06/05/2024
Bardzo ciekawy reportaż (dostępny także w wersji do słuchania) przygotowany przez Szymona Opryszka, autora świetnej książki "Woda. Historia pewnego porwania"
Z mojego miejsca (terapeutki uzależnień pracującej w dużym mieście) pacjentów i pacjentki ze wsi widać mało: chyba, że są to ich wnuczki i wnuki, które podbierając leki, lub dostając leki wypisane "na różne adehady" w bardzo młodym wieku, bez dokładnej diagnozy psychiatrycznej. Przyjeżdżają po przerwanych terapiach w ośrodkach lub pobytach na oddziałach. Przywożą ich zdesperowani rodzice. Przychodzą skierowani przez sąd lub kuratora.
Niezbędne diagnozy, współpraca pomiędzy lekarzem domowym, specjalitą, psychoterapeutą, kontrola ilości leków na recepcie, psychoedukacja w szkołach czy poradniach: to wszystko w teorii istnieje, ale w praktyce jest prawie niewykonalne: przez wykluczenia komunikacyjne, duże koszty dla systemu, małą opłacalność rynkową, niską świadomość społeczną dotyczącą nadużywania substancji innych niż alkohol.
A recepty na leki narkotyczne (prawie darmowe) wciąż się sypią.
Pracownia Terapeutyczna
U nas na wsi nie ma fentanylu, który zabija rocznie 80 tys. Amerykanów. Mamy za to w domach potworne ilości opioidów na receptę