22/10/2025
🌿 Emocje jak fale – dlaczego ciągle zalewają?
Część osób zgłaszających się na terapię humanistyczno-doświadczeniową przychodzi do pracy z tematem emocji. Zazwyczaj są to reakcje, opisywane jako przytłaczające, nieustępujące i nieadekwatne.
Brzmi to często tak:
„Wszyscy mnie wkurzają, a ja często wybucham.”
„Ciągle się martwię, nawet gdy nic się nie dzieje.”
„Płaczę z byle powodu.”
Pozornie wydaje się, że skoro pozwalam sobie na emocje, powinno przynieść to ulgę.
A jednak niewiele się zmienia — jakby coś w środku kręciło się w kółko.
Jakby fale emocji wciąż wracały, uderzając o ten sam brzeg.
W terapii zorientowanej na emocjach (EFT) przypuszczamy wtedy, że zatrzymujemy się na poziomie emocji wtórnych. Czyli tych na wierzchu, głośnych i intensywnych, które jednak nie prowadzą do głębszego zrozumienia siebie.
Emocje wtórne są ważne — sygnalizują, że coś w nas domaga się uwagi.
Jednak jeśli zatrzymamy się na nich, zmiana nie zachodzi.
Bo to, co naprawdę potrzebuje uzdrowienia, znajduje się pod spodem — w emocjach pierwotnych.
Emocje pierwotne to nasze najgłębsze, najbardziej autentyczne reakcje, mówiące o naszych potrzebach.
Trudność polega na tym, że kiedyś nie było na nie miejsca — więc nauczyliśmy się je ukrywać pod bardziej „bezpiecznymi” reakcjami. Dlatego dziś, gdy się pojawiają, często splatają się z emocjami wtórnymi — działają razem, jak mechanizm ochronny.
W psychoterapii EFT właśnie tam, krok po kroku, schodzimy:
od reakcji do doświadczenia,
od obrony do prawdy o sobie.
Celem procesu jest zrobienie miejsca na emocje pierwotne — tak, by nie trzeba już było reagować wtórnie.
Na przykład: nie muszę się złościć, gdy w istocie czuję lęk przed odrzuceniem.
Gdy ten lęk staje się możliwy do przyjęcia, nie muszę go już maskować — mogę się nim zaopiekować.
I często wtedy okazuje się, że powody do niego nie są już aktualne.
To nie jest łatwe, bo dotyka reakcji, o których mamy wiele starych, często nieuświadomionych przekonań. Co więcej bywa bolesne, bo sygnalizuje, że brakuje nam czegoś ważnego.
Więc oczywiście możemy pytać się sami, co naprawdę czujemy, ale zdecydowanie łatwiej jest wykonać taką pracę w bezpiecznej relacji terapeutycznej — przestrzeni, w której można stopniowo doświadczać i integrować emocje.
A wtedy zmiana dzieje się jakby od środka: napięcie puszcza, pojawia się ulga, spokój i autentyczny kontakt ze sobą.
Jakby fale opadły i można było znowu poczuć grunt pod stopami.