06/11/2025
"Potrzebujemy znać siebie aby być pomocnymi w odkrywaniu siebie przez osobę z niepełnosprawnością."
W ramach wprowadzenia do listopadowego czwartku z książką fragment wykładu z Seminarium “Osoba terapeuty/ki…”
"A zatem jeśli postawy są konstruktami nabywanymi w odniesieniu do osobistych doświadczeń to może należy przyjąć, że doświadczenia osobiste terapeuty nie pozostają bez wpływu na pracę, którą wykonuje. Zarówno w rozumieniu wyboru zawodu jak i „działania” w pracy.
…
Interakcja nie jest procesem jednostronnym. Dzieje się pomiędzy przynajmniej dwiema osobami. Czy poświęcając czas tylko jednej z nich jesteśmy w stanie zaopiekować/uwzględnić cały kontekst?
Terapeuta/nauczyciel/pedagog/logopeda jest uczestnikiem interakcji. Wnosi do niej swoją psychiczną konstrukcje, narracje, które ma w głowie i cały swój emocjonalny świat.
Narracje o sobie, czyli to co tworzymy w naszych (lewopółkulowych) opowieściach, dostępne świadomości mogą nie stanowić pełnego obrazu nieuświadomionych treści zawodowych motywacji.
Jak pisze Alice Miler, polsko-szwajcarska psycholożka, psychoterapeutka i filozofka „Wrażliwość terapeuty, jego umiejętność wczuwania się, ponadprzeciętna ilość „anten”, w które jest wyposażony – wszystko to świadczy, że w dzieciństwie dorośli posługiwali się nimi do zaspokajania swoich potrzeb, często również go wykorzystując[2].
…
Dlatego też sądzę, że właśnie dzięki osobistym bolesnym doświadczeniom rozwinęliśmy umiejętności niezbędne do wykonywania zawodu psychoterapeuty.
…
Jeżeli zaś nigdy nie przeżyliśmy tego żalu, a tym samym nigdy go nie przepracowaliśmy, to istnieje niebezpieczeństwo przenoszenia nieuświadomionej sytuacji własnego dzieciństwa na pacjentów. Wówczas głęboko wyparte potrzeby terapeuty mogły go skłonić do podporządkowania sobie słabszej istoty”.
…
Dając dostęp do wyrażania siebie (czasami również do języka) wspieramy kształtowanie się tożsamości osoby ze złożonymi potrzebami w komunikowaniu. Potrzebujemy znać siebie aby być pomocnymi w odkrywaniu siebie przez osobę z niepełnosprawnością.
Jak pokazują badania zjawisko parentyfikacji jest bardziej reprezentowane w grupach zawodowych związanych z pomaganiem. Parentyfikacja jest odwróceniem ról w rodzinie. Dotyczy sytuacji, w której dziecko w sposób nadmiarowy, nieadekwatny do swojego wieku zmuszone jest opiekować się rodzicem i/lub rodzeństwem. Partenyfikacja może mieć mieć wymiar emocjonalny, instrumentalny lub seksualny. Parentyfikacja wypełnia znamiona traumy rozwojowej. Rodzic, który dokonuje odwrócenie ról, nie mógł doświadczyć bezpiecznej więzi w rodzinie pochodzenia. Zjawisku parentyfikacji zawsze towarzyszy infantylizacja. Jeśli ktoś jest przesadnie dorosły, nadodpowiedzialny, to ktoś inny musi być przesadnie dziecinny.
…
Katarzyna Schier pisze „Otóż przyjmuje się, że osoby, które wybierają zawody związane z pomaganiem, często same doświadczyły traumy relacyjnej. Rozwijają one swoiste „ja pomagające”; można powiedzieć, że ich sposobem radzenia sobie z własnymi deficytami i doświadczeniami traumatycznymi jest troszczenie się o problemy innych osób”.
„Opiekując się innymi, potrzebującymi ludźmi osoba, która doświadczyła w dzieciństwie odwrócenia ról , w jakimś sensie zajmuje się sama sobą; na nowo bowiem odtwarza swoją przeszłość w relacji z innymi. … Tyle, że jako profesjonalista, specjalista „od pomagania” występuje w roli osoby mającej siłę i niekiedy wręcz władzę. Nie jest już bezradnym dzieckiem; może, jeśli zechce, identyfikować się z rodzicem i jego potęgą”.
To troszczenie się o problemy innych może stanowić sposób na „niewidzenie” swoich problemów, niedotykanie tego co w mojej historii bolesne czy też umniejszanie swojej historii. W skrócie – nie zajmowanie się sobą. A może, wręcz przeciwnie być sposobem na zmierzenie się z własną biografią. Jest tu miejsce również na doświadczenie władzy i dominacji, a przez to pozorne odzyskanie kontroli. To tylko kilka z możliwości.
„Co przeżyliśmy, stało się częścią nas samych i wpłynęło na nasze doświadczenie, niesie nas, pomaga nam patrzeć – w ten sposób zwiększa również zakres relacji z innymi oraz to, jak postrzegamy świat”.
„Zadaniem” dla terapeuty_ki może być przeniesienie własnej historii z obszaru nieświadomości do świadomości. Tak, aby przestała nim zarządzać. Wywierać niewidzialny wpływ. Niezbędne rozwojowo mechanizmy obronne, w trudnych, nadmiarowych lub też niewystaczająco wspartych sytuacjach pozwalają nam przetrwać. Jednak kiedy zostają z nami zbyt długo, bądź też stanowią główny sposób radzenia sobie z rzeczywistością stają się nieadaptacyjne, wpływają na jakość życia, ograniczają naszą percepcję, powodują utknięcia".