22/11/2025
DZIENNIK TERAPEUTY: Bierno-agresywna codzienność
Wchodzą do gabinetu i od razu widać, że coś wisi w powietrzu. Nie ma krzyku, nie ma otwartej awantury. Jest za to napięcie, które objawia się w spojrzeniach uciekających w bok, w przesadnie spokojnym tonie głosu, w zdaniu powtarzanym jak mantra: „Nie, wszystko jest w porządku”. To jedna z bardziej charakterystycznych cech bierno-agresywnych zachowań – trudno je wskazać palcem, ale łatwo je poczuć.
W wielu historiach, które słyszę, problem zaczyna się od uników. Ktoś nie mówi, że jest zły, tylko nagle milknie. Ktoś inny udaje, że żartuje, a w żarcie ukryta jest szpila. Zgoda na coś, na co wewnętrznie nie ma zgody. Obietnica, która „przypadkiem” nie zostaje dotrzymana. Na zewnątrz: spokój i uprzejmość, a w środku: frustracja, której nikt nie chce nazwać.
Jedna z moich pacjentek opowiada, że jej partner nigdy nie unosi głosu. Zamiast tego ociąga się z realizacją wspólnych ustaleń, pozostawia sprawy „na później”, aż w końcu to ona musi wszystko doprowadzić do końca. Kiedy pyta, czy coś jest nie tak, on odpowiada: „wszystko jest ok”. Ale jego zachowania mówią coś zupełnie innego.
Bierno-agresywne reakcje często zaczynają się właśnie tam – w miejscu, gdzie brakuje odwagi lub umiejętności, by powiedzieć: „Nie chcę”, „Nie podoba mi się to”, „Jestem zły”.
Czasem to subtelny sarkazm, słowo wypowiedziane z „tym” tonem głosu, drobne zapomnienie ważnej rzeczy, której wcześniej nie sposób było przeoczyć. Cicha forma wyrażenia buntu, która pozwala uniknąć konfrontacji, ale jednocześnie wywołuje u drugiej strony poczucie winy, dezorientację lub irytację.
W wielu przypadkach korzenie sięgają dzieciństwa. Osoby o takich tendencjach często wychowywały się w środowisku, w którym wyrażanie złości było karane lub wyśmiewane. Z czasem nauczyły się ukrywać emocje, by „nie robić problemu”, a napięcie znajdowało ujście w zachowaniach pośrednich, "bezpiecznych", ale raniących innych.
W gabinecie często zaczynamy pracę od bardzo prostego pytania: „Co naprawdę czujesz?” To pytanie potrafi otworzyć drzwi, które przez lata były zamknięte. Nagle okazuje się, że pod warstwą ironii, milczenia czy pozornego spokoju kryje się strach przed oceną, poczucie bezsilności albo długo tłumiona złość.
Kiedy w relacji zaczyna pojawiać się jasna komunikacja – nawet jeśli dotyczy trudnych emocji – atmosfera wyraźnie się rozluźnia. „Jestem zły”, „Potrzebuję przerwy”, „Nie zgadzam się na to” – takie zdania nie niszczą więzi. Wręcz odwrotnie: tworzą przestrzeń na uczciwość i autentyczność.
Bierno-agresywne zachowania nie znikają z dnia na dzień. To sposób radzenia sobie, który często towarzyszył komuś przez całe życie. Ale kiedy zaczynamy rozumieć, skąd się biorą, i uczymy się mówić wprost o swoich emocjach, relacje stają się spokojniejsze, a bliskość – bardziej prawdziwa.
Bierno-agresywne zachowania są jak drobne pęknięcia, które długo pozostają niewidoczne, aż pewnego dnia zaczynają zmieniać kształt całej relacji. Ale dobra wiadomość jest taka, że każde pęknięcie można dostrzec, nazwać i naprawić — pod warunkiem, że damy sobie na to przestrzeń. Jeśli czujesz, że te mechanizmy pojawiają się w Twoim życiu — po Twojej stronie lub po stronie partnera/partnerki — rozmowa z terapeutą może być ważnym krokiem do zmiany.
Jeśli chcesz przyjrzeć się swoim emocjom, komunikacji, czy też relacji — zapraszam do umówienia się na konsultację psychoterapeutyczną. To dobra inwestycja w to, by w Twoim życiu było mniej domysłów, a więcej zrozumienia i spokoju.
Monika Frączak
psychoterapia indywidualna, małżeńska/par, rodzinna
zapisy pod nr: 886 923 005