25/11/2025
Sztuka rozplątywania: od choinkowych lampek do ludzkich historii...🎄
Zawsze miałam w sobie jakąś dziwną fascynację rozplątywaniem.
Podczas, gdy przed Świętami inni rzucali sfrustrowani lampkami choinkowymi, ja siadałam z tą plątaniną na podłodze. Tak samo było z zaplątanymi łańcuszkami, włóczką, różnymi sznurkami – dla mnie to nie była mordęga, ale coś w rodzaju medytacji.
Nie chodzi o szarpanie. To nigdy nie działa – węzeł tylko się zaciska. Trzeba zobaczyć całość, dostrzec wzór w chaosie... wyobrazić sobie drogę, jaką przebył każdy element. Znaleźć ten jeden punkt, który trzeba rozluźnić jako pierwszy. To cicha, wewnętrzna praca, która wymaga skupienia, cierpliwości i delikatności.
🎄
Dopiero po latach zrozumiałam, że dokładnie to samo robię w mojej pracy z ludźmi.
Ludzie przychodzą z historiami, które dla nich samych są niezrozumiałą plątaniną. "Czuję się zapętlona", "Nie wiem, jak tu dotarłam", "Nie mogę ruszyć dalej". Ich ciało, pamięć, doświadczenia – wszystko splotło się w skomplikowany węzeł, który zaciska się pod wpływem lęku, stresu, nieprzepracowanych zdarzeń.
I tu robię to, co zawsze: zachowuję spokój, nie panikuję na widok złożoności. Pomagam zobaczyć, gdzie jest ten kluczowy splot – nie przez osądzanie, ale przez bycie z nim...czasem delikatne nazywanie i oświetlanie.
Wspólnie szukamy początku nici – tego jednego elementu, którego rozluźnienie pozwoli całemu systemowi zacząć się rozkręcać, rozluźniać.
Pracuję z ciałem, bo ono pamięta wszystko. Poprzez słowo, ruch, świadome oddychanie – znajdujemy przestrzeń w napięciu. Ten drobny luz, który pozwala historii rozwinąć się bez szarpania.
🎄
Rozplątywanie lampek nauczyło mnie, że nie ma węzła nierozwiązywalnego. W pracy z ludźmi wierzę w to samo. Nie ma historii, która nie mogłaby znaleźć drogi do większej klarowności, by żyć lżej i pełniej.
To zaszczyt rozplątywać życie razem z kimś. Nitka po nitce, w kierunku nowej wolności.
Fot. zasoby RKZ