20/09/2025
W 1976 roku, gdy fala grypy przetaczała się przez domy opieki w Wietnamie, brakowało lekarstw, respiratorów i specjalistycznego sprzętu. W jednej z placówek opiekunowie postanowili spróbować czegoś niezwykle prostego – drenażu ułożeniowego.
Układali pacjentów na pochylonych łóżkach lub podkładali ręczniki pod ich tors, tak by grawitacja pomagała usuwać wydzielinę z płuc i udrażniać drogi oddechowe. Nie było tam nowoczesnych terapii ani leków przeciwwirusowych, tylko uważna obserwacja, pomysłowość i cierpliwa opieka.
Efekt zaskoczył wszystkich. W tej właśnie placówce nie zmarł ani jeden senior, podczas gdy w innych domach opieki liczba ofiar sięgała dziesiątek.
Historia ta przeszła niemal bez echa poza Wietnamem, ale stała się cenną lekcją. Pokazała, że w medycynie obok technologii i leków ogromne znaczenie mają kreatywność, troska i gotowość do działania z tym, co jest dostępne. Czasem to właśnie najprostsze metody mogą uratować życie.