23/10/2025
„czy nie chciałaby Pani trochę o siebie zadbać? fryzura, makijaż, dużo by to dało”
Widzę pytanie z serii: „nie wierzę, że to czytam”.
Ale niech wam będzie – powiedziałam: pytajcie o co chcecie.
Więc spieszę z odpowiedzią i rozbiciem tego pytania na czynniki pierwsze 👇
1. To nie jest neutralne pytanie – zawiera założenie („nie dbasz o siebie”).
2. To pytanie pokazuje, że istnieje jakiś obraz kobiety, do którego – z jakiegoś powodu – miałabym się dostosować.
3. No i... komu, i co by to dało?
Czy moje odpowiedzi staną się bardziej merytoryczne, jeśli będę Ci się bardziej podobać?
O ile naturalne jest, że chcemy się innym podobać,
to już nie tak typowe jest chodzić po ludziach i mówić im:
„hej, wiesz co? nie podobasz mi się.”
Nawet jeśli ktoś zaprasza do rozmowy –
to raczej nie w tym sensie.
Swoją drogą: zajebiście jestem z siebie dumna z tego, jak o siebie dbam.
Jak pielęgnuję czas dla siebie.
Jak otulam swoje ciało.
Jak wsłuchuję się w swój rytm.
Jak rozczesuję fale moich włosów.
Jak przytulam się do siebie — i do prawie męża 😉
Mamy po prostu inne wyznaczniki dbania o siebie.
Inną definicję jakości.
Inne potrzeby.
Rozłożyłam już na łopatki ten patriarchalny obraz,
w którym trzeba być „ładniejszą dla cudzego oka”.
I na szczęście — nie jest mi on już w życiu do niczego potrzebny.
Trzymam kciuki, że kiedyś spotkamy się po mojej stronie ✨
Mam też takie przemyślenie, że z tego typu "życzliwymi" pytaniami musi się zmierzyć każda kobieta zadowolona z życia i mówiąca, że czerpie z niego przyjemność...
Takie pytania dostaje każda kobieta w przestrzeni publicznej....każda, która odważy pokazać się.
Wystarczy, że ma odwagę być sobą, nie grać pod czyjś gust, nie filtruje swojego życia przez „ładne dla algorytmu”.
Bo te pytania to w istocie próba nałoźenia nam kagańca cudzych przekonań.
Więc następnym razem zamiast zapytasz kobietę „czy nie chciałaby Pani o siebie zadbać?”,
spróbuj najpierw zapytać, jak się ma.
Może wtedy naprawdę czegoś się o niej dowiesz. 💛