15/11/2025
Czy naprawdę słuszne jet wykorzystywanie istot czujących (zwierząt czy ludzi) bez ich pozwolenia do zaspokajania potrzeb ludzi? Czy to naprawde jest zachowanie etyczne?
Kiedy terapia staje się wykorzystaniem: komu naprawdę pomaga hipoterapia, dogoterapia i alpakoterapia?
W Polsce i na świecie rośnie moda na „terapie ze zwierzętami”. Dogoterapia, hipoterapia, alpakoterapia – to brzmi pięknie, miękko i terapeutycznie. Wokół tych słów unoszą się skojarzenia z czułością, spokojem i wyjątkową więzią. Ale mało kto mówi na głos o ciemnej stronie tego trendu: o zwierzętach, które same stają się narzędziem, zasobem, a czasem… towarem.
Fundacja Centaurus od lat obserwuje z bliska świat terapii z udziałem zwierząt. Dlatego też Centaurus stoi po stronie zwierząt i ekologii, dlatego zawsze zadaje najważniejsze, choć niewygodne pytanie: gdzie kończy się terapia, a zaczyna wykorzystywanie?
Bo rzeczywistość nie wygląda tak instagramowo, jak byśmy chcieli.
Koń w hipoterapii często pracuje po kilka godzin dziennie, w upale, w stresie, dźwigając kolejne osoby – dorosłych i dzieci. Ich kręgosłupy, stawy, układ mięśniowy nie są przystosowane do wielogodzinnej pracy, a jednak konie często traktowane są jak sprzęt rehabilitacyjny, który musi „wypracować swój koszt utrzymania”. Alpaki, tak słodkie na zdjęciach, bywają przewożone z imprezy na imprezę. Zmęczone dotykiem, zapachem ludzi, hałasem, ciągłą zmianą miejsc – ale „muszą być miłe”, bo za to płaci klient. Psy w dogoterapii nie zawsze mają wybór: muszą pozwalać się głaskać, ciągnąć, przytulać, nawet jeśli ich ciało mówi „dość”.
Tylko nikt ich nie słucha.
Na świecie trwa poważna dyskusja o tym, czy wykorzystywanie zwierząt do poprawiania ludzkiego komfortu emocjonalnego jest etyczne. W Niemczech czy Holandii duży nacisk kładzie się na dobrostan zwierzęcia jako warunek prowadzenia terapii. W USA powstają pierwsze ośrodki, które całkowicie rezygnują z używania zwierząt, stawiając na terapię przyrodniczą i pracę z przestrzenią, nie z żywą istotą.
W Polsce narracja wciąż jest inna: „zwierzęta lubią pomagać”. Tylko że zwierzę nie wypowiada zgody. Nie podpisuje regulaminu. Nie powie: „dziś nie chcę, dziś mnie boli, dziś potrzebuję odpocząć”.
Dlatego pytamy Was – rodziców, terapeutów, opiekunów:
Czy jesteśmy pewni, że pomoc człowiekowi nie odbywa się kosztem zwierzęcia?
Czy dziecko, które przytula się do konia, wie, że koń pracuje fizycznie jak terapeuta – tylko bez wynagrodzenia, bez przerw, bez prawa odmówić?
Nie chodzi o to, by zakazać terapii. Chodzi o to, by przestać traktować zwierzęta jak narzędzia. By wreszcie uznać je za partnerów, a nie sprzęt.
Bo terapia ma leczyć. Nie niszczyć.
A zwierzę nie jest przedmiotem terapii – jest żywą istotą, która czuje.
Napisz, co czujesz. To ważniejsze, niż myślisz.