Synergia Zdrowia • Małgorzata Serwicka-Tarkowska

Synergia Zdrowia • Małgorzata Serwicka-Tarkowska Być może szukasz wsparcia dla swojego dziecka?

Jestem tutaj, aby pomóc Tobie i/lub Twojej rodzinie, niezależnie od tego, czy zmagasz się z doświadczeniami traumatycznymi, zaburzeniami przetwarzania sensorycznego lub rozwijasz się w spektrum autyzmu.

W 2023 roku prowadziłam warsztat poświęcony spektrum autyzmu u dziewcząt i kobiet. To temat, który wciąż wymaga większej...
04/12/2025

W 2023 roku prowadziłam warsztat poświęcony spektrum autyzmu u dziewcząt i kobiet. To temat, który wciąż wymaga większej uważności, szczególnie w kontekście wczesnego rozpoznawania i adekwatnego rozumienia trudności.
Podczas spotkania rozmawialiśmy o tym, jak różnorodne mogą być profile funkcjonowania dziewcząt i kobiet w spektrum, jak często ich doświadczenia pozostają niewidoczne lub niewłaściwie interpretowane.
Ważnym elementem rozmowy była również świadomość, że autyzm nie jest zjawiskiem linearnym i nie mieści się w prostych kategoriach „łagodny/ciężki” czy „wysokofunkcjonujący/niskofunkcjonujący”. To raczej złożone spektrum neurobiologicznych i emocjonalnych konfiguracji, w których mogą współwystępować zarówno zasoby, jak i obszary wymagające wsparcia.

Zwracaliśmy uwagę na częste współwystępowanie zaburzeń internalizacyjnych, takich jak stany lękowe, depresyjne czy adaptacyjne, które nierzadko maskują pierwotne trudności ze spektrum.
Rozmawialiśmy także o znaczeniu autoregulacji, emocjonalnego przeciążenia, zjawiska kamuflażu oraz języka, którym opisujemy neuroróżnorodność.

W najbliższym czasie ( styczeń/luty 2026 ) planuję rozszerzoną edycję tego warsztatu, opartą na aktualnych wynikach badań, literaturze naukowej i praktyce klinicznej.
Nowy warsztat obejmuje:
📚 omówienie najnowszych danych naukowych i kryteriów diagnostycznych,
🧠 praktyczne strategie wspierające procesy autoregulacji i dobrostan emocjonalny,
🗒️ autorski skrypt powarsztatowy z materiałami do pracy własnej,
🧩 oraz opracowany przeze mnie autorski kwestionariusz przesiewowy do obserwacji objawów u dziewcząt i kobiet.

Nad kwestionariuszem pracowałam przez ostatnich kilka lat, opierając go na wieloletniej praktyce diagnostycznej i terapeutycznej z osobami w spektrum oraz na własnych analizach i przeglądzie badań klinicznych.
Narzędzie powstało z potrzeby uchwycenia subtelnych, często pomijanych sygnałów funkcjonowania, które mogą wskazywać na obecność cech spektrum – szczególnie w grupie dziewcząt i kobiet u których obraz bywa mniej oczywisty.
Kwestionariusz może być wykorzystywany zarówno przez rodziców, jak i nauczycieli, pedagogów oraz specjalistów pracujących w środowisku przedszkolnym i szkolnym.

Celem warsztatu jest zwiększenie świadomości, pogłębienie rozumienia i rozwijanie kompetencji w zakresie wczesnego rozpoznawania i wspierania neuroróżnorodności.
To przestrzeń dla profesjonalistów i osób zainteresowanych tematem, którzy chcą łączyć wiedzę naukową z praktyką.

Jeśli temat jest Ci bliski i chciał(a)byś wziąć udział w kolejnej edycji warsztatu zapraszam do kontaktu poprzez wiadomość lub pozostawienie komentarza 💙

Wspomnienie sprzed 9 lat...📚Rok 2016. Moje pierwsze szkolenie z terapii neurotaktylnej.Rok 2016 był trudnym i burzliwym ...
28/11/2025

Wspomnienie sprzed 9 lat...📚

Rok 2016. Moje pierwsze szkolenie z terapii neurotaktylnej.
Rok 2016 był trudnym i burzliwym czasem w życiu prywatnym. Właśnie wtedy odkryłam, jak bardzo kruche i delikatne potrafi być ludzkie ciało, ale też jak wiele mądrości i uzdrawiającej mocy niesie w sobie, kiedy damy mu przestrzeń i wystarczającą uważność.

To właśnie wtedy podczas tego szkolenia po raz pierwszy zetknęłam się z tematem odruchów wczesnodziecięcych.
Zafascynowało mnie to, jak te pierwotne, zapisane w nas wzorce ruchowe wpływają na nasze funkcjonowanie w świecie.
Od tamtej pory zgłębiałam (i zgłębiam nadal!) te procesy w różnych podejściach: od integracji sensoryczno-motorycznej, przez nurty neurorozwojowe i relacyjne, po różne formy terapii manualnej, dotykowej i pracy z ciałem.
Fascynuje mnie, jak wiele dróg prowadzi do tego samego celu, jakim jest przywrócenie równowagi i poczucia bezpieczeństwa w ciele.
To nie dziecko ma dostosować się do metody, lecz metoda do dziecka - pozostając wierna tym słowom od lat poszukuję, uczę się i łączę różne podejścia, aby jak najlepiej dopasować sposób pracy do indywidualnych potrzeb i możliwości, zarówno dziecka, jak i dorosłego.
Od kilku lat również coraz głębiej szkolę się w obszarze analizy więzi prenatalnej, która rośnie mocno mnie fascynuje.
Jednym z ważnych dla mnie doświadczeń w tym obszarze był wykład Annick de Lamotte („Dobre narodziny z perspektywy dziecka – regulacja hormonalna podczas porodu”).
Annick de Lamotte od lat pracuje w nurcie Prenatal Bonding, łącząc wiedzę z zakresu psychologii prenatalnej, perinatalnej i neuroendokrynologii.
W swojej pracy pokazuje, jak proces porodu stanowi dynamiczne współdziałanie układu hormonalnego i emocjonalnego. Dużo i wnikliwie o tym jak ciało i psychika wzajemnie się modulują, przenikają i regulują.
To niezwykle poruszające, bo pozwala dostrzec, jak pierwsze doświadczenia człowieka tworzą najgłębsze matryce bezpieczeństwa, bliskości i zdolności do samoregulacji.
To spojrzenie jest mi bardzo bliskie i uczy pokory wobec tego, jak daleko sięga pamięć ciała.
W pracy terapeutycznej ważne jest dla mnie łączenie różnych perspektyw. Dlatego też zwracam uwagę także na oś HPA (podwzgórze–przysadka–nadnercza), czyli układ, który odpowiada za regulację reakcji stresowej i równowagę hormonalną organizmu.
Zaburzenia w funkcjonowaniu osi HPA mogą objawiać się trudnościami ze snem, obniżoną odpornością, wahaniami energii czy problemami z emocjonalną regulacją, dlatego również ten aspekt bywa dla mnie ważnym punktem odniesienia w procesie terapeutycznym.
Po każdej konsultacji, jeśli uznaję, że warto przyjrzeć się bliżej kondycji ciała, pacjent otrzymuje ode mnie SMSem indywidualną listę badań, które warto wykonać (w tym często rozszerzoną morfologię lub inne wskazane testy laboratoryjne).
Zakres badań zawsze dobieram do konkretnej sytuacji, zgłaszanego problemu oraz aktualnych wyników i danych medycznych, które pacjent posiada.
Po latach pracy z dziećmi i dorosłymi wiem, jak niezwykle ważne jest patrzenie na szerszy kontekst.
Nie można interpretować odruchów w sposób izolowany . Może to prowadzić do uproszczeń i błędnych wniosków.
Nie wszystko, co obserwujemy, jest wyrazem niezintegrowanych odruchów czy zaburzonej integracji sensorycznej.
Jednocześnie WARTO rozumieć ich znaczenie i wiedzieć, jak wpływają na rozwój, emocje czy zachowanie.
Kluczowe jednak jest to, aby pozostawać w postawie ciekawości i otwartości oraz umieć dostrzec współzależności.
Człowiek to nie zbiór objawów, lecz żywy system powiązań, który wymaga widzenia w całości.
W pracy z ciałem szczególne znaczenie ma dla mnie szacunek do granic drugiego człowieka - ZWŁASZCZA tego małego człowieka, nierzadko niewerbalnego, jakim jest dziecko.
Dotyk, choć bywa narzędziem terapeutycznym, zawsze wymaga zgody i gotowości.
Wierzę, że tylko wtedy może stać się doświadczeniem wspierającym.
Dlatego tak istotne jest dla mnie, aby każdy kontakt był bezpieczny i uważny, aby nie budził obron ciała, tej swoistej „zbroi”, która często powstaje po to, by chronić przed bólem, a z czasem utrudnia kontakt z samym sobą.
Celem pracy nie jest jej siłowe zdjęcie, lecz stworzenie warunków, w których ciało samo może ją rozluźnić, gdy poczuje bezpieczeństwo i zaufanie.
Z perspektywy czasu widzę też , że tamto pierwsze spotkanie z terapią neurotaktylną było początkiem drogi, która prowadziła mnie coraz głębiej w rozumienie ciała i psychosomatyki.
To doświadczenie otworzyło przestrzeń, w której mogłam łączyć wiedzę neurobiologiczną z uważnością terapeutyczną i rozumieniem człowieka w jego pełni i codziennym doświadczeniu.
Człowiek pozostaje dla mnie nieustanną inspiracją :) Niesamowicie złożony, wrażliwy, ale też niezwykle zdolny do zdrowienia!
Wierzę, że każdy z nas ma w sobie zasoby, które mogą zostać uruchomione, gdy pojawi się zrozumienie, wsparcie i bezpieczna relacja.
Rolą terapeuty nie jest „naprawiać”, lecz towarzyszyć w odzyskiwaniu kontaktu z tą wewnętrzną mocą, która naturalnie dąży do równowagi.
Każde spotkanie terapeutyczne przypomina mi, jak wiele mądrości niesie ciało i jak subtelny jest proces w którym odzyskuje ono spokój.
Być może za kolejne dziewięć lat (jeśli nadal będę pracować w tym zawodzie) spojrzę na to wszystko inaczej z nowymi wnioskami, z inną wrażliwością i doświadczeniem.
Tak sobie myślę , że ta droga nie ma końca i zmienia się wraz ze mną, z moimi doświadczeniami, z ludźmi, których spotykam 🍀

W przestrzeni gabinetu od lat towarzyszę kobietom, które doświadczyły utraty dziecka w okresie prenatalnym. Historie te ...
23/11/2025

W przestrzeni gabinetu od lat towarzyszę kobietom, które doświadczyły utraty dziecka w okresie prenatalnym.
Historie te pozostają nienaruszone i chronione tajemnicą relacji terapeutycznej. To, co zostaje tu opisane, nie stanowi ich zapisu, lecz próbę uchwycenia wspólnego doświadczenia dla wielu kobiet, które doświadczenie to nosi w sobie w poczuciu osamotnienia.

Strata prenatalna rzadko znajduje w społecznym dyskursie należne jej miejsce. Często pozostaje poza słowem, w przestrzeni w której trudno nadać znaczenie temu, co się wydarzyło. Brak języka sprawia, że wiele kobiet pozostaje z uczuciem, iż ich żałoba nie jest widziana ani rozumiana.

Po utracie ciąży ciało przez pewien czas funkcjonuje w stanie zawieszenia między obecnością a nieobecnością. Proces biologiczny nie kończy się w momencie utraty, gdyż organizm wciąż reaguje, jakby próbował utrzymać kontakt z życiem, które ustało. Poziom hormonu ciążowego obniża się stopniowo, a inne układy hormonalne, w tym prolaktyna i oksytocyna, nadal pozostają aktywne. Ciało wciąż odpowiada na rytm, który nie znajduje już swojego celu. W ten sposób tworzy się napięcie między tym, co fizjologiczne, a tym, co wydarza się w przestrzeni psychicznej.
Ciało zachowuje pamięć bycia miejscem życia, a umysł konfrontuje się z jego utratą.
W tym bolesnym rozdźwięku pojawia się napięcie, które często przybiera formę winy lub poczucia braku kontroli.
Utracie towarzyszy szerokie spektrum różnorodnych emocji i wewnętrznych stanów. Nierzadko pojawia się również doświadczenie utraty zaufania do własnego ciała, które miało chronić i podtrzymywać życie. To moment głęboko dotykający tożsamości kobiety-moment w którym ciało (wcześniej źródło życia) staje się przestrzenią jego braku.
To doświadczenie, które sięga samego rdzenia tożsamości. Dotyka najgłębszych warstw poczucia siebie i tego, kim się jest w relacji ze swoim ciałem, z własną kobiecością, z możliwością tworzenia i podtrzymywania życia. W tym miejscu często pojawia się utrata zaufania do własnej integralności, a wraz z nią trudność w odzyskaniu poczucia ciągłości między ciałem a psychiką.

Ciało, które stało się pustym domem. Nie jest to metafora poetycka, lecz próba oddania stanu, w którym ciało zachowuje pamięć o obecności, a psychika uczy się żyć w jej braku. W tym sensie żałoba po dziecku staje się również żałobą po części siebie-po tej, która zaczęła stawać się matką. To doświadczenie pozostawia w psychice miejsce w którym trudno się odnaleźć: moment stania w pustym domu, gdzie każdy gest i wspomnienie przypominają o życiu, którego już nie ma.

Kobieta, która stoi w pustym domu, nie potrzebuje zapewnień ani obietnic o lepszej przyszłości. Potrzebuje, aby ktoś uznał, że to życie, które odeszło, istniało naprawdę. Potrzebuje, aby ból, którego doświadcza, został potraktowany z godnością i bez prób zaprzeczania.
To moment, w którym kobieta przestaje być tą, którą była przed ciążą, lecz nie staje się również matką, którą zaczynała się stawać.
Znajduje się w przestrzeni przejściowej w stanie tożsamościowego zawieszenia, gdzie dotychczasowe struktury „Ja” ulegają rozszczepieniu, a nowe nie zdążyły jeszcze się uformować.
To obszar pomiędzy byciem a nie-byciem, w którym ego traci swoje kontury, bo ciało pamięta, że było domem, lecz umysł nie ma już dla tej pamięci przedmiotu odniesienia.
To stan zbliżony do liminalności-doświadczenia progowego w którym człowiek pozostaje „pomiędzy formami”, pozbawiony stabilnego języka dla własnego istnienia.
To nie tylko utrata dziecka, lecz także utrata wersji siebie, która rodziła się wraz z nim.
W tym zawieszeniu trudno rozpoznać siebie i równie trudno nazwać to, kim się jest, bo tożsamość matki nie zdążyła jeszcze w pełni zaistnieć, a tożsamość sprzed ciąży została już przekroczona.
Poczucie winy, które często pojawia się po utracie, jest jednym z najbardziej złożonych wymiarów żałoby.
W tym doświadczeniu aktywizuje się superego, wewnętrzna instancja psychiczna, która w swoim surowym wymiarze domaga się kary za to, co uznaje za „niedopełnione”. To głos, który nie pochodzi z zewnątrz, lecz z wnętrza psychiki i który jednocześnie rani oraz podtrzymuje więź z utraconym dzieckiem. Cierpienie staje się więc doświadczeniem podwójnym: z jednej strony utrwala ból i poczucie winy, a z drugiej-zachowuje relację z dzieckiem, które odeszło. Ból nie jest wówczas tylko objawem, lecz także formą pamięci i sposobem w jaki psychika zachowuje więź, której nie można już przeżyć w realności.

W ostatnim czasie w Polsce dostrzega się potrzebę formalnego i społecznego uznania doświadczenia utraty ciąży. Obowiązujące przepisy pozwalają kobietom, które jej doświadczyły, uzyskać potwierdzenie straty, prawo do czasu żałoby i do symbolicznego pożegnania dziecka niezależnie od momentu w którym ciąża została przerwana. Takie zmiany, choć nie pomniejszają bólu, mają znaczenie społeczne: potwierdzają, że strata prenatalna nie jest „mniejszą” stratą, lecz wydarzeniem, które wymaga troski, uznania i obecności.

W swoim gabinecie mam drobne pamiątki dla rodziców, wykonane przez wolontariuszy Fundacja Tęczowy Kocyk Fundacja ta wspiera rodziców po stracie dziecka, tworząc dla nich zestawy pamiątek: małe czapeczki, kocyki, motyle, które towarzyszą pożegnaniu i stają się realnym znakiem istnienia.
Motyl, wykorzystywany jako symbol w Fundacji przypomina, że każde istnienie, choć krótkie, zostawia po sobie ślad i wymaga uhonorowania.
Dla wielu kobiet i par posiadanie takiego przedmiotu jest ważnym elementem procesu żałoby. Istnieje potrzeba uznania, że to dziecko istniało i było częścią ich życia.
Każda strata jest doświadczeniem jednostkowym, którego nie da się porównać ani zmierzyć. Nie istnieje miara bólu ani obiektywne kryterium, które określałoby jego „zasadność”. Cierpienie nie zależy od tygodnia ciąży, lecz od głębokości więzi, która zdążyła się uformować.

Jeśli towarzyszy kobiecie po poronieniu (jako bliski, jako lekarz, jako terapeuta, jako przyjaciółka lub członek rodziny), warto pamiętać o prostych, ale zasadniczych granicach. Nie zadawaj pytań o to, który to był tydzień. Ta wiedza nie jest Ci potrzebna. Choć w dobrej wierze, nie pocieszaj słowami: „jesteś młoda, jeszcze będziesz mieć dzieci” ani nie próbuj porównań typu: „lepiej, że stało się to teraz, niż później”, " weź się w garść, w domu czekają na Ciebie dzieci."
Takie zdania, choć często wypowiadane w dobrej wierze, nie przynoszą ulgi i zatrzymują proces żałoby. Pomniejszają ból i odbierają znaczenie doświadczeniu, które już samo w sobie jest wystarczająco trudne.

To, czego potrzebuje kobieta po utracie dziecka, to uznanie jej żałoby bez warunków, bez porównań i bez prób tłumaczenia.
W obliczu utraty najbardziej leczy obecność drugiego człowieka i żywego świadkowania bólu bez prób zaprzeczania mu.

Dawno temu, za szeroką Rzeką Sprawiedliwości, istniało Królestwo Zwierząt podzielone na dwie wielkie krainy: ziemie Psów...
16/11/2025

Dawno temu, za szeroką Rzeką Sprawiedliwości, istniało Królestwo Zwierząt podzielone na dwie wielkie krainy: ziemie Psów i ziemie Kotów. Oba rody od lat panowały wspólnie, odkąd Koci Król, narażając własne życie, uratował Psiego Władcę porwanego przez silny nurt rzeki i niesionego aż pod wodospady. Od tamtej pory Koty i Psy żyły w zgodzie, dzieliły odpowiedzialność i wspólnie strzegły zamku, z którego wysyłano królewskie edykty do wszystkich mieszkańców Królestwa.

W krainie Psów, tuż przy drewnianej palisadzie, znajdowała się zagroda kowala – silnego i mądrego zwierzęcia, potrafiącego wykuwać narzędzia, zbroje i wszystko, czego Królestwo potrzebowało. W Krainie Kotów piętrzyły się wysokie drabiny, zwisały liny i kokony, kołysały się mosty, a sieć tuneli prowadziła do licznych zakamarków zamku, w których Koty mogły ćwiczyć swoją zwinność.

Pośrodku obu ziem stała kamienna sala, a w niej od pokoleń przechowywano Niebieski Kryształ Mocy – najcenniejszy skarb Królestwa Zwierząt, będący źródłem równowagi i spokoju. Wokół krain Kotów i Psów rozciągały się Wioski Innych Zwierząt, których dobro zależało od mądrych rządów obu rodów.

Pewnej nocy do Królestwa zakradły się Myszy – niewielkie, szybkie i niezwykle sprytne. Od dawna obserwowały Kocich Strażników. Koty, przekonane o swojej sile i zwinności, stały się zbyt pewne siebie i utraciły czujność, wierząc, że potrafią odstraszyć każde zagrożenie.

Myszy wiedziały, że to ich jedyna szansa. Pod osłoną nocy przemknęły tunelem pod Rzeką Sprawiedliwości, dotarły do komnaty z Kryształem i, nim ktokolwiek zdążył zareagować, zabrały go. Myszy ukryły go głęboko w swoich podziemnych norach.

Rankiem w Królestwie wybuchł niepokój. Koty biegały po drabinach w górę i w dół, Psy nawoływały straże, a w Wioskach Innych Zwierząt krążyły szepty, że jeśli Kryształ nie wróci, to równowaga i spokój przepadną na zawsze.

Wtedy na dziedziniec wyszedł Sędziwy Koci Król. Jego długi ogon - symbol mądrości i długiego życia, (ten sam ogon, którym niegdyś wyciągał z rzeki Psiego Władcę) powoli sunął za nim po kamieniach. Król przemówił do zgromadzonych:
– Kryształ należy odzyskać! Tym razem jednak nie wystarczy siła. Potrzebny jest trening i odwaga! Dwóch śmiałków musi przejść przez drabiny, tunele, piaskowe wiry i huśtające się mosty. Musi odnaleźć Myszy i odzyskać to, co zostało utracone.

I tak Koty i Psy połączyły siły, aby wyruszyć po Niebieski Kryształ Mocy i przywrócić porządek w Królestwie Zwierząt.

*Informacja o pochodzeniu bajki:

Ta bajka jest materiałem własnym i powstała bezpośrednio z doświadczeń pracy gabinetowej. Została przeze mnie spisana w spójny, „baśniowy” tekst, dokładnie w takiej formie, w jakiej narracja dziecka wyłaniała się podczas kolejnych sesji terapeutycznych.

Choć przedstawiona bajka może na pierwszy rzut oka wydawać się prostą historią o zwierzętach, w rzeczywistości stanowi przestrzeń symboliczną, w której dziecko odsłania swój wewnętrzny świat. W mojej praktyce terapeutycznej wielokrotnie doświadczam tego, że zabawa nie jest tylko aktywnością rekreacyjną i twórczą, ale podstawowym sposobem komunikowania tego, co trudne do wypowiedzenia, bo często nienazwane, nieuświadomione lub zbyt obciążające, aby mogło zostać wyrażone bezpośrednio. Zabawa jest językiem dziecka, a jednocześnie narzędziem organizowania emocji i doświadczeń.

Kiedy dziecko tworzy historię o Królestwie Zwierząt, Kocim Królu, utraconym Krysztale Mocy, sprytnych Myszach czy pewnych siebie Kotach, konstruuje symboliczną reprezentację własnych napięć, konfliktów i zmagań. W mojej pracy poszczególne elementy tej opowieści często ujawniają metafory głębszych procesów.

Myszy stają się obrazem drobnych, ale uporczywych bodźców lub lęków.
Kryształ Mocy odzwierciedla poczucie równowagi i kontroli.
Koty i Psy reprezentują różne strategie radzenia sobie: od impulsywności po nadmierną czujność, od potrzeby kontroli aż po unikanie.

W przestrzeni terapeutycznej, wyposażonej w drabiny, tunele, kokony, liny, piasek i figurki, dziecko nie tylko opowiada historię. Ono ją wciela. To, jak przechodzi przez tunel, wspina się, ukrywa figurki czy buduje sytuacje fabularne, stanowi dla mnie cenny materiał kliniczny. Widziałam wielokrotnie, jak symbol splata się z ruchem, a działanie z emocją.

Z perspektywy analitycznej zabawa staje się sceną, na której ujawniają się różne formy przeniesienia. Dziecko może obdarzyć mnie rolą sprzymierzeńca, przeciwnika, strażnika lub postaci ratującej, a wybór ten nigdy nie jest przypadkowy. Własna świadomość reakcji i uczuć pozwala mi rozróżniać, które elementy narracji wynikają z wewnętrznej dynamiki dziecka, a które są odtwarzaniem wcześniejszych relacyjnych doświadczeń.

Praca z zabawą wymaga ode mnie uważności, stałego wglądu i zdolności mentalizowania tego, co dziecko ujawnia poprzez symbol, gest czy zmianę tempa działania. Każda sesja jest dla mnie także pracą analityczną. Dlatego po spotkaniu regularnie zapisuję przebieg narracji i znaczące momenty, aby móc do nich wracać i śledzić pojawiające się motywy, ponieważ te drobne elementy potrafią okazać się kluczowe.

Kiedy dziecko w zabawie „traci Kryształ Mocy” i nie jest w stanie go odnaleźć, zwracam uwagę, czy ta część opowieści odzwierciedla lęk przed przeciążeniem lub utratą kontroli. Jeśli dziecko chowa się do kokonu i mówi, że „Koty odpoczywają, bo jest za dużo hałasu”, widzę w tym nie tylko ruch kołysania, ale również symboliczne dążenie do ukojenia. Gdy nie chce wejść do tunelu albo robi to gwałtownie, opowieść o wędrówce do Myszy staje się metaforą konfrontowania się z trudnymi emocjami, często odczuwanymi jako przerażające lub zagrażające.

Moja rola polega na zapewnieniu struktury i poczucia bezpieczeństwa, przy jednoczesnym poszanowaniu spontaniczności dziecka. Nie interpretuję wszystkiego wprost, podążam z wyczuciem, utrzymując ramę opowieści i ramę relacji. Staram się być stabilnym punktem odniesienia i kimś, kto widzi sens metafory, ale nie narzuca jej znaczenia. Rejestruję momenty pobudzenia, wycofania, nagłych zmian fabularnych, bo często prowadzą do ścieżek, którymi dziecko wraca do wcześniejszych doświadczeń.

Dzięki tej pracy zabawa staje się procesem terapeutycznym. Współpraca Kotów i Psów symbolizuje integrację różnych części psychiki. W przestrzeni gabinetowej dziecko nie tylko odgrywa historię , ono ją przepracowuje, organizuje i przekształca, tworząc bardziej spójny i zintegrowany wewnętrzny świat.
Towarzyszenie dzieciom w ich opowieściach jest dla mnie jednym z najważniejszych aspektów pracy terapeutycznej.
Jestem wdzięczna za każde takie zaproszenie do wewnętrznej przestrzeni. To przywilej móc być obok.

° terapia i wsparcie dla osób rozwijających się w spektrum autyzmu° terapia indywidualna dla osób doświadczających trudn...
12/11/2025

° terapia i wsparcie dla osób rozwijających się w spektrum autyzmu
° terapia indywidualna dla osób doświadczających trudności emocjonalnych, kryzysów i traum relacyjnych
° praca z ciałem, emocjami i układem nerwowym
° terapia dla dorosłych, młodzieży i dzieci
° terapia indywidualna i grupowa
° diagnoza zaburzeń ze spektrum autyzmu
° diagnoza i terapia przetwarzania sensorycznego
° integracja odruchów wczesnodziecięcych i terapia sensomotoryczna
° rozwój kompetencji społecznych - Trening Umiejętności Społecznych (TUS)
° psychoedukacja w obszarze neuroróżnorodności, traumy i dobrostanu emocjonalnego
° szkolenia i superwizje dla nauczycieli oraz zespołów pedagogicznych
° tworzenie środowisk edukacyjnych wspierających dobrostan i rozwój osób w spektrum autyzmu
° działalność naukowa i dydaktyczna – łączenie aktualnych wyników badań z praktyką terapeutyczną
° relacyjna, bezpieczna przestrzeń dla doświadczania, zmiany i integracji

📍Stacjonarnie i online:
Synergia Zdrowia
gabinet diagnostyczno-terapeutyczny Ul. Kościelna 20, Starachowice 27-200
Nów - Centrum Psychoterapii Holistycznej
Ul. Władysława Stanisława Reymonta 3
Starachowice 27-200

09/11/2025

Monotropizm opisywany jest przede wszystkim jako fundamentalny aspekt doświadczenia autystycznego. Opisuje styl koncentrowania uwagi, strategie przetwarzania informacji, polegające na angażowaniu większości zasobów danej osoby w jedną bądź kilka czynności jednocześnie, odfiltrowując (niejako "wyłączając") wszystko inne, co nie jest z tym związane.

Wiąże się z głębią poznawczą, stanem hiperfokusu i poczucia przepływu.

I teraz tak:
oficjalne, medyczne opisy ADHD i autyzmu są bardzo różne:
• ADHD traktuje się jako zaburzenie uwagi i hipermobilność,
• autyzm jako zaburzenie społeczne.

A jednak od 30% do nawet 80% osób autystycznych spełnia też kryteria ADHD. To sugeruje, według m.in. Fergusa Murray'a, że autyzm i ADHD mogą mieć wspólne podłoże. Jedna z hipotez mówi, że jest nim właśnie monotropizm.

Dodajmy do tego jeszcze drugą teorię, też pierwotnie powstałą w kontekście autyzmu.
A mowa o teorii pnącza (tendrill theory), która w sposób metaforyczny opisuje, jak działa skupienie osób neuroatypowych. "Według tej teorii myśli i pomysły są jak pnącza, które wyrastają z głównego źródła uwagi. Gdy pojawiają się rozproszenia lub przerwy, te „pnącza” zostają symbolicznie odcięte, a przepływ idei i pracy zostaje przerwany". (w komentarzu wrzucam ciekawą grafikę na ten temat)

Jest to trudne, frustrujące wręcz bolesne doświadczenie nie tylko w kontekście autyzmu, ale też ADHD (hiperfokus).

I już na pierwszy rzut oka widać, że ta metafora świetnie łączy się z monotropizmem.

Nie mamy jeszcze żadnych badań naukowych, które bezsprzecznie potwierdzałyby wspólny rdzeń monotropowy dla autyzmu i ADHD. Mamy za to sporo świadectw samych osób autystycznych i/lub z ADHD, które potwierdzają, że ich doświadczenia można wytłumaczyć poprzez monotropizm.

Cytat za:
ADHD working: ADHD traits, the parallels of monotropism and hyperfocus

09/11/2025

Monotropizm jest fundamentalnym aspektem doświadczenia autystycznego. Monotropowy styl uwagi wpływa bowiem nie tylko na sposób przetwarzania informacji, ale także na komunikację, budowanie relacji, samoświadomość, regulację emocji, przetwatwarzanie sensoryczne, zdobywanie wiedzy. Dlatego, za Fergusem Murray'em, uważam, że, "jeśli zależy ci na dobrostanie osób autystycznych, to musisz zrozumieć autyzm.
A żeby zrozumieć autyzm, musisz zrozumieć monotropizm".

I jest ku temu okazja: dzisiaj wraz z Gosia Stańczyk porozmawiamy o monotropizmie w ramach Projektu Spektrum. Zapraszamy!

Szczegóły w komentarzu.

🌈monotropizm🌈autyzm

Możliwość dołączenia do International Society for Autism Research (INSAR) – międzynarodowego stowarzyszenia łączącego sp...
08/11/2025

Możliwość dołączenia do International Society for Autism Research (INSAR) – międzynarodowego stowarzyszenia łączącego specjalistów, badaczy i praktyków jest dla mnie ważnym doświadczeniem.
To kolejny etap, nieco wyboistej i kolczastej drogi, którą konsekwentnie zmierzam od lat.
Czuję radość, że mogę być częścią społeczności w której rozwój wiedzy naukowej idzie w parze z troską o człowieka i jego indywidualne doświadczenie.

INSAR to organizacja, która prężnie łączy naukę z praktyką.
Publikuje badania, organizuje kongresy i tworzy przestrzeń do wymiany doświadczeń między specjalistami z całego świata.
Dzięki temu mogę uczestniczyć w konferencjach, korzystać z zasobów naukowych i współtworzyć środowisko, które nieustannie się uczy, dzieli wiedzą i wspiera innych.

To dla mnie moment również głęboko osobisty.
Kiedy byłam bardzo młodą dziewczyną, trudno byłoby mi uwierzyć, że coś takiego stanie się możliwe.
Wtedy lęk częściej wygrywał z ciekawością świata i nie pozwalał wychodzić poza znane i bezpieczne schematy.
Dziś wiem, że odwaga nie oznacza braku lęku, lecz gotowość do działania mimo jego obecności.
To codzienne decyzje, aby nie pozwolić na to, by wątpliwości i ograniczenia stały się granicami życia.

Niedawno otrzymałam zaproszenie do udziału w międzynarodowym zjeździe INSAR, który odbędzie się w Czechach w 2026 roku.
To spotkanie ludzi z różnych części świata (naukowców, praktyków i edukatorów) których łączy wspólna idea: pogłębianie zrozumienia i tworzenie skutecznych form wsparcia dla osób rozwijających się w spektrum autyzmu oraz ich rodzin.

Zatrzymuję się w tym momencie z dużym poczuciem wdzięczności za ludzi, którzy mnie wspierali i wspierają nadal w mojej drodze, za każde doświadczenie, które mnie kształtowało , a także za te, które przypominały, po co to wszystko robię.

Dziś mam jeszcze większą świadomość, że rozwój w mojej pracy nigdy się nie kończy.
To obszar, który nie daje poczucia ukończenia, ale wymaga nieustannego poszukiwania, kwestionowania i weryfikowania własnych przekonań.
To proces, który trwa przez całe życie.
Moment, w którym uznam, że „wiem już wszystko”, jest momentem, w którym przestaję się rozwijać.
Dla mnie byłby to również znak, że pora wycofać się z zawodu.

Praca z drugim człowiekiem wymaga nie tylko wiedzy, lecz także pokory, uważności i odpowiedzialności.
To również kwestia etyki i świadomości, że osoba, która przychodzi po wsparcie, zasługuje na responsywną obecność z nieustającą ciekawością wewnętrznego świata drugiego człowieka.

W moim rozumieniu rozwój nie jest kolekcjonowaniem tytułów ani certyfikatów.
To proces stawania się coraz bardziej uważnym, otwartym i pokornym wobec złożoności ludzkiego doświadczenia.
To gotowość, aby powiedzieć sobie „nie wiem” i zgoda na to, aby każdego dnia uczyć się od osób z którymi pracuję oraz od tych z którymi współtworzę przestrzeń pomocy.

Z perspektywy rozwoju zawodowego i osobistego widzę dziś, że zmiana dokonuje się nie tylko poprzez zdobywanie wiedzy, ale poprzez pogłębianie samoświadomości i refleksji nad własnym sposobem bycia w relacji.

Bycie częścią społeczności INSAR pozwala mi jeszcze pełniej widzieć, jak bardzo te dwa światy (nauki i relacji) potrzebują siebie nawzajem.

Tak rozumiem również odpowiedzialność we własnej praktyce : łączyć rzetelną wiedzę, etykę i uważność na człowieka, jednocześnie pozostając otwartą na uczenie się i weryfikowanie własnych działań.

Teraz przede mną już ostatni etap szkolenia. Superwizje, końcowy raport APERS i opracowanie planu dalszych działań dla p...
06/11/2025

Teraz przede mną już ostatni etap szkolenia. Superwizje, końcowy raport APERS i opracowanie planu dalszych działań dla placówek.
Trzymajcie kciuki, żebym w tym procesie zachowała koncentrację, siłę i spokój 🫡

Uczę się, wspieram, analizuję i planuję… ale w tym wszystkim pozostaję po prostu człowiekiem .
To proces wymagający, pełen reorganizacji grafiku i i intensywnej pracy (czasem z kubkiem zimnej kawy obok laptopa 🥲), ale zawsze z dużym zaangażowaniem i sercem do tego, co robię ❤️
Ogromną radością jest moment, w którym rodzice zauważają nawet drobną zmianę na lepsze i poprawę jakości życia swoich dzieci.
Chcę towarzyszyć temu i krok po kroku budować przestrzeń w której jakość życia osób w spektrum autyzmu i ich rodzin może realnie wzrastać 🍀

📑📋📚
Spent the whole day working in groups, going through results , sharing ideas and planning what might actually work to better support kids on the spectrum.
There were plenty of honest conversations and some real “okay, this is tougher than it looks” moments....
We also talked a lot about what it really means to be a "good APERS trainer" . How to guide and support teachers, help them bring real change and make daily practice more effective and meaningful .
A long day, yes... but a really inspiring one.
Uhm, well… excel and I are still not best friends.... 😅🫢

Ostatnie tygodnie, to dla mnie czas intensywnej nauki, która dzieje się pomiędzy codziennymi spotkaniami, analizami, not...
27/10/2025

Ostatnie tygodnie, to dla mnie czas intensywnej nauki, która dzieje się pomiędzy codziennymi spotkaniami, analizami, notatkami i późnymi wieczorami spędzanymi przy komputerze.

Uczę się, pracuję i próbuję łączyć te światy- praktykę, refleksję i naukę, najlepiej jak potrafię.
Proces certyfikacji APERS (Autism Program Environment Rating Scale), prowadzonej przez Frank Porter Graham Child Development Institute przy University of North Carolina at Chapel Hill, to dla mnie wyzwanie i duża przygoda.

To proces wymagający i wieloetapowy, oparty na precyzyjnej analizie środowiska i jakości relacji.
Spotkania, superwizje i dyskusje odbywają się w języku angielskim często w godzinach, które w mojej rzeczywistości przypadają na popołudnia, wieczory, a czasem późną noc.
I choć towarzyszy temu zmęczenie, jest też ogromna wdzięczność za możliwość uczenia się, poszerzania perspektywy i włączania tej wiedzy w codzienną praktykę.

APERS to zaproszenie do pogłębionego wglądu w relacje, struktury i praktyki, które tworzą przestrzeń uczenia się, rozwoju i wspierania osób w spektrum autyzmu.

APERS uczy dostrzegać, że rozwój człowieka, niezależnie od profilu poznawczego, dokonuje się w sieci relacji w której komunikacja, klimat emocjonalny, organizacja przestrzeni i język codziennych interakcji mają znaczenie równie duże jak program czy metoda.

Od początku swojej drogi zawodowej wiem, że wsparcie nie kończy się na relacji indywidualnej.
Choć wielu kojarzy moją pracę głównie z przestrzenią gabinetową, to od lat jestem obecna także w środowiskach grupowych i zespołowych.
Pierwsze doświadczenia zdobywałam jeszcze jako dwudziestodwuletnia studentka, pracując w zespole rewalidacyjno-wychowawczym z dziećmi z głęboką niepełnosprawnością sprzężoną.
Później towarzyszyłam osobom z rzadkimi wadami genetycznymi, dorosłym w spektrum autyzmu, osobom z niepełnosprawnością intelektualną – ludziom o różnorodnych potrzebach, historiach i sposobach bycia w świecie.

To właśnie te doświadczenia nauczyły mnie, że terapia i edukacja to proces wspólnotowy.
To, co wspiera, nie dzieje się wyłącznie między terapeutą a osobą wspieraną, lecz rodzi się pomiędzy ludźmi, w zespołach, w relacjach i w języku, którego używamy.

Praca indywidualna jest ważna, ale to środowisko ( zespół, szkoła, rodzina ) staje się przestrzenią w której doświadczenia się integrują.
Środowisko nie jest tłem procesu, lecz jego integralną częścią.

APERS uczy dostrzegać niuanse: nie tylko to, czy przestrzeń jest dobrze zorganizowana, ale także, czy panuje w niej klimat bezpieczeństwa, akceptacji i współobecności.
Czy język, którym posługuje się zespół, jest językiem szacunku i responsywności, czy raczej kontroli i ocen.
Czy relacje między dorosłymi wspierają czy obciążają, bo sposób, w jaki dorośli komunikują się ze sobą, bezpośrednio wpływa na sposób, w jaki tworzą świat.

Podczas jednego z ostatnich spotkań szkoleniowych padło zdanie, które szczególnie we mnie zostało. Musiałam je zapisać:

“We want to think about how we're teaching our students to be their own advocates.
And self-advocates, so… if they need to do things such as take a break, or transition from one activity to another, or learn new relaxation techniques.”

„Powinniśmy zastanowić się, w jaki sposób uczymy naszych uczniów bycia własnymi rzecznikami – samorzecznikami.
Chodzi o to, aby potrafili zidentyfikować i zakomunikować swoje potrzeby – na przykład, gdy potrzebują przerwy, przejścia z jednej aktywności do kolejnej, albo gdy uczą się nowych strategii relaksacyjnych i samoregulacyjnych.”

Autonomia nie jest samowystarczalnością, lecz zdolnością do współistnienia w relacji przy jednoczesnym zachowaniu własnych granic i potrzeb.
Samorzecznictwo nie polega tylko na tym, aby „mówić o sobie”- ono uczy świadomego bycia w środowisku i rozumienia, jak nasze potrzeby współistnieją z potrzebami innych i jak mogą znaleźć swoje miejsce w strukturze, która nas otacza.

To proces dojrzewania do podmiotowości i moment w którym człowiek nie tylko uczy się komunikować, ale także staje się współautorem swojej codzienności.

Właśnie dlatego środowisko ma tak ogromne znaczenie.
Może tę autonomię rozwijać dając przestrzeń i język do wyrażania siebie, albo ją ograniczać, utrwalając wzorce, w których to inni wiedzą lepiej, co jest „dobre” czy „prawidłowe”.

Dlatego tak ważne jest, abyśmy jako profesjonaliści, specjaliści, osoby wspierające potrafili tworzyć konteksty, w których osoba w spektrum ma prawo nie tylko być rozumiana, ale i aktywnie współtworzyć swoje doświadczenie.

Z perspektywy terapeutycznej coraz wyraźniej widzę, że język jest jednym z najczulszych wskaźników jakości relacji.
W nim odbija się to, czy obecna jest podmiotowość.
W języku słychać, czy dorosły mówi do dziecka, czy o dziecku.
Czy obecna jest ciekawość drugiego człowieka, czy raczej potrzeba ujednolicenia.
Czy słowa stają się zaproszeniem do spotkania, czy próbą „naprawienia” tego, co "inne" lub "popsute".

Profesjonalizm nie polega na dystansie i perfekcji, lecz na świadomości wpływu, jaki wywieramy oraz na gotowości do refleksji i przyjmowania perspektyw innych niż własna.

Każde spotkanie, każda obserwacja, każda rozmowa przypomina mi, że środowisko to żywa i dynamiczna przestrzeń w której wzajemnie się uczymy, rezonujemy i kształtujemy.

Środowisko może wspierać rozwój, poszerzać możliwości, sprzyjać autonomii i współuczestnictwu, ale może też ten rozwój hamować, unieruchamiać i odcinać od autentycznego doświadczenia siebie.

To, jak jest kształtowane, jakie nadaje znaczenia i jakie tworzy wzorce komunikacji ma ogromne znaczenie dla tego, jak człowiek rośnie, uczy się i przeżywa świat.
Dlatego odpowiedzialność za jakość środowiska jest tak duża, bo zawiera potencjał rozwoju lub jego ograniczenia.

Żadna metoda nie zastąpi relacji opartej na autentycznym szacunku i zrozumieniu.
To także przypomnienie, że terapeutyczna obecność to nie tylko kompetencja, ale postawa : gotowość do słuchania, współuczestnictwa i bycia w procesie razem.

Widzę sytuacje, w których w imię „profesjonalizmu” dzieją się rzeczy straszne, a język traci wrażliwość.
Nie godzę się na to.
Nie godzę się na półśrodki, które udają rozwój.
Nie godzę się na przemoc ukrytą w mądrych słowach i nazwiskach autorytetów.
Środowisko, relacja i język to trzy przestrzenie, w których naprawdę rozgrywa się rozwój.
To w nich uczymy się siebie nawzajem, współobecności i szacunku.
I to w nich, każdego dnia, możemy wybierać czy tworzymy przestrzeń wspierającą wzrost, czy jedynie jego pozór.

Adres

Ulica Kościelna 20
Starachowice
27-200

Telefon

+48781153577

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Synergia Zdrowia • Małgorzata Serwicka-Tarkowska umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Synergia Zdrowia • Małgorzata Serwicka-Tarkowska:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram