07/12/2025
„(…) próba sięgnięcia ideału jest iluzją. Jeżeli konsultując pacjenta przed podjęciem psychoterapii słyszę, że chciałby być kimś innym, inną wersją siebie – bardzo mocno na to reaguję. Jestem przekonana, że nie temu służy dobrze prowadzona terapia, i w ogóle nie zmierza ona w kierunku stania się przez pacjenta kimś zupełnie innym, niż jest. Przeciwnie, pozwala człowiekowi odnaleźć się takim, jaki jest, w zdrowszy niż do tej pory sposób, z całym bagażem często niełatwych doświadczeń i ograniczeń. Tymczasem popwellnessowe podejście mówi jak w reklamie: „Możesz wszystko, tylko musisz zachcieć”. A to nie jest prawda (…)
Nasze ograniczenia nie zawsze są zależne od nas.(…) czasem mamy na nie wpływ, ale bardzo często nie. Bo nieprawdą jest, że wszyscy mamy równe szanse i wystarczy tylko chcieć, żeby osiągnąć wszystko. Już od wieku dziecięcego pozycja wyjściowa ludzi diametralnie się różni, począwszy od sytuacji materialnej – która przekłada się na możliwości edukacyjne i kondycję zdrowotną – aż po rodzinę, która albo jest psychologicznie zasobna, albo uboga, co przekłada się na późniejsze zdrowie psychiczne. Tylko że nie zgadza się to z podejściem „bądź szczęśliwy, możesz wszystko”. W pewnym kolorowym piśmie widziałam kiedyś tytuł poppsychologicznego wywiadu: „Możesz zmienić wszystko, nawet swoją przeszłość”. Bardzo bym chciała wiedzieć, jak to się robi!(…) Wtedy często zaczynamy siebie, swoje ciało, ale też niestety swoich bliskich traktować jak wyczynowy obszar działania, projekt. Więc zakładamy, że (…) można szukać idealnej miłości, chronić się przed rozczarowaniem i frustracją, zaprzeczać upływowi czasu i zawsze wyglądać jak dwudziestokilkulatek.(…) W pogoni za dobrostanem raczej nie myślimy o swoim funkcjonowaniu z innymi. W cenie jest robienie czegoś dla siebie – a nie dla świata czy społeczności. Nawet budowanie relacji ma przede wszystkim przynieść korzyść nam samym.(…)
Niezwykle ważna w funkcjonowaniu człowieka jest zdolność do przeżywania mniej „dobrostanowej” strony życia – cierpienia, bólu, rozczarowania. Tymczasem wellness obiecuje, że kiedy do jakiegoś punktu dobrniemy, to będziemy szczęśliwi.(…)
Życie boli, a nieuniknionym ludzkim doświadczeniem jest samotność – nie uciekniemy od niej, choćbyśmy byli w bardzo dobrych relacjach. To są podstawowe doświadczenia, z którymi każdy z nas musi umieć sobie radzić i je znosić. I być może w tym tkwi kusząca obietnica wellnessu. Że można od tego bólu, samotności i dyskomfortu się uwolnić. Jeśli tylko się wystarczająco sprytnie zorganizuje swoje życie.(…)
Fantazjujemy o systemie aplikacji zdrowej diety i rozwoju duchowego, który zapewni nam szczęście i równowagę. Co oczywiście jest iluzją, bo rozczarowanie i frustracja są wpisane w ludzką kondycję. A my cały czas próbujemy ich unikać. I właśnie na tej naszej fantazji wielu guru wellnessowo-zdrowotnych bazuje i z niej korzysta. Obawiam się, że to handlowanie spokojem i ukojeniem jest bardzo dochodowe. Dlatego dobrze być świadomym, że każdy z nas ma w sobie dziecięcą część, pragnienie wszechpotężnego, chroniącego rodzica i że łatwo jest ją obudzić i wykorzystać.(…) Bo nie istnieje żaden wszechpotężny rodzic, który nas ochroni przed całym złem tego świata – przed chorobami, przed śmiercią czy przed bólem fizycznym i psychicznym.(…) Im więcej dokoła nieprzewidywalności, tym większe zapotrzebowanie na takich opowiadaczy świata, którzy obiecują wytłumaczyć nam, na czym to wszystko polega (…)”
„DLACZEGO PRAGNIEMY BYĆ NAJLEPSZĄ WERSJĄ SIEBIE. I KTO NA TYM ZARABIA?”
https://www.tygodnikpowszechny.pl/dlaczego-pragniemy-byc-najlepsza-wersja-siebie-i-kto-na-tym-zarabia-191929