02/11/2025
💎 JEŚLI O TOBIE ZAPOMNĘ, STANĘ SIĘ KIMŚ INNYM
- Ida Linde
Za nami dwa ciche dni wspomnień, obecności z nieobecnością…
Zobaczyłam tytuł tej książki kilka lat temu w krakowskiej Księgarni Lokator przy ulicy Mostowej. Byłam wtedy w trudniejszej życiowo sytuacji. Zaciekawiła mnie bardzo! Nie chciałam jednak wtedy tej książki. Nie chciałam zapomnieć, nie chciałam stać się inną. Po roku, może dwóch latach ponownie odwiedziłam tę księgarnię. Lubię do niej zajrzeć, gdy jestem w pobliżu Placu Wolnica. Miałam podobne uczucia. Jeszcze nie teraz! A raczej: Nie, w ogóle nie zapomnę. Upłynęło znowu sporo czasu, może rok. Znowu znalazłam się w Lokatorze. I książka stała nadal w tym samym miejscu. Kupiłam…
W tej decyzji były inne, trudne, bolesne, choć dobre dla mnie zgody i otwarcia. Bo w słowie: „Poproszę” skierowanym do pani ekspedientki było moje: „Tak, mogę zapomnieć, mogę stać się inną”. Wtedy już mogłam. Przeczytałam ją w ciszy. Po prostu przyjęłam to, co mogłam przyjąć z tego tytułu, z tej książki. Minęło pół roku. Chcę się z Wami podzielić tą książeczką napisaną przez cudną Idę Lindie (1980 r.), szwedzką pisarkę, poetkę, autorkę dramatów.
❤️ Jeden fragment szczególnie mnie dotknął, zatrzymał i głęboko wzruszył:
„Dziecko leży w łóżeczku i kwili. Mama wchodzi i pyta: Co ci się śniło?
Śniło mi się, że chciałem być tam, gdzie ty.
Głaszcze dziecko po włosach.
Jeśli chcesz, mogę tu z tobą przez chwilę posiedzieć.
Chcę, odpowiada dziecko”.
Opisuję tą krótką historią swój subtelny proces wewnętrznego dojrzewania, rozstawania się i stawania na nowo, czegoś, co w psychoanalizie można nazwać „pracą żałoby” lub „pracą nad tożsamością”. Może opowiadam o spotkaniu z własnym brakiem i o zgodzie na przemianę, na którą wcześniej nie byłam gotowa. Miałam poczucie, że tytuł tej książki – gdy ją pierwszy raz zobaczyłam – mówił w moim imieniu. Nie mogłam tych słów wypowiedzieć sama. Zobaczyłam je, spotkałam, nie chciałam ich. Te słowa mnie zobaczyły pierwsze. Z czasem zaczęłam powoli tracić identyfikację z wcześniejszym bólem. Ta książka stała się dla mnie takim przechowywanym w nieświadomości doświadczeniem, symbolem konfliktu wewnętrznego w jakim byłam. Prosząc o książkę przyjęłam coś, co było trudne, ale ważne. Mogłam zacząć uwalniać się od moich trudnych doświadczeń. Coś zamykać, z czymś się rozstawać, coś uznać. Uznać też moment końca, taki jaki był. Nie mógł być inny.
Ten fragment wyżej zacytowany symbolicznie łączy się ze mną. Dziecko i ja potrzebujemy symbiozy, obecności, która usuwa lęk przed oddzieleniem. Możliwość bycia z kimś bliskim, na chwilę, to wspólne doświadczenie przemijania, może afirmacji więzi. To fragment o zdolności utraty dawnej siebie, dawnego siebie. Przyjęcie doświadczenia, które jest trudne, a które jest częścią życia psychicznego, ruchem, który pozwala stać się kimś innym, przez przekształcenie. To opowieść o znanych nam etapach żałoby: od przywiązania do wolności, od bólu do cichej, pełnej miłości akceptacji przemiany.
Pracowałam z osobami w bólu, cierpieniu, rozstaniach, także tych ostatecznych wiele lat. Wiele zobaczyłam, wiele się nauczyłam. Jednak to osobiste doświadczenia dały mi szansę doświadczenia głębokiej przemiany, zrozumienia swojej drogi, wyborów na tyle, by z łagodnością móc przyjmować siebie na nowo.
Możliwość bycia z kimś blisko, dzielenia się sobą, sięgania po to, co dobre staje się światłem i ciepłem w momencie bólu, rozdarcia, niemego krzyku. Tego życzę każdej osobie w potrzebie.
~ Justyna Rutkowska