23/11/2025
Późną jesienią i zimą, kiedy chcąc szukać slonecznej przestrzeni idę na spacer pośród pól bardzo doceniam ten jakże niedoceniany, a czasem marginalizowany i kojarzony z bałaganem (?!) element krajobrazu. Czyżnie, bo o nich mowa, czyli dawne zakrzaczenia śródpolne mają jednak ogromne znaczenie. Dają schronienie ptakom, zapylaczom i drobnym zwierzętom, chronią glebę przed erozją, zatrzymują wodę i wspierają bioróżnorodność. Są też naturalną spiżarnią - dla dzikiej przyrody i dla nas. W końcu tam owoce najlepiej doświetla Słońce.
W czasach, gdy rośnie potrzeba samowystarczalności i bezpieczeństwa żywnościowego, te krzewiaste miedze stają się tym, czym były dla naszych przodków: źródłem żywności, zdrowia i równowagi w krajobrazie. Ich powrót to nie nostalgia, to praktyczna troska o przyszłość. O stabilną glebę, zdrowe pola i dzikie życie, które jest fundamentem zdrowego ekosystemu.
Dzika róża, Śliwa tarnina, Głóg, Jarzębina, Dereń czy nawet Aronia to małe bomby witamin, często neuroprotekcyjnych anotycjanów. Ty nie potrzebujesz kolejnych suplementów opakowanych w plastik. Potrzebujesz wychodzić na długie spacery i częstować się tym, co najlepszego lokalnie daje natura. Możesz też pomyśleć o takim wspierającym ogrodzie biocenotycznym. Z owoców tych cudnych krzewów zrobisz:
– soki i syropy na odporność,
– konfitury i musy,
– nalewki i wina,
– ocet, proszek witaminowy lub susz do herbat,
– dzikie przyprawy (np. zmielony głóg czy jarzębina).
I wiele innych.
Bo może powinnyśmy jak najbardziej dążyć do prostoty, lokalności, pogłębienia relacji i różnorodności.
Czy znacie w ogóle kwintesencję cierpkiego smaku, którym stoi Tarnina? 😁 Ach, to takie indygo perły wśród kolorów słotnej przed-zimy.