13/11/2025
W życiu doświadczamy wielu strat. Jest to nieodzownie wpisane w naszą egzystencję. Czasem są do rzeczy materialne, czasem bardziej duchowe jak nasze wyobrażenia czy wizje przyszłości, cielesne i losowe jak zdrowie. Relacyjne jak rozstanie, rozwód. Mniej lub bardziej bolesne, mniej lub bardziej świadome. Najciężej pogodzić się z odejściem najbliższych. Mamy wtedy wrażenie, że wszystko straciło sens, a my utraciliśmy cząstkę siebie. Czasem towarzyszymy innym w trudnym czasie utraty.
Ważnym aspektem jest to jak tłumaczymy sobie stratę, jakich słów używamy, jak postrzegamy rzeczywistość po stracie, gdzie szukamy pomocy, jak funkcjonujemy.
Jeżeli jesteśmy wspierającymi osobę cierpiącą to uważność na to co mówimy i w jaki sposób ma ogromne znaczenie. Czy pomożemy jej dźwigać ten ciężar czy jeszcze dołożymy jej dodatkowy balast. Czasem słowa mogą jeszcze bardziej zranić, być odległe od tego co odczuwa druga osoba.
Najlepszym sposobem i to co możemy zrobić jest po prostu być, trwać przy osobie, wspierać w milczeniu i zrozumieniu. Bez zbędnych słów pocieszenie typu: „będzie dobrze”, „dasz radę” czy bardziej ostrzejszym tonie „ogarnij się wreszcie”, „to już minęło, czas się wziąć za siebie” itp. Jedyne co możemy to zapytać i dać akceptację dla stanu w jakim przebywa osoba cierpiąca: „czy chcesz porozmawiać czy po prostu być?”, „chyba wiem jak się czujesz, co jest dla ciebie najtrudniejsze w tym wszystkim?” lub „czego w tym momencie potrzebujesz?”. Taka podstawa nie tylko jest postawą współodczuwającą (nie jest to łatwe), ale w jakiś sposób daje siłę do trwania i przetrwania najcięższych momentów osobie cierpiącej.
I daje przyzwolenie na to, że każdy ma prawo czuć inne emocje i radzić sobie w różny sposób z utratą. Jeden wpadnie w stan bezradności drugi będzie ironizował i z sarkazmem wyśmiewał rzeczywistość. Trzeba zrozumieć, że to może jest w pewien sposób mechanizm obronny przed tym, żeby nie czuć, żeby poradzić sobie z przytłaczającymi emocjami. W pierwszym odruchy pojawia się chęć pocieszenia, dawania rad, wyprowadzenia z błędu. Warto dać czas tej drugiej osobie na oswojenie się na spokojnie z sytuacją, pobycie w stanie „nie wiem co dalej”, nie wyciągając na siłę ze stanu znieczulenia i strachu przed niewiadomym.
Jeżeli my doświadczamy straty to musimy pozwolić sobie na odczuwanie szoku, wstrząsu, niedowierzania po tym co się stało. A następnie odmrozić się i zrozumieć to co się stało, powiedzieć do siebie: „to co się stało było nieprzewidywalne, to co teraz czujesz jest trudne, ale ważne, boisz się, nie wiesz co dalej, bo masz do tego prawo, to jest normalna reakcja w tej sytuacji”.
Strata może być szansą, zmianą, jeżeli podejdziemy do niej aktywnie, skomunikujemy się z nią czy to wewnętrznie (w rozmowie i rozważaniach istoty straty z samym sobą) lub w rozmowie z drugim człowiekiem. Potrzebnymi elementami w tej podróży do sensu naszych utrat są zaciekawienie, odwaga i chęć wnikliwego poznania. Zmiana perspektywy ze stanu bezradności, smutku i poczucie braku sensu na pewne wyzwanie od losu i zaproszenie do głębszego namysłu nad tym co się wydarzyło mogą pomóc w zauważeniu, że coś się stało po coś. Pytania egzystencjalne w stylu: „co się dzieje?, „jak ja się z tym czuję?”, „co jest w życiu ważne?”, „czy te emocje związane z jakaś sytuacją mi pomagają?”, „jak ważne jest to, aby decydować o własnym życiu i mieć wolny wybór”? itp.
Innymi słowy warto spojrzeć na sytuację straty jako na szansę do rozwoju osobistego i wzrostu. Oczywiście nikt nie kwestionuje doraźnych emocji po stracie typu poczucie krzywdy, gniew czy smutek, ale po ostygnięciu tych emocji może warto wyruszyć w podróż do zrozumienia głębi tego co się stało i zdecydować, w którym kierunku pokierujemy swoje życie, gdy zaakceptujemy zmianę, którą przyniósł los.