19/11/2025
Moi drodzy! Będzie recenzja filmu 🤫Naprawdę warto - idźcie do kina na
“ Być kochaną”
Jestem głęboko poruszona historią przedstawioną w tym norweskim filmie, bo jest to historia o pragnieniu miłości w bliskości🫂💞, której potrzebuje większość z nas. To także opowieść o lęku przed odrzuceniem👀 i sabotowaniu relacji💔 jako sposobu na utrzymanie kontroli w związku.
To opowieść o byciu kochaną i o byciu kochanym.
To pokazanie zarówno damskiej💃 jak i męskiej 🕺perspektywy przeżywania tej samej sytuacji.
Idźcie na ten film, bo to kino dla wszystkich, którzy są lub byli w relacji i wiedzą już, że namiętność i szaleństwo romantycznych początków to tylko pierwszy akt. Akt, który ma swój nieuchronny koniec!🚧
Ten film zaczyna się tam, gdzie kończą się wszystkie filmy Disneya…” i żyli długo i szczęśliwie”
Nie jest szczęśliwie, jest różnie!
Jest zmęczenie.
Jest przebodźcowanie.
Jest zderzenie naiwnych często wyobrażeń i oczekiwań z realnością. Bo codzienność to także rozdrażnienie, smutek, złość, lęk i czasem utrata panowania nad emocjami, które przejmując nad nami kontrolę ranią naszych bliskich. Codzienność to czasem także walka o władzę, o przestrzeń i wolność i o moje na wierzchu - jakże często mierzę się z tym w gabinecie wspólnie z parami które korzystają z psychoterapii w Q-zmianie.
Te różne emocje, które choć trudne w przeżywaniu są potrzebne bo stanowią dla nas cenną informacją o przekraczanych granicach , o naszych niezaspokojonych potrzebach.
W całej tej codzienności i walce damsko - męskiej wybija ta sama, fundamentalna potrzeba:
Bliskości, czułości i seksu.
Bycia: Zrozumianą, zrozumianym.
Kochaną, kochanym.
Widzaną, widzianym.
Docenioną i docenionym
Byciem nie idealnym a jednak akceptowanym i przyjmowanym w swej niedoskonałości.Bo tacy jesteśmy wszyscy - piękni w swej niedoskonałości.
Polecam ten film tym, którzy przeżyli rozczarowania i ból jaki niesie relacja romantyczna i mają dziś przeświadczenie, że
„to nie ma sensu pchać się w kolejny związek albo naprawiać stary”.
“Być kochaną” pokazuje, że sytuacje w parze nie są zero- jedynkowe, że zazwyczaj patrzymy przez pryzmat własnych potrzeb i nie zastanawiamy się
CO MOJE ZACHOWANIE ROBI DRUGIEJ STRONIE I CO ON/ ONA MOŻE WTEDY CZUĆ!
Nie mentalizujemy będąc skupieni bardzo mocno na własnej krzywdzie.
To nas ogranicza i zawęża pole rozumienia dynamiki relacji w parze.
O tym jest także ten film pokazany w prosty i mądry sposób.
Pokazuje, co mogłoby się wydarzyć, gdybyśmy zamiast od razu naprawiać drugą osobę, najpierw odważyli się przyjrzeć sobie.
Swojej historii rodzinnej, swoim wzorcom postępowania, które nam zaprogramowano w dzieciństwie- (piękna i smutna scena rozmowy głównej bohaterki z matką)
Wszyscy ulegamy automatyzmom- psychologowie także 😉
Pokazuje, jak często próbujemy wypełnić pustkę w sobie relacją która ma wyleczyć nasze zranienia z dzieciństwa - nie wyleczy! Nasz partner/ partnerka nie mają nas uratować czy być naszym terapeutą.
To film dla tych, którzy byli w związku lub są i wahają się czy odejść czy zostać, czują zawód i chcą zobaczyć w tym filmie nadzieję na inne zakończenie.
Jest to także film o procesie terapeutycznym. Pokazany w przystępny, zrozumiały dla widza sposób. Pokazujący jak zajęcie się sobą w terapii, odwrócenie uwagi od rozliczenia partnera a sfokusowanie się na tym co ja robię, jak ja postępuje może odmienić dużo - we mnie .
Momenty sesji terapeutycznych w filmie są pełne uważności na klienta, pokazują znaczenie relacji terapeutycznej, która może być lecząca sama w sobie, ukazują czym jest doświadczenie korygujące, w którym ktoś( terapeuta) daje Tobie ( klientowi) coś, czego dawno nie doświadczył(a)/eś albo czego nie dostała(e)ś nigdy.
I jak to potrafi prowadzić do uzdrowienia wewnątrz nas.
Dlatego, nie byłabym sobą gdybym nie poleciła tego filmu także tym, którzy mają sceptyczne podejście do terapii lub całkowicie ją dewaluują
„te psychofigle są nie dla mnie”, „to nie działa”, “ to wyciąganie kasy”
Czasem metafora filmowa pozwala zobaczyć to, czego boimy się zobaczyć w sobie i to się nazywa filmoterapia do której gorąco Was zachęcam!
Ten film to także opowieść o tym jak ludzie dobierają się w pary na poziomie zranień, jak mężczyzna w roli Piotrusia Pana zakochuje się na maxa i zakłada rodzinę a następnie walczy o zachowanie swojej wolności nie zważając na to, że w ojcostwo jest wdrukowana odpowiedzialność. A także o kobiecie, która po pierwszym nieudanym małżeństwie wchodzi w relacje po raz drugi z dorobkiem dwójki dzieci na pokładzie i próbuje się ułożyć w tym jakże trudnym do obsłużenia patchworku. To film o dojrzewaniu do dorosłości, która wymaga: mówienia o swoich potrzebach bez atakowania, empatii, wyrozumiałości i współpracy.
Ten film w dość prosty dla widza sposób pokazuje dlaczego małżeństwa się rozpadają i jak można temu zapobiegać.
Pokazuje różnice w tym jak kobieta i mężczyzna inaczej postrzegają, czują, manifestują intencje i jak skrajnie różne sposoby walki o siebie i bliskość okazują - tak to może niszczyć zamiast budować.
Nie ma jednego dobrego sposobu reagowania, walczenia o relacje, nie ma jednej drogi przeżywania sytuacji trudnych - jest ich wiele i o tym też jest ten film.
To jeden z najlepszych filmów jakie widziałam w życiu, mówię Wam weź za rękę swojego męża/ żonę/ partnera/ partnerkę i zaproś do kina na ten film.
To może być inspiracja do zmiany w Was - jeśli jej potrzebujecie 💙
Ewelina Małek
Poradnia Q-zmianie