Kuba Babij - psychoterapia, superwizja, natura, mindfulness

Kuba Babij - psychoterapia, superwizja, natura, mindfulness Jestem psychoterapeutą, superwizorem, nauczycielem uważności, oraz wykładowcą akademickim.

„𝗡𝗶𝗲 𝗺𝗮 𝗷𝗲𝗱𝗻𝗲𝗴𝗼 𝗿𝗼𝗱𝘇𝗮𝗷𝘂 𝗻𝗼𝗿𝗺𝗮𝗹𝗻𝗼𝘀́𝗰𝗶. 𝗧𝗼 𝗺𝗶𝘁, 𝗸𝘁𝗼́𝗿𝘆 𝗽𝗿𝘇𝘆𝗻𝗼𝘀𝗶 𝘄𝗶𝗲̨𝗰𝗲𝗷 𝗰𝗶𝗲𝗿𝗽𝗶𝗲𝗻𝗶𝗮 𝗻𝗶𝘇̇ 𝘇𝗿𝗼𝘇𝘂𝗺𝗶𝗲𝗻𝗶𝗮.” Coś podobnego przecz...
13/10/2025

„𝗡𝗶𝗲 𝗺𝗮 𝗷𝗲𝗱𝗻𝗲𝗴𝗼 𝗿𝗼𝗱𝘇𝗮𝗷𝘂 𝗻𝗼𝗿𝗺𝗮𝗹𝗻𝗼𝘀́𝗰𝗶. 𝗧𝗼 𝗺𝗶𝘁, 𝗸𝘁𝗼́𝗿𝘆 𝗽𝗿𝘇𝘆𝗻𝗼𝘀𝗶 𝘄𝗶𝗲̨𝗰𝗲𝗷 𝗰𝗶𝗲𝗿𝗽𝗶𝗲𝗻𝗶𝗮 𝗻𝗶𝘇̇ 𝘇𝗿𝗼𝘇𝘂𝗺𝗶𝗲𝗻𝗶𝗮.”

Coś podobnego przeczytałem u Judy Singer — australijskiej socjolożki, której często przypisuje się autorstwo pojęcia neuroróżnorodność.

W gabinecie, ale też w życiu codziennym, często spotykam ludzi, którzy cierpią nie dlatego, że coś jest z nimi „nie tak”, ale dlatego, że próbują dopasować się do arbitralnego obrazu „normalności”.

Do obrazu, który został stworzony przez kulturę, wychowanie, media — przez systemy, które same w sobie często są głęboko zaburzone, ale bardzo skutecznie uczą nas, jak „powinniśmy” się zachowywać, czuć i myśleć.

Słowo normalność bywa mylące. Zbyt często staje się narzędziem opresji, subtelną formą przemocy, która każe nam wątpić w siebie i swoje doświadczenie/ doświadczanie. To pojęcie, które miało porządkować świat ("wyznaczać normę"), w praktyce odbiera wielu ludziom poczucie przynależności i spójności.

Kiedy ktoś mówi w terapii: „Chciałbym być normalny”, często słyszę w tym głęboki smutek — pragnienie bycia akceptowanym, widzianym, włączonym. Ale „normalność” nie istnieje w liczbie pojedynczej, lub nie powinno istnieć. Istnieje wiele sposobów myślenia, czucia, przeżywania i bycia w relacji.

Być może zdrowszym pytaniem od „czy jestem normalny/normalna?” byłoby:
czy i jak mogę być sobą — w świecie, który przyjmuje lub nie różnorodność umysłów i doświadczeń?

Dopasowywanie się do głęboko zaburzonych społeczeństw i opresyjnych norm nigdy nie powinno być miernikiem „zdrowia”.

Czasem właśnie to, co odbiega od konwencjonalnych standardów, jest przejawem wrażliwości, zdolności do refleksji, a nawet zdrowej reakcji na świat, który potrafi być trudny i nierzadko nie-ludzki.

OBRAZ: Cristina Troufa, Galinheiro #1, 2007

CHLEB, CZŁOWIEK, ZAKALECPiekę chleby. Zacząłem to robić podczas pandemii w 2020 roku i tak już zostało. Są momenty gdy p...
10/10/2025

CHLEB, CZŁOWIEK, ZAKALEC

Piekę chleby. Zacząłem to robić podczas pandemii w 2020 roku i tak już zostało. Są momenty gdy przestaję piec i są momenty gdy zaczynam wracać do pieczenia. Teraz od jakiegoś tygodnia, średnio co dwa dni - kuchnia i całe mieszkanie pełne jest zapachu chleba. Mam rożne mąki i różne receptury. Studiuję temat i zwracam uwagę na małe rzeczy. Wiem już, że po wyjęciu chleba kładzie się go na kratce, aby pooddychał. Choć to bardzo trudne i nie wychodzi - to wiem, też, że gdy piekłem chleb nocą, to lepiej nie jeść chleba od razu, coby wilgoć odparowała i zachodził proces stabilizacji glutenu, lub włókien z mąk bezglutenowych. Sam nie jestem tak mądry, żeby znać takie rzeczy, ale tak powiedział mi kiedyś Chat GPT i po prostu przekazuje Ci co mi napisał

I wydaje mi się, że trochę znam temat, może nie za dużo, ale na tyle żeby zrobić coś co zjem z żoną i smakiem. Koty chleba nie jedzą, ale wąchają i schodzą ze stołu, a to dużo, bo nie zawsze schodzą gdy proszę.

Ostatnie dwa chlebki miały zakalec. Starałem się niczym wyborny alchemik odliczyć idealną ilość substancji. Mieszałem w dobrą stronę. Modliłem się do chlebowych bogów i bogiń. Nadaremnie. Zakalec tkwił w każdym chlebie jako wiadome świadectwo braku idealności.

Wzorce chlebowe z Sevres, gdzie jak wiemy ze szkoły podstawowej, są wzorce wielu miar i wag nie przyjęłyby go do swego grona. Nie chodzi nawet o to że nie mówiłby po francusku, ale raczej o to że jest inny i ma jakiś błąd w sobie. Defekt.

Chlebek bananowy o wyglądzie placka nie wytrzymał do rana. Chleb orkiszowo - konopny poczekał do rana, ale tylko dlatego że bananowy podłożył się i poszedł na żer jako pierwszy.

Zakalec niczego nie zmienił. Widoczna nieidealność nie zmieniła smaku i nie zabrała radości z czegoś co sam zrobiłem. Jeszcze przed pierwszymi kęsami pożerałem go wzrokiem. Nierówna skórka ukrywająca zakalec nie zmieniła niczego w moim doświadczeniu chlebowego stworzenia.

I jak dla każdego “chlebowego rodzica” moje dziecko było bez zarzutu, było piękne, tylko dlatego że jest. Nie było w nim nic do ujęcia i nie było w nim nic do dodania. I myślę sobie, jak bardzo często patrzymy na siebie przez pryzmat naszych “zakalców”. Tych immanentnych i oczywistych braków, wynikających z samego faktu bycia człowiekiem. Redukując się do diagnozy, problemu, czy jakiegokolwiek bolącego miejsca.

Nasze postrzeganie i doświadczanie siebie staje się rodzajem filtra, ograniczającego percepcję, gdzie chleb przestaje być chlebem i staje się zakalcem, a człowiek przestaje być człowiekiem i staje się personifikacją “wadliwości”.

Mechanizm ten i jego podłoże, może być inny u każdego z nas, ale każdy z nas ma momenty gdy przeżywa lub będzie przeżywać siebie jako “zakalec”. Na poziomie psychoterapeutycznym, inaczej może i najpewniej będzie wyglądać praca na obszarze naszej własnej wadliwości, ale według mnie wszystkie zaczynają się od tego samego.

Świadomości. Zauważenia, że przestaje widzieć chleb, a zaczynam widzieć zakalec. I jakkolwiek wiele było tych “domniemanych zakalców" - nie zmieniają one kształtu i smaku chleba jako całości. Jesteśmy czymś więcej niż sumą naszych skaz i “zakalców”...

I małe haiku na koniec

Chleb i my wszyscy
Spękani, smaczni, kompletni
Można się najeść

ROZPADAJĄCE SIĘ SELF. PSYCHOTERAPIA OSÓB DOROSŁYCH Z ADHD, W SPEKTRUM AUTYZMU I ZABURZENIAMI SOMATOPSYCHICZNYMI - O POTR...
29/09/2025

ROZPADAJĄCE SIĘ SELF. PSYCHOTERAPIA OSÓB DOROSŁYCH Z ADHD, W SPEKTRUM AUTYZMU I ZABURZENIAMI SOMATOPSYCHICZNYMI - O POTRZEBIE INTEGRACJI

Jeszcze przez jakiś czas będę wracał do książki Phila Mollona, bo zauważyłem tam parę ciekawych wskazówek do pracy, lub autorefleksji, którymi wydaje mi się może być interesujące aby podzielić się szerzej.

Tym razem zacznę od końca książki gdzie autor dzieli się swoimi przemyśleniami, które podkreślają jak ważna jest praca wielo - modalnościowa, nie zamykająca się w jednym podejściu terapeutycznym, lub nie ograniczająca się tylko do jednego sposobu oddziaływania np farmakoterapii.

Te słowa dobrze wyznaczają kierunek – by w pracy terapeutycznej, czy też w procesie autoterapii, szukać elastyczności zamiast dogmatyzmu i otwartości zamiast jednej ścieżki. To właśnie one będą punktem wyjścia do kilku refleksji, którymi chcę się podzielić w kolejnych postach..

"Uwagi końcowe..

Wiele ze spostrzeżeń oraz przemyśleń przytaczanych w tej książce dojrzewało w mojej głowie przez wiele dekad. Czy mają jakąkolwiek obiektywną wartość, pozostawiam ocenie czytelnika, jednak czułem pewien przymus, aby podzielić się swoimi odkryciami dotyczącymi ukrytego podłoża zmagań wielu z naszych klientów/pacjentów z własnymi stanami psychicznymi i kondycją fizyczną. Osoby cierpiące na ADHD, ASD, a także inne dolegliwości somatopsychiczne prześladuje wieczna obawa przed dysregulacją, dezintegracją. Bodźce oraz emocje przewalają się przez ich psyche niczym konwój rozpędzonych ciężarówek przebijających się bez trudu przez mizerne blokady na drodze.

Ci, którzy zostali „pobłogosławieni, a zarazem przeklęci” autystyczno-emocjonalnym nadmiarem wrażliwości, a jednocześnie nie potrafią sobie poradzić z nieustannym sensoryczno-emocjonalnym naporem ze strony świata, który jest dla nich zbyt intensywny, są w swym funkcjonowaniu skazani na karkołomną walkę o poczucie, że ich ciało oraz umysł działają w miarę dobrze i nie grozi im krok od zapaści. Kiedy już uda im się dostroić do określonych jedynie trudności, przychodzą następne. Dopiero stopniowe budowanie stabilności, przyswajanie nowych wzorców stanie się o wiele bardziej zrozumiałe, a empatyczne reagowanie – znacznie łatwiejsze.

Freudowski model kruchego ego, które wymaga terapeutycznego wsparcia w obliczu przytłaczających je od zewnątrz i od środka wrażeń, stanowi znakomitą podstawę do dalszej pracy z tego rodzaju przypadkami.

𝐍𝐢𝐞 𝐳𝐧𝐚𝐣𝐝𝐳𝐢𝐞𝐦𝐲 𝐣𝐞𝐝𝐧𝐚𝐤 𝐳̇𝐚𝐝𝐧𝐞𝐣 𝐩𝐫𝐨𝐬𝐭𝐞𝐣, ł𝐚𝐭𝐰𝐞𝐣 𝐚𝐧𝐢 𝐮𝐭𝐚𝐫𝐭𝐞𝐣 𝐬́𝐜𝐢𝐞𝐳̇𝐤𝐢 𝐩𝐫𝐨𝐰𝐚𝐝𝐳𝐚̨𝐜𝐞𝐣 𝐝𝐨 𝐫𝐨𝐳𝐰𝐢𝐚̨𝐳𝐚𝐧𝐢𝐚 𝐩𝐫𝐨𝐛𝐥𝐞𝐦𝐮, 𝐧𝐢𝐞𝐳𝐚𝐥𝐞𝐳̇𝐧𝐢𝐞 𝐨𝐝 𝐭𝐞𝐠𝐨, 𝐜𝐳𝐲 𝐳𝐚 𝐤𝐨𝐦𝐩𝐚𝐬 𝐩𝐨𝐬ł𝐮𝐳̇𝐲 𝐧𝐚𝐦 𝐩𝐬𝐲𝐜𝐡𝐨𝐚𝐧𝐚𝐥𝐢𝐳𝐚, 𝐂𝐁𝐓, 𝐩𝐬𝐲𝐜𝐡𝐨𝐭𝐞𝐫𝐚𝐩𝐢𝐚 𝐞𝐧𝐞𝐫𝐠𝐞𝐭𝐲𝐜𝐳𝐧𝐚 𝐜𝐳𝐲 𝐩𝐬𝐲𝐜𝐡𝐨𝐟𝐚𝐫𝐦𝐚𝐤𝐨𝐥𝐨𝐠𝐢𝐚. 𝐀𝐧𝐢 𝐦𝐨𝐝𝐧𝐚 𝐨𝐛𝐞𝐜𝐧𝐢𝐞 𝐦𝐞𝐝𝐲𝐜𝐲𝐧𝐚 𝐦𝐚𝐧𝐮𝐚𝐥𝐧𝐚, 𝐚𝐧𝐢 𝐬𝐳𝐭𝐲𝐰𝐧𝐞 𝐩𝐫𝐨𝐭𝐨𝐤𝐨ł𝐲 𝐧𝐢𝐞 𝐩𝐨𝐦𝐨𝐠𝐚̨ 𝐩𝐫𝐳𝐲 𝐫𝐨́𝐰𝐧𝐢𝐞 𝐳ł𝐨𝐳̇𝐨𝐧𝐲𝐜𝐡 𝐤𝐨𝐧𝐬𝐭𝐞𝐥𝐚𝐜𝐣𝐚𝐜𝐡.

Nie należy natomiast lekceważyć korzyści, które płyną z uważnie, empatycznie przeprowadzonej psychoterapii, gromadzenia klinicznych obserwacji, a także pozbawionej uprzedzeń eksploracji metod mających korzystny wpływ na pacjenta. 𝐊𝐚𝐳̇𝐝𝐲 𝐤𝐥𝐢𝐞𝐧𝐭 𝐭𝐨 𝐍𝐢𝐞𝐳𝐧𝐚𝐧𝐲 𝐈𝐧𝐧𝐲, którego osobistą historię doświadczeń mamy za zadanie stopniowo odkrywać. "

CYTAT: Rozpadające się self Psychoterapia osób dorosłych z ADHD, w spektrum autyzmu i zaburzeniami somatopsychicznymi, Phil Mollon

Rzeźba: Traveller; Bruno Catallano

ADHD JAKO SŁABOŚĆ EGOŻadna książka nie zastapi pracy nad sobą i tak samo  - bardzo często informacja intelektualna, lub ...
28/09/2025

ADHD JAKO SŁABOŚĆ EGO

Żadna książka nie zastapi pracy nad sobą i tak samo - bardzo często informacja intelektualna, lub psychoedukacja nie zawsze będzie wystraczającym motorem do zmiany. Czasem jednak potrzebujemy tej wiedzy, powolnego przegryzania się przez kolejne warstwy siebie i powolnej asymilacji treści, tak aby mogły one zacząć przesączać się z "poziomu głowy" na "poziom serca".

Poniżej znajdziesz parę kluczowych ideii z książki Phila Mollona „Rozpadające się self”, które mogą pomóc lepiej zrozumieć doświadczenia osób z ADHD, ze spektrum autyzmu i zmagających się z trudnościami psychosomatycznymi. To na pewno nie ostatni raz gdy będę do niego wracał.

Niektóre książki terapeutyczne opisują problem, ale nie dają nadziei. Książka Mollona jest inna. Zdaje się raczej mówić - jest nadzieja, dla każdego z nas, tylko czasem potrzebujemy innego narzędzia, podejścia, przewodnika, lub drogi...

"ADHD to konstelacja często ukryta, zbudowana wokół pewnych cech neurobiologicznych, które leżą u źródła wielu psychopat...
25/09/2025

"ADHD to konstelacja często ukryta, zbudowana wokół pewnych cech neurobiologicznych, które leżą u źródła wielu psychopatologii, w tym niektórych zaburzeń osobowości, a w szczególności zaburzenia typu borderline. Bez właściwego zrozumienia istoty problemu, emocjonalne i psychologiczne rozterki klienta można z łatwością źle odebrać albo niewłaściwie zinterpretować, tym samym pogłębiając jego fałszywy obraz self. U osoby z zespołem nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi w zadziwiający sposób „bez-ład” komponuje się z wyjątkowym uzdolnieniem.

Trudności w nauce, problemy z koncentracją oraz przetwarzaniem informacji (niczym w obciążonym komputerze) splatają się z kreatywnością, intuicyjnością, a w niektórych przypadkach także wysoką inteligencją, która może kojarzyć się z ekscentryzmem. Nie wspominając o tym, że emocjonalne reakcje czy nastroje osób z ADHD i przeciętnego człowieka diametralnie się różnią.

Oto trzy powszechne aspekty doświadczenia ADHD: 𝗼𝗴𝗼́𝗹𝗻𝗲 𝘄𝗿𝗮𝘇̇𝗲𝗻𝗶𝗲 𝗰𝗵𝗮𝗼𝘀𝘂 𝗼𝗿𝗮𝘇 𝗯𝗲𝘇ł𝗮𝗱𝘂, 𝗽𝗼𝗱𝗮𝘁𝗻𝗼𝘀́𝗰́ 𝗻𝗮 𝘀𝘁𝗮𝗻𝘆 𝗹𝗲̨𝗸𝗼𝘄𝗲 𝗮𝗹𝗯𝗼 𝗻𝗮𝗽𝗮𝗱𝘆 𝘀𝘇𝗮ł𝘂 𝗽𝗼𝗱 𝘄𝗽ł𝘆𝘄𝗲𝗺 𝘀𝘁𝗿𝗲𝘀𝘂, 𝗯𝗿𝗮𝗸 𝗰𝘇𝗲𝗿𝗽𝗮𝗻𝗶𝗮 𝘀𝗮𝘁𝘆𝘀𝗳𝗮𝗸𝗰𝗷𝗶 𝘇 𝘇̇𝘆𝗰𝗶𝗮. Do tego dochodzi niemalże automatyczna, instynktowna niechęć, a także bunt wobec autorytetu czy obowiązujących w społeczeństwie reguł."

CYTAT: Phil Mollon; Rozpadające się self. Psychoterapia osób dorosłych z ADHD, w spektrum autyzmu i z zaburzeniami somatopsychicznymi.

RZEŹBA: George Triggs; "Broken"

"O ODWADZE BYCIA NIELUBIANYM" - PSYCHOLOGIA ADLERIAŃSKA W PIGUŁCE - MINI RECENZJAParę dni temu pojawił się tutaj z Alfre...
20/09/2025

"O ODWADZE BYCIA NIELUBIANYM" - PSYCHOLOGIA ADLERIAŃSKA W PIGUŁCE - MINI RECENZJA

Parę dni temu pojawił się tutaj z Alfreda Adlera.

Kim był Adler?

Urodzony w Wiedniu, początkowo studiował medycynę. W 1902 roku dołączył do kręgu Sigmunda Freuda, ale już w 1911 roku zerwał z nim z powodu fundamentalnych różnic teoretycznych. Jest autorem własnego podejścia zwanego - psychologią indywidualną.

Adler, choć tworzył w tym samym czasie co Jung i Freud, nie znalazł tego samego poklasku, co jego koledzy. Jego psychologia, była bardzo mocno praktyczna. Nie zajmował się “głębią” tak jak wspomniani analitycy, ale raczej stawiał na utylitarność i branie odpowiedzialności za swoje życie.

Jego nacisk na czynniki społeczne i równość był mniej atrakcyjny dla ówczesnych elit intelektualnych niż intrygujące teorie Freuda o seksualności czy mistyczne koncepcje Junga. W przeciwieństwie do Freuda, Adler wierzył, że ludzie nie są zdeterminowani przez przeszłość, ale aktywnie kształtują swoją przyszłość.

Piszę o Adlerze, bo jakąś chwilę temu skończyłem książkę “Odwaga bycia nielubianym” napisaną przez japońskich autorów Ichiro Kishimi & Fumitake Koga. Jestem wciąż pod dużym wrażeniem tej książki. Jest ona napisana w formie dialogu pomiędzy filozofem i młodym człowiekiem, który wprowadzany jest w świat psychologii adleriańskiej podczas dziesiątek małych i dużych rozmów z filozofem.

Na pewno warto ją przeczytać, ale dobrze jest mieć też odrobinę zdrowego dystansu. Autorzy przedstawiają psychologię adleriańską jako swego rodzaju panaceum na wiele problemów z obszaru zdrowia psychicznego. Psychologii Adlera można na pewno zarzucić brak dostatecznie dużej ilości podbudowy naukowej, oraz umniejszanie wartości traumom. Adler twierdził, że "żadne doświadczenie samo w sobie nie jest przyczyną naszego sukcesu czy porażki. Nie cierpimy z powodu szoku naszych doświadczeń - tak zwanej traumy - ale robimy z nich to, co odpowiada naszym celom".

To co podoba mi się w tej książce to to, że trudne koncepcje przedstawia w bardzo prosty sposób, nie wchodząc jednocześnie w infantylny styl poradników rozwojowych.

Książka zaprasza do ruchu, nie tylko fizycznego, ale ruchu do brania odpowiedzialności za swoje życie, bez obwiniania innych ludzi, lub świata. Masz to co masz, jest jak jest, zrób coś z tym co możesz, jakkolwiek mały mógłby to być ruch.

𝙐𝙛𝙖𝙟 𝙩𝙮𝙡𝙠𝙤 𝙧𝙪𝙘𝙝𝙤𝙬𝙞. 𝙕̇𝙮𝙘𝙞𝙚 𝙙𝙯𝙞𝙚𝙟𝙚 𝙨𝙞𝙚̨ 𝙣𝙖 𝙥𝙤𝙯𝙞𝙤𝙢𝙞𝙚 𝙬𝙮𝙙𝙖𝙧𝙯𝙚𝙣́, 𝙣𝙞𝙚 𝙨ł𝙤́𝙬. 𝙐𝙛𝙖𝙟 𝙧𝙪𝙘𝙝𝙤𝙬𝙞.”

W linku poniżej znajdziesz filmik z YouTuba z fragmentami książki, a samą książkę szczerze polecam.

Zdjęcie: Robert Chang, Chinese Auction (1994)

„Nie jesteśmy determinowani przez nasze doświadczenia, lecz sami się definiujemy przez znaczenie, jakie im przypisujemy....
18/09/2025

„Nie jesteśmy determinowani przez nasze doświadczenia, lecz sami się definiujemy przez znaczenie, jakie im przypisujemy.”

Alfred Adler

Grafika: Mathieu Dubois, kolaż (2025)
Źródło: What Life Should Mean To You; Adler

CLAUDIO NARANJO I INTGRACJA PSYCHODELICZNA.CZYM JEST BOSKO- UMYSŁOWOŚĆ  CZ 3.Wracam do Claudio Naranjo i tematu medytacj...
17/09/2025

CLAUDIO NARANJO I INTGRACJA PSYCHODELICZNA.
CZYM JEST BOSKO- UMYSŁOWOŚĆ CZ 3.

Wracam do Claudio Naranjo i tematu medytacji oraz psychodelików.

W swojej książce "How to Be: Meditation in Spirit and Practice" Claudio Naranjo wyróżnia cztery typy medytacji:

✅ nie działania (not-doing)
✅ odpuszczanie (letting-go)
✅ uważność (mindfulness)
✅ bosko-umysłowość (God-mindedness)

Dionizyjski biegun medytacji reprezentuje odpuszczanie, doświadczenie miłości, oraz tego co Naranjo nazywa bosko umysłowością, do bieguna apollińskiego przyporządkowuje takie jakości jak spokój, uważność, oraz nie-przywiązywanie się.

O ile większa część tych aspektów wydaje mi się w miarę jasna dla osób z doświadczeniem medytacyjnym, lub mającym za sobą doświadczenia psychodelicznych podróży to termin "bosko - umysłowość" jest konstruktem wymyślonym przez Naranjo i wymaga on większego opisania, na co pozwoliłem sobie poniżej.

Claudio Naranjo, opisując typ medytacji, który nazwał God-mindedness, wskazywał na taki sposób pracy ze świadomością, w którym centralne staje się odniesienie do symboli, obrazów i wymiaru transpersonalnego. Nie chodzi tu o wiarę w określonego Boga, lecz o zdolność umysłu do zanurzenia się w tym, co większe od jednostkowego „ja”, i do rezonowania z rzeczywistością przedstawioną przez archetyp, mantrę, rytuał, czy doświadczenie psychodeliczne (w całości lub jako fragment).

Popatrzmy na to ujęcie z perspektywy trzech wymiarów – psychologicznego, antropologicznego i filozoficznego, które wzajemnie się uzupełniają.

𝗭 𝗽𝘂𝗻𝗸𝘁𝘂 𝘄𝗶𝗱𝘇𝗲𝗻𝗶𝗮 𝗽𝘀𝘆𝗰𝗵𝗼𝗹𝗼𝗴𝗶𝗶 bosko - umysłowość (God-mindedness) można rozumieć jako otwarcie na archetypowy wymiar psyche, dobrze opisany w pracach Junga. Obrazy bóstw, mandale czy święte słowa nie są tu traktowane jako fantazje, lecz jako ekspresję nieświadomości zbiorowej, które pozwalają jednostce przekroczyć ograniczenia własnego ego. W tym sensie praktyki symboliczne pełnią funkcję samoregulacyjną: rytuał, modlitwa czy kontemplacja symbolu pozwalają na uspójnienie emocji, na nadanie kształtu temu, co chaotyczne, oraz na integrację doświadczeń numinotycznych. W badaniach nad stanami granicznymi – od Rudolfa Otto po Abrahama Maslowa – podkreśla się, że właśnie takie struktury znaczeń pomagają człowiekowi przejść od doświadczenia przytłoczenia do poczucia sensu.

𝗪 𝗽𝗲𝗿𝘀𝗽𝗲𝗸𝘁𝘆𝘄𝗶𝗲 𝗮𝗻𝘁𝗿𝗼𝗽𝗼𝗹𝗼𝗴𝗶𝗰𝘇𝗻𝗲𝗷 bosko umysłowość (God-mindedness) można widzieć jako nowoczesną formę tego, co w tradycyjnych kulturach realizowały rytuały przejścia i praktyki religijne. Antropolodzy, tacy jak Victor Turner, opisywali je jako „kontenery doświadczeń liminalnych”, czyli takich, które wyrywają jednostkę z codzienności i wprowadzają w przestrzeń pomiędzy. Symbole i rytuały pozwalały by to, co niezwykłe i trudne do oswojenia, mogło zostać przetworzone we wspólnocie i nadawało tożsamości nowe ramy. Podobnie w God-mindedness – medytujący korzysta z symbolu aby wejść w pole znaczeń, które chroni i transformuje świadomość. Używając bardziej poetyckiego języka - bosko-umysłowość Naranjo to zostawienie przyziemnego portu profanum i rozpoczęcie żeglugi po morze sacrum.

𝗙𝗶𝗹𝗼𝘇𝗼𝗳𝗶𝗮 z kolei podsuwa język do uchwycenia tego wymiaru. Fenomenologia mówiłaby tu o otwarciu na „fenomen nadmiaru”,coś co przekracza zwykłą intencjonalność świadomości (Jean-Luc Marion). Egzystencjaliści, jak Karl Jaspers, nazwaliby to “doświadczeniem granicznym”, w którym człowiek spotyka się z tym, co absolutne, i potrzebuje symbolicznego języka, by nie zatracić się w chaosie. Hermeneutyka Paula Ricoeura dodaje jeszcze jeden wymiar: symbol „daje do myślenia”, to znaczy wprowadza świadomość w grę znaczeń, których nie da się wyczerpać pojęciami, ale które inspirują do ciągłego reinterpretowania własnego życia. Re-interperetowanie to nic innego jak aktualizacja self, gdzie doświadczenie graniczne jest tym co wyrywa nas z okowów naszego nawykowego postrzegania i doświadczania w ten sam stary i utrwalony sposób.

God-mindedness Naranjo nie jest ciekawostką medytacyjną, ale bardzo konkretnym sposobem pracy ze świadomością, która może być przydatna w praktyce medytacyjnej i praktyce z enteogenami.

𝗣𝘀𝘆𝗰𝗵𝗼𝗹𝗼𝗴𝗶𝗰𝘇𝗻𝗶𝗲 𝗿𝗲𝗴𝘂𝗹𝘂𝗷𝗲 𝗶 𝗶𝗻𝘁𝗲𝗴𝗿𝘂𝗷𝗲, 𝗮𝗻𝘁𝗿𝗼𝗽𝗼𝗹𝗼𝗴𝗶𝗰𝘇𝗻𝗶𝗲 𝘇𝗮𝗸𝗼𝗿𝘇𝗲𝗻𝗶𝗮 𝘄 𝗿𝘆𝘁𝘂𝗮𝗹𝗲 𝗶 𝘄𝘀𝗽𝗼́𝗹𝗻𝗼𝗰𝗶𝗲, 𝗮 𝗳𝗶𝗹𝗼𝘇𝗼𝗳𝗶𝗰𝘇𝗻𝗶𝗲 𝗼𝘁𝘄𝗶𝗲𝗿𝗮 𝗻𝗮 𝗱𝗼𝘀́𝘄𝗶𝗮𝗱𝗰𝘇𝗲𝗻𝗶𝗲 𝗽𝗿𝘇𝗲𝗸𝗿𝗮𝗰𝘇𝗮𝗷𝗮̨𝗰𝗲 𝗰𝗼𝗱𝘇𝗶𝗲𝗻𝗻𝗲 𝗿𝗼𝘇𝘂𝗺𝗶𝗲𝗻𝗶𝗲. Model stworzony przez Naranjo w pewien sposób pomaga nadać sens temu co zwykle wymyka się językowi oraz logice, dając dodatkowy wymiar do opisywania doświadczenia medytacyjnego czy psychodelicznego.

C.D.N

Grafika: Canva
_____________________________________________________________________________
Celem tego artykułu oraz mojej aktywności w obszarze substancji psychodelicznych jest zwiększenie świadomości na temat potencjalnych benefitów i zagrożeń związanych ze stosowaniem wspomnianych substancji w duchu redukcji szkód (harm reduction) oraz translacja dobrych praktyk w obszarze integracji psychodelicznej na język psychoterapii Gestalt.

Wiele psychodelików jest nielegalnych w większości krajów. Nie promuję ani nie zachęcam do ich używania poza legalnym kontekstem. Zawsze upewnij się, że znasz i przestrzegasz wszystkich lokalnych, krajowych i międzynarodowych przepisów dotyczących używania i posiadania substancji kontrolowanych.

Wczoraj na dziedzińcu przed moim gabinetem dwie dziewczynki skakały po kałużach, piszcząc i śmiejąc się głośno. Dając zn...
12/09/2025

Wczoraj na dziedzińcu przed moim gabinetem dwie dziewczynki skakały po kałużach, piszcząc i śmiejąc się głośno. Dając znać, że świat się jeszcze nie kończy, jest bezpiecznie i wciąż jest w nim dużo miejsca na radość i na niewinność. Nie ma wojny, która zabiera ją każdemu dziecku. I choć nie wiem jak będzie i ciut większa ilość lat, daje mi inną perspektywę niż dziecku, to w danym momencie nie czułem nic innego niż współradość i spokój. W czasie tak dużej niepewności dobrze jest zauważać małe "wysepki lub szczeliny radości" i skakać między nimi tak jakby swiat miał się nie skończyć. Nawet jeśli miałoby to trwać tylko chwilę.

I przyszło do mnie wtedy małe haiku na ten temat.

Pęknięty chodnik
A w jego szczelinach
Radości morze

CLAUDIO NARANJO, DWIE ŚCIEŻKI MEDYTACJI I INETGRACJA PSYCHODELICZNA CZ 2.Wracam do kontynuowania wątku o Claudio Naranjo...
11/09/2025

CLAUDIO NARANJO, DWIE ŚCIEŻKI MEDYTACJI I INETGRACJA PSYCHODELICZNA CZ 2.

Wracam do kontynuowania wątku o Claudio Naranjo i temacie integracji psychodelicznej. Zajeło mi to trochę więcej czasu niż myślalem, bo nie chciałem robić tego po "łebkach", a z drugiej strony nie chciałem tworzyć akademickiej rozprawki, której czytania nie wytrzyma nikt poza fascynatami gatunku i moją rodziną ;). Dziś będzie o podziale na dwa typy medytacji wg Naranjo i w jaki sposób może to być ważne dla tematu integracji psychodelicznej

Dionizyjski i Appoliński Biegun Medytacji to koncepcja, którą Claudio Naranjo wprowadził, odwołując się do starożytnego greckiego podziału na dwa fundamentalne aspekty ludzkiej natury i duchowości.

Nie jest to jedynie akademicka klasyfikacja, ale głęboko praktyczne rozumienie tego, jak różne ścieżki duchowe prowadzą nas do tego samego celu poprzez radykalnie różne podejścia. Przyznam szczerze, że jestem zdzwiony trochę, że współczesny Mindfulness nie zagląda za bardzo do antycznej Grecji, bo podział na apoliński i dionizyjski biegun medytacji bardzo jasno klaryfikuje że medytacja i jakakolwiek praca nad sobą to nieustanny taniec pomiędzy przeciwieństwami w stronę większej integracji i pełni.

𝗔𝗽𝗼𝗹𝗹𝗶𝗻́𝘀𝗸𝗶 𝗕𝗶𝗲𝗴𝘂𝗻 𝗠𝗲𝗱𝘆𝘁𝗮𝗰𝗷𝗶

Wyobraź sobie, że duchowość ma dwie twarze. Pierwsza to Apollo - bóg światła, porządku, racjonalności i harmonii. Jego energia jest precyzyjna jak strzała lecąca do celu, skoncentrowana i kontrolowana. Na poziomie fizycznej uosabia ją siedząca pozycja medytacyjna, skupienie na jednym punkcie, uspokajanie umysłu poprzez systematyczną obserwację oddechu i innych cielesnych fenomenów. To jogiczna dyscyplina, gdzie każdy ruch jest przemyślany, każda praktyka ma swoje miejsce w systematycznym rozwoju świadomości.

Praktyka na apollińskiej ścieżce jest najczęściej skodyfikowana, gdzie poszczególne elementy procesu medytacyjnego oraz doświadczenia mogą zostać opisane w naukowy i nierzadko bardzo precyzyjny sposób. Apollińska ścieżka niejako mówi: "Opanuj swój umysł, poznaj siebie, a świat się przed tobą otworzy."

𝗗𝗶𝗼𝗻𝗶𝘇𝘆𝗷𝘀𝗸𝗶 𝗕𝗶𝗲𝗴𝘂𝗻 𝗠𝗲𝗱𝘆𝘁𝗮𝗰𝗷𝗶

Ale jest też druga twarz - Dionizos, bóg wina, ekstazy, płodności i dzikiej natury. Jego energia płynie jak rzeka, która nie pyta o pozwolenie jak i gdzie ma płynąć. To medytacja poprzez taniec, przez krzyk, przez śmiech i płacz. To moment, gdy przestajesz próbować kontrolować doświadczenie i po prostu się w nie wtapiasz jak kropla w oceanie. Dionizyjska ścieżka szepcze: "Poddaj się, odpuść, a odkryjesz, kim naprawdę jesteś."

Naranjo zauważył coś niezwykle istotnego - że psychodeliki są z natury dionizyjskie. Nie można "kontrolować" doświadczenia z ayahuascą tak, jak kontroluje się oddech w vipassanie. Próba apollińskiego podejścia do L*D, psylocybiny lub innej substancji psychodelicznej często kończy się tym, co nazywamy "bad tripem" - walką między ego chcącym zachować kontrolę a substancją, która tę kontrolę systematycznie rozpuszcza. To tak, jakby próbować zatrzymać wodospad gołymi rękami. Może się nie udać.

W tradycyjnych kulturach szamańskich doskonale rozumiano tę naturę leczniczych roślin (medycyn). Ceremonie ayahuaski nie były lekcjami koncentracji, ale rytuałami poddania się większej mądrości. Uczestnik nie próbował kierować wizjami, ale pozwalał im przepłynąć przez siebie jak wiatr, który wieje przez suszące się prześcieradło. To dionizyjskie podejście - to być naczyniem, a nie rzeźbiarzem swojego doświadczenia.

Naranjo, nie przeciwstawia tych dwóch ścieżek jako wrogich sobie. Przeciwnie, pokazuje, że są one jak wdech i wydech podczas tej samej praktyki duchowej. Jedno nie może istnieć bez drugiego. W dojrzałej praktyce medytacyjnej apollińska koncentracja prowadzi do dionizyjskiego przepływu, a dionizyjskie poddanie i odpuszczenie rodzi apollińską jasność. To paradoks, który każdy doświadczony medytujący zna - im bardziej przestajesz próbować medytować w idealny sposób, tym głębsza staje się medytacja. Tak samo jest na innych poziomach - co to znaczy kochać - nie nauczymy się z książek.

W kontekście integracji psychodelicznej ten podział nabiera kluczowego znaczenia. Jeśli doświadczenie psychedeliczne jest z natury dionizyjskie, to próba jego apollińskiej integracji może czasem okazać się daremna. Nie można zracjonalizować niektórych psychodelicznych wizji, tak jak analizuje się sen w psychoanalizie. Trzeba pozwolić temu doświadczeniu żyć w ciele. Można wyrażać go przez spontaniczny ruch, muzykę, taniec, sztukę, journalling, ale przede wszystkim przez wybory. Te zwykłe codzienne wybory w swojej codzienności.

Jednocześnie Naranjo podkreśla znaczenie apollińskiego przygotowania. Bez solidnych podstaw w tradycyjnej praktyce medytacyjnej, bez wyrobionej zdolności do koncentracji i obserwacji własnego umysłu, dionizyjskie doświadczenie może stać się chaotyczne i destrukcyjne. Czasem może być jak próba tańca na wierzchołku góry - piękna idea, ale niebezpieczna w praktyce.

Dlatego mądrzy nauczyciele zawsze podkreślali, że np ta**ra, ta najbardziej dionizyjska z tradycji duchowych, wymaga wcześniejszego opanowania klasycznej jogi. Niektóre szkoły buddyzmu tybetańskiego podobnie zalecają np praktyki wstępne (Nyndro), zanim przejdzie sie do bardziej skomplikowanych praktyk medytacyjnych. Skanowanie ciała i praktyki na oddech w programach takich jak MBCT czy MBSR poprzedzają praktyki open-monitoring, lub oparte o wizualizację.

Tak samo doświadczenia psychodeliczne powinno poprzedzać konkretne przygotowanie na wielu płaszczyznach, czy to fizycznych czy to psychicznych.

Myślę teraz o dwóch słowach - dionizyjskiej spontaniczności i apollińskiej dyscyplinie. Spontaniczność w praktyce duchowej nie oznacza braku dyscypliny, ale raczej dyscyplinę tak głęboką, że stała się naturalna jak oddychanie.

W naszych czasach, gdy psychodeliki wracają do mainstreamu terapeutycznego i duchowego, zrozumienie tej dionizyjsko-apollińskiej natury staje się bardziej niż ważne (przynajmniej moim zdaniem). Zbyt wiele osób traktuje te substancje jak pigułki szczęścia, nie rozumiejąc, że otwierają one drzwi do głębin psychiki, które wymagają szacunku, przygotowania i umiejętności nawigacji. Z drugiej strony, zbyt wiele badań lub badaczy próbuje zamknąć te doświadczenia w apollińskich ramach - mierzyć, kategoryzować, kontrolować - tracąc przy tym to, co w nich najważniejsze.

𝗜𝗻𝘁𝗲𝗴𝗿𝗮𝗰𝗷𝗮 𝗯𝗶𝗲𝗴𝘂𝗻𝗼́𝘄

Prawdziwa integracja psychodeliczna, zgodnie z wizją Naranjo, wymaga tańca pomiędzy tymi dwoma biegunami. Apollińskiej jasności do przygotowania się na doświadczenie i jego późniejszej refleksji oraz dionizyjskiej otwartości na to, co może się pojawić w trakcie podróży. W rówmym stopniu potrzebujemy tu stabilności umysłu wyrobionego przez doświadczenia praktyki i otwartości serca gotowego na nie zawsze przyjemną podróż.

To podejście zmienia też sposób, w jaki patrzymy na "trudne" doświadczenia psychodeliczne, nazywane też “bad tripami”. Zamiast traktować je jako niepowodzenia, które trzeba naprawić apollińską terapią, możemy je zobaczyć jako dionizyjskie inicjacje - momenty, gdy stare struktury ego muszą umrzeć, żeby mogło narodzić się coś nowego.

Suficki poeta Rumi pisał kiedyś tak: "Spróbuj nie opierać się zmianom, które przychodzą do twojego życia. Zamiast tego pozwól życiu żyć przez ciebie. I nie martw się, że twoje życie jest obrócone do góry nogami. Skąd wiesz, że strona, po której stałeś dotąd, była właściwa?"

—--
Infografika: Canva

W infografice pojawił się ciekawy neologizm - bosko-umysłowość (god-mindedness). Napiszę o tym bardziej wyczerpująco w innym poście, ale tak pokrótce - God-mindedness u Naranjo to typ praktyki medytacyjnej, który opiera się na zwróceniu uwagi ku wymiarowi symbolicznemu, duchowemu lub transpersonalnemu. Nie chodzi o wiarę w konkretne bóstwo, tylko o stan umysłu, w którym świadomość zanurza się w obrazy, symbole, mantry, modlitwę albo doświadczenie numinotyczne.
_____________________________________________________________________________
Celem tego artykułu oraz mojej aktywności w obszarze substancji psychodelicznych jest zwiększenie świadomości na temat potencjalnych benefitów i zagrożeń związanych ze stosowaniem wspomnianych substancji w duchu redukcji szkód (harm reduction) oraz translacja dobrych praktyk w obszarze integracji psychodelicznej na język psychoterapii Gestalt.

Wiele psychodelików jest nielegalnych w większości krajów. Nie promuję ani nie zachęcam do ich używania poza legalnym kontekstem. Zawsze upewnij się, że znasz i przestrzegasz wszystkich lokalnych, krajowych i międzynarodowych przepisów dotyczących używania i posiadania substancji kontrolowanych.

G0WNIANE PRACE/ BU****IT JOBSIrvin Yalom miał kiedyś takie zdanie, że "umieramy tak naprawdę, gdy umiera ostatnia osoba,...
04/09/2025

G0WNIANE PRACE/ BU****IT JOBS

Irvin Yalom miał kiedyś takie zdanie, że "umieramy tak naprawdę, gdy umiera ostatnia osoba, która o nas pamięta". Ja mam wielką nadzieję, że ludzie będą wiedzieli i pamiętali o Davidzie Graeber, który wczoraj miał piątą rocznicę śmierci.

Był to genialny antropolog, działacz anarchistyczny i tak po prostu ciekawy człowiek. Graeberowi zawdzieczamy koncepcję tego co określił jako Bu****it Jobs, po polsku przetłumaczone jako “pracę bez sensu”, aczkolwiek do mnie przemawia bardziej dosadny zwrot - “g0wniane prace”. Nie ma co lukrować tematu, który wewnętrznie niszczy miliony osób...

Jego koncepcja " g0wnianych prac/ bu****it jobs" - tych pozornie produktywnych, ale w istocie jałowych zajęć zawodowych - nabiera dziś szczególnej ostrości. Graeber pisał o pracy, która nie wnosi niczego wartościowego do świata, a jednocześnie pochłania nasze życie i energię. O stanowiskach stworzonych tylko po to, by utrzymać iluzję zajętości w systemie, który sam siebie karmi.

Jego obserwacje doskonale rezonują z myślą Byung-Chul Hana o "społeczeństwie zmęczenia". Tam gdzie Graeber widział absurd pracy bez sensu, Han dostrzegał jeszcze głębszy mechanizm: społeczeństwo, które zmusza nas do ciągłej produktywności, przekonując, że jesteśmy wolni, podczas gdy w rzeczywistości sami siebie eksploatujemy.

Można powiedzieć że udało nam się osiągnąć system niewolniczy najwyższego kalibru - gdzie nadzorca jest jednocześnie niewolnikiem. Wiecej przeczytasz o tym Byung-Chul Hana, a my wróćmy do Graebera i jego typologii "prac bez sensu".

𝐏𝐢𝐞̨𝐜́ 𝐤𝐚𝐭𝐞𝐠𝐨𝐫𝐢𝐢 "𝐩𝐫𝐚𝐜 𝐛𝐞𝐳 𝐬𝐞𝐧𝐬𝐮" 𝐰𝐞𝐝ł𝐮𝐠 𝐆𝐫𝐚𝐞𝐛𝐞𝐫𝐚:

✅ Flunkies(pochlebcy/ lokaje) - stanowiska stworzone tylko po to, by ktoś wyglądał na ważnego
✅ Goons (opryszki/ zbiry) - praca polegająca na manipulowaniu lub oszukiwaniu innych
✅ Duct tapers (łatacze) - łatanie problemów, które nie powinny w ogóle istnieć gdyby nie praca bez sensu
✅ Box tickers (odhaczacze) - praca polegająca wyłącznie na spełnianiu formalnych wymagań
✅ Taskmasters (nadzorcy) - niepotrzebni menedżerowie zarządzający pracami bez sensu i współtworzący nowe

𝐃𝐥𝐚𝐜𝐳𝐞𝐠𝐨 𝐩𝐨𝐰𝐬𝐭𝐚𝐣𝐚̨?

Graeber argumentował, że "prace bez sensu" to nie przypadek, ale skutek systemu ekonomicznego, który:

✅ Preferuje pozory produktywności nad rzeczywistą wartość
✅ Utrzymuje pełne zatrudnienie za wszelką cenę
✅ Wzmacnia hierarchie społeczne przez tworzenie niepotrzebnych stanowisk

𝐊𝐨𝐧𝐬𝐞𝐤𝐰𝐞𝐧𝐜𝐣𝐞 𝐩𝐬𝐲𝐜𝐡𝐨𝐥𝐨𝐠𝐢𝐜𝐳𝐧𝐞:

✅ Depresja i wypalenie zawodowe
✅ Poczucie marnowania życia
✅ Utrata poczucia sensu i celu
✅ Spadek samooceny i motywacji

"Prace bez sensu" to nie problem organizacyjny. To symptom kultury, w której wartość człowieka mierzy się jego "zajętością. Cytując znanego polskiego publicystę - Stefana Kisielewskiego - "to że jesteśmy w dupie jest pewne, problem w tym że zaczynamy się w niej urządzać".

"Urządzaniem w d...e może być nie dawanie znaczenia swojej frustracji, doświadczeniom psychosomatycznym i czekanie, aż różnego rodzaju zachowania ucieczkowe lub mityczny urlop lub jeszcze bardziej mityczna emerytura usunie frustrację i dyskomfort.

Formą "urządzania" może być też taki rodzaj pracy terpeutycznej, który nie będzie uwzględniał tego jak doświadczenie tkwienia w “g0wnianej pracy” wpływa na osobę klienta. Praca na objawie związanym lub współ związanym z zanurzeniem w pracy tego typu będzie pracą połowiczną i ignorująca szkodliwość warunków.

To trochę jakby uczyć kogoś w głębokiej kopalni, pełnej metanu - technik oddechowych i mindfulnessu zamiast dać mu maskę, lub wspomnieć o opcji zmiany pracy. Oczywiście, to tylko jedna strona medalu.

Czasem, nie zawsze możliwa jest zmiana pracy, może nie być opcji logistycznych, kompetencyjnych lub “g0wniana praca” może oferować najlepsze wynagrodzenie, które może pełnić funkcję złotych kajdanów.

Problemu "prac bez sensu" i bólu osób które w nich tkwią nie załatwi ani zmiana ustawy o zawodzie psychologa i psychoterapeuty, ani nie załatwi 82 tysiące osób studiujących aktualnie psychologię. To trochę tak jakby oczekiwać że ilość strażaków zmniejszy ilość pożarów.

W tym sensie, bez zmian na poziomie ekonomicznym i kulturowym psychoterapeuci mogą być "podtrzymywaczami" dysfunkcyjnego systemu. Tak intelektualnie i badawczo to bardzo mnie interesuje temat ile osób studiujących psychologię i psychoterapię oprócz potencjalnego rysu "zranionego uzdrowiciela" - wybiera obszar pomocy psychologicznej, żeby nie być częścią "bu****it jobs", ale to już didaskalia i temat na czyjeś badania.

𝐍𝐢𝐞 𝐬𝐳𝐮𝐤𝐚𝐣 𝐬𝐞𝐧𝐬𝐮 𝐰 𝐩𝐫𝐚𝐜𝐲

Jest wiele sposobów jak sobie pomóc, ale to wymagałoby pewnie psychoterapii (lub innej pracy nad sobą) i większej rozprawki, niż ta którą teraz piszę. Najprostsza rzecz, to zaprzestanie szukania sensu w pracy i rozpoczęcie szukania go gdzie indziej. Szczególnie jeśli czujesz, że Twoja praca pasuje do kategorii prac bez sensu.

Kolejna rzecz to akcetacja frustracji i zaprzestanie obwniania. "G0wniane prace/ bu****it jobs" - to problem strukturalny nie osobisty. Trochę parafrazując Wiliama Gibsona ("zanim zdiagnozujesz u siebie depresję - sprawdź czy nie otaczają Cię idioci") - jeśli zidentyfikujesz u siebie wypalenie zawodowe i niechęć do pracy to nie obwiniaj siebie tylko zobacz gdzie pracujesz…

OBRAZ: BANKSY, Follow Your Dreams - Cancelled, 2010
CYTAT z Gibsona jest czasami przypisywany też Freudowi.
Przeczytaj artykuły poniżej - jak znajdziesz czas. Warto.

Adres

Warsaw

Telefon

+48696666093

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Kuba Babij - psychoterapia, superwizja, natura, mindfulness umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Kuba Babij - psychoterapia, superwizja, natura, mindfulness:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram