20/10/2025
O duchowości, która nie zawsze potrzebuje kościołów
Modlitwa. Stary jak świat sposób, by rozmawiać z tym, co nas przerasta. Jest coś niezwykle ludzkiego w tym geście, który wykonujemy od tysiącleci — złożenie dłoni, spuszczenie głowy, zamknięcie oczu. Zanim pojawiły się smartfony, terapie i algorytmy rekomendujące podcasty o uważności — człowiek miał modlitwę.
Nie trzeba było rozumieć jej teologicznie. Wystarczyło czuć jej moc. A co jeśli powiem, że modlitwa to nie tyle kontakt z Bogiem, ile z własnym człowieczeństwem? Czy znajdę zwolenników tej myśli?
🍂Od szamana do psychoterapeuty
Od tysięcy lat modlitwa i duchowość pełnią funkcję, którą dzisiaj częściowo przejęła psychologia. To w akcie modlitwy ludzkość porządkowała chaos wewnętrzny, nazywała emocje, oddzielała to, co może kontrolować, od tego, co przerasta. Dawni mnisi mówili: „ora et labora" — instynktownie wiedząc, że równowaga między działaniem a refleksją jest kluczem do zdrowia psychicznego.
🍂 W antropologii religii rumuński historyk religii, filozof kultury, pisarz i religioznawca, profesor Uniwersytetu Chicagowskiego - Mircea Eliade - pisał, że duchowość jest „powrotem do centrum”.
W jego ujęciu:
- jak przystało na homo – istota, która „poszukuje centrum świata”, czyli punktu kontaktu z tym, co święte;
- modlitwa, rytuał czy medytacja to sposoby powrotu do tego centrum, przywrócenia ładu i sensu;
- w książce „Sacrum i profanum” pisał, że „każdy akt religijny jest próbą powrotu do stanu pierwotnej pełni”;
- w „Micie wiecznego powrotu” pokazywał, że rytuały (w tym modlitwy) pozwalają ludziom symbolicznie odtworzyć początek świata, czyli moment, w którym rzeczy nabierają sensu.
🍂Człowiek od zawsze włączał modlitwę w rytm dnia jak oddech
— poranny pacierz, wieczorne podziękowanie, gest przeżegnania przed snem. W ten sposób tworzył mikrostruktury sensu — niewielkie momenty, które porządkowały jego egzystencję w świecie niepewności.
🍂Neurobiologia wiary
Współczesna nauka przygląda się temu z fascynacją. Opracowania Andrew Newberga z Uniwersytetu Pensylwanii ( „The neuroscientific study of spiritual practices” - Frontiers in Psychology, 2014) omawiają stan badań na temat neuroobrazowania modlitwy, medytacji, rytuałów). Pokazują, że podczas głębokiej modlitwy czy medytacji aktywują się obszary mózgu odpowiedzialne za poczucie spokoju, bezpieczeństwa i więzi. Z kolei części mózgu związane z orientacją w przestrzeni — te, które odpowiadają za poczucie „ja” — wyciszają się. Dlatego osoby modlące się mówią o „zanurzeniu w czymś większym”, „rozpuszczeniu ego” czy „poczuciu obecności”.
Psychologia nazywa to stanem przepływu duchowego. Nie ma znaczenia, czy ktoś modli się w katedrze, czy medytuje w lesie — to dokładnie ten sam mechanizm daje ukojenie. Pewnego rodzaju doświadczenie transcendencji pozwala chwilowo odsunąć od siebie zmartwienia i wejść w stan głębokiego spokoju.
🍂 Modlitwa jako rozmowa ze sobą
Nie trzeba być osoba wierzącą, żeby dostrzec terapeutyczną moc modlitwy. W istocie jest ona formą autoterapii: oswajaniem lęku, żalu, nadziei. Jest, dziś już przegadanym tzw. "procesowaniem". Wielu psychologów porównuje ją do pisania dziennika — tylko zamiast notatnika mamy niebo.
🍂 W modlitwie człowiek mówi o tym, co boli, ale też prosi i dziękuje. A więc przechodzi pełny cykl emocjonalny: od napięcia do ulgi, od lęku do nadziei. Emocjonalny detoks — oczyszczenie przez wypowiedzenie.
🍂 Jest w tym również coś z dziecięcej potrzeby bezpieczeństwa: pragnienia, by ktoś — choćby niewidzialny — był i wysłuchał, zaopiekował się nami, zdjął z z nas choć na chwilę ciężar, krzyż, codzienne troski. To, co dla dziecka jest matką lub ojcem, dla dorosłego bywa Bogiem, losem, energią. Modlitwa utrwala w nas poczucie, że nie jesteśmy sami wobec cierpienia.
🍂 Duchowość bez religii
W ostatnich dekadach obserwujemy nowy rozdział tej historii. Ludzie odchodzą od instytucjonalnej religii, ale nadal potrzebują duchowości. Zastępują pacierz poranną afirmacją, różańcem — mantrą, a konfesjonał — sesją coachingową. Czy z nami jest coś nie tak? W duchu nauk Pemy Chödrön – amerykańskiej buddystki – duchowość nie jest systemem wierzeń, lecz praktyką obecności wobec własnego życia.
🍂 Badania – m.in. prowadzone przez Uniwersytet Wisconsin – wskazują, że trening uważności może zmniejszyć poziomy stresu hormonalnego (np. kortyzolu), wspierać rozwój postaw empatycznych oraz zwiększać odporność psychiczną (choć efekty zależą od wielu czynników). To dowód, że wciąż potrzebujemy rytuałów, nawet jeśli odcinamy się od starych, utartych dogmatów. Wciąż potrzebujemy przestrzeni, w której możemy się zatrzymać, poczuć sens i przywrócić spokój.
🍂 Gdy nauka spotyka wiarę
Nie musimy wybierać między psychologią a duchowością. Viktor Frankl, psychiatra i twórca logoterapii, który przeżył Auschwitz, pisał, że człowiek może przetrwać wszystko, jeśli widzi sens. A modlitwa, medytacja, bycie tu i teraz — niezależnie od tradycji w której wzrastamy i wyznania — są właśnie aktem nadawania sensu. Nie zmieniają rzeczywistości, ale zmieniają człowieka, który tej rzeczywistości doświadcza.
🍂 Można więc powiedzieć, że modlitwa jest jedną z najstarszych form higieny psychicznej. Uczy wdzięczności, oswaja lęk, wzmacnia nadzieję. Niektórzy modlą się słowami, inni ciszą. Niektórzy do Boga, inni do Wszechświata, losu, przodków, samego siebie. Wszyscy jednak — w tym akcie zatrzymania — dotykamy tego samego: potrzeby sensu i ukojenia.
🍂 Tysiące lat wspólnego szeptu
Jeśli przyjrzeć się historii, modlitwa towarzyszyła człowiekowi zawsze tam, gdzie kończył się język rozumu i logiki. Pod murami oblężonych miast. W lazaretach. Przy łóżkach umierających. W samotności i w tłumie.
🍂 Tysiące lat modlitwy to tysiące lat ludzkiego pragnienia, by nadać kształt niewidzialnemu. By mówić, by ufać, choć nie ma gwarancji, by próbować rozumieć i zawierzyć siebie sile wyższej, która nas uchroni.
🍂 Może dlatego — jak zauważał Carl Gustav Jung — religia nie jest ludzkim wynalazkiem, lecz odkryciem tego, co od zawsze istniało w naszej nieświadomości. Nawet jeśli świat staje się coraz bardziej racjonalny, potrzeba głębszego sensu, ukojenia i wiary w coś większego pozostaje niezmienna.
🍂 Dlaczego o tym piszę?
Ostatnio ktoś poprawił mniew komentarzu, że oferuję ceremonie ateistyczne, a nie świeckie.
Odpowiadam na to, że z moich usług korzystają także osoby wierzące, a na ich życzenie wplatam w scenariusz ceremonii modlitwy i obserwuję jak pomagają, dają chwilę ulgi w cierpieniu.
Czym jest zatem dla mnie modlitwa? Swoistym i bardzo skutecznym narzędziem dla uznania duchowych potrzeb rodziny i osoby zmarłej, jeśli przed śmiercią wyraziła taką wolę.
Zatem jak przystało na "homo religiosusa" przystań na propozycję Elizabeth Gilbert - jedz, módl się, kochaj!
Serdeczności
AB