Dr Iza Jąderek

Dr Iza Jąderek Edukatorka seksualna, doradca okołotestowy ds. HIV/AIDS Krajowego Centrum ds. AIDS, Agendy Ministra Zdrowia.

Iza Jąderek
Psycholog, psychoterapeuta, seksuolog kliniczny Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, psychoseksuolog Europejskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej i Europejskiej Federacji Seksuologicznej. Certyfikowana nauczycielka uważności / mindfulness programu MBSR (Mindfulness-Based Stress Reduction), nauczycielka programu compassion MBCL (Mindfulness-Based Compassionate Living). Współpracowniczka organizacji pozarządowych (Fundacja Polski Instytut Mindfulness, Fundacja Edukacji Społecznej, Fundacja Promocji Zdrowia Seksualnego, Fundacja Trans-Fuzja, Stowarzyszenie Akceptacja, Stowarzyszenie Przyjaciół i Rodzin Osób z Zaburzeniami Psychicznymi "Pomost"). Prowadzi psychoterapię indywidualną i par, terapię seksualną, treningi mindfulness, szkolenia dla specjalistów i warsztaty dla osób zainteresowanych rozwojem osobistym. Pracuje również jako psycholog w Szpitalu Bielańskim w Warszawie, oraz jako wykładowca w Centrum Medycznym Kształcenia Podyplomowego, gdzie również kończy doktorat.

Piszę ten post po to, żeby zaprosić nas do rozmowy i refleksji. I żeby pokazać dwie stronty medalu - w oparciu o psychol...
18/10/2025

Piszę ten post po to, żeby zaprosić nas do rozmowy i refleksji. I żeby pokazać dwie stronty medalu - w oparciu o psychologie, o pewne mechanizmy i częste reakcje, kiedy coś nie mieści się w jasnych kategoriach dobra i zła. Myślę tez, ze właśnie w niejednoznaczności jest sens rozmowy.

W ostatnich dniach pojawiło się sporo reakcji wokół kampanii HELPPP Martyna Wojciechowska, realizowanej z siecią Żabka. Krytyka dotknęła zarówno ją, jak i Joanna Flis, z która Martyna współpracuje przy swoim projekcie. Wiem tez i rozumiem, że dla wielu osób temat alkoholu i zdrowia psychicznego to trudne połączenie. I może właśnie dlatego warto się temu przyjrzeć i spróbować rozbroić.

Dla mnie ta sprawa nie tylko dotyczy tego tematu, ale w ogóle jest szersza - pokazuje, ze czasem trudno nam zaakceptować, ze cos może być jednocześnie niedoskonałe i wartościowe.

Pojawiły się zarzuty o „wybielanie wizerunku marki”, o „PR pod przykrywką dobra”. I choć rozumiem, skąd się biorą te mysli, to myślę że czasem gubimy z pola widzenia coś znacznie ważniejszego: realny zasięg, kontekst społeczny i faktyczny wpływ takich kampanii na osoby, którzy nie funkcjonują w bańkach ekspertów czy organizacji pozarządowych, które nigdy nie sięgną po webinar ogłaszany na mediach społecznościowych.

Jak to wyglada z poziomu obserwacji, psychologii, badan społecznych:

1. Zasięg i realność kontaktu: tak, Żabka jest jednym z nielicznych miejsc, gdzie WSZYSCY bywają - kilka milionów osób CODZIENNIE. Starszych, młodszych, z małych miast i duzych, tych, którzy nigdy nie usiądą do webinaru o zdrowiu psychicznym i tych, którzy po prostu idą po bułki, fajki i mleko. Jeśli chcemy dotrzeć do osób spoza bańki „świadomych użytkowników Instagrama”, to nie przez fundacje ani uniwersytety, występy na TEDzie i raporty o zdrowiu psychicznym, tylko właśnie przez takie REALNE przestrzenie: świat który żyje pomiędzy polkami i ekranami. W kontekście zdrowia psychicznego to może być wręcz najlepsze podejście. Wbrew pozorom, to nie elitarne miejsca zmieniają świadomość społeczną, ale te, które są najbardziej ludzkie i najbardziej powszechne.

2. Ambiwalencja nie wyklucza wartości: oczywiście, że Żabka zarabia na alkoholu i fast foodzie, ale to nie unieważnia sensu współpracy, jeśli komunikat jest rzetelny. A jest. Świat nie jest czarno-biały: to, że coś jest „z korporacją”, nie znaczy, że automatycznie złe.

3. Kontekst społeczny: to co tu potrzebujemy wziąć moim zdaniem przede wszystkim pod uwage, to to, ze u nas, w Polsce, problemem nie jest nadmiar rozmów o zdrowiu psychicznym, tylko ICH NIEDOSYT lub BRAK. Więc nawet jeśli załóżmy w tle stoi PR, to efekt społeczny jest dodatni.

4. Perspektywa odbiorcy: zwykle, co pokazują badania, odbiorcy takich kampanii, czyli ja, Ty i ktoś jeszcze, nie analizują tego przez pryzmat marketingu wizerunkowego. Większość z nas widzi spot i może pomyśleć: „o, można komuś pomóc jak ma kryzys”. I to już jest wystarczająco dużo.
To mówią badania nad percepcja reklamy: odbiorca nie siedzi z kalkulatorem PR-owym w głowie, za to patrzy, czy coś go porusza, czy coś zostaje w pamięci, czy może się z tym ZINDENTYFIKOWAĆ i powiedzieć „to o mnie”. Emocje, ton przekazu, bliskość tematu - właśnie to kieruje naszym odbiorem.

I mysle, ze w całej tej dyskusji o kampanii HELPPP chodzi o coś znacznie głębszego niż o samą Żabkę czy Martynę Wojciechowską i Asię Flis.
To rozmowa o tym, czy potrafimy zaufać, że coś może mieć sens nawet wtedy, kiedy nie jest idealne. I czy potrafimy widzieć, że w świecie, który jest nieustannie współzależny: między biznesem, społeczeństwem, mediami i emocjami - zmiana może się dziać niekoniecznie w czystych przestrzeniach, ale tez lub przede wszystkim w tych, które są pełne napięć, watliwosci, szukania konsensusu.

I może warto, naprawdę warto sprawdzić w soebie: czy za każdym razem wolimy, zeby komunikaty o zdrowiu psychicznym pojawiały się tylko w miejscach „moralnie czystych” i dlatego niemal niewidocznych, czy możemy spróbować przyjąć, że coś dobrego może wydarzyć się w Żabce.

Na koniec chcę podkreślić tylko: W Polsce nadal mówienie o zdrowiu psychicznym jest obarczone wstydem i okrutnymi stereotypami. Zasięg takiej kampanii w miejscach codziennych może być jednym z nielicznych sposobów, by przemycić temat do języka zwykłych rozmów. Jeśli ktoś stojąc w kolejce po piwo usłyszy, że można komuś pomóc w kryzysie psychicznym albo sam się zatrzyma przy kasie (a statystycznie to tak, zdecydowanie jest możliwe) to to nie jest reklama.
To jest realne oswajanie trudnego tematu w miejscu, gdzie zwykle się o tym zupełnie nie rozmawia.

A co Wy sądzicie na ten temat?

Nasze układy nerwowe działają jak otwarte aplikacje w tle - nawet we śnie często nie odpoczywamy. Dlaczego i jak to zmie...
16/10/2025

Nasze układy nerwowe działają jak otwarte aplikacje w tle - nawet we śnie często nie odpoczywamy.

Dlaczego i jak to zmienić?

I jestem tu dziś, że rozbroić i wyjaśnić odmieniane dziś przez wszystkie przypadki słowo „regulacja”. Czasem to brzmi, jakby chodziło o to, żeby „się ogarnąć” lub „nie denerwować”, a tak naprawdę to wcale nie chodzi o siłę woli, tylko o naszą biologię 🙂

Kiedy jesteśmy „rozregulowani” czyli przebodźcowani, to znaczy, że nasz układ nerwowy dostał zbyt dużo informacji naraz. Nie tylko z zewnątrz w postaci hałasu, rozmow, spraw do załatwienia, ale też z wewnątrz, w postaci np. naszych emocji czy zmartwień. Nasz organizm nie umie wtedy wszystkiego przetworzyć. Ciało się napina, myśli nam się plączą, trudno nam się skupic, nie zapamiętujemy, jesteśmy rozdrażnieni, czasem z chce nam się płakać, a przecież nie jesteśmy smutni, zaczynamy mówić/działać nerwowo i szybko.

Reagujemy trochę jak Tom (lub Jerry) po uderzeniu w głowę - oczy wywrócone, ptaszki krążą nad głowa, a w tle dzwoni dzwon - niby stoimy, ale w środku mamy wrażenie, ze wszystko dzieje się za szybko żeby nadążyć. Tak właśnie w przebodźcowaniu „radzi sobie” nasz układ nerwowy - ciało niby działa, ale trudno nam złapać grunt pod nogami. I to właśnie wtedy jest nam NAJTRUDNIEJ, bo układ nerwowy ma za dużo, a nie wie co się z nim dzieje, kiedy będzie bezpiecznie, choć wtedy najbardziej potrzebuje zresetowania.

Regulacja to powrót do takiego rytmu, w którym ciało i głowa znowu ze sobą współpracują: ciało nie pędzi, gdy głowa potrzebuje odpoczynku. I to nie jest to uspokojanie się na komendę lub proba zatrzymania uczuć (!).

To proces, w którym my, czyli nasz układ nerwowy, wracamy do zdolności przetwarzania tego, co się dzieje zamiast automatycznie reagować. Innymi słowy: odzyskujemy zdolność, żeby zauważać sygnały z ciała, rozumieć, co czujemy i dlaczego, i odpowiadać na to świadomie, zamiast reagować automatycznie.

Powiedziałabym, ze to udrożnienie kanału i przepływu informacji pomiędzy naszym ciałem, emocjami a świadomą głową. Ta część nas, która myśli i rozumie, wraca do gry, bo kiedy jesteśmy przebodzcowani trudniej nam racjonalnie myśleć, być w kontakcie i włącza się nam tryb obronny i wcale nie dlatego, ze stoi nad nami miś, tylko dlatego, ze nie nadążamy z porządkowaniem i przezywaniem różnych sygnałów.

Dla każdego droga do regulacji może oznaczać cos innego. Dlaczego? Zwyczajnie dlatego, bo mamy różne układy nerwowe i nie ma uniwersalnej porady. Na pewno nie pomoże ignorowanie napięcia i zdanie: „uspokój się”. Uniwersalną jednak postawą i podstawą i warunkiem do regulacji jest zatrzymanie się w tym pędzie i zauważenie co się dzieje.
Innymi słowy, regulacja w praktyce to taki moment, w którym przestajemy walczyć ze sobą, tylko kierujemy się uwagą DO siebie. To może być kilka głębszych oddechów, spacer, rozmowa z kimś, przytulenie, muzyka, dotyk zwierzęcia. Coś, co nam daje sygnał bezpieczeństwa. Rozkaz „weź się ogarnij” nie daje bezpieczeństwa 🙂 napina nas jeszcze bardziej. A w poczuciu bezpieczeństwa nasza klatka piersiowa i brzuch się rozluźniają i możemy w końcu odetchnąć.

Przejście z trybu czujności i ostroznosci do bezpieczeństwa nie oznacza bycia spokojnym, tylko odzyskanie podłączenia do świadomości siebie i świata zewnetrznego.

Dajcie znać, jak to czujecie co tu piszę? Czy trudno Wam o regulację? Jakie macie skojarzenia z nią?

- - - -
Jesli to co robię Cie wspiera, moze masz ochotę pomóc mi robić tej edukacji więcej? ❤
💌 https://buycoffee.to/dr.izajaderek
💌 https://patronite.pl/drizajaderek

A to ja i moja regulacja po porannym szkoleniu - przyroda, spacer i kawka :)

W zeszłym tygodniu w czwartek miałam wielką przyjemność poprowadzić zajęcia w ramach IX Zjazdu Liderów Młodzieżowych, or...
15/10/2025

W zeszłym tygodniu w czwartek miałam wielką przyjemność poprowadzić zajęcia w ramach IX Zjazdu Liderów Młodzieżowych, organizowanego przez Regionalne Centrum Polityki Społecznej w Łodzi. Moje zajęcia nosiły tytuł "Różni, ale równi - o akceptacji, tożsamości, inkluzywności".

W czterech grupach, z prawie siedemdziesięcioma uczniami szkół średnich z województwa łódzkiego, przewodniczących szkół i klas, rozmawialiśmy o różnorodności, inkluzywności i akceptacji. NIe znoszę wykładów, moje zajęcia to zawsze wiec mieszanka teorii, doświadczenia, refleksji, dzielenia się.

Więc zapraszałam do refleksji nad tym, jak być sobą w środowisku, które nie zawsze jest gotowe na inność - i tu wcale nie chodzi o tożsamość płciową czy seksualną, ale każda różnorodność, która jest odmienna od większościowej i która wzbudza lęk i poczucie bycia nierozumianym / niewidzianym:
- o to kiedy jedna osoba w klasie nie ma mamy lub taty
- albo mieszka w domu dziecka
- kiedy ktoś mą niepełnosprawnośc lub ktoś w rodzinie ma,
- kiedy ktoś pochodzi z innego kraju, ma inny akcent, religię,
- sam jest lub ma kogoś w rodzinie z neuroróznorodnoscia.

Rozmawialiśmy o tym, czy faktycznie temat „mnie nie dotyczy", czy rzeczywiście „skoro dyrekcja nic nie robi, to ja nie mam na nic wpływu" i o tym, że równosc wcale nie oznacza tego, że wszyscy są równi, bo nie są, ale że równość to ROBIENIE - i oznacza tworzenie WARUNKÓW, w których każdy ma szansę, żeby coś osiągnąć, uczestniczyć i być wysłuchanym.

To nie były łatwe rozmowy, ale bardzo potrzebne. Pod koniec zajęć pomogłam młodzieży zrobić listę tego, co pomaga im być w kontakcie ze soba i z innymi osobami.
Było tam miedzy innymi to:
- żeby nie bać się mówić o uczuciach
- żeby nie wstydzić się płakać
- żeby pamiętać ze trudności są częścią życia i KAZDY MA jakąś
- Żeby nikogo nie zostawiać w i izolacji i żeby reagowac, kiedy ktoś siedzi sam.

Jeśli cos jest wyznacznkiem sukcesu pracy z młodzieżą, to ja mam na przykład takie dwa: pierwszy, ze jeden chłopak powiedział, w swojej szkole zdejmie z tablicy korkowej przekreslony znak flagi tęczowej, choć do tej pory nawet nauczyciele na to nie reagowali, drugi „ze to są pierwsze zajęcia, na których się tak bardzo otworzyli".

Każde zajęcia z młodymi pokazują tę sama rzecz coraz wyraźniej - często nie wiemy co to znaczy inkluzywność czy równość dopóki czegoś nie doświadczymy i nie rozszerzymy perspektywy. Żadna definicja tego nie wyjaśni, dopóki nie pomożemy doświadczyć, poczuć, dopóki kogoś nie zobaczymy.

Profilaktyka zdrowia psychicznego, zaproszenie do aktywności, do wspierania innych, motywacja i wzniecanie iskierki działania, zaczynają się od nie od teorii i hasła, ale od stworzenia miejsca, w którym można zajrzeć do własnego żywego doswiadczenia, do własnej obserwacji siebie, do poszerzenia obrazu siebie o dalszy świat: o kolegę / koleżankę, o jej/jego brata czy siostrę.

Realny rozwój i bezpieczeństwo ma miejsca wtedy, kiedy są spełnione dwie podstawowe ludzkie potrzeby:
- potrzeba bycia widzianym
- i potrzeba przynależnosci
W KAZDEJ PRZESTRZENI.

A ja przedczoraj dostałam najpiękniejszy prezent, print skrina z odpowiedzią uczniów na pytanie:
"Jaki element zjazdu podobał Ci się najbardziej?"
a tam w kilku miejscach "warsztaty z Izą Jąderek" ❤ 🙂

Dziś Dzień Nauczyciela 🧑‍🏫 💌I tak sobie mysle, ze uczyć to w zasadzie odważny zawód. I wcale nie tylko dlatego, że wymag...
14/10/2025

Dziś Dzień Nauczyciela 🧑‍🏫 💌

I tak sobie mysle, ze uczyć to w zasadzie odważny zawód. I wcale nie tylko dlatego, że wymaga wiedzy i ciągłego przygotowywania, ale dlatego, że codziennie wystawia te osobę na widoczność i ocene. Staje przed różnymi osobami, samodzielnie lub w większym systemie: którzy mają różne oczekiwania, emocje, przekonania, różna wiedze, różny wiek, różne zdolności poznawcze. I w tym wszystkim, w całej tej różnorodności, próbuje utrzymać ten kalejdoskop i przekazać coś co sam rozumie, co jest jego pasją i w co wierzy.

I to jest wysiłek, który często umyka naszej uwadze, bo na zewnątrz widać tylko lekcję, szkolenie albo wykład. A nie widać przygotowania, wysilku i odpowiedzialności za to „co i jak” mowi, i ciągłej gotowości, żeby mierzyć z tymi wyzwaniami kiedy rozpoczyna się nauczanie. A ze uczyć to także być w miejscu, w którym są różne światy, to wymaga to nie tylko wiedzy, ale tez świadomości procesów międzyludzkich, otwartości na bycie nauczonym, otwartości, żeby zmienić swój sposób jak uczyć - nie ma siły, w każdej relacji "uczący - uczący się" jest kawałek psychologii.

I oprócz tego wszystkiego, jest tu cos ogromnie pięknego, a bywa ze nieobecnego.
Nauczyciel to nie tylko zawód, ale postawa wobec świata.
I ze w życiu spotykamy wielu nauczycieli, tych, którzy pokazali nam kierunek i tych, którzy zatrzymali nas na chwilę i powiedzieli „spójrz na to inaczej”.
Nauczyciel naprawdę ma wpływ: potrafi jednym zdaniem, przykładem czy pytaniem otworzyć w kimś nową perspektywę. A czasami nawet nie wie, że to zrobił.
Bycie nauczycielem to tez otwartość na drugiego człowieka, bycie w relacji z nim i wtedy cos, co robi, uruchamia proces, który zmienia obie strony: i ucznia, i samego nauczyciela.

Uczenie to tez decyzja, by brać odpowiedzialność za to, jak inni poznają świat. I mieć zaufanie i do wiedzy, która się ma, i do procesu, który trwa. A edukacja zawsze dzieje w relacji i jest żywa - nie ma w niej tylko tej wiedzy, ale jest to wszystko co się nią i sobą w niej tworzy 😊☀️

Jestem przekonana, ze macie nauczycieli, którzy byli dla Was ważni - kto był takim, który w Was cos zmienił? 💛🏫

Wszyscy już wiemy, że na zdrowie psychiczne pomaga spanko, jedzonko i spacerki. Ale prawda jest taka, że sen nie wystarc...
12/10/2025

Wszyscy już wiemy, że na zdrowie psychiczne pomaga spanko, jedzonko i spacerki.
Ale prawda jest taka, że sen nie wystarczy, jeśli budzimy się napięci, a spacer nie pomoże, jeśli idziemy w nim z naparzającym telefonem i najdalej od siebie.
Dlatego przygotowałam 13 zasad, które nie są o "wellness lifestyle", tylko o pielęgnowaniu wewnętrznej przestrzeni, w której w końcu można zacząć swobodnie oddychać.

1. Zatrzymuj się częściej, niż to konieczne
Nie tylko wtedy, gdy jesteś zmęczona/y. Zatrzymuj się PRZEDE WSZYSTKIM wtedy, gdy wszystko idzie dobrze, to najlepszy moment, w którym uczysz się przyjmować siebie, obserwować tempo i co ono ci robi, a nie tylko iść z nurtem rzeki.

2. Reguluj się, zanim zaczniesz działać
Zamiast pędzić w rozwiązania, zapytaj siebie: czy jestem gotowa/y na działanie? Co moje ciało na to? Zdrowie psychiczne zaczyna się tam, gdzie mamy możliwość i warunki, żeby siebie poczuć.

3. Oddzielaj „ja muszę” od „ja wybieram”
Świadomość wyboru, nawet w małych rzeczach, przywraca poczucie wpływu, sprawczości i SENSU. A wpływ i sens to paliwo dla zdrowia psychicznego.

4. Nie wierz każdej swojej myśli
Umysł jest czasem jak narrator, a nie jak prawda. Możesz go słuchać, ale nie musisz mu wierzyć. To pozwala oddzielić myśl od krytyki, myśli od ataku na siebie, myśl od autoagresji i ze to czasem się nam "uruchamia”. A to wszystko umożliwia oddzielenie się od tego, zobaczenie siebie z większą przytomnością i łagodnością.

5. Szukaj obecności, a nie perfekcji
Perfekcja wyklucza uczenie się i wzmacnia bycie robotem, obecność obejmuje i proces, i to, ze dziś jestem w innym miejscu niż wczoraj i jutro.
W obecności jest miejsce na bycie sobą, a nie że jestem projektem do realizacji i poprawy

6. Dbaj o relacje, które Cię karmią
Nie o te, które „powinnaś/eś utrzymać”. Dobre relacje są jak regulacja układu nerwowego w wersji społecznej: przywracają rytm, bezpieczeństwo i znaczenie

7. Rozmawiaj z ciałem, nie tylko o nim
Zauważaj, CO i GDZIE i JAK czujesz, nie tylko co o tym myślisz. Nie intelektualizuj uczuć. Ciało jest szczere, trzeba tylko mu stworzyć warunki, żeby je usłyszeć.

8. Dopuszczaj niepewność
Niepewność i „nie wiem” to nie tylko patrzenie z dystansu, to również przestrzeń, w której ma szansę pojawić się szersza perpektywa, złożoność i elastyczność spojrzenia.

9. Dawaj emocjom kształt, nie ocenę
Złość, smutek, radość - to fajni goście. Zobaczenie ich i zaproszenie do siebie, posłuchanie ich wypowiedzi, to pierwszy krok do zobaczenia i uznania swojej prawdy i do wolności

10. Rób mniej, ale z obecnością
Mniej znaczy wiecej. Zdrowie psychiczne to nie lista zadań, tylko nasza postawa i nasz sposób bycia. Ucieleśniamy zdrowie na co dzień. Można siebie trzymać za rękę, żeby doświadczać, przeżywać, smakować i mieć więcej życia w życiu

11. Pozwalaj sobie na regenerację, nie tylko odpoczynek
Odpoczynek to przerwa, a regeneracja to uzupełnienie energii a zatem wracanie do siebie i troski o siebie.

12. Ucz się przyjmować pomoc
Mówienie o swoich potrzebach i poproszenie o pomoc, to dowód zaufania i świadomości tego, ze jesteśmy od siebie zalezni, dla siebie ważni i sobie potrzebni.
Współregulacja i współobecność jest jednym z najważniejszych sposobów dbania o psychikę

13. Daj sobie prawo do zmian
To, co kiedyś było na Ciebie (i dla Ciebie) dobre, dziś może już nie pasować. Nie wbijanie się w stare, to przejaw świadomości, przytomności, umiejętności żegnania się i witania tego, co nowe.

- - - -
Bycie tutaj dla Was, to dla mnie ważna praca. Jesli to co tworzę Cie wspiera, moze masz ochotę pomoc mi pisać i działać dalej? ❤
💌 https://buycoffee.to/dr.izajaderek
💌 https://patronite.pl/drizajaderek

Make Mental Health Great Again!! (Choć czy ono kiedykolwiek miało swój moment? ja bym chciala)W Światowy Dzień Zdrowia P...
10/10/2025

Make Mental Health Great Again!! (Choć czy ono kiedykolwiek miało swój moment? ja bym chciala)

W Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego kilka słów dlaczego zdrowie psychiczne zbiera mało serduszek, czyli nasze stereotypy na jego temat, a dlaczego powinno 🙂

💫 Po pierwsze, zdrowie psychiczne kojarzy nam się z kruchością, a nie z atrakcyjnością.
W kulturze, w której wysoko cenimy sprawczość, pewność siebie i produktywność, mówienie o lęku, bezradności czy wypaleniu stawia nas w pozycji „potrzebujących”. To nie wpisuje się wszechobecny sukces, którym codziennie karmi nas świat i my sami zwrotnie - zarówno w social mediach, jak i w przestrzeni zawodowej. A jak tak jest, to emocjonalna autentyczność i prawda, myli nam się ze słabością, a wrażliwość, czyli nasza najwieksza siła, z „przewrażliwieniem” lub histerią lub brakiem kompetencji.

💫 Po drugie, działa w nas społeczny wstyd.
Innymi słowy pokutuje w nas przekonanie, że zdrowie psychiczne to coś, o czym „nie wypada mówić publicznie”, bo dotyczy naszej intymności, czegoś „wewnętrznego i własnego”, a zatem nie do pokazywania w świetle dziennym. I wtwdy wydaje nam się, że „przyznanie się” do kryzysu emocjonalnego jest właśnie dokładnie jak przyznanie się (czyli: do winy), jak pokazanie niedoskonałości, a tego przecież lepiej nie pokazywać, bo wszyscy powinniśmy SOBIE RADZIĆ i być idealni.

💫 Po trzecie, symbolicznie rzecz biorąc, „sexy” to to, co jest dynamiczne, efektowne, blyszace. I spektakularne 🙂
No a zdrowie psychiczne? to codzienny proces, codzienna rutyna, żmudna praca. I mało fajerwerkowa. I właśnie dlatego tak trudno to zdrowie „sprzedać” w kulturze, która kocha widowisko, szybki efekt i gratyfikacje.

💫 I wreszcie: mówienie o zdrowiu psychicznym wymaga gotowości na bliskość.
To zdrowie to spotkanie z własną i czyjąś wrażliwością. A to spotkanie i bliskość nie jest „sexy” w rozumieniu społecznym, bo są kruche ryzykowne: odsłaniają nas i odbierają kontrolę. I też prawda jest taka, że ten prawdziwy, autentyczny kontakt często jest tym, czego ogromnie pragniemy i równie bardzo się boimy (i czasami ten mechanizm wygrywa).

No ale dbanie o zdrowie psychiczne jest ważne, bo właśnie ono daje nam zdolność do obecnosci.

Jeśli się nad tym zatrzymamy: jeśli uczymy się regulować siebie, słuchać siebie i innych, nie potrzebujemy dominować nad innymi ani się chować przed światem, to to jest właśnie cos co nas otwiera na siebie i inne osoby.

To właśnie dbanie o siebie: zwracanie uwagi na siebie, sprawia że dzień za dniem uczymy się śmiać z brzucha, patrzeć sobie i komuś w oczy, cieszyć się codziennością lub smucić (i potem pdonosić), możemy złościć się i stawiać granice jednocześnie budując mosty a nie mury, a wieczorem wracać do domu mając poczucie, że nie mamy na sobie żadnej maski.

Bycie w procesie zdrowia psychicznego, to jak pielęgnowanie roślinki: doświetlanie, podlewanie, przesadzanie, zmienianie ziemi, przycinanie tego, co nie rośnie.
Nie chodzi o to, żeby zawsze kwitła, tylko żeby pozostawała żywa.

I ta zywotnosc w zdrowiu: relacyjna, kontaktowa, reagująca, tkliwa, poruszona, zależna (nie uzależniona), oddychająca, wrażliwa na dotyk - to chyba najpiękniejsza rzecz jaka istnieje.
To właśnie ta baza, to zdrowie psychiczne mówi: możesz puścić kontrole i wciąż sie czuc bezpiecznie 🙂

A to ja i moja ukochana paprotka 🌿
Ona mi ciągle przypomina jak to znaczy zdrowie, dbać o zdrowie i zdrowieć 🥰

- - - -
Lubię dzielic sie z Wami wiedzą i dla Was tworzyc. To dla mnie wazna praca. Pomoz mi pisać i działać dla Was dalej ❤

💌 https://buycoffee.to/dr.izajaderek
💌 https://patronite.pl/drizajaderek

Jestem tu dziś po to, żeby wywrócić Wam częste rozumienie zdrowia psychicznego do góry nogami 🙂 💌 a że Światowy Dzień Zd...
08/10/2025

Jestem tu dziś po to, żeby wywrócić Wam częste rozumienie zdrowia psychicznego do góry nogami 🙂 💌 a że Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego za chwile, to żal z tej okazji nie skorzystać 😄

💫 Dlaczego?

Ano dlatego, bo przez ostatnie lata ulubione słowo wielu osób, czyli "rezyliencja", stało się jednym z najmodniejszych pojęć w psychologii., ale tez w poppsychologii. Występuje w prezentacjach HRowych, w ofertach warsztatów, w postach na Instagramie. Ma oznaczać odporność psychiczną, zdolność do radzenia sobie z trudnościami, do „powstawania po upadku”. I w praktyce zwykle redukuje się je do jednego obrazu: kogoś, kto mimo przeciwności nadal stoi, działa i znosi. Generalnie RADZI SOBIE.

Ten obraz wydaje się pozytywny, ale niesie ze sobą dość szkodliwe zniekształcenie. Utrwala w nas przekonanie, że zdrowie psychiczne polega na biernym wytrzymywaniu. Czyli ze im więcej potrafimy znieść, tym bardziej jesteśmy „odporni”, albo ze im lepiej adaptujemy się do trudnych warunków, tym bardziej świadczy to o naszej sile (katastrofa), i w efekcie zaczynamy traktować rezyliencję jak coś pomiędzy zaciśniętymi zębami a stoickim spokojem, czyli jako umiejętność „trzymania się”, niezależnie od tego, co się dzieje wokół.

Problem polega na tum, że takie rozumienie odporności jest tylko częścią prawdy, a czasem wręcz jej wypaczeniem. Rezyliencja nie polega wyłącznie na tym, że potrafimy się dopasować. Oznacza również, że potrafimy aktywnie wpływać na środowisko, które nas kształtuje. Innymi słowy, ze nie tylko znosimy trudności "z godnością", ale ROWNIEZ ZMIENIAMY warunki, w których te trudności powstają. Czyli ze nasza siła nie przejawia się w biernym „trwaniu”, ale w PODEJMOWANIU DECYZJI, które realnie zmieniają nasze życie.

Chodzi mi tu o taką koncepcję, jak "agency as resilience", czyli o odpornośc rozumiana jako sprawczość. Zdolność do tego, by powiedzieć „to nie jest środowisko, które sprzyja mojemu zdrowiu, więc go nie wybieram”, albo tez„to są granice, które muszę postawić, żeby móc dalej się rozwijać”, albo inaczej „to są warunki, które mogę zmienić, zamiast ciągle dopasowywać się i je znosić”.

To turbo ważna zmiana perspektywy, bo, zobaczcie, pokazuje, że odporność nie zawsze polega na „byciu silnym” w tym samym miejscu, relacji, pracy. Czasem największą oznaką siły jest odejście z relacji, pracy, środowiska, które nas nie wspiera. Czasem jest nią również negocjacja, czyli próba zmiany zasad gry zamiast dopasowania się do nich. A może być nią również działanie, które nie polega na znoszeniu stresu, tylko na zmniejszeniu jego źródeł.

Ten rodzaj rezyliencji jest trudniejszy, bo wymaga więcej niż tylko tzw. emocjonalnej regulacji. Wymaga odwagi, by uznać, że nie wszystko da się „przepracować” w środku i niektóre rzeczy trzeba przekształcić na zewnątrz. A przede wszystkim, ze zdrowie psychiczne to nie tylko umiejętność radzenia sobie z rzeczywistością, ale też nasze realne prawo do jej współtworzenia.

I idę o zakład, ze miedzy innymi właśnie dlatego tak wielu z nas czuje się wyczerpanych, mimo że „pracujemy nad sobą” od lat. Ile można. Bo cała ta praca często sprowadza się do prób coraz lepszego znoszenia warunków, które nigdy nie powinny być znoszone, uczymy się oddychać w dusznym pokoju zamiast otworzyć okno, uczymy się „radzić sobie z krytyką” zamiast zakwestionować to co ktoś robi, albo tez uczymy się „przyjmować stres” zamiast zadać pytanie, dlaczego w ogóle jest go tak dużo i co możemy zrobić dla siebie, żeby było go mniej.

Zobaczcie, rezyliencja rozumiana jako sprawczość przesuwa akcent z wytrzymywania na działanie. Wcale nie pyta „jak mogę lepiej znosić?”, tylko „co mogę zmienić?”. I myślę sobie, ze to właśnie ta zmiana perspektywy często oddziela życie, w którym ciągle walczymy, od życia, w którym możemy mieć wpływ 🙂

I co Wy na to? ☀️

- - -
Jeśli to co piszę jest dla Ciebie pomocne i Cię wspiera, może chcesz wesprzeć mnie w tworzeniu dla Was dalej?
💌 https://buycoffee.to/dr.izajaderek
💌 https://patronite.pl/drizajaderek

Przychodzę dzisiaj do Was z „wdzięcznością”, a w zasadzie z jej karykaturą. I chcę Wam przybliżyć czym jest wdzięczność ...
02/10/2025

Przychodzę dzisiaj do Was z „wdzięcznością”, a w zasadzie z jej karykaturą. I chcę Wam przybliżyć czym jest wdzięczność a czym jest „poczuj wdzięczność”.

Nie wiem, czy macie takie samo wrażenie jak ja, ale od lat zalewa nas zewsząd fala haseł z gatunku „poczuj wdzięczność”, „rob dziennik wdzięczności”, „tu masz afirmacje do powtarzania”. I na pierwszy rzut może to brzmieć jak dobra wskazówka, ale!, jak się temu przyjrzec, to zwykle działają odwrotnie - kiedy probujemy tak zrobic, jak ktoś nam „doradza”, to z dziwnych, nieznanych nam powodów czujemy napiecie, mamy przekonanie, ze jakoś nam nie wychodzi.

Dlaczego tak się dzieje?
Kiedy ktos nam mowi „bądź wdzięczny/a”, to takie słowa są ni mniej ni wiecej, tylko nakazem, pewnym wymogiem i oczekiwaniem wobec nas, „ze tak trzeba i ze tak jest właściwie”. To żadne uczucie.

I w taki sposób powstaje subtelna, ale bardzo realna presja emocjonalna.
Z jednej strony to komunikat: nie komplikuj, nie czuj zbyt intensywnie, nie zadawaj niewygodnych pytań, wystarczy, że będziesz wdzięczna/y. Czyli: bądź bezkrytyczny.
A z drugiej, to szybkie odcięcie od autentycznego, prawdziwego doświadczenia. Zamiast zatrzymać się przy tym, co naprawdę się w nas porusza: napiecie, zal, czy strata, no a może tam zupełnie nic nie ma, bo nie mamy do określonej sprawy czy rzeczy nie-wiadomo-jakiego nastawienia, zaczynamy to wszystko albo podważać albo omijać. Albo, w jeszcze gorszym przypadku, myslec, ze „cos z nami jest nie tak”. I zadręczamy sie wtedy często myśląc, ze niektóre emocje trzeba „poprawić” albo „przeprogramować”, bo przeciez pozytwyne osoby "czują wdzieczność".

Cała ta popieprzona kultura rozwoju osobistego zbudowała na tym mechanizmie niezly przemysł. Co prawda, często przewracamy oczami, gdy ktoś po raz kolejny mówi „wysyłaj dobrą energię”, „bądź wdzięczny za to, co ci się przydarzylo, bo to dobra lekcja”, „bądź wdzięczna ze sobie radzisz”, a mimo to próbujemy to robić, bo taka jest narracja. Jeśli nie umiemy tego robic, to wg tych społecznych skryptow, albo siedzimy w przeszlosci, albo jesteśmy toksyczni, albo nie umiemy doceniać terazniejszosci. W rezultacie nie tylko odklejamy się od swoich uczuć, ale czymy się, że niektóre emocje są „złe” i należy je jak najszybciej zastąpić tymi „dobrymi”. I to, co autentyczne, lezy w piwnicy, a na powierzchni pojawia się komunikat: „jestem wdzięczna/y, robie dobrze, idę dalej, rozwijam się, jakis autorytet tak powiedzial, wiec postaram sie, bo tak jak trzeba”.

I patrząc na to z poziomu naszej psychiki i układu nerwowego - taka strategia srogo nas kosztuje. Emocje, które próbujemy ominąć lub zamienić, nie znikają tylko dlatego, że przykryjemy je warstwą „wdzięczności”. Wręcz przeciwnie, często wracają z większą siłą albo w mniej świadomej formie, na przykład jako napięcie w ciele, drażliwość czy wewnętrzne poczucie fałszu. I wtedy przestajemy być ciekawi tego, co naprawdę w nas wewnętrzne i żywe, a zaczynamy cos odgrywać, jednoczesnie majac swiadomosc, ze cos tu sie nie zgadza, choc wstydzimy sie o tym glosno powiedzieć.

I paradoks polega na tym, ze w imię „bycia wdzięcznym”, „good vibes only” i „positive energy” uczymy się nie słuchać siebie. Zamiast przepuścić cos przez siebie, pobyć z tym, zobaczyć do czego mnie to doprowadza, do czego mnie skłania, wchodzimy w rolę kontrolera: coś wypada czuć, a czegoś nie.

A sama wdzięczność jest pięknym uczuciem - ale UCZUCIEM, czyli ma miejsce wtedy i tylko wtedy, kiedy nie jest wymuszona, nie płynie z zewnątrz jako nakaz, tylko z wewnętrznego poruszenia. Płynie z obserwacji siebie i swoich wrazen, pooazuje ze sa w naszym zyciu dobre i wazne doswiadzenia, ktore widzimy, obejmujemy, doceniamy. I plynie wtedy, kiedy nie próbujemy siebie ani naszych uczuć i doświadczeń „naprawiać” - nikt z nas ani nasze doświadczenie nie są wybrakowane lub zepsute. Żadna emocja nie wymaga natychmiastowej transformacji w wdzięczność. Nie każde doświadczenie ma nas „czegoś nauczyć”, w chorobie nie trzeba wymuszać patrzenia na jasne strony lub mówienia komuś, żeby „docenił lekcje”.

I myślę tez, że jest coś bardzo odważnego w tej części nas, która nie chce brać udziału w całym tym emocjonalnym spektaklu, który każe się uśmiechać, pisać dziennki wdzięczności i „widzieć pozytywy”. I kiedy nasza wewnętrzna prawda zaczyna się w nas rozgaszczać i dopominać o miejsce. I kiedy zamiast dostosowywać się do porad na bycie pozytywnym, możemy zdjąć filtr i popatrzeć na własny kalejdoskop. Tak się składa, że akurat rzeczywistość ma całą paletę barw. 💌😊

I na koniec mam do Was pytanie - taka refleksje do zaobserwowania.
- Jak się czujecie w relacji z kimś, kto Wam mówi „poczuj wdzięczność”, „nie masz co narzekać”?
- A jak czujecie się w relacji z kimś, kto Wam mówi „na wszystko co czujesz jest miejsce, zanim pomyślisz, ze możesz podziękować osobie, która Cie zwolniła z pracy, możesz teraz i się złościć, i sie smucić”?

Dziś ostatni dzień września. Czas na rytauly i nowe nasionka 🐣Wrzesień był miesiącem, w którym wiele rzeczy poszło nie t...
30/09/2025

Dziś ostatni dzień września. Czas na rytauly i nowe nasionka 🐣

Wrzesień był miesiącem, w którym wiele rzeczy poszło nie tak, jak bym je sobie wyobraziła 😊 Była równonoc jesienna, a ja po raz pierwszy o niej tu nie napisalam, choć miałam to w kalendarzu. Choć zdecydowana większość tego miesiaca była dla mnie wakacyjna i w wewnętrznych odlotach, to sprawy tak przyziemne jak poturbowana kostka, kazały mi wcale nie miękko lądować. Sprawy zawodowe w wakacje czasem wywalały drzwi a nie pukały, tempo nie zawsze było równe, a niektóre dni cudownie mnie wywracały 🐳

I na to wszystko pod koniec miesiąca przychodzi równonoc, którą finalnie zostawiłam i która zostaje wspaniałą nauczycielką.

Równonoc, która jest metaforą WCALE NIE balansu, który można osiągnąć, ile dynamicznej proby równowagi, która nieustannie się zmienia. Tak jak dzień i noc dosłownie przez chwilę są równe, a potem zaczynają się przechylać i każde idzie w swoja stronę. I to taki moment, w którym można zauważyć, ze nasze życie nieustannie faluje i nie chodzi o to, żeby coś czy się wreszcie „ustabilizować” i że życie nie odbywa się w balansie (nie wierzcie w te poppsychologiczne slogany), tylko w ruchu.

💎To ma rowież swoją psychologiczna nazwę.
Ta zdolność to elastyczność emocjonalną i poznawcza.
Jedna z kluczowych kompetencji, która decydują o tym, czy potrafimy żyć w sposób zdrowy, czyli wcale nie równy i zbalansowany, tylko ADAPTACYJNY.

Nie chodzi w niej o to, by zawsze czuć się dobrze ani by zawsze reagować „właściwie”. Chodzi o coś znacznie głębszego: o umiejętność dostosowywania się do zmieniających się okoliczności przy jednoczesnym zachowaniu kontaktu z tym, co dla nas bliskie: prawdziwe, wartościowe, dobre.

🎈Elastyczność poznawcza oznacza, że nie przywiązujemy się sztywno do jednego sposobu myślenia. Że potrafimy spojrzeć na sytuację z różnych perspektyw, zmienić strategię działania, jeśli stara przestaje działać.
🎈Ta emocjonalna elastyczność to z kolei zdolność doświadczania pełnego spektrum uczuc i reagowania na nie w sposób, który nam pomaga i który służy, a nie który nas unieruchamia.
I to właśnie dzięki niej potrafimy uczyć się być w relacjach, które się zmieniają, bo my się zmieniamy, odzyskiwać równowagę, gdy świat wokół się przechyla, patrzeć na rzeczywistość i reagować-uczyć się-zmieniać się w odpowiedzi na nią.

W praktyce oznacza to zgodę na to, że nie zawsze będziemy „na czas”, „na tip-top” i „idealnie gotowi”. Że czasem coś odpuścimy, coś się przesunie, coś będzie wymagało korekty. I celem wcale nie jest odzyskanie balansu, tylko nauczenie się puszczania rąk i przyjmowania się w ruchu.

A jak Wasz wrzesień i Wasze nasionka na październik?

Adres

Warsaw

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Dr Iza Jąderek umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Dr Iza Jąderek:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram