Joanna Gajoch - Coaching Kognitywny - Ustawienia Systemowe

Joanna Gajoch - Coaching Kognitywny - Ustawienia Systemowe Coaching Kognitywny. Ustawienia Systemowe. Ścieżka Niedualności.

Zapraszam na ostatnie w tym roku grupowe warsztaty ustawień w Sosnowcu. Pracujemy metodą cichych ustawień w kameralnej g...
29/11/2025

Zapraszam na ostatnie w tym roku grupowe warsztaty ustawień w Sosnowcu. Pracujemy metodą cichych ustawień w kameralnej grupie.
Zainteresowane osoby proszę o kontakt na priv.
Do zobaczenia!

Kiedy mężczyzna po rozstaniu przestaje interesować się dziećmi Nie chodzi o sytuację, gdy kobieta ogranicza mu dostęp do...
28/11/2025

Kiedy mężczyzna po rozstaniu przestaje interesować się dziećmi

Nie chodzi o sytuację, gdy kobieta ogranicza mu dostęp do dzieci.
Ani o sytuację, gdy tata ma ograniczone prawa rodzicielskie i wymiar opieki.
Lecz o sytuację, gdy po rozstaniu ojciec zapada się pod ziemię.
Lub zjawia się sporadycznie.
Lub obiecuje, że będzie, ale nie pojawia się łamiąc raz za razem serce dziecka.

Jak to w ogóle jest możliwe, by nie interesować się własnym dzieckiem?
Wydaje się to czymś zupełnie nieprawdopodobnym zważywszy na to, jak wielka łączy nas energia z naszymi dziećmi.

Co poszło nie tak, że taki tata nie ma w sobie tego instynktownego, naturalnego, organicznego ruchu ku własnym dzieciom?

A jednak czasem ten ruch zostaje zablokowany.
ustawienia systemowe pokazują, co dzieje się „pod spodem”, co dzieje się pod tym ruchem OD zamiast KU dziecku.

Tak, tak, wiem, że ten temat dotyczy też matek. Osobiście znam mężczyznę, który wychowuje samotnie dwójkę dziecki (które ma z dwoma kobietami i żadna z nich nie poczuwa się do odpowiedzialności - statystycznie nieprawdopodobne, by dwa razy z rzędu „trafić” na takie kobiety, ciekawe, co na taki wzorzec ustawienia….).

Ale dziś piszę o mężczyznach, bo źródło ich postawy różni się nieco od źródła takiej postawy u matek (ten temat też poruszę).

Jak zawsze - taki schemat może płynąć z kilku poziomów.

Można by z grubsza podsumować, że ojciec, który „olewa” swoje dzieci - sam również był dzieckiem „olanym”.
Jednak to olanie mogło się u niego wydarzać w różny sposób.

Taki tata mógł być emocjonalnie nie widziany przez rodziców.
Jak wiemy, bycie nie widzianym przez rodziców może przybierać różne formy.
Może wydarzać się jako nieobecność fizyczna rodzica, jako dystans i chłód emocjonalny, jako przemoc psychiczna/fizyczna, jako alkoholizm (lub inny nałóg) obecny w domu, jako narcystyczne zawłaszczenie (które tylko sprawia wrażenie dziecka widzianego przez rodziców, lecz w istocie jest tylko widzeniem rodzica swoich własnych potrzeb i realizowaniem ich poprzez dziecko).
W związku z czym taki tata nigdy nie dowiedział się, jak to jest być ważnym i widzianym przez rodzica.
Nigdy nie nauczył się, jak budować więzi. Bo nigdy prawdziwie tego nie doświadczył.
Taki tata, mimo że dorosły, pozostając we własnym dziecięcym zranieniu, nie potrafi postawić potrzeb własnych dzieci ponad swoimi potrzebami. Nie potrafi własnych trudnych emocji postawić na drugim miejscu.
Taki tata jest tak zafiksowany na własnym cierpieniu, że nie dostrzega zupełnie jaka wielką krzywdę wyrządza własnym dzieciom swoją nieobecnością.

Kolejna warstwa polega na tym, że Mężczyzna „wypada” z roli ojca, kiedy „wypada” z relacji z matką dziecka.

Kiedy mężczyzna po rozstaniu nie jest w stanie poradzić sobie z emocjami wobec matki dziecka: z żalem, gniewem, poczuciem porażki, odrzuceniem –
jego serce zamyka się najpierw na nią.
A potem, w niektórych przypadkach, także na dzieci.

Nie dlatego, że ich nie kocha.
Ale dlatego, że dzieci są z niej.
A on, nie mogąc patrzeć na nią, zaczyna nieświadomie unikać również dzieci.

Wydarza się to też, Kiedy ojciec dziecka nie potrafi sobie poradzić z POCZUCIEM WINY wobec matki swoich dzieci (lub kiedy je zwyczajnie wypiera), kiedy nie potrafi wziąć odpowiedzialności za swoje f**k up’y i kiedy stawia siebie w roli ofiary (by odwrócić uwagę od własnej winy).
By nadać rangę owej roli ofiary potrafi posunąć się do ekstremum jakim jest odcięcie się od dzieci.
„Zobacz do czego mnie doprowadziłaś! To Twoja wina, byłaś tak okropna, że ja teraz jestem wręcz zmuszony do tego, by nie kontaktować się z dziećmi”.
Staje się to wtedy elementem rozgrywki, którą taki ojciec toczy z matką dziecka.

Może też być tak, że Mężczyzna niesie ciężar z własnego systemu rodzinnego.

Czasem ojciec znika, bo niesie w sobie nierozwiązane lojalności.
Jest uwikłany w los własnego ojca, który też odszedł lub był nieobecny.
Może w jego rodzie byli mężczyźni, którzy opuszczali rodziny i nigdy nie wracali - bo ginęli na wojnie, w obozach, bo zakładali nowe rodziny, bo uciekali z kraju i zaczynali nowe życie.
Taki ojciec może być w identyfikacji z kimś wykluczonym z męskiej linii w swoim rodzie. Z kimś skazanym na ostracyzm, banicję, osąd.

W ojcu, który znika, kontakt z dzieckiem wyzwala wszystko to, co w nim samym jest zranione, niezaopiekowane, nieprzeżyte.

I Zamiast się temu przyjrzeć – taki ojciec ucieka.
Ale ta ucieczka nie jest ucieczką od dziecka. On ucieka od własnej historii.
Wpada w schemat powtarzania pokoleniowych wzorców.

Czasem mężczyzna stoi zbyt nisko w hierarchii, by móc uosabiać w pełni archetyp ojca. Nie stoi on na swoim miejscu jako dorosły, tylko wciąż jako dziecko.

To szczególnie widać u mężczyzn, którzy byli „synkami mamusi”, którzy wciąż mocno trzymają się spódnicy własnych matek, którzy są uwikłani w relację z własną matką, a w partnerce widzą rywalkę lub matkę – nie kobietę.
Wtedy nie są w stanie zająć miejsca tego większego wobec dziecka. Energetycznie nie mają dostępu do roli ojca.

W przypadku mężczyzn, którzy porzucają własne dzieci w polu ustawień pojawia się często jedno zdanie:

„Nie chcę być jak mój ojciec”.

Ale to właśnie ten wewnętrzny bunt sprawia, że mężczyzna paradoksalnie odtwarza dokładnie to samo, czego doświadczał jego ojciec lub czego doświadczał w relacji z własnym ojcem.
Bo odrzucając swojego ojca, odcina się od własnej mocy, od zasilania płynącego od linii męskiej.
A bez tej męskiej siły trudno wykonać naturalny ruch ku dzieciom.

Dla dziecka takie zniknięcie ojca oznacza
„tata nie chce mnie”.

Ale to nigdy nie jest wina dziecka.

Prawda w polu brzmi inaczej:
„tata nie radzi sobie sam ze sobą”.

Dziecko jest niewinne.
Dziecko tylko stoi na swoim miejscu – a jego miejsce jest święte.
Dzieci są święte.

*TEN POST NIE MA NA CELU USPRAWIEDLIWIANIA OJCÓW, KTÓRZY PO ROZSTANIU ODRZUCAJĄ WŁASNE DZIECI!!
Naszym obowiązkiem jako rodziców jest branie odpowiedzialności za siebie i swoje obciążenia oraz ochrona naszych dzieci przed tymi obciążeniami.

Ten post wyjaśnia tylko systemowe dynamiki, które stoją za taką postawą ojca.

Dbaj o siebie 🤍🕊

💎GRUPOWE WARSZTATY USTAWIEŃ - pracujemy z każdym tematem zgłaszanym przez uczestników

13.12 SOSNOWIEC - 6 wolnych miejsc
10.01.2026 SOSNOWIEC
07.02.2026 SOSNOWIEC
Koszt 600 PLN

💎SESJE USTAWIEŃ 1:1 ONLINE I STACJONARNIE W SOSNOWCU
Koszt 500 PLN
——————————————————————-
Joanna Gajoch
Coach Kognitywny
Praktyk Ustawień Systemowych wg Berta Hellingera
Link do warsztatów, kursów i sesji 1:1 w BIO.

Kochani do 30.11 można wykorzystać zniżkę 30% na wszystkie kursy online dostępne u mnie w sklepie online. Zniżka nie dot...
27/11/2025

Kochani do 30.11 można wykorzystać zniżkę 30% na wszystkie kursy online dostępne u mnie w sklepie online.

Zniżka nie dotyczy sesji ustawień ani grupowych warsztatów ustawień.

Link do mojego e-sklepu w BIO.

Dbaj o siebie 🤍🕊 💎GRUPOWE WARSZTATY USTAWIEŃ - pracujemy z każdym tematem zgłaszanym przez uczestników13.12 SOSNOWIEC - ...
27/11/2025

Dbaj o siebie 🤍🕊

💎GRUPOWE WARSZTATY USTAWIEŃ - pracujemy z każdym tematem zgłaszanym przez uczestników

13.12 SOSNOWIEC - 6 wolnych miejsc
10.01.2026 SOSNOWIEC
07.02.2026 SOSNOWIEC
Koszt 600 PLN

💎SESJE USTAWIEŃ 1:1 ONLINE I STACJONARNIE W SOSNOWCU
Koszt 500 PLN
——————————————————————-
Joanna Gajoch
Coach Kognitywny
Praktyk Ustawień Systemowych wg Berta Hellingera
Link do warsztatów, kursów i sesji 1:1 w BIO.

„Nie musisz być księciem z bajki. Wystarczy, że nie będziesz chamem.”
26/11/2025

„Nie musisz być księciem z bajki. Wystarczy, że nie będziesz chamem.”

Baśnie od zawsze uczą nas o moralności, o tym, kim warto być i jakie wartości reprezentować. W wersjach, które znamy z dzieciństwa, książęta są szarmanccy, d...

👉JELITANapięcia w obszarze jamy brzusznej („ściśnięty brzuch”) - przede wszystkim w obszarze jelit to często konsekwencj...
24/11/2025

👉JELITA

Napięcia w obszarze jamy brzusznej („ściśnięty brzuch”) - przede wszystkim w obszarze jelit to często konsekwencja napięć wynikających z niemożności dotarcia do matki w okresie dzieciństwa.

To napięcia wynikające z ciągłego czekania na emocjonalną bliskość z matką, w której można było się w pełni odprężyć jako dziecko, w której można było całkowicie rozluźnić ciało.

To napięcie wynikające z tego, że wciąż tej bliskości i tego odprężenia było za mało.

Dbaj o siebie 🤍🕊

💎GRUPOWE WARSZTATY USTAWIEŃ - pracujemy z każdym tematem zgłaszanym przez uczestników

13.12 SOSNOWIEC - 6 wolnych miejsc
10.01.2026 SOSNOWIEC
07.02.2026 SOSNOWIEC
Koszt 600 PLN

💎SESJE USTAWIEŃ 1:1 ONLINE I STACJONARNIE W SOSNOWCU
Koszt 500 PLN
——————————————————————-
Joanna Gajoch
Coach Kognitywny
Praktyk Ustawień Systemowych wg Berta Hellingera
Link do warsztatów, kursów i sesji 1:1 w BIO.

Art work by Sarah Jarrett

Złość kobiet na mężczyzn to temat, który rodzi wiele emocji – nie dlatego, że kobiety chcą kogokolwiek atakować, ale dla...
23/11/2025

Złość kobiet na mężczyzn to temat, który rodzi wiele emocji – nie dlatego, że kobiety chcą kogokolwiek atakować, ale dlatego, że noszą w sobie konkretne, realne doświadczenia. I to właśnie te doświadczenia – często trudne i wielopokoleniowe – domagają się głosu.

To, co poniżej opisuję, nie jest oskarżeniem wobec każdego mężczyzny, lecz próbą nazwania tego, co wiele kobiet naprawdę czuje. I te uczucia mają swoje źródła, nie są wymysłem, ani fanaberią.

Złość kobiet na mężczyzn Ma kilka warstw.

Ta pierwsza - najbardziej na powierzchni - dotyczy tego, że wysiłek kobiet nie jest zobaczony.
Jest uznawany za coś oczywistego. Coś, co przychodzi lekko, naturalnie.

Na przykład: Ciąża, rodzenie dzieci, opieka nad noworodkiem.
Odnosi się wrażenie, że Mężczyźni uznają za oczywiste, że skoro biologicznie te funkcje są przypisane kobiecie, to nie wymagają one od niej wysiłku, bo przecież kobieta jest do tego „zaprojektowana”.
gdzie w istocie te funkcje, te „czynności” wymagają od kobiety wysiłku ekstremalnego.
Wysiłku, który poważnie nadwyręża jej zdrowie fizyczne i psychiczne.
Wysiłku, po którym regeneracja trwa kilka lat.
Do wspólnych „dóbr” i zasobów rodziny nie wlicza się wysiłku kobiet włożonego w ciążę, rodzenie i opiekę nad małym dzieckiem 24h na dobę.
To pozostaje poza równaniem.
Wlicza się tylko to, ile materialnie wniosła, bo takie są miary i wartości męskiego świata, który nie rodzi i nie pielęgnuje dzieci.
Kobiety są sfrustrowane brakiem wyrównania tego wysiłku.
Kobiety są wściekłe, że nie zostało zobaczone i uznane to, jak wielka cenę płacą za sprowadzenie na świat dziecka.

Jakoś tak to jest, że patriarchat umniejsza wielu czynnościom kulturowo przypisanym kobietom.
To budzi ich gniew, bo tylko „męskie”
sprawy uważane są za wielkie (kobieta musiałaby upolować bawoła, by otrzymać oklaski).
A karmienie rodziny (gotowanie), sprzątanie, ogarnianie domu i organizowanie życia rodziny jest uważane za coś zupełnie nieistotnego, wręcz czasem urągającego.
Jednak nie jest to czymś, co przychodzi kobietom lekko i niezauważalnie niczym oddychanie.
To ciężka praca, której mężczyźni zdają się nie widzieć i której zdają się niestety często umniejszać. Znów traktują ową pracę, jak coś, co wydarza się samoistnie, bez wysiłku („pralka przecież pierze sama”).
Uznają za oczywiste, że to kobiecy obowiązek, gdzie wcale to obowiązkiem kobiet nie jest.
Wielką złość i bezsilność w kobietach budzi też to, że same nie potrafią się z tego schematu wydostać. Bo tak miały nasze matki, babki i prababki.
Kobiety są wściekłe, bo za oczywiste uznaje się, że powinny obsługiwać mężczyzn. Że taka ich rola. Że mają być dla nich jak matki/opiekunki.
Stąd między innymi coraz więcej kobiet nie decyduje się na zakładanie rodziny.

Kobiety są wściekłe, bo kiedy związek się rozpada, naprawdę zbyt często muszą pazurami wyszarpywać alimenty.
Są wściekłe, Bo zbyt często dźwigają wtedy odpowiedzialność za wychowywanie dzieci same. Wielu Ojców pojawia się 2 razy w miesiącu, a opieka nad dziećmi to przecież praca 24/7. Ilu takich dochodzących ojców jest? Stanowczo zbyt wielu. To zjawisko nie powinno istnieć WCALE (i nie mówię o sytuacji, w której matka alienuje dzieci, tylko o matkach, które nie mogą się doprosić ex mężów o opiekę nad dziećmi. Tęsknota i zawód dziecka, bo tata znów nie przyjechał, łamie nie tylko dziecięce, ale też matczyne serce).

Kobiety są wściekłe, bo nie mogą spokojnie wyjść na samotny spacer po lesie bez cichego głosu z tyłu głowy „bądź ostrożna, ktoś może Cię zgwałcić.” I na 100% nie będzie to gwałt dokonany prze drugą kobietę.
Nie mogą w pełni poczuć się bezpiecznie z taksówkarzem wracając w nocy z imprezy.
Nie mogą poczuć się bezpiecznie w klubie, gdzie ktoś może im coś dosypać do drinka.

Marzeniem wielu mężczyzn jest pokój pełen kobiet.
Pokój pełen mężczyzn dla kobiety jest koszmarem (może oprócz Bonnie Blue).
Nadużyć i przekroczeń seksualnych doświadczyła prawie każda kobieta.

Kobiety są wściekłe, bo są zbyt często traktowane bez szacunku.
Są traktowane przedmiotowo.

Pamiętam, jeszcze z czasów korpo, gdzie pracowałam na stanowiskach menadżerskich wyższego szczebla, podczas spotkania, na którym byłam jedyną kobietą, przełożony zobaczył osad z herbaty na kubkach wyciągniętych ze zmywarki i powiedział: „ty masz takie fajne pazurki, idź to domyj.”
No comments.

Wsciekłość kobiet na mężczyzn na głębszym poziomie to ich wściekłość na ojców, na braci.
Na ojców, którzy nie mieli w swoich oczach blasku zachwytu patrząc na swoje córki, tylko pustkę, irytację, rozdrażnienie.
Na ojców, którzy nie potrafili zbudować z nimi bezpiecznej więzi, w której dziewczynka mogłaby odkryć na czym polega „zdrowe męskie” - takie które wspiera, zasila, karmi.
Na ojców, którzy przekraczali ich granice, wyśmiewając i kpiąc z ich inteligencji, wyglądu, dojrzewających ciał.
Na ojców i braci, którzy nie potrafili trzymać rąk przy sobie.
Na ojców, którzy chlali, demolowali domy, lali pasem i obmacywali.

To wściekłość ich przodkiń na mężczyzn z rodu.
Na tych, którzy byli nieobecni.
Na tych, którzy mieli wszystko w dupie.
Na tych, którzy zdradzali.
Na tych, Którzy byli brutalni i rozładowywali przemocą emocje, z którymi nie umieli sobie poradzić.
Na tych, którzy chlali i trwonili majątki, a dzieci nie miały co jeść.
Na tych, którzy upokarzali, gardzili, wyśmiewali, poniżali.
Na tych, którzy sprowadzali swoje kobiety do roli sprzątaczek.

Takich historii na ustawieniach wyłania się całe mnóstwo.
Pod tą wściekłością tak naprawdę kryje się rozpacz i bezsilność kobiet.

Te historie nie pojawiają się po to, by stawiać mężczyzn w roli sprawców „z definicji”.
One wypływają, bo wiele zranień z przeszłości nigdy nie zostało nazwanych ani przepracowanych.
A tam, gdzie jest niedożyty ból – rodzi się złość.

Kobiety, które zgłaszają na ustawieniach temat złości na mężczyzn, czują, że powielają jakiś wzorzec.

Takie ustawienia, na głębszych poziomach ukazują, ból kobiet z Rodu zadany przez mężczyzn, ale również ukazują cierpienie samych mężczyzn, którzy nie wiedzieli, co z tym bólem zrobić, jak się z nim uporać.

To mężczyźni, których przeorała wojna.
To mężczyźni, których przeorały obozy.
To mężczyźni, których przeorało życie - bieda, nadużycia, strata kogoś bliskiego.

To mężczyźni, których PRZEORALI INNI MĘŻCZYŹNI!

Dzisiejsze emocje kobiet i mężczyzn są echem doświadczeń, które często nie należały do nich, ale do poprzednich pokoleń.
I choć nie mamy wpływu na to, co otrzymaliśmy w spadku, mamy wpływ na to, co z tym zrobimy.

Możemy więc zadać sobie pytanie – nie z wyrzutem, lecz z ciekawością:
czy chcemy pozostać w miejscach, które dzielą, czy w tych, które prowadzą do spotkania?

I może to jest ten moment, w którym potrzebujemy zacząć widzieć siebie nawzajem nie przez pryzmat win, lecz przez pryzmat historii, które każdy z nas niesie.
Ale warunkiem tutaj jest to, by każdy wziął za siebie osobistą odpowiedzialność.

Bo pod tą kobiecą złością naprawdę często leży tęsknota – za partnerstwem, za współodpowiedzialnością, za spokojem, za męską obecnością, która nie dominuje, ale współtworzy.

A pod męskim unikaniem, wycofaniem, atakiem czy brakiem odwagi także często ukrywa się ból, który nigdy nie został wypowiedziany, strach, który nigdy nie został objęty, i przekaz, że „musisz być twardy, bo inaczej nie przetrwasz, bo inaczej wykluczy Cię Twoje męskie stado, bo nie zaimponujesz wystarczająco kobiecie”.

Ta złość kobiet nie musi być końcem – może być początkiem. Zaproszeniem do rozmowy, do uczenia się siebie na nowo, do budowania relacji, w których obie strony mogą być widziane i brane pod uwagę.

Bo jeśli mamy naprawdę coś zmienić w naszych historiach – tych osobistych i tych rodowych – to nie przez walkę ze sobą, tylko przez odwagę spotkania. I może właśnie tam zaczyna się ta nowa jakość: w miejscu, w którym nie udajemy, że nic się nie stało, ale też nie pozostajemy w utknięciu.

A wtedy złość przestaje być jedyną możliwą odpowiedzią.

Dbaj o siebie 🤍🕊

💎GRUPOWE WARSZTATY USTAWIEŃ - pracujemy z każdym tematem zgłaszanym przez uczestników

13.12 SOSNOWIEC - 6 wolnych miejsc
10.01.2026 SOSNOWIEC
07.02.2026 SOSNOWIEC
Koszt 600 PLN

💎SESJE USTAWIEŃ 1:1 ONLINE I STACJONARNIE W SOSNOWCU
Koszt 500 PLN
——————————————————————-
Joanna Gajoch
Coach Kognitywny
Praktyk Ustawień Systemowych wg Berta Hellingera
Link do warsztatów, kursów i sesji 1:1 w BIO.

Dlaczego niektóre kobiety po rozstaniu utrudniają ojcom kontakt z dziećmi?Nie chodzi o sytuacje, w której ojciec jest rz...
20/11/2025

Dlaczego niektóre kobiety po rozstaniu utrudniają ojcom kontakt z dziećmi?

Nie chodzi o sytuacje, w której ojciec jest rzeczywistym zagrożeniem dla dziecka.
Bo bił.
Bo molestował.
Bo się znęcał.
W takiej sytuacji naturalne jest, że kobieta chce chronić dziecko.
Nie chodzi też o sytuację, kiedy ojciec znika z życia dzieci, nie interesuje się nimi.

Mowa o sytuacji, kiedy kobieta alienuje dziecko od ojca, który nie był katem. Który był bezpieczny. Który się interesował, uczestniczył w życiu dzieci.
Ale w ocenie kobiety ów ojciec jest niewystarczający, nie zasługujący na to, by mieć kontakt z dziećmi po rozstaniu.

Mowa o kobiecie, która „gra” dziećmi, używa ich jako linii obrony, szantażu, manipulacji. Jako narzędzia do ranienia mężczyzny, który ją zranił.
Mowa o kobiecie, która traktuje dzieci, jak przedłużenie siebie, a nie jak odrębne, autonomiczne jednostki.
Taka kobieta uważa, że ma prawo oddzielać dzieci od taty, bo została przez niego skrzywdzona.
Dzieci stają się świadkiem jej bólu, potwierdzeniem, że oto właśnie ona jest ofiarą.
Dzieci stają się dla niej niezbędnym sojusznikiem, jakby potrzeba było dowodów z zewnątrz, które będą potwierdzać, jaki to partner był zły i jaka ona jest zraniona. To pozwala umocnić w matce poczucie, że jest ofiarą, a partner oprawcą.
To sytuacja, w której cierpienie matki staje się dla niej priorytetem względem DOBRA dzieci.
Taka kobieta miesza rolę matki z rolą partnerki.
Wciąga dzieci w konflikt między rodzicami, zamiast je przed tym konfliktem chronić.
Tak jakby sama nie potrafiła być swoim sojusznikiem, swoim ambasadorem.
Jej zranione wewnętrzne dziecko przejmuje dowodzenie, zamiast dorosłego aspektu, który potrafi sam zatroszczyć się o siebie i ukoić emocje nie angażując w to osób trzecich.
To zranione wewnętrzne dziecko kobiety szuka w swoich dzieciach oparcia, zamiast je chronić.

W ten sposób dziecko zostaje uwikłane w branie emocjonalnej odpowiedzialności za mamę.
Zaczyna ją emocjonalnie wspierać, staje się obrońcą mamy przed tatą, jest świadkiem jej krzywdy i niejako czuje się odpowiedzialne za kojenie jej zranień.

Sama jestem dzieckiem rodziców po rozwodzie. Znam gorzki smak bycia POMIĘDZY. Smak wymuszonej lojalności, która w dziecku budzi poczucie winy, a jednocześnie złość, wręcz nienawiści do tej ze stron, która tej lojalności oczekuje. Co tylko poczucie winy potęguje, bo jak można się złościć na ofiarę?
Pamiętam to okropne uczucie, kiedy będąc dzieckiem swoich rodziców trzeba wybrać którąś ze stron.
To tak dziwna mieszanka emocji, którą naprawdę trudno opisać.

Z jednej strony bycie lojalnym wobec rodzica, który został zraniony daje poczucie przynależności, słuszności, bycia tym dobrym, tym moralnie poprawnym. Jakby dawało to pewną gwarancję, że nie jest się równie złym, jak ten drugi rodzic, który zranił. Daje to poczucie bezpieczeństwa.
Z drugiej strony wzbudza to złość, uczucie pewnej klaustrofobii i zawłaszczenia związanego z przymusem bycia lojalnym wobec jednej ze stron.
Jest tam tez ogromne poczucie winy, ze robi się coś złego tęskniąc za rodzicem, który zranił, chcąc z nim spędzać czas.
Jest tam Lęk, że skoro tęskni się za tym „złym” - to też jest się złym.

Jako dziecko - niekoniecznie małe - nie ma się wystarczającej autonomii i samostanowienia, by tym siłom się oprzeć.
To wszystko naprawdę fatalnie wpływa na poczucie własnej wartości dziecka.

Tu potrzeba rodzica, który powie wyraźnie:

„Ty się do tego nie musisz mieszać, to sprawa między nami, Ciebie to nie dotyczy. Jesteśmy dorośli, poradzimy sobie z tym sami. To, co się dzieje między nami, nie ma wpływu na Twoją relację z tatą”.

By tym samym zwolnić dziecko z dźwigania ciężaru tego, co się między rodzicami wydarza.

Wracając do głównego tematu tego posta - czyli do matki alienującej dzieci od taty, w perspektywie ustawień pojawia się tu kilka wątków.

Sytuacja zranienia przez partnera budzi w kobiecie osobiste dziecięce zranienia, obnaża jej nieukojony deficyt matki lub ojca.
(Tu czasem wybrzmiewa nieświadoma identyfikacja pokoleniowa „Ja nie miałam dostępu to taty - moje dzieci też nie będą go mieć”.)

Budzi w niej też pamięć o krzywdzie kobiet z rodu wyrządzonej przez mężczyzn.
Pamięć o Braku zdrowego męskiego wzorca w rodzie.
Pamięć o tym, że to „męskie” jest zagrażające, że trzeba przed nim chronić.

Bieżący konflikt z partnerem uruchamia ten pokoleniowy ból.
Wtedy też kontrola nad dzieckiem daje jej poczucie wpływu i mocy. Dziecko staje się wtedy emocjonalną walutą, narzędziem, dzięki któremu kobieta kontroluje sytuację.

Alienacja jest świadomą lub czasem nieświadomą próbą ukarania partnera, próbą wyrównania zranienia.
Może też być wyrazem nieświadomego przekonania, że skoro partner ją zawiódł to zawiedzie również dziecko.

Często taka kobieta na świadomym poziomie uważa, że poprzez alienację „chroni” dziecko.
Nie dopuszcza do siebie prawdziwej ukrytej motywacji.

Znam też kobiety, które mówią, że widzą, co robią i wiedzą, że nie powinny, ale siła, która nakazuje im sterować dziećmi i utrudniać kontakt z ojcem jest silniejsza niż głos rozsądku.
Mówią o tym, jak trudno im wytrzymać, gdy ojciec spędza czas z dziećmi, jak gdyby nigdy nic. Przecież doprowadził do rozpadu rodziny, a teraz w najlepsze siedzi sobie z dziećmi w kinie i zajada karmelowy popcorn.
Te kobiety mówią o tym, Jak wielką czują zadrość i jak bardzo czują się wtedy ponownie porzucone. Nie tylko przez męża, ale też przez dzieci.

Wszystkie te trudne emocje płyną z wielkiej rany, która powstała dużo wcześniej niż rozwód, niż rozpad relacji.
To rana wewnętrznego dziecka takiej kobiety.
To rana kobiet z poprzednich pokoleń.
To też tak naprawdę rana mężczyzn z rodu.

Matka, która potrafi postawić dobro dziecka na pierwszym miejscu względem własnego cierpienia, nie będzie oddzielać go od taty. Będzie rozumieć, jak wielką i niezbędną wartością w jego życiu jej tata.
Bo taka matka wie, że drugorzędne znaczenie ma to jaki ostatecznie ten tata jest i że liczy się to, że JEST. Bo to właśnie z bycia z ojcem dziecko czerpie konkretne zasoby. Nieważne, czy w ocenie matki ojciec jest mniej lub bardziej zaradny, ogarnięty, uczuciowy, uczciwy - jest właściwy dla Dziecka dokładnie taki, jaki jest (nie mówię o sytuacjach, w których ojciec stanowi zagrożenie dla dziecka). Bo jest jego tatą. Jedynym. I nikt go nigdy nie zastąpi. Nawet najlepszy ojczym.
I jego brak wyżre wielką dziurę w duszy dziecka.

Kobieta, która potrafi wziąć za siebie odpowiedzialność również w krzywdzie - nie będzie potrzebować lojalności dziecka, by udowadniać, że parter jest „zły”. Taka kobieta nie będzie mieć potrzeby wzmacniania w sobie roli ofiary, mimo że obiektywnie może być ofiarą trudnych okoliczności.
Taka kobieta będzie chronić dziecko przed swoim cierpieniem.

*obraźliwe i wulgarne komentarze usuwam, autorów blokuję ♥️
Ten post nie ma na celu szykanowania matek, opisuje tylko pewien mechanizm.

Dbaj o siebie 🤍🕊

💎GRUPOWE WARSZTATY USTAWIEŃ - pracujemy z każdym tematem zgłaszanym przez uczestników

13.12 SOSNOWIEC - 6 wolnych miejsc
10.01.2026 SOSNOWIEC
07.02.2026 SOSNOWIEC
Koszt 600 PLN

💎SESJE USTAWIEŃ 1:1 ONLINE I STACJONARNIE W SOSNOWCU
Koszt 500 PLN
——————————————————————-
Joanna Gajoch
Coach Kognitywny
Praktyk Ustawień Systemowych wg Berta Hellingera
Link do warsztatów, kursów i sesji 1:1 w BIO.

👉 Są takie kobiety, które czują potężny przymus kontroli. Nad ludźmi.Nad sytuacją.Nad rzeczywistością. Takie kobiety nie...
18/11/2025

👉 Są takie kobiety, które czują potężny przymus kontroli.

Nad ludźmi.
Nad sytuacją.
Nad rzeczywistością.
Takie kobiety nie lubią delegować zadań, bo gdy to robią - potrzeba kontroli staje się jeszcze silniejsza.
Coś im się wtedy wymyka, jakby puszczały wodze i jakby dziki koń miał się puścić galopem i zniszczyć wszystko, co stanie mu na drodze.

Takie kobiety lubią ciasno trzymać życie na pasku.

Kontrola daje im poczucie bezpieczeństwa i sprawczości.

Delegowanie zadań dla takiej kobiety oznacza podwójny ciężar. Bo traci kontrolę i musi to jakoś wytrzymać, a jednocześnie próbuje tą kontrolę wciąż jakoś sprawować.

Brak zaufania, brak pewności, że druga osoba zajmie się jakimś zadaniem wystarczająco dobrze, staje się nie do zniesienia.
Jeśli taka kobieta jest zmuszona do tego, by oddać komuś prowadzenie, dzwoni, sprawdza kilka razy, czy tata założył dziecku właściwe skarpetki, czy o właściwej porze podał zupkę i czy zupka została podana we właściwej miseczce.
Jakby od tej miseczki zależało życie dziecka.
Wszystko musi wydarzać się zgodnie z porządkiem, który ona ustala, bo tylko taki porządek wydaje jej się właściwy.
Nie ma tam miejsca na elastyczność.

Taka kobieta ma poczucie, że ostatecznie najlepiej jest, jeśli wszystko zrobi sama.
Tylko wtedy wszystko jest zrobione należycie.

A jednocześnie
Taka kobieta
jest wyczerpana.

Ilością zadań, które bierze sobie na głowę.
Poziomem napięcia, które non stop czuje.
Lękiem, że wszystko się posypie jeśli przestanie trzymać rękę na pulsie.

Skąd się to bierze?
Pamiętam ustawienie pewnej klientki w temacie nadmiernej kontroli, które bardzo mnie poruszyło. W ustawieniach często pojawiają się perspektywy, których sama bym nie wymyśliła i które często bardzo mnie zaskakują.

Kiedy weszłam do ustawienia jako KONTROLA poczułam się jak mały chłopiec nerwowo i z przestrachem obserwujący dwie osoby. Napięcie narastało. Coraz bardziej się bałam.
Weszłam do ustawienia jako jedna z osób obserwowanych przez chłopca.
Miałam ochotę go wyzywać.
„Ty mały gnojku”
„Ty mały sku*wysynu”.
Jako chłopiec coraz bardziej kuliłam się w sobie.
Weszłam do ustawienia jako druga z osób - od razu pomyślałam patrząc na reprezentację chłopca:
„Lepiej niech się gnojkowi obrywa, zamiast mi”.
Z pogardą i z sadystycznym zadowoleniem patrzyłam na wyzywającą go osobę.

Czuć było atmosferę przemocy, przekraczania granic, braku wzajemnego szacunku.

Klientka mówi, że tak właśnie wyglądało dzieciństwo jej taty w domu, w którym oboje jego rodziców pili i oboje dopuszczali się przemocy.
Ostatecznie dziadek zdradził babcię i odszedł.
Babcia złość i frustrację wylewała na syna, wyzywając go, traktując „z buta”.
Smutek zapijała, ból koiła sypiając z wieloma mężczyznami.

Tata w ustawieniu cały czas stał w dystansie, odwrócony od klientki plecami, jakby jej nie było. Nieobecny.
Uwikłany w los rodziców i własne trudne dzieciństwo.

W którymś momencie jako tata poczułam, że nie zbliżam się do córki, bo boję się, że ona zobaczy jaki jestem poraniony.
Że ona się zorientuje, ile we mnie bólu i nie będę wtedy dla niej wzorem.
Trzymam dystans, bo tak mi łatwiej udawać, że jestem silny.
odległość tuszuje moje cierpienie.

Potem wyłania się kolejna myśl:

„jeśli będę w dystansie, ochronię córkę przed ciężarem mojego zranienia, lepiej, żeby ona się do mnie nie zbliżała”.

I kolejna: „Ja nie umiem obchodzić się z kobietami, nie wiem, jak to zrobić, umiem tylko tyle, ile pokazała mi matka alkoholiczka, czyli przemoc i pogardę, więc lepiej nie będę się zbliżać do córki.”

Jako dziadek patrzę na tatę klientki i uświadamiam sobie, że robię mu dokładnie to, co robił mi ojciec (klientka potwierdza, że dziadek miał bardzo trudną relację z pradziadkiem, który również był przemocowy).

To moment zwrotny, w którym ustawienie się uspokaja i porządkuje.
Jako tata podchodzę do klientki i wreszcie czuję się naprawdę jak jej ojciec. Duży i zasilony.
I myślę sobie „teraz córeczko możesz odpocząć, odprężyć się i odpuścić, bo energia taty Cię chroni. Nie musisz już cały czas trzymać ręki na pulsie, możesz zaufać życiu, bo ja jestem przy Tobie.”

Jest oczywiście więcej dynamik, które wpływają na nadmierną potrzebę kontroli.
Ale emocjonalny brak taty będzie na pewno jedną z ważniejszych.
Bo energia ojca jest jak parasol rozpięty nad głową córki, który chroni przed ulewnym deszczem.

Dbaj o siebie 🤍🕊

💎GRUPOWE WARSZTATY USTAWIEŃ - pracujemy z każdym tematem zgłaszanym przez uczestników

13.12 SOSNOWIEC - 6 wolnych miejsc
10.01.2026 SOSNOWIEC
07.02.2026 SOSNOWIEC
Koszt 600 PLN

💎SESJE USTAWIEŃ 1:1 ONLINE I STACJONARNIE W SOSNOWCU
Koszt 500 PLN
——————————————————————-
Joanna Gajoch
Coach Kognitywny
Praktyk Ustawień Systemowych wg Berta Hellingera
Link do warsztatów, kursów i sesji 1:1 w BIO.

Artwork by Sarah Jarrett

Adres

Sosnowiec
41-200

Telefon

+48606354267

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Joanna Gajoch - Coaching Kognitywny - Ustawienia Systemowe umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram