20/09/2025
Gdy żyjesz tak, jakby nie było dla Ciebie miejsca?
Niektóre osoby żyją, jakby ich obecność była pomyłką. Stają się mistrzami niewidzialności – nie proszą, nie oczekują, nie zajmują przestrzeni. Na pytanie: „może zrobić coś dla Ciebie?” odpowiadają automatycznie: „nie, nie trzeba” – choć w środku bardzo potrzebują wsparcia, bliskości, zauważenia. Ich życie wygląda, jakby stale próbowali pomniejszyć siebie, by nikomu nie przeszkadzać.
Skąd to się bierze? W psychobiologii wiemy, że takie programy rzadko rodzą się w próżni. To, że dziś ktoś czuje, że „nie ma prawa być”, ma swoje korzenie w dawnych doświadczeniach – własnych albo rodowych.
🔹 Dzieciństwo bez miejsca na emocje - Jeśli w domu panowała zasada: „nie płacz, nie złość się, nie przeszkadzaj” – dziecko uczy się, że jego uczucia są kłopotem. Z czasem zaczyna wierzyć, że lepiej je schować, a z nimi… samego siebie.
🔹 Rodowe traumy utraty - W rodzinach, gdzie były wojny, przesiedlenia, utrata domu czy ziemi, mogło zakorzenić się przekonanie: „nie zajmuj miejsca, bo możesz je stracić”.
Wnuki i prawnuki nie znają już faktów, ale ciało niesie echo tej pamięci – lęk przed byciem „za bardzo”.
🔹 Rodzice obciążeni problemami - Kiedy dorośli żyją w chaosie, chorobie, przemocy czy uzależnieniu, dziecko szybko orientuje się, że jego potrzeby są „za dużo”. Wchodzi w rolę: „nie będę dokładać problemów” i niesie ją dalej w dorosłość.
🔹 Niechciane dzieci w rodzie - Historie poronień, aborcji, dzieci oddanych – mogą pozostawić w polu rodu zapis: „lepiej się nie pokazywać, nie domagać się, nie istnieć w pełni”. Kolejne pokolenia noszą w ciele to, co było nieprzeżyte wcześniej.
🔹 Dzieci z ciąży nieplanowanej / „przypadkowej” - Kiedy dziecko poczęło się w okolicznościach trudnych – rodzice byli zbyt młodzi, nieprzygotowani, żyli w lęku lub w konflikcie – jego ciało może zapisać program: „nie jestem chciany/a”, „nie mam prawa być”. W dorosłości taka osoba często stara się zasłużyć na swoje miejsce: być idealnym uczniem, perfekcyjnym pracownikiem, kimś „godnym” miłości. Jednak w głębi serca może nosić poczucie winy za samo istnienie.
Jakie schematy powstają?
„Moje potrzeby są ciężarem” – więc je tłumię.
„Bezpieczniej jest być niewidocznym” – więc się chowam.
„Muszę zasłużyć, żeby być kochany/a” – więc wciąż się staram, zamiast po prostu być.
„Nie mam prawa istnieć w pełni” – więc żyję na pół gwizdka.
Przykłady z sesji
Anna, 35 lat – w pracy robiła więcej niż inni, ale nigdy nie prosiła o podwyżkę. Odkryła historię babci przesiedlonej ze wschodu, która powtarzała: „jak się nie wychylisz, to przeżyjesz”. Wnuczka powielała program – bycie niewidoczną jako gwarancja bezpieczeństwa.
Kasia, 29 lat – od dziecka czuła, że „musi się starać”. Rodzice przyznali, że była z nieplanowanej ciąży. Słowa matki: „to nie był dobry moment” zapisały się w ciele jako poczucie winy. Na sesji odkryła, że jej perfekcjonizm to w istocie próba zasłużenia na prawo do życia.
Głębokie przekonanie: „nie ma dla mnie miejsca na tym świecie, w tej rodzinie, w tym życiu” jest jednym z najbardziej obciążających programów, jakie może nosić człowiek. To nie jest tylko myśl – to doświadczenie zapisane w ciele, w systemie nerwowym, w całej biologii.
Zareagować może układ kostny – jako fundament istnienia. Kości symbolizują struktury, oparcie i poczucie przynależności. Po śmierci ciała fizycznego kości zostają po nas najdłużej. A zatem w kościach
jest zawarta głęboka prawda o nas. To nie tylko materiał biologiczny, to również mistyczna historia naszego istnienia. Biologiczny sens: „skoro nie mam miejsca, mój szkielet – moja struktura – traci siłę, jakby nie było po co jej utrzymywać”.
Może pojawić się niedowaga – jako próba zniknięcia. Za niedowagą często kryje program: „jeśli mnie będzie mniej, to będzie bezpieczniej”. Niedowaga bywa dramatyczną biologiczną próbą „dopasowania się” do braku miejsca – ciało redukuje masę, jakby chciało zniknąć, nie zajmować przestrzeni.
Zareagować może nasza tkanka łączna- W aktywnej fazie emocjonalnego konfliktu tkanka ulega redukcji, co jest
diagnozowane jako osteoliza, osteoporoza, rzeszotowienie…itp. Na tym etapie nie odczuwamy bólu, nie ma żadnych „fizycznych” objawów. Chyba że kość jest już tak bardzo porowata, iż łamie się samoistnie. Jednak, aby do tego doszło, konflikt musi trwać nieprzerwanie długi czas. W fazie drugiej, regeneracji i zdrowienia, dochodzi do nadbudowy tego, co wcześniej ubyło, co uległo atrofii. Tkanka naprawia się w procesie zapalnym, pojawia się ból, obrzęk, ograniczenie ruchomości, czyli wszystkie objawy, które konwencjonalna medycyna uważa za abberację. Jednak bez stanu zapalnego nie możemy się wyleczyć W fazie regeneracji nie czujemy się dobrze. Ból jest biologicznym sygnałem, który ostrzega nas przed nadmierną aktywnością.
Najważniejszym krokiem jest uznanie, jak trudne to doświadczenie – żyć z poczuciem, że nie powinno nas być za dużo. To nie jest drobnostka, ale głęboka rana.
Empatia dla siebie oznacza, że mogę powiedzieć: „Tak, to trudne. Widzę, że nauczyłam się pomniejszać, żeby przetrwać. Ale dziś mogę uczyć się być obecna – i to jest bezpieczne.”
Osoby z tym schematem świetnie dostrajają się do otoczenia – wyczuwają emocje, przewidują potrzeby, często stają się „opiekunami świata”. Jednak trudno im uwierzyć, że ktoś inny naprawdę może chcieć zatroszczyć się o nich.
To jest jak nauka nowego języka: pozwalać innym się do siebie dostroić. Pozwalać, by inni dali uwagę, czas, troskę – i nie odmawiać od razu słowami „nie trzeba”.
Jak zacząć zmieniać schemat?
Ćwiczenie 1: Małe „tak” – gdy ktoś proponuje pomoc, zamiast automatycznie odmawiać, spróbuj powiedzieć: „Dziękuję, to dla mnie ważne”.
Ćwiczenie 2: Własne miejsce – stwórz w domu kącik tylko dla siebie. Symbolicznie pokazujesz sobie: „jest dla mnie miejsce.”
Ćwiczenie 3: Empatyczny dialog – połóż rękę na sercu i powiedz: „Masz prawo być. Masz prawo zajmować miejsce. Masz prawo być ważna.”
Poczucie, że „ma mnie być jak najmniej”, to echo dawnych historii. Ale dziś można tworzyć nowe: takie, w których jest dla mnie przestrzeń, moje potrzeby mają znaczenie, a inni mogą mnie wspierać.
To nie egoizm – to zdrowie i życie w pełni.
Praktyka: „Moje miejsce w życiu”
Krok 1. Zatrzymanie- Usiądź wygodnie. Zamknij oczy. Połóż jedną dłoń na sercu, drugą na brzuchu. Poczuj ciężar ciała, kontakt z krzesłem, podłogą. To Twoje zakorzenienie – dowód, że naprawdę tu jesteś.
Krok 2. Oddech i obecność - Weź kilka spokojnych oddechów.
Z każdym wdechem powtarzaj w myślach: „biorę swoje miejsce”.
Z każdym wydechem: „uwalniam to, co nie moje”.
Krok 3. Spotkanie z historią - Przypomnij sobie sytuację, w której czuła Pani, że nie ma prawa czegoś poprosić, zabrać głosu albo zająć przestrzeni. Poczuj, gdzie w ciele to się odkłada – może w gardle, brzuchu, barkach. Po prostu zauważ, bez oceniania.
Krok 4. Uznanie - Powiedz do siebie (na głos lub w myślach):
„Widzę Cię. Rozumiem, że było trudno.” „Już nie muszę być niewidzialna, by przetrwać.” „Mam prawo do swojego miejsca – w domu, w pracy, w życiu.”
Krok 5. Symboliczne zakorzenienie - Wyobraź sobie, że z Twoich stóp wyrastają korzenie – głęboko w ziemię. Poczuj stabilność, oparcie, bezpieczeństwo. Ziemia mówi: „Twoje miejsce jest tutaj. Masz prawo tu być.”
Krok 6. Zakończenie- Połóż obie dłonie na sercu. Uśmiechnij się lekko – nawet jeśli trudno. Powiedz: „Dziękuję sobie za to życie. Dziękuję, że zajmuję swoje miejsce.” Otwórz oczy i rozejrzyj się wokół. Zauważ przestrzeń, którą zajmujesz. Ona jest Twoja – z prawa istnienia.
Mam niezwykły przywilej towarzyszyć ludziom w tym procesie – i widzieć, jak krok po kroku ich życie staje się jaśniejsze, ciało lżejsze, a serce spokojniejsze. Każdy proces to podróż – czasem trudna, czasem bolesna – ale zawsze prowadząca do większej wolności.
Ja mam za to ogromną wdzięczność A Ty dbaj o siebie zawsze.
Jeżeli ten post poruszył w Tobie coś ważnego, zostaw proszę ślad w postaci serduszka❤️ . A jeśli uważasz, że może komuś pomóc – udostępnij dalej, niech niesie się dobro.💚
z miłością Małgorzata Wyszomirska Psychobiologia, Totalna Biologia, Świadomość Siebie