Barbara Anna Tyboń: retreats & rituals

Barbara Anna Tyboń: retreats & rituals kontemplatywnie; holistycznie; z uważnością i współodczuwaniem:prowadzę terapie,odosobnienia,rytuały

Jak co nów (i pełnię) zapraszam Was do krótkiej kontemplacji.Dziś nów w Wadze, który przynosi nam  tematy relacji (także...
21/10/2025

Jak co nów (i pełnię) zapraszam Was do krótkiej kontemplacji.

Dziś nów w Wadze, który przynosi nam
tematy relacji (także, a może przede wszystkim, tej ze sobą) oraz równowagi (wewnętrznej i tej w różnych obszarach naszego życia).

W związku z tym proponuję parę pytań do refleksji:

- gdzie w Twoim życiu brakuje teraz równowagi?
Co dokładnie jest niezrównoważone? Czego jest za dużo a czego zbyt mało?
Jak możesz przywrócić równowagę?
I czy zechcesz porozmawiać o tym z samą/ym sobą teraz?:)

- czy jesteś w stanie utrzymać w sobie dwa różne stany/uczucia? Czy potrafisz objąć w sobie światło i mrok? Czy widzisz oba te aspekty także w drugiej osobie?

- czy możesz dawać w sobie miejsce różnym potrzebom, pragnieniom, a nawet temu, że nie zawsze jest w Tobie jedna prawda?

- gdzie i kiedy przekraczasz swoją miarę i jak mogłabyś/mógłbyś odnaleźć swój indywidualny złoty środek?

- czy dostrzegasz u siebie brak równowagi w dawaniu i otrzymywaniu?
Czy możesz dokonać świadomego wyboru, by wzmocnić tą stronę, która jest słabsza?

Życzę Wam owocnych rozmyślań i wielu ciekawych odkryć 💛

Info astro M. Matuszewska 🙏
Foto moje, jesienne

Znów grupa wspaniałych osób na moich - już wyłącznie stacjonarnych i  analogowych - zajęciach w ramach podyplomowych stu...
19/10/2025

Znów grupa wspaniałych osób na moich - już wyłącznie stacjonarnych i analogowych - zajęciach w ramach podyplomowych studiów "Uważność i współczucie".

Po tym spotkaniu czuję/myślę: tak, to ma sens!

Spotykamy się raz, ale ten jeden raz może zaowocować całkiem nieprzewidywalną konstelacją inspiracji, refleksji i transformacji:)

Tym razem spotkanie pod hasłem zaufania (sobie, drugiemu człowiekowi i procesowi).

Z intencją niesienia iskierek mądrości, zdrowia i dobra w świat.

💛💛💛

Kończenie.Jak dobrze kończyć?Dla mnie (wystarczająco) dobre zakończenie to takie, które niesie w sobie jakość domknięcia...
17/10/2025

Kończenie.

Jak dobrze kończyć?

Dla mnie (wystarczająco) dobre zakończenie to takie, które niesie w sobie jakość domknięcia.
Można dać sobie czas i miejsce na pożegnanie się, zobaczenie za co jesteśmy wdzięczni i podziękowanie, a także czego zabrakło i co było nie tak - wyrażenie również tego.

Przede wszystkim jest to o tym, by móc poprzeżywać rozmaite uczucia towarzyszące kończeniu.

A jeśli chodzi o pożegnanie z drugą osobą to ważne, by ona też miała taką możliwość.

Znam sporo osób, które nie doświadczyły takich zakończeń.
Zamiast tego musiały przeżyć szok nagłych zerwań, utraty bez możliwości wyrażenia czegokolwiek często nie wiedząc nawet co się tak naprawdę stało.

Takie sytuacje trudno jest domknąć, ale nie mamy wyjścia.
Nawet, gdy drugiej osoby, której to dotyczy już nie ma potrzebujemy przeżyć to i domknąć wewnątrz siebie.
Sami czy z pomocą kogoś innego, kto wie jak to jest i co jest potrzebne.

Często obawiamy się zakończeń.
Nie kojarzą się nam one z nowymi początkami, ale raczej z rozstąpieniem się ziemi pod stopami i końcem świata.

Dobrze zajrzeć z delikatnością w te lęki.
Być może wynikają one z wcześniejszych niewystarczająco dobrych doświadczeń.
Warto dać sobie szansę na inne zakończenie.

Wierzę, że jest to możliwe.
Obserwuję ten proces w psychoterapii i cieszę się, że mogę w nim towarzyszyć.
To porusza 💙.

Foto moje, Warszawa:)

Dziś: Międzynarodowy Dzień Zdrowia Psychicznego.Z tej okazji chciałabym napisać kilka zdań na temat, który jest mało (za...
10/10/2025

Dziś: Międzynarodowy Dzień Zdrowia Psychicznego.

Z tej okazji chciałabym napisać kilka zdań na temat, który jest mało (za mało) obecny w dyskursie publicznym, ale też w kręgach profesjonalnych.

Chodzi o utrzymywanie, pielęgnowanie zdrowia psychicznego u osób, które zajmują się zdrowiem psychicznych innych osób.
Czyli psychoterapeutów. Ale myślę, że odnajdą się tu wszelkie zawody związane z pomaganiem, a nawet szerzej: lekarze, nauczyciele...

Pracując w tym obszarze od ponad 20 lat obserwuję - ze smutkiem w sercu, ale też narastającą niezgodą - jak my, terapeuci, zaniedbujemy, przekraczamy i nadużywamy siebie.

Wszystko to w dobrej wierze, z pobudek tzw. wyższych (nie mogę odmówić pomocy cierpiącemu), jak i tzw.niższych (ale jakże podstawowych: muszę zarobić na rachunki, kredyt, wydatki swoje i dzieci).

Rozumiem to dobrze.

Ale jednak zastanawiam się od dawna i rozmawiam o tym z mądrymi ludźmi:

W jaki sposób mam mieć siłę i chęć na fajne spędzenie czasu z najbliższymi gdy, po iluś sesjach, wszystko, czego potrzebuję to żeby nikt nic ode mnie nie chciał i nic nie mówił?

Jak mam zachować zdrowie psychiczne i fizyczne skoro ciągle pracuję za dużo, przekraczam moje możliwości pomieszczania emocji i traum innych ludzi?

Jakim cudem mam pozostać uważna i empatyczna dla innych jeśli permanentnie zaniedbuję swoje mniej lub bardziej podstawowe potrzeby?

Jakim kosztem daję innym głębokie słuchanie i bezwarunkową akceptację jeśli przestałam słuchać siebie?

Tych pytań mogłoby być o wiele więcej.
Jednak nie chodzi mi o dręczenie Waszych sumień:)

Chodzi mi tylko o to, żebyś zatrzymał/a się dzisiaj i poczuł/a, zobaczył/a siebie w kontekście dbałości o Twoje zdrowie psychiczne.

Żebyś konstruktywnie pomyślał/a o tym, jak i czy wystarczająco odpoczywasz, jak się zasilasz i czy dajesz sobie chociaż część tego, co dajesz swoim pacjentom/klientom.

Dzisiejsze święto może być przypomnieniem o tym, żebyś brał/a pod czułą uwagę swoją kondycję psychofizyczną w kontekście ciężkiej pracy, jaką wykonujesz na rzecz innych.

Trzymam za Ciebie kciuki! 💙

Foto moje (i mówi coś o moich sposobach zasilania siebie:)

Pełnia w Baranie dziś.Jaki ogień mógłby w Tobie zapłonąć gdyby zniknęły wszelkie przeszkody?Czy możesz nawiązać z nim ko...
07/10/2025

Pełnia w Baranie dziś.

Jaki ogień mógłby w Tobie zapłonąć gdyby zniknęły wszelkie przeszkody?

Czy możesz nawiązać z nim kontakt już teraz? Po prostu poczuć. Pozwolić mu pojawić się w dowolnej formie. Choćby na chwilę.

Jakiego środowiska potrzebowałby Twój wewnętrzny ogień, by móc płonąć jasnym płomieniem?

Dla każdej/go z nas ten ogień może być czymś innym: pasją, namiętnością, dzikością, ale także postawieniem granic, stanięciem za sobą, odwagą realizacji czegoś dla nas ważnego.

Jak zwykle w czas pełni (i nowiu) zapraszam do pobycia ze sobą i pokontemplowania.
Powyższe tematy mogą być jakąś inspiracją.
Ale zawsze podążajcie za sobą. 💛

Życzę Wam ciekawych odkryć wewnątrz własnej istoty i nierezygnowania z siebie choćby wszyscy i wszystko stawało w kontrze.

Z 🧡

I pozdrawiam Was serdecznie łapiąc promienie słońca:)

Czuję, że chcę coś napisać w związku z odejściem Jane Goodall, która była i jest dla mnie wielką inspiracją. Łączy nas b...
03/10/2025

Czuję, że chcę coś napisać w związku z odejściem Jane Goodall, która była i jest dla mnie wielką inspiracją.
Łączy nas bezwarunkowa miłość do zwierząt i całego naturalnego świata, a także nieustępliwe poszukiwanie prawdy. Chociaż mój "teren" pracy to ludzie:).

Jak ważne i aktualne są Jej słowa właśnie teraz:

"W jakiś sposób musimy utrzymać przy życiu nadzieję - nadzieję, że będziemy w stanie dotrzeć do wszystkich z edukacją, przynieść ulgę tym, którzy żyją w nędzy, złagodzić gniew i żyć w harmonii ze środowiskiem, ze zwierzętami i między sobą".

Myślę, że o to właśnie chodzi z Jane.
Jej życie i praca nie jest tylko o miłości do zwierząt, ale w ogóle do świata.
Myślę, że studiując obyczaje, zachowania i uczucia zwierząt jednocześnie robiła coś bardzo istotnego dla nas wszystkich.

Jak to jest być w stadzie, gdzie wszyscy troszczą się o wszystkich?

Jak to jest rodzić i wychowywać dzieci bez porad i podręczników?

Jak działa instynkt i w jaki sposób można rozpoznać myśli i emocje bez słów...

Myślę, że każdy, kto żył choć kilka lat pod jednym dachem ze zwierzakiem dobrze zna jego wrażliwość, empatię, uczuciowość.
Spryt i kombinowanie też:).

Dla mnie praca Jane jest o naszym połączeniu z całym naturalnym światem, o wzajemnym wpływie i o autentyczności.

Kim jesteśmy gdy nie zastanawiamy się jak nas odbierają inni, gdy nie musimy niczego udowadniać, udawać.

Jacy jesteśmy w naszym plemiennym kręgu - tam, gdzie nas przyjmują w całości takimi, jakimi jesteśmy.

Jakie są nasze prawdziwe potrzeby, gdy nikt nie patrzy.

Jak wiele mamy wspólnego ze zwierzętami i jak dużo możemy się od nich nauczyć.

To tylko parę wątków...jeszcze wszystko takie świeże...pełne wzruszenia i wdzięczności.

🙏💚

Zachęcam do obejrzenia krótkiego przesłania oraz ostatniego wywiadu - linki w komentarzach.

Foto: Jane Goodall Institute 🙏

Zmęczeni (pseudo)rozwojem.Nie wiem jak Wy, ja - tak.Zewsząd mówią do mnie kobiece i męskie, młodsze i starsze, bardziej ...
27/09/2025

Zmęczeni (pseudo)rozwojem.

Nie wiem jak Wy, ja - tak.

Zewsząd mówią do mnie kobiece i męskie, młodsze i starsze, bardziej lub mniej kompetentne głowy: o tym, żeby uzdrowić siebie to trzeba przebaczyć, trzeba zaopiekować się wewnętrznym dzieckiem, zmierzyć się z cieniem, przepracować traumy.

A potem ta piękna droga w górę: wolność, miłość, stabilność.
Wszystko (po)płynie.

Że mam ukoić układ nerwowy, uregulować nawyki, koniecznie mniej a nie więcej, kąpiele leśne, misy i gongi, czakry i kanały.

Wiem, że w tym wszystkim jest ziarno prawdy, jest wartość, jest wsparcie czy inspiracja, ale po prostu nie da się tego wszystkiego zrobić.

Reiki, psychoterapia, masaż lomi, uzdrawianie kwantowe, ustawienia.

Uff. Stop. Zmęczenie.

Nie wrzucam wszystkiego do jednego worka.

Piszę tylko o tym, że jest to przytłaczające.
Że wpadnięcie w tryb ciągłego ulepszania siebie nie ma końca.
I wcale niekoniecznie oznacza, że staniemy się lepszym człowiekiem.

Czasami warto się zatrzymać i zapytać siebie: czemu to wszystko służy? Czego naprawdę potrzebuję? Co pozostaje, gdy wyciszę/wyłączę tych wszystkich (pseudo)ekspertów, którzy najlepiej wiedzą czego mi trzeba i co mi pomoże?

Obawiam się, że możemy utracić cenną opcję pozostawania sam na sam ze sobą. Słuchania siebie. Rozumienia swoich prawdziwych potrzeb.

A może tym, czego najbardziej teraz pragnę nie jest kolejny kurs czy praktyka duchową, ale posiedzenie w ciszy?
Może zamiast słuchać rzekomych guru od tego czy owego na mediach społecznościowych przeżyję uważnie parę godzin z rodziną, przyjaciółmi słuchając i mówiąc z serca?

Wiem, że trudno się zatrzymać.
Dobrze to znam.
Ale warto poczuć co naprawdę nas karmi, osadza, buduje.
Warto zwrócić uwagę na to jak na poziomie ciała, serca,duszy czujemy się po zakupie kolejnej oferty rozwojowej czy mowie inspiracyjnej, a jak wtedy, gdy pójdziemy na spacer z psem do lasu, zrobimy razem z dziećmi domowe lody czy porozmawiamy z przyjacielem.

Nie mam żadnych uniwersalnych wniosków ani recept. Nikogo i niczego nie potępiam (no chyba, że ktoś nadużywa innych przez brak odpowiednich kompetencji, doświadczenia czy etyki - wtedy tak).

Chcę dać Wam do myślenia.
I dzielę się moim odczuciami na temat zalewu ofertami rozwojowo - uzdrowicielskimi.

Oczywiście, podcinam w ten sposób gałąź, na której siedzę 🙃

A jednak, pokładam nadzieję w tym, że pewne działania są potrzebne, a nawet konieczne.
Jestem zdecydowaną zwolenniczką psychoterapii czy innych metod stosowanych przez osoby o odpowiednim przygotowaniu, usposobieniu i intencji.

Ale daleko mi do widzenia tunelowego: że tylko to, że dla każdego, że zawsze.

A jak piąty raz wyświetla mi się reklama usługi pt "uzdrów swoje wewnętrzne dziecko i odzyskaj pełnię mocy w 3 tygodnie" to czuję nie tylko zmęczenie, ale i złość/opór/niezgodę😠.

Reasumując roboczo: antidotum to chyba wybieranie mądrze ku czemu kierujemy uwagę, czemu oddajemy cenny czas, w co wkładamy energię.

Życzę Wam owocnych refleksji, a jak ktoś z Was chciałby się podzielić to jak zwykle zapraszam 🤎

Z intensywności wspaniałego szkolenia wyłaniam się, by przypomnieć, że oto przed nami (drugi) nów w Pannie, początek jes...
21/09/2025

Z intensywności wspaniałego szkolenia wyłaniam się, by przypomnieć, że oto przed nami (drugi) nów w Pannie, początek jesieni, początek nowego cyklu numerologicznego oraz mnóstwo innych zjawisk astro, które sprawiają, że mamy teraz wyjątkowo obfity w możliwości wglądów i transformacji czas.

Jego wyjątkowość będzie u każdego z nas "grała" indywidualnie, ale możemy przyjrzeć się przede wszystkim temu, do jakich nowych początków teraz jesteśmy zapraszani.

Jaką starą skórę lub przyciasną sukienkę (a może zbyt sztywny garnitur?) potrzebujemy zrzucić, by mogło pojawić się to, co bardziej pasuje.
Pasuje do etapu życia, do sytuacji w świecie, do obecnego stanu naszej duszy.
Do naszych autentycznych pragnień i potrzeb.
A nie tych, które być może nam wmówiono, przekazano.
Jest to dobry moment, by je zweryfikować.

I zapytać siebie kim jestem teraz i kim pragnę się stawać.
Nie mam na myśli kolejnego projektu samoulepszania, ale poszukiwanie prawdy o sobie oraz docieranie do większej świadomości.
Także w tym aspekcie, że mamy wpływ na to jacy jesteśmy.

Czy powielisz to samo destrukcyjne zachowanie czy zdecydujesz się zaopiekować się sobą inaczej?
Czy pozwolisz po raz setny porwać się myślom o swojej rzekomo małej wartości czy przerwiesz ten cykl i powiesz sobie: "Stop. Jesteś naprawdę w porządku. Te myśli są stąd i stąd, ale to dawna historia. Szukaj prawdy."

Wiem, wiem, łatwiej pisać / mówić niż zrobić.
Ale na codzień pracuję z osobami, które są tego świadectwem, jest to też moim doświadczeniem więc wiem: tak, to możliwe. Kroczek po kroczku, w zaufaniu, bezpieczeństwie, cieple.

Owocnego schodzenia z utartych szlaków i odnajdywania własnej prawdy życzę Wam teraz i później 🧡

Chcę napisać dziś o smutku, żałobie i wspólnocie. Dały mi do myślenia słowa w książce na temat rytuałów związanych z żał...
15/09/2025

Chcę napisać dziś o smutku, żałobie i wspólnocie.

Dały mi do myślenia słowa w książce na temat rytuałów związanych z żałobą.
Że nie da się pomieścić głębi i rozległości swojego smutku samemu.
Że potrzebna jest wspólnota czujących, wrażliwych osób, do których mamy zaufanie.
Że tylko powierzając jej/jemu/im nasz smutek możemy poczuć sie przyjęci, objęci i naprawdę zrozumiani.
I możemy poczuć, wyrazić i unieść nasz smutek.
Że smutek przeżywany w samotności przez dłuższy czas może prowadzić do przeciążenia, utknięcia i niemożności domknięcia żałoby.
(A żałoba ta może dotyczyć różnych naszych utrat: osobistych, rodzinnych,zbiorowych; z teraz i z przeszłości.)

Jeszcze nie wiem czy się z tym zgadzam, ale z pewnością, tak czuję, coś w tym jest.
Nie wszystko da się samemu.
Potrzebujemy godnych zaufania innych, by poczuć, że nasz smutek i żałoba ma miejsce w ludzkiej wspólnocie.
I, nawet, że zbliża nas do siebie.
Czy istnieje bowiem ktoś, kto niczego nigdy nie utracił?

Jednak nasza kultura niezbyt nam ułatwia przejście przez ten proces (który jest też naszym ważnym zadaniem rozwojowym czy inaczej procesem alchemicznym ku odnalezieniu wewnętrznego złota:).
Paradygmat "szybciej, więcej, efektywniej" nie zostawia czasu i miejsca na siedzenie z naszym smutkiem, na opłakiwanie naszych strat.

Czuję mocno, że coś nam to robi na poziomie indywidualnym i zbiorowym, coś zabiera.
Tym czymś jest możliwość spotkania z naszą głębią, do której często wiedzie właśnie spotkanie z ciężarem naszego smutku.
Jeśli pójdziemy za narracją "nic się nie stało", "to już przeszłość", "weź się w garść i rusz do przodu" to miniemy się z naszą duszą, która potrzebuje opłakać stratę, po to, by z czasem odrodzić się.

Piszę skrótami, trochę metaforami, ale każdy/a, kto był w tym miejscu wie o czym to jest.

Choćbyśmy zagłuszali, uciekali, ignorowali ten cichy głos i tak kiedyś do nas dotrze - na szczęście.
Jest wielki potencjał w świadomym przeżywaniu smutku, żałoby.
Jest wielka rola wspólnoty w zapewnieniu bezpiecznej, współodczuwającej przestrzeni do jego wyrażania.
Pomocny jest też rytuał, który nadaje ramy, znaczenie i poprzez kontakt z wyższą/większą rzeczywistością pozwala nam na nowo odnaleźć siebie wraz z naszym smutkiem.
Mam ogromny szacunek dla tego procesu.
Tak bardzo potrzebujemy czuć, wyrażać i być widzianymi i słyszanymi w naszym bólu.
Dzielić go i czuć, że nie jesteśmy z/w nim sami.

Z 💜

Foto moje: widzicie? tęcza nad morzem

Prawdziwe przebudzenie.Z doświadczeń własnych oraz od ludzi, których słucham powstaje we mnie nieco inna koncepcja "prze...
10/09/2025

Prawdziwe przebudzenie.

Z doświadczeń własnych oraz od ludzi, których słucham powstaje we mnie nieco inna koncepcja "przebudzenia" niż ta, o której mówią niektóre duchowe książki oraz różni guru.

Dla mnie przebudzenie jest wtedy gdy zaczynam być świadoma tego, co we mnie, co wokół i jaki wpływ ma jedno na drugie.
Z naciskiem na wpływ, jaki wywieram (świadomie lub nie) na inne czujące istoty i szeroko rozumiane środowisko.
Kiedy zaczynam widzieć jasno (i nie jest to przyjemne) jak moje czyny i zaniechania tworzą chaos i podkopują np. poczucie bezpieczeństwa drugiej osoby.
Jak moje zaniedbania pozostawiają za sobą dziury utkane z deficytów i smutek strat.
W jaki sposób (nad)używam siebie, innych i środowiska....
I wiele innych odkryć.

Ale to tylko pierwszy krok. Trudny, budzący opór, ale niezbędny.

A kolejny to: jak mogę naprawić wyrządzone krzywdy, w jaki sposób zatrzymać stare wzorce i stawać się bardziej osobą, która w słowach i czynach zgodna jest z najcenniejszymi dla niej wartościami.
Bo gdy popadamy w automatyzmy i stare programy przetrwaniowe to przepaść między jednym a drugim może być ogromna.

Jest wiele dróg ku tak rozumianemu przebudzeniu - duchowych i nieduchowych, terapeutycznych i nieterapeutycznych, indywidualnych i osadzonych w razem.
Ale zawsze, tak sądzę, zawiera się w nich - o ile są autentyczne - zarówno element terapeutyczny, jak i duchowy. Zarówno zajmowanie się swoim wnętrzem, jak i osadzenie we wspólnocie i w szerszym kontekście.
I raczej jest to proces niż jednorazowy akt.

Prawdziwe przebudzenie to dla mnie dostrzeżenie, że bliska osoba obok nas potrzebuje pomocy i udzielenie jej.
To zareagowanie gdy dzieje się krzywda.
To widzenie, słyszenie, czucie.
To branie odpowiedzialności i dokonywanie odważnych wyborów zgodnych z naszymi wartościami.
To moc wypowiadanych słów i podejmowanych działań.

Mędrcy medytujący samotnie w jaskiniach raczej należą do przeszłości.
Ten trudny, pełen cierpienia (ale i piękna:) świat tak bardzo potrzebuje naszych przebudzeń.

Co o tym myślicie?

Z 💙

Nieprzebudzona, ale w procesie;)))

Foto moje, bałtyckie

Przed nami pełnia w Rybach oraz zaćmienie księżyca.To świetny czas, by zwrócić uwagę na to, co pojawi się w naszym wnętr...
04/09/2025

Przed nami pełnia w Rybach oraz zaćmienie księżyca.

To świetny czas, by zwrócić uwagę na to, co pojawi się w naszym wnętrzu (wizje, sny, marzenia, natchnienia...) oraz środowisku (synchroniczności, znaki, nowe ścieżki...).

A przy okazji zainicjowania kolejnej edycji Wyśnionych (niesamowita przygoda ze snami w małej grupie) pragnę zaprosić Was dzisiaj do kontemplacji snu:

1. zapamiętaj i zapisz jeden sen, który wyśni Ci się między dniem dzisiejszym a niedzielą.

2. wróć do niego i:
- poczuj uczucia, jakie w nim są
- dostrzeż dźwięki,kolory i inne zmysłowe doznania
- zbliż się do postaci
- gdzie Ty jesteś?
- jaki jest główny motyw snu?

3. zrób przerwę.

4. wróć do snu i sprawdź:
- co teraz czujesz? W sercu? W ciele?
- jakie masz skojarzenia?
- jaki przekaz dla Ciebie i Twojego życia teraz niesie Twój sen?

5. (*opcjonalnie) narysuj Twój sen lub obraz z niego.

Dobrej zabawy i owocnej pełni & zaćmienia Wam życzę z 💙

PS. Jak ktoś z Was czuje nieodparte pragnienie poznawania siebie bardziej (i czule) dzięki snom to zapraszam, mamy jeszcze jedno miejsce 🙂.

Nowa edycja Wyśnionych - spotkań ze snami.Wyśnione istnieją od 2020 roku kiedy to zaczęłam prowadzić je online, miały ró...
30/08/2025

Nowa edycja Wyśnionych - spotkań ze snami.

Wyśnione istnieją od 2020 roku kiedy to zaczęłam prowadzić je online, miały różne odsłony, przepiękne dusze były z nami przez jakiś czas, niektóre przez cały czas 🙏.
Jak tylko zamknęła się poprzednia, zaawansowana edycja natychmiast wyśnił mi się sen, który wezwał do kontynuowania tej praktyki.
No więc TAK:

Startujemy od października.

To kolejna edycja kameralnej grupy, która jest poświęcona praktyce zajmowania się snami.

Jest to grupa początkująca: zaczniemy od odrobiny teorii, a w praktyce będę wspierać Cię w każdym spotkaniu, byś mogła/mógł nawiązać czułą relację ze swoimi snami i przekonać się jak pięknie Cię prowadzą ku pełni tego, kim jesteś.

Zapraszam oczywiście też osoby z poprzednich edycji: jesteście najmilej widziani, jak zawsze.

BTW nikt nie trafia tu przypadkowo;)

Naczynie:
poniedziałki, co tydzień 1,5 h, 19 - 20.30, online via Zoom, od października do końca roku z możliwością przedłużenia do końca lutego (dotąd było od razu do marca, ale sami posmakujcie:)

Płatność jest co miesiąc z góry, 4 spotkania po 150 zł = 600 zł (wystawiam faktury na życzenie:)
Jeśli jest to za dużo (brałam pod uwagę średnią/niższą cenę kręgów snów) - napisz do mnie, jestem otwarta na barter czy inne takie.

Rezerwacja miejsca: mail na batybon@gmail.com oraz wpłata zaliczki - pół opłaty za październik- 300 zł.

Grupa ruszy jeśli zbiorą się 4 osoby, jednak nie więcej niż 6-7.
Każdy/a musi mieć czas i miejsce:)

Zapraszam Was z 💙

Adres

Srodmiescie

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Barbara Anna Tyboń: retreats & rituals umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Barbara Anna Tyboń: retreats & rituals:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Kategoria

Dlaczego zajmuję się psychoterapią & rozwojem/edukacją?

Moja ścieżka prowadzi od teoretycznych pasji humanistycznych, które rozwijałam i eksplorowałam na różnych kierunkach i uczelniach, do praktyki pracy z drugim człowiekiem - czy to w kontekście uczenia i rozwoju, czy uzdrawiania. Zresztą te trzy wymiary odczuwam jako jedność i - czy prowadzę zajęcia, czy pracuję z indywidualną osobą - zawsze mam w sobie jasną, nadrzędną intencję. Intencją ta dotyczy inspirowania do wzrostu czyli do rozwoju świadomości. Od wielu lat obserwuję, w jaki sposób wzrost świadomości pozwala nam, ludziom przekraczać stare i nieaktualne już wzorce, zachowania i przekonania oraz wprowadzać więcej wolności, mądrości, życia i zdrowia we wszystkie obszary naszego życia.

Często droga naszego rozwoju zaczyna się w momencie cierpienia. Nie ma w tym nic dziwnego. Problem cierpienia (naszego czy innych) zatrzymuje nas i zaprasza do zadania sobie pytania o to, co najważniejsze, do zweryfikowania naszych celów, założeń i całego dotychczasowego życia. Jeśli w tym momencie - momencie kryzysu - nie zamkniemy się na twórczy przepływ, na możliwość uzdrawiania, rozwoju i nauki - droga ta może poprowadzić nas w miejsca (w świecie, jak i na mapie naszego serca), o których nawet nie marzyliśmy. Stajemy się odkrywcami, a gdy odkrywamy wreszcie naszą wewnętrzną, niezbywalna, podstawową madrość i drobroć nie pozostaje nam nic innego niż dzielić się z innymi. To miejsce obfitości, które, raz odkryte, nie pozwoli nam już więcej poprzestawać na żadnych substytutach.

Wspaniałą przygodą jest dla mnie towarzyszyć innym na ścieżkach, które sama przemierzałam i nadal przemierzam na różne sposoby i widzieć to światło z wewnątrz, gdy ponownie łączymy się z naszą istotą - wracamy do domu. Nie ma większej radości.

Pokładam ufność, że wzrostowi świadomości towarzyszyć będzie dokonywanie wyborów i działanie oparte o troskę o nasz wspólny świat. Jest to moim wielkim pragnieniem, by praca nad sobą przekładała się na branie odpowiedzialności za ziemię, na której i dzięki której żyjemy.