24/10/2025
Dlaczego tak trudno odejść od osoby, która rani
Neurobiologia więzi traumatycznej i cyklu nagrody
Więź z osobą, która rani, nie utrzymuje się przez brak rozsądku.
Utrzymuje ją biologia, dokładnie te same mechanizmy, które odpowiadają za uzależnienia.
W relacjach pełnych napięcia, niestabilności i emocjonalnych huśtawek, mózg uczy się reagować nie na bezpieczeństwo, ale na intensywność.
Każdy cykl bólu i ulgi - kłótnia, a potem pojednanie - aktywuje układ nagrody.
Dopamina nie rozróżnia, czy coś jest dobre, czy destrukcyjne. Reaguje na bodziec, który przynosi silne emocje.
W efekcie człowiek zaczyna tęsknić nie za miłością, ale za momentem ulgi po cierpieniu.
Tak powstaje więź traumatyczna – połączenie bólu, nadziei i uzależnienia od emocjonalnego rollercoastera.
Z czasem układ nerwowy przyzwyczaja się do wysokiego pobudzenia.
Spokój wydaje się obcy, czasem wręcz zagrażający.
To dlatego odejście od kogoś, kto rani, bywa trudniejsze niż od osoby, którą się już przestało kochać.
Nie chodzi tylko o emocje – chodzi o biochemiczne przywiązanie do schematu.
Dopiero zrozumienie tej dynamiki pozwala przerwać błędne koło.
Nie przez siłę woli, lecz przez stopniowe odzyskiwanie równowagi układu nerwowego:
uczenie ciała, że spokój nie oznacza pustki, a stabilność nie jest zagrożeniem.
To proces wymagający cierpliwości i współczucia do siebie, bo system, który przez lata żył w napięciu, nie odpuszcza natychmiast.
Miłość nie zawsze leczy.
Czasem dopiero odejście otwiera przestrzeń, w której możliwe staje się prawdziwe uzdrowienie - nie przez dramat, lecz przez powrót do spokoju, którego ciało musi się dopiero nauczyć.