie tego, że jest to żywy, mały, totalnie bezbronny człowiek.
Jak zaczęłam sobie to wszystko wyobrażać, mnie w tej sytuacji, gdzie ja mam pozwolić komuś na zabicie mojego dziecka, na to, żeby ktoś zamordował je, wstrzykując mu coś do serca, nie wyobrażałam sobie tego. To przerosło moje najśmielsze wyobrażenia i nie widziałam możliwości dalszego życia po czymś takim. Po prostu nie wyobrażałam sobie, że będę mogła dalej żyć. Byłam wtedy zapłakana, byłam w rozsypce, ale wiedziałam, że jeżeli zrobiłabym coś takiego, jeżeli pozbawiłabym życia moje dziecko, to nie mogłabym dalej żyć.”
mówi Olga Dębowska, mama Franka. Wraz z Mężem Pawłem oddali wszystko Bogu i Matce Bożej.
Franek dzisiaj ma 3 lata. Jest poważnie niepełnosprawny, ale zarazem jak mówią jego rodzice „jest cudownym, małym, wesołym dzieckiem, które chce po swojemu poznawać świat, a my staramy mu się to jak najbardziej w tej chwili umożliwiać
Dzisiaj mijają dwa lata od wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który potwierdził że aborcja eugeniczna jest niezgodna z Konstytucją. Wszystkim, którzy oburzają się tym, jakoby odebrano kobietom „wybór”, polecamy z Mężem chwilę refleksji nad tym czym był ten „wybór”.
„Wybór” = uśmiercenie żyjącego dziecka. Przeważnie w późnej ciąży, w 5 albo 6 miesiącu, bo wielu wad zwyczajnie nie diagnozuje się wcześniej. Najczęściej dziecka, które mogłoby żyć wiele lat i być szczęśliwe (40% ofiar to były dzieci z Zespołem Downa; a także wiele innych wad rozwojowych kwalifikujących do aborcji, takich jak np. rozszczep kręgosłupa, bynajmniej nie było letalnych).
Cieszy, że w polskich szpitalach nie można już dokonywać takich „wyborów”.