25/11/2025
Czy da się praktykować źle?
Niemal każdy, kto pojawił się na macie po raz pierwszy (lub chce zrobić pierwszy krok ku praktyce), zadał sobie to pytanie.
I niemal każdy, kto praktykuje dłużej, zadaje je sobie nadal.
Bo gdzieś pod spodem czai się ukryty strach, że prawdopodobnie joga to kolejna rzecz, w której można się pomylić.
Że można źle oddychać, źle stać, źle siedzieć, źle czuć.
Albo - co najgorsze - nic nie czuć.
Tylko że joga nie działa w logice: prawidłowo - nieprawidłowo.
Dużo bardziej joga jest o rozróżnieniu: uważnie - nieuważnie, świadomie - automatycznie.
I w tym rozróżnieniu znajdziesz jest jedyny błąd, który możesz popełnić na macie.
Ten błąd popełniasz wtedy, kiedy nie słuchasz siebie.
Kiedy nie słuchasz swojego ciała.
Kiedy nie słyszysz, gdy mówi do ciebie szeptem, delikatnie,
ani kiedy mówi głośno - wręcz krzyczy.
Bo właśnie o to porozumienie z ciałem chodzi w jodze.
O to, że zaczyna być Twoim wskaźnikiem, Twoim indeksem, Twoim przewodnikiem:
- po tym, co czujesz,
- po tym, co jest Twoim dyskomfortem,
- po tym, co Cię zaciska.
Po to budujesz to połączenie. Reszta jest tylko drogą dojścia do tego porozumienia.
Słowo „źle” w kontekście praktyki jogi jest przeniesieniem z innych światów: wyczynowego sportu, pracy, rywalizacji, ocen, wyników. Praktyki jogi nie dotyczą te kryteria.
Choć widzę pewną analogię do szkoły.
Przed praktyką - tak samo jak na początku lekcji - pojawia się pytanie o Twoją obecność.
- „Jakub Matuszkiewicz - obecny?”
- „Obecny”.
Tylko tym razem to pytanie musisz zadać sobie sam…
Warto też zmienić pytanie „czy da się praktykować źle?” na inne: czy potrafię być ze sobą, kiedy nie jestem idealny?
Kiedy nie jestem w stanie wykonać praktyki tak, jak pokazuje nauczyciel.
Zrobić jej w sugerowanych czasach, w takiej samej postawie i energii.
Oczywiście: pozycje w jodze nie są przypadkowe.
Kąty ułożenia naszego ciała nie są przypadkowe.
Sekwencje ruchów i oddechów również nie są przypadkowe.
Ale to jest punkt, do którego dążymy, a nie miejsce, w którym mamy znaleźć się od razu.
Jeżeli od razu zakładamy, że musimy być perfekcyjni na macie, będziemy się sobą potwornie męczyli.
Na tym polega praktyka.
Ona nie jest o perfekcyjności, elastyczności,
ani o dekoracjach, którymi obrosła joga.
Praktyka jest o tym, co dzieje się między każdym Twoim wdechem i wydechem na macie.
O tym, na ile jesteś przy sobie.
Jak Ci jest ze sobą.
I na ile jesteś obecny w każdej sekundzie praktyki.
Jeśli joga jest „o czymś”, to jest o OBECNOŚCI.