Pedagog Szczęścia

Pedagog Szczęścia Jestem Kacper i staram się szerzyć szczęście!
(1)

Dobrze, że jesteś😊
Wszystko bedzie dobrze 😍

Sprawdź czy potrzebujesz ode mnie cos co sobie możesz kupić:
https://www.naffy.io/pedagogszczescia

29/11/2025

Dlaczego powszechnie jest wiadomo, że pokazywanie twarzy dzieci jest zagrożeniem, a ja ciągle widzę w social mediach dziecięce buzię? Czy to całe zagrożenie w sieci nie jest prawdziwe? 😅
I tak ja znam te wszystkie przestrogi, żeby tego nie robić. Tylko skoro takie zagrożenie jest. To dlaczego jest tak dużo dzieci w necie?
Czy rodzice ignorują zagrożenie? Czy po prostu wiedzą coś czego ja nie wiem

Nigdy mnie nie poprosiła o kwiaty…Nigdy nie musiała.Kiedy zaczęliśmy być parą to kupiłem jej pierwszy raz bo wiedziałem,...
29/11/2025

Nigdy mnie nie poprosiła o kwiaty…

Nigdy nie musiała.
Kiedy zaczęliśmy być parą to kupiłem jej pierwszy raz bo wiedziałem, że tak wypada.

Zobaczyłem jak ona wtedy na to zareagowała: rozpromieniła się, uśmiech zalał jej usta i oczy.

Zaskoczyło mnie to bo, to tak jakbym jej tymi kwiatami powiedział:
,,Jesteś wspaniałą kobietą. Jesteś dla mnie ważna i chcę Cię traktować jak księżniczkę.”

Zawsze chyba to trywializowałem, bo widziałem jak w tanich komediach zwyczajem jest, że się daje kobietom kwiaty w ramach przeprosin.

Nie daje mojej żonie kwiatów, gdy zrobię coś złego. Wtedy daje rozmowę, przeprosiny i czas. Razem ustalamy, czego ona wtedy potrzebuje.

Dzisiaj wiem, że kwiaty dla kobiety to nie powinno być przekupowanie win, tylko informacja: Widzę Cię, kocham Cię.

Nie wiem czy inne tak mają, ale moja żona tak ❤️
Przypominam post, dla tych co potrzebują zaskoczyć swoje drugie połówki :))

Dlaczego sami sobie to robimy?Dlaczego ciągle promujemy obraz ojca, który „na medal” jest tylko wtedy, gdy rzuca się w ś...
29/11/2025

Dlaczego sami sobie to robimy?

Dlaczego ciągle promujemy obraz ojca, który „na medal” jest tylko wtedy, gdy rzuca się w śnieg, robi fikołki na placu zabaw albo wrzuca urocze zdjęcia z weekendowego wypadu?

Dlaczego spłycamy rolę taty do kogoś, kto ma zabawić dzieci, a wszystkie trudne sprawy z dziećmi robi mama? Podczas gdy „prawdziwe” życie rodziców odbywa się od poniedziałku do piątku dokładnie wtedy, kiedy ten ojciec znika z domu, bo „musi odpocząć po pracy”?

Dlaczego sami sobie to robimy?
Dlaczego robimy z ojców głupkowatych pomocników dla mam, zamiast traktować ich jak pełnoprawnych rodziców?

Tata na medal to nie maskotka rodziny.
To nie jest ktoś od żartów, wygłupów i zdjęć pod publikę.

Tata na medal to ktoś, kogo mama kocha i szanuje.
Ktoś, kto umie być dobrym współmałżonkiem, zanim będzie dobrym ojcem.
Ktoś, kto współuczestniczy, a nie tylko „pomaga”.
Ktoś, kto bierze odpowiedzialność z miłości, nie z przymusu.

Tata na medal to mężczyzna, który nie boi się trudnych rozmów z dziećmi, buduje autorytet codziennością, a nie prezentami, uczy dzieci szacunku, granic i bliskości.

Wiesz, co jest najłatwiejsze?
Pójść z dzieckiem na śnieg i zrobić kilka zdjęć.

A wiesz, co jest najtrudniejsze?
Usiąść wieczorem, kiedy wszyscy są zmęczeni,
i powiedzieć: „Jestem. Co dziś potrzebujecie?”
I naprawdę być.

Brawo dla tych ojców co chodzą zmęczeni,
a dalej robią co trzeba dla rodziny.
Dalej rozmawiają ze swoimi kobietami,
zamiast kłócić się i przekrzykiwać.

Obecność, stabilność, odpowiedzialność i miłość.

Dzeci nie potrzebują taty nie tylko od atrakcji.
Potrzebują taty, na którym można się oprzeć.

Znacie to?Wchodzicie wieczorem do domu, zmęczeni po ciężkim dniu w pracy i widzicie brudne naczynia przy zlewie.,,Co ja ...
28/11/2025

Znacie to?

Wchodzicie wieczorem do domu, zmęczeni po ciężkim dniu w pracy i widzicie brudne naczynia przy zlewie.
,,Co ja jestem sprzątaczka? Tak trudno włożyć naczynia do zlewu?”

Już mi gula skoczyła, czy tylko mi zależy na porządku w domu, przecież żona była w domu cały dzień…

Już miałem tymi niemiłymi myślami podzielić się żoną ale zobaczyłem, że leżą z synkiem w łóżku.

Pomyślałem:
,,Może widocznie to było jednak za trudne.”
,,Może miała ciężki dzień z dzieckiem.”
,,Może nie zmyła talerzy, bo ledwo zjadła w pośpiechu.”

Łatwo zmęczonym wziąć do siebie bałagan,
uznać za brak szacunku, że ktoś nie sprzątnął.
Licytować się kto dziś więcej zrobił…

Tylko czy wszystko musimy brać do siebie,
zamiast porozmawiać i powiedzieć co mi
w duszy gra?

Jednak jak się chwilę pomyśli o tym, dlaczego,
ktoś coś zrobił to zamiast kolejnej kłótni,
wkładam brudne talerze do zmywarki,
i bez słowa idę położyć się do żony,
podziękować za to wszystko co robi,
I po prostu ucieszyć się z tego co mam
Kacper 🧡

28/11/2025

Dowód na to, że Twoja obecność to najlepszy prezent na święta.

Nie podcinam mojej żonie skrzydeł, szczególnie wtedy kiedy odlatuje w marzenia.Wczoraj żona usiadła obok mnie na kanapie...
28/11/2025

Nie podcinam mojej żonie skrzydeł, szczególnie wtedy kiedy odlatuje w marzenia.

Wczoraj żona usiadła obok mnie na kanapie i powiedziała:
„Kacper… mam nowy pomysł. Myślę, żeby spróbować czegoś nowego. Chciałabym się zapisać na zajęcia sportowe.”

Zanim zdążyłem odpowiedzieć, w mojej głowie pojawiła się pierwsza myśl:
„Serio? Kolejny pomysł? Przecież ledwo mamy czas dla siebie. Kolejne zajęcia? A ile razy już miałaś słomiany zapał?”
I już otwierałem usta, żeby jej to powiedzieć.

Ale wtedy przypomniała mi się historia pewnego faceta, którą kiedyś usłyszałem.
Opowiadał kiedyś, że gdy zaczynał swój nowy pomysł na firmę, żona mówiła mu:
„Znowu te głupie pomysły. Po co to robisz? I tak ci nic z tego nie wyjdzie. Zajmij się czymś pożytecznym.”

Zmroziło mnie, że mógłbym być takim
ciężarem dla swojej żony. Pomyślałem:
„Ty tak nie rób. Nie bądź głosem, który podcina skrzydła.”

Wierzę, że każdy z nas w środku ma tę dziecięcą część, która chce marzyć.
Każdy ma prawo do swojej iskry. Do czegoś, co rozpala. Nawet jeśli tylko w rozmowie.
Do pomysłu, który może jest głupi… ale jest jego.

Popatrzyłem na moją żonę.
Na jej oczy, które na co dzień martwią się dzieckiem, pracą, domem.
Na jej zmęczenie i na jej delikatną odwagę, żeby w ogóle powiedzieć: „Mam pomysł”.
Zobaczyłem ekscytację w jej duszy.
Zajarała się.

I zamiast powiedzieć: „to się nie uda”…
„kolejna głupota” ,,są ważniejsze sprawy”
powiedziałem:

„Opowiedz mi o tym więcej. Jakie potrzeby masz kochanie?”

I zobaczyłem, jak jej twarz się rozjaśnia.
Jakby sama przestrzeń na to, że może o tym opowiedzieć była czymś pięknym.

Może nas nikt w dzieciństwie nie uczył marzyć bez strachu. Nie uczyli nas, że pomysł może być tylko pomysłem, bo nie wszystko musi się udać.

Czasem rodzice gasili nas przekazywanym z pokolenia na pokolenie strachem:
„To się nie opłaca.”
„Nie ośmieszaj się.”
„Zajmij się czymś porządnym.”
„To głupoty.”

I dzisiaj… my, dorośli, bardzo często powtarzamy te same zdania swoim partnerom.
Nie dlatego, że chcemy.
Tylko dlatego, że tak nas nauczono.

Ale czy naprawdę tak chcemy?
Chcemy być takimi kątami marzeń i pomysłów na nowe biznesy?
Niby w imię dobra?

Możemy być tymi, którzy tłumią marzenia…
albo tymi, którzy je podpalają.

I wiesz, to nie chodzi o ślepe wspieranie wszystkiego. Zdrowy partner też pyta:
„A chcesz, żebym powiedział Ci, co może pójść nie tak?”
„Potrzebujesz urealnienia czy tylko chcesz się podzielić?”
„To marzenie czy plan?”

Ale robi to z miłości, nie z lęku.
Z ciekawości, nie z wyśmiania.
Z troski, nie z pogardy.

Bo każdy z nas (i kobieta, i mężczyzna) nosi w sobie tę dziecięcą część, która chce wierzyć, że można spróbować.
A jeszcze bardziej potrzebujemy dorosłego obok, który nie zgasi w nas tego światła.

Jeśli w dzieciństwie nikt nie chronił Twoich marzeń,
lub słyszałeś tylko „nie rób”, „nie wymyślaj”, „to bez sensu”
to tym bardziej zasługujesz, żeby od swojej najbliższej osoby usłyszeć:
„Słyszę, że masz nowy pomysł. Porozmawiajmy o tym.”

Bo miłość, która nie pozwala Ci marzyć, nie jest miłością.
A ta, która daje Ci przestrzeń do prób, błędów i lotów, leczy to, czego kiedyś nie dostałeś. 🧡

Przynajmniej tak mi się wydaje, że w każdym związku jedno jest pewne:
Twoje marzenia powinny być bezpieczne w rękach osoby, którą kochasz.

Dajcie znać czy ma to sens i jakie Wy macie marzenia, pomysły? Chętnie poczytam co Wam w duszy gra.
Kacper 🧡

Niektórzy pytają czy odszedłem na zawsze i…Muszę Was uspokoić - to tylko mała przerwa.Wziąłem sobie wolne w mojej pracy ...
28/11/2025

Niektórzy pytają czy odszedłem na zawsze i…

Muszę Was uspokoić - to tylko mała przerwa.

Wziąłem sobie wolne w mojej pracy etatowej,
resztki tacierzyńskiego się przydały.
Zresztą tak samo wziąłem wolne od prowadzenia bloga, a robię posty spontanicznie,
więc nie miałem postów na zapas. Była cisza.

Ale nie odchodzę na stałe, będę tutaj
jeszcze dla Was.

Najważniejsza jest rodzina,
i to dla nich oderwałem się od świata zewnętrznego.
Mój synek jest najsłodszy na świecie,
a moja żona najdzielniejsza i najpiękniejsza,
I potrzebuje mnie więcej żeby odetchnąć.
Więc chciałem móc być dla nich i z nimi,
bo nie wystarczy mieć dobre życie.

Trzeba jeszcze mieć się nim kiedy cieszyć 🧡

Mam nadzieję, że też pamiętacie,
cieszyć się tym co macie 😊

Nie wiem, czy pamiętacie…Jakiś czas temu udostępniłem zbiórkę dla mamy i jej dzieci, które każdego dnia walczyły o zwykł...
27/11/2025

Nie wiem, czy pamiętacie…

Jakiś czas temu udostępniłem zbiórkę dla mamy i jej dzieci, które każdego dnia walczyły o zwykłą, normalną codzienność.
Wielu z Was wtedy pomogło i do dziś pamiętam, jak mnie to poruszyło.
Ta rodzina dostała wtedy od Was kawałek świata, w którym ktoś się o nich troszczy.

Dziś wracam do Was z tą samą rodziną, ale z zupełnie inną historią.
Trudniejszą. Cięższą.
Taką którą trudno się przyjmuje .

Tym razem to ich ojciec walczy o życie.
Ten, który miał trzymać tę rodzinę w całości,
który miał być opoką. A teraz leży i cierpi.

I gdy mama opowiadała mi, co się wydarzyło,
pomyślałem tylko jedno:
Ile może unieść jedno małe dziecko, które patrzy na tatę i nie rozumie, dlaczego nagle nie wrócił?

To nie jest rodzina z wygodnego życia.
Nie mają łatwo.

Dlatego udostępniam tę zbiórkę.

Bo proszą mnie o modlitwę. Ja przemianuje też te prośbę, jeśli codziennie łączysz się z Górą to wspomnij o nich.

Oczywiście nie odmówiłem, ale wiem, że tutaj jest potrzebne działanie.
Tym razem możemy uratować człowieka.

I jeśli możesz, to pomóż.
A jeśli nie możesz - prześlij dalej, zostaw serce, pomódl się, pomyśl ciepło.
W takiej sytuacji każdy gest ma znaczenie.

Link do zbiórki w komentarzu kochani.

Potrzebuję Waszej pomocy.Nie dla siebie ale dla cierpiącej mamy, która każdego dnia dźwiga coś, czego wielu z nas nawet ...
27/11/2025

Potrzebuję Waszej pomocy.

Nie dla siebie ale dla cierpiącej mamy, która każdego dnia dźwiga coś, czego wielu z nas nawet nie potrafiłoby sobie wyobrazić.

Kilka dni temu napisała do mnie pani Arletta, mama szóstki dzieci.
Jednego z nich, Mikołaja, życie zatrzymało się… dosłownie.

W styczniu jej 15-letni, zdrowy dotąd syn wszedł do łazienki. Upadł, a jego serce przestało bić.

Pani Arletta znalazła go sinego, bez życia.
I zaczęła reanimować własne dziecko przez 7i pół minuty. Nie wyobrazam sobie jakie to straszne musiałobyć dla niej.
Do przyjazdu dwóch zespołów ratowników.

Reanimacja trwała ponad 40 minut.
Przez 40 minut jej syn „wracał i odchodził”, walczył o swoje życie, a ona stała obok z nadzieją, że jeszcze raz usłyszy: „Mamo”.

Lekarze nie dawali szans, a jednak Mikołaj przeżył.

Ale dziś… Mikołaj nie widzi, nie chodzi.
Ma czterokończynowy niedowład.
Oddycha samodzielnie i to jedyny powód, dla którego mógł wrócić do domu.

I od 10 miesięcy nie był na świeżym powietrzu.
Bo mieszkają na pierwszym piętrze, na stromych, wąskich schodach.
Waży 60 kg nie da się go bezpiecznie wnieść ani wynieść.

Pani Arletta kąpie go na łóżku.
Karmi przez PEG.
Codziennie obsługuje tracheotomię.
Śpi z jednym okiem otwartym, bo jego opieka to 24 godziny na dobę.

Mają tylko siebie.
Zero wsparcia z zewnątrz.
Tata pracuje i pomaga, jak może, ale oni żyją w warunkach, które nie są przystosowane do życia z ciężko chorym dzieckiem.

Mieszkanie ma 51 metrów.
Żadnej szansy na lokal z gminy.
Rehabilitacja potrzebna „na wczoraj”.
A zbiórka, która ma dać im nowe, dostępne mieszkanie i leczenie Mikołaja…
stoi.

I dlatego tu jestem.
Bo historia tej mamy mnie przeraziła, ale móc jej nadzieji pokazuje siłę Wiary.
Ona prosi o możliwość wykąpania syna we własnej łazience.
O możliwość wywiezienia go na dwór. I o kilka metrów przestrzeni, które pozwolą jej żyć jak człowiek nie jak pielęgniarka zamknięta między ścianami.

Jeśli możesz, to pomóż.
Każda złotówka to krok do tego, żeby Mikołaj choć raz w roku zobaczył niebo, poczuł świeże powietrze, a jego mama mogła oddychać lżej.

Link w komentarzu.

Zróbmy coś razem. Wpłacajmy, udostępniajmy dalej niech zobaczy to tyle ludzi, żeby się udało.
Tak po ludzku.
Czasem kiedy jedna mama niesie na barkach cały świat, to nie powinna robić tego sama. 🧡

Pomagamy?
26/11/2025

Pomagamy?

Słuchajcie, to będzie mocny wpis.
Nie będę tej osoby oznaczał mam tylko nadzieję, że znajdzie chwilę na refleksję.
Jeśli dotrwacie do końca, będę wdzięczny za każdą reakcje.

Przed chwilą przeczytałem wpis, przez który na moment naprawdę pomyślałem, żeby… przestać pomagać.
Nie dlatego, że brakuje mi sił.
Tylko dlatego, że ktoś postanowił podważyć sens tego, co od lat robimy ja czy Łukasz Litewka i setki ludzi, którzy wkładają w to serce, czas i własne życie prywatne.

Przeczytałem tekst bardzo popularnego autora emocjonalnych historyjek.
Człowieka inteligentnego, bardzo dobrze czującego emocje odbiorców.
I choć nie padają tam żadne nazwiska, trudno nie odnieść wrażenia, że celuje zarówno we mnie, w Łukasza, jak i w całą społeczność ludzi, którzy od lat działają razem z nami.

Przekaz jest prosty:
że ci, którzy pokazują w sieci swoje działania pomocowe, robią to „pod publiczkę”.
Że prawdziwe dobro musi być ciche, niewidoczne, najlepiej schowane gdzieś w cieniu, żeby nikt go przypadkiem nie zauważył.

Tylko że on doskonale wie, bo nie jest przecież naiwny, że to tak nie działa.

Jeśli działasz po cichu, pomożesz jednej, może dwóm osobom.
Jeśli działasz głośno, poruszasz tysiące.
W godzinę zbierasz pieniądze.
W pół dnia znajdujesz nocleg, lekarza, koce, opał, transport.
W minutę uruchamiasz ludzi, którzy inaczej nigdy nie dowiedzieliby się, że ktoś właśnie potrzebuje wsparcia. Ratują życie poważnie chory dzieci!

To nie jest „robienie show”.
To jest zorganizowanie armii dobrych serc w pięć minut zamiast szukania pomocy tygodniami.

I może ktoś ma z tym problem…
Nie z samą pomocą, tylko z tym, że dzięki zasięgom jest ona szybka, widoczna i skuteczna.
Że gromadzi ludzi, którzy chcą działać, a nie tylko „poczuć emocje”.

Ten autor pisze, że prawdziwe dobro nie potrzebuje widowni.
A ja wiem jedno: prawdziwe dobro potrzebuje reakcji.
Potrzebuje ludzi.
Potrzebuje ruchu.
A tego nie zbudujesz w ciszy.

Nie ratują ludzi ci, którzy układają piękne słowa w miękkiej pościeli i wrzucają je do Internetu, żeby wzruszyć tłumy.
Ratują ci, którzy wychodzą z domu w mrozy, dźwigają zakupy, załatwiają dokumenty, odbierają telefony o północy, szukają noclegów, wchodzą do miejsc, których nikt inny nie chce przekroczyć. przechodzą przez ogrodzenia, żeby uratować psy, które w nocy by zginęły, a później dostają pisma przedsądowne.

To nie zdjęcie ratuje człowieka czy zwierzę.
Ale to zdjęcie sprawia, że setki ludzi biegną mu z pomocą.

I zanim oceni się tych, którzy zamiast pisać emocjonalne opowieści, które często nigdy się nie zdarzyły, po prostu robią robotę, warto choć przez chwilę pomyśleć.

A teraz pozwólcie, że dopiszę coś ważnego:
przed chwilą pomogliśmy w Szlachetnej Paczce 72-letniej Pani Zofii, która od kilku lat żyje w chłodzie we własnym mieszkaniu.
Dziękuje za wszystkie wpłaty. Naprawdę z całego serca.

Za niedługo otrzyma realną pomoc.

Jutro jadę i kupuję jej piec, żeby kolejne tygodnie nie były dla niej walką o ciepło.
Kupuję też pralkę, żeby nie musiała prać swoimi chorymi rękami.

Bo pomocy się nie opisuje dla poklasku.
Pomoc się robi. ❤️

A to zdjęcie? Tak właśnie wygląda człowiek po całym dniu pomagania zmęczony, ale dalej gotowy robić swoje.

Adres

Warsaw

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Pedagog Szczęścia umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram