06/11/2025
Wielu rodziców martwi się z powodu niejedzenia przez ich dzieci posiłków w szkole. Dziecko jest zapisane na obiady, ale ich nie zjada, tylko wyrzuca. Zabiera wypełnioną śniadaniówkę, która wraca do domu nietknięta. To normalne, że rodzice mogą odczuwać w związku z tym niepokój, dlatego postanowiłam dziś zająć się tym tematem.
Jedną z najczęstszych przyczyn dla których dzieci nie jedzą w szkole, jest stres. Dla wielu dzieci sam fakt przebywania w środowisku, w którym jest wiele bodźców, hałas, inne osoby wokół, inne zwyczaje niż te, do których jest przyzwyczajone, wywołuje napięcie. Jedzenie wymaga rozluźnienia, a w stresie żołądek w potocznej mowie „kurczy się” i dziecko wtedy nie tyle nie chce jeść, co nie może. Możliwe jest, że dziecko może sobie nie uświadamiać tego, że odczuwa stres i gdy je o to wprost zapytamy – zaprzeczy, bo nie umie rozpoznać i nazwać tego co czuje.
Kolejna dość częsta przyczyna, to komfort sensoryczny, a raczej jego brak. Ta sama kanapka, którą dziecko w domu bardzo lubi, przenoszona przez kilka godzin w zamkniętej śniadaniówce, która mogła być kilka razy przerzucona razem z plecakiem z miejsca na miejsce, pachnie, wygląda i smakuje zupełnie inaczej. Nie wygląda i nie pachnie smakowicie i zachęcająco, a wręcz odrzuca od jedzenia.
Inna możliwa przyczyna, to niechęć, rezerwa wobec nowych potraw, nowych smaków. W jadłospisie szkolnym mogą pojawiać się potrawy, których dziecko w ogóle nie zna. Może być też tak, że ulubiona zupa pomidorowa, czy pierogi, które w domu smakują pysznie, na szkolnej stołówce mają inny smak, zapach, strukturę niż to, do czego dziecko przyzwyczajone. I to wystarczy, aby nie miało ochoty jeść. Może być to przejaw neofobii żywieniowej – etapu rozwoju, w którym dzieci unikają nowych pokarmów.
Zdarza się, że dzieci nie lubią jeść przy innych. Czasem sposób w jaki koledzy lub koleżanki spożywają posiłek zniechęca je do jedzenia. Może być dla nich przykry i obrzydzający widok wypluwanego przez inne dziecko kęsa, który mu nie smakuje, ubrudzonych ust, czy rąk, rozlanego, rozsypanego jedzenia. Bywa, że dzieci boją się, że ktoś nieprzychylnie oceni sposób, w jaki one jedzą posiłek, albo zawartość śniadaniówki. Dzieci mające zaniżoną samoocenę, porównujące się z rówieśnikami, mogą mieć poczucie, że drugie śniadania koleżanek i kolegów są bardziej atrakcyjne i smakowitsze, co sprawia, że mogą się wstydzić nawet otworzyć śniadaniówkę przy innych.
Możliwe jest też to, że dziecko ma w szkole inne, ważniejsze priorytety. Woli się bawić z rówieśnikami, rozmawiać, obserwować. Jest tym do tego stopnia zaangażowane, że zapomina o jedzeniu.
Co możemy z tym zrobić?
Przede wszystkim rozmawiajmy z dzieckiem spokojnie, w sposób pozytywny o znaczeniu odżywiania. Pytajmy o samopoczucie, emocje. Gdy problem utrzymuje się przez dłuższy czas, warto porozmawiać z wychowawcą. Szczególnie, kiedy dziecko jest w edukacji wczesnoszkolnej, gdzie wychowawca spędza większość czasu z klasą i może obserwować co się dzieje, zachęcać do spożycia posiłku, zadbać o to w jakiej przebiega atmosferze. Czasem możliwość zjedzenia posiłku w jakimś spokojniejszym, odosobnionym kąciku potrafi rozwiązać problem.
Jeśli mamy podejrzenie, że przyczyny mają charakter sensoryczny, możemy zaopatrzyć dziecko w śniadaniówkę z zamykanymi przegródkami, żeby jedzenie się nie mieszało. Możemy również wspólnie z dzieckiem przegadać i przetestować jakie pokarmy nawet po kilku godzinach przechowywania w pudełku są dla niego do przełknięcia.
Dziecko może uczestniczyć w przygotowaniu swojego posiłku – być może to podziała na nie uspokajająco, da mu poczucie wpływu na to, co je.
Pomocne może być dla dziecka, jeśli posiłek będzie zapakowany w małe porcje czegoś. Tak, aby jedzenie poszczególnych porcji nie zajmowało dużo czasu i było proste do konsumpcji (mini kanapki, małe owoce, pojedyncze kulki winogron, małe pomidorki, czy marchewki, małe placuszki).
Na pewno nie powinniśmy dziecka zmuszać do jedzenia siłą, zawstydzać, ani karać za niejedzenie. Przyjrzyjmy się ogólnemu samopoczuciu dziecka. Czy chodzi chętnie do szkoły, czy nie skarży się na bóle brzucha, głowy. Jeśli tak, a do tego dostrzegamy lęk, niechęć, obniżony nastrój, warto skorzystać z pomocy psychologicznej.
Ważne jest jak się z dzieckiem komunikujemy na temat jedzenia.
Zamiast pytać już na progu czy zjadło, a po usłyszeniu, że znowu nie, robić dziecku wyrzuty, zaproponujmy spokojnie wspólne zastanowienie się nad tym co mogłoby pomóc dziecku zjeść coś w szkole. Robienie z kwestii jedzenia najważniejszego tematu dnia może być dla dziecka sygnałem, że coś z nim jest nie tak i tylko potęgować niepokój.
Jeśli dziecko zdrowo się rozwija, jest pogodne, chętnie chodzi do szkoły, nie ma niedoborów pokarmowych, nie jest niedożywione, a po szkole spożywa potrzebne składniki pokarmowe, nie zamartwiajmy się tym nadmiernie.
Warto szukać specjalistycznej pomocy, gdy:
- Dziecko w ogóle nie je w szkole przez kilka tygodni, miesięcy,
- Płacze, złości się, reaguje lękiem na widok jedzenia,
- Ma skrajnie ograniczoną dietę,
- Ma bóle brzucha, wymioty, odruchy wymiotne, spadek masy ciała,
- Kwestia jedzenia wpływa negatywnie na relacje, emocje i codzienne funkcjonowanie dziecka i rodziny.
Niejedzenie przez dziecko posiłków w szkole nie musi być zaburzeniem. Gdy obserwujemy taki problem, słuchajmy, rozmawiajmy, wspierajmy, wspólnie szukajmy rozwiązań. Spokój i empatia to najlepsze sposoby do odzyskania przez dziecko apetytu. Karanie za niejedzenie jest najgorszym sposobem.
Osobom zainteresowanym tematem w komentarzu wklejam link do artykułu na stronie Ogólnopolskiego Centrum Zaburzeń Odżywiania na temat neofobii pokarmowej.