05/09/2025
Przemysław Wilczyński: W takim razie co one [ regulacje zawodu psychoterapeuty] nam, potencjalnym pacjentom, dadzą?
Zofia Milska-Wrzosińska: Bezpieczeństwo. Pacjent będzie mógł sprawdzić, czy jego psychoterapeuta jest w oficjalnym rejestrze osób uprawnionych do wykonywania zawodu. A co za tym idzie, czy ukończył akredytowane studia podyplomowe – wieloletnie teoretyczne i praktyczne przygotowanie do zawodu, staż kliniczny, psychoterapię własną.
PW: Teraz tak nie jest?
ZMW: Teraz ktoś mianujący się psychoterapeutą mógł tych szkoleń nie przejść, albo przejść, ale w sposób nieweryfikowalny z zewnątrz. Owszem, mamy rejestry towarzystw psychoterapeutycznych, ale tych towarzystw jest przecież niezliczone mnóstwo. Wśród nich i takie, które przyznają niewiele warte certyfikaty.
W ramach konsultacji, pytam rutynowo pacjentów, czy korzystali wcześniej z pomocy. „O, tak – słyszę. – Ale to było dziwne, bo jak mówiłam, że mi ciężko, bo nie mam rodziny, psychoterapeutka długo opowiadała o swoich problemach z dziećmi”. Dopytuję, czy ta "psychoterapeutka" miała certyfikat. „Chyba tak – brzmi odpowiedź. – Coś wisiało na ścianie, a poza tym mnie tę panią poleciła koleżanka”.
PW: I trudno się dziwić: skąd pacjent ma wiedzieć, który dyplom ile waży?
ZMW: I po to właśnie jest ustawa, by taką jasność miał. Gdy udamy się do terapeuty certyfikowanego, to będziemy mieli pewność, iż ta osoba ukończyła szkolenie w standardzie wyznaczonym przez nowe prawo, a nie wedle widzimisię jednego czy drugiego towarzystwa, czasami raptem kilkunastoosobowego.
Poza tym psychoterapeuta będzie musiał należeć do samorządu zawodowego, a tam potencjalny pacjent będzie mógł sprawdzić formalne kompetencje osoby, do której chce się zgłosić.
fragment rozmowy dla Tygodnika Powszechnego
fot Nik Shuliahin