01/11/2014
Na dziady światło na smierć
Dziś wigilia wszystkich zmarłych. Znane jako Halloween, wywodzi się z rytuałów celtyckich w dniu przesilenia zimowego, będącego zarazem początkiem celtyckiego roku. W tym dniu wygaszano stary ogień na ołtarzach i zapalano nowy, obchodząc święto zmarłych. Kult zmarłych jest znany na całym świecie. W naszej słowiańskiej kulturze znane jako „Dziady” służyły do nawiązania kontaktu z duszami zmarłych. Należało je ugościć miodem, kaszą, jajami, aby zapewnić sobie ich przychylność i pomóc im osiągnięciu spokoju w zaświatach. Wędrującym duszom oświetlano drogę do domu, rozpalając ogniska na rozstajach, aby mogły spędzić noc wśród bliskich. Ogień miał również uniemożliwić wyjście na świat upiorom, czyli duszom ludzi zmarłych nagłą śmiercią, np. samobójców. W tym celu rozpalano go na podejrzanej mogile. Echem tego zwyczaju jest zapalanie zniczy. Rozdawano również jedzenie ubogim i dawano większą jałmużnę żebrakom. Kiedyś wierzono, że są oni pośrednikami pomiędzy światem żywych i umarłych. W wielu kulturach celebracja śmierci to akty szczodrości, połączenia, refleksji i radości. Co jednak czyni ten okres wyjątkowym to refleksja nad śmiercią, która skutecznie jest alienowana we współczesnej kulturze. W świetle ognisk i zniczy możemy dostrzec nietrwałość życia. Zaś życie można zobaczyć owiane pierwotnym strachem przed śmiercią. Czego jednak się boimy? Co tak naprawdę umiera? Stach przed śmiercią w zasadzie to strach przed utratą ego, przywiązanego do ciała. A przecież dla wszystkich kultur znane było pojęcie nieśmiertelnej duszy czy strumienia świadomości. W wielu naukach Jogi jak Katha Upanishad – śmierć to guru. Transcendencja śmierci w naszym wewnętrznym doświadczeniu to uwolnienie od ego i przywiązania do ciała. Wtedy wszystko okazuje się jasne – ciało jest wyłącznie kolejnym ubraniem w cyklu karmy, jest pojazdem z którego korzystamy do czasu aż się zużyje, więc korzystajmy mądrze i z szacunkiem. Dzięki temu ciału możemy odkryć naturę zjawisk, życia i śmierci. Przez doświadczenie nieporuszoności, wewnętrznej ciszy i połączenia – możemy doświadczyć mistycznej śmierci ego. Tylko w sobie możemy znaleźć stan spokoju, mądrości, błogości, nieograniczonego potencjału, który jest poza śmiercią, poza narodzinami – jest stanem nieśmiertelności.
Śmierć to najprowdopodobniej jedna z największych iluzji. Bo tak naprawdę nigdy dotąd nikt nie umarł i nikt nigdy nie umrze. To tylko zmiana pojazdów, ubrań nieśmiertelnej świadomości, która nigdy nie może zostać zniszczona, zabrudzona, czy zachwiana w swej esencji. Nasza mylna identyfikacja z ciałem i umysłem ego sprawia że jesteśmy obłąkani iluzją śmierci. Pociągając za sobą pierwotny strach przed śmiercią, który odciska piętno na naszym życiu. Śmierć nie jest straszna, niebezpieczna czy przerażając, ani nowa. To my przez swoje wyobrażenia czynimy ją właśnie taką. Opuszczanie ciała jest rzeczą naturalną. Potrzebna jest jednak edukacja i wiedza na ten temat. Nie musimy się lękać śmierci patrząc w światło, w światło naszej świadomości, będącej poza wszelką identyfikacją, tożsamością, przywiązaniem. W jodze i różnych rytuałach na świecie istnieje symbolika wewnętrznej śmierci ego, powrotu do łona, wstrzymaniu zmysłów – pratyahary – łącząc pranę, zmysły i umysł. Po wewnętrznej śmierci, dane jest drugie życie. Ciało, umysł i zmysły są odnowione. Doświadczamy życia z nową świeżością, niczym dziecko każdego dnia. Te ponowne narodziny to duchowa śmierć ego, przez co odradzając się w nieśmiertelności życia naszej odwiecznej świadomości. Sziwa, Ozyrys, Adonis, Jezus to przykłady takich obrzędów przejścia. Prawdziwe zmartwychwstanie to nie zmartwychwstanie ciała, lecz obudzenie nieśmiertelnej czystej świadomości wewnątrz nas. Paląc znicze, świeczki czy ogniska miejcie to na uwadze.
W ajurwedzie życie to połączenie świadomości,elementów, ego, zmysłów i organów. Śmierć zaś to opuszczenie ciała przez świadomość. W procesie umierania możemy ujrzeć rozpuszczenie się elementów i organów. Wiedza na ten temat pozwoli nam nie bać się tego naturalnego procesu, będąc świadkami rozdzielenia świadomości i ciała.Kiedy element ziemi się rozpuszcza, śledziona i trzustka przestaje działać, zanika zmysł dotyku i odczucia, przestajemy kontrolować lewą rękę, pojawia się niekontrolowany katar i ślinotok. Kiedy rozpuszcza się element wody, wysiadają nerki, przestajemy słyszeć, przestajemy czuć nogi, nie kontrolujemy moczu, któy może wyciekać. Kiedy rozpuszcza się element ognia, wysiada wątroba i przestajemy odczuwać smak i tracimy czucie w języku. Przestaje działać prawa ręka i może wyciekać krew z nosa. Kiedy element powietrza się rozpuszcza, płuca przestają działać, tracimy węch, nie kontrolujemy zwieraczy i możemy niekontrolowanie się wypróżnić. Kiedy serce przestaje działać, rozpuszcza się w sobie element przestrzeni, przestajemy widzieć, mamy zamazany wzrok, tracimy poczucie głowy, nie mogąc jej podnieść, czując jak nam opada, możemy upuścić nasienie. Nie należy walczyć i zmagać się z tymi procesami. To naturalne zjawiska. Powinniśmy zadbać o spokój umysłu, połączenia się z duchowym nauczycielem, kiedy pojawią się wizje stanu pośredniego. Umierając z natłokiem przytłaczających myśli – stają się one zewnętrzną projekcją w formie wizji w stanie pośrednim. Ostatnia myśl jest bardzo istotna, kontemplując pozytywny, współczujący stan umysłu. Po rozpuszczeniu się elementów ciała, rozpuszczają się elementy w czakrach ciała subtelnego. Wtedy możemy doświadczać wizji wewnętrznych i zewnętrznych. Kiedy ziemia rozpuszcza się w wodę czakra podstawy uwalnia energię, w wyniku czego możemy doświadczyć poczucia opadania choć ciało się nie rusza. Możemy doświadczyć żółtawej wizji, przejaw natury umysłu. Kiedy woda rozpuszcza się w ogień, czakra uwalnia się , możemy doświadczyć poczucia wysuszenia, pragnienia, suchości, swędzenia, oraz niebieskawej wizji. Kiedy ogień rozpuszcza się w powietrzu uwalnia się czakra serca, tracimy ciepło, język sztywnieje i nie możemy mówić, ciało stopniowo traci ciepło, puls i wzrok, możemy doświadczyć czerwonawych wizji. Kiedy element wiatru rozpuszcza się w przestrzeni uwalnia się czakra gardła, uwalnia się oddech i trudno jest wdychać, jedynie wypuszczamy powietrze i siłę życiową na zewnątrz, w wizjach wewnętrznych doświadczamy gwałtownego światła niczym błyskawic, a wizje mamy zielonkawe. Kiedy element przestrzeni rozpuszcza się w sobie, naturze umysłu, uwalnia się czakra korony, uniemożliwiając mruganie powiekami, oczy wywracają się do góry. Wewnętrznie doświadczamy lśniącego światła niczym blasku księżyca, wizje są białawe. To ostateczne uwolnienie i rozpuszczenie. W tym momencie pozostała krew w trzech kroplach spływa do serca. Wtedy tracimy przytomność, czujemy ciężkość, ucisk, zamknięcie. Kończą się doświadczenia związane ze zmysłami wewnętrznie i zewnętrznie. Ustaje wszelki oddech. Świadomość opuszcza ciało, nie jest to jednak koniec procesu umierania. Pojawiają się esencje 5 świateł, my zaś stajemy się ciałem mentalnym, często z przywiązania wyglądamy jak za życia, czujemy, a myśli mogą nas zabrać za sobą w każde miejsce i każde doświadczenie. Wtedy często wracamy do domu, widzimy bliskich i ludzi wokół ciała, ich spory i niepokój mogą źle wpłynąć na nasze myśli, które mogą się przerodzić w wizje. Stąd potrzeba spokoju i szacunku wokół umierającego. Pojawiają się następnie kolejne etapy stanu pośredniego, gdzie umysł staje się bardzo wrażliwy, jasny, ostry i skoncentrowany, łatwo podlega wpływom i łatwo nim manipulować, doświadczamy łagodnych dźwięków i gwałtownych świateł, łagodny i przerażających wizji. Powinniśmy się do nich nie przywiązywać, nie uznawać ich za realne, są jak sen, iluzja, miraż, możemy ich doświadczać ale nie są prawdziwe. To odbicia naszego umysłu. Czujemy się zagubieni, nie wiemy co robić, wracamy do domu – próbujemy się komunikować z bliskimi, nikt jednak nas nie zauważa, odkrywamy że jesteśmy martwi, podążamy za myślą wszędzie jak wiatr. Kiedy uzmysłowimy sobie że wszystkie zdarzenia i wizje dnia i nocy nie są prawdziwe, ustabilizujemy i uspokoimy się, przestaniemy się bać, przestaniemy chwytać się wizji. Wtedy możemy połączyć się z umysłem duchowego nauczyciela, czy bóstwem. To pozwoli nam odrodzić się w przychylnym dla nas miejscu. Tak jak w codziennym życiu jak i stanie pośrednim nie możemy zapominać o pustej naturze zjawisk i o nierealności naszej projekcji.
Bartosz Ayu Bobkowski