06/09/2025
List rodzica: moje dziecko jest za dobre na szkołę specjalną, a za inne na masową
Początek roku szkolnego. Wokół zgiełk, radość, nowe plecaki i świeże zeszyty. Patrzę na mojego syna. Z zewnątrz wygląda jak każdy inny uczeń – uśmiecha się, próbuje być dzielny, stawia krok za krokiem do szkoły. Ale ja wiem, że w środku już przygotowuje się na ciężką walkę.
Mój syn jest w spektrum autyzmu. „Wysoko funkcjonujący” – tak zapisano w dokumentach. To określenie, które często brzmi jak komplement, a dla nas jest ciężarem. Dlaczego? Bo oznacza, że nie dostanie się do szkoły specjalnej. Nie dostanie realnego wsparcia, którego potrzebuje. Trafia do szkoły masowej, gdzie program jest taki sam dla wszystkich, gdzie oczekiwania są identyczne, a różnice – choćby i niewidoczne – nie mają prawa głosu.
Wiem, że mój syn będzie się starał. Będzie wpatrywał się w książki, ściskał ołówek w dłoni, zbierał wszystkie siły, by nadążyć. Ambitny, zdeterminowany, głodny tego, by być taki jak inni. Ale boję się, że nie zawsze mu się uda. I wtedy wróci do domu cichy, zawiedziony, sfrustrowany. A czasem – po prostu agresywny. Bo ta cała energia, którą włoży w to, by w szkole być idealnym, będzie musiała się gdzieś wyładować. I niestety – wyładuje się w domu.
To nie lenistwo. To nie brak chęci. To po prostu zderzenie z systemem, który nie zostawił dla niego miejsca. Nie mieści się w żadnej kategorii. Za sprawny na szkołę specjalną. Za wrażliwy i inny na masową. I co dalej?
Bo ja się boję. Boję się, że jeśli dalej będzie próbował wpasować się w ramy, które nigdy nie były dla niego stworzone, złamie się. Wypali. A przecież to dopiero początek. To jeszcze dziecko, które powinno mieć prawo uczyć się i rozwijać w swoim tempie, a nie wciąż udowadniać, że „da radę”.
Nie chcę dla niego forów ani taryfy ulgowej. Chcę tylko, żeby ktoś zobaczył, że istnieją dzieci pomiędzy. Że one nie są „za dobre” ani „za złe”. Że potrzebują innego wsparcia, nie dlatego, że są gorsze, ale dlatego, że system nie jest elastyczny.
Piszę ten list, bo wiem, że nie jesteśmy sami. W wielu domach podobne dzieci właśnie zaczynają ten rok szkolny i będą się starały. Z całych sił. A potem będą wracały do swoich rodzin – zmęczone, rozdrażnione, złamane, czasem pełne gniewu, którego nie potrafią inaczej wyrazić.
Niech ten głos będzie przypomnieniem: dzieci wysoko funkcjonujące w spektrum nie są problemem. Problemem jest system, który udaje, że one mieszczą się w normie, choć tak naprawdę codziennie balansują na granicy swoich sił.