16/10/2025
UCHWAŁA III CZP 20/25 SĄDU NAJWYŻSZEGO Z DNIA 3 PAŹDZIERNIKA 2025 r.
Autorka: dr Agnieszka Widera - Wysoczańska
Sąd Okręgowy w Krakowie zwrócił się do SN z pytaniem prawnym: Czy możliwe jest stosowanie art. 598¹⁶ § 1 k.p.c. (nakaz zapłaty sumy pieniężnej) wobec rodzica opiekującego, który zaniechał obowiązków kontaktowych, jeśli to zaniechanie jest związane z postawą dziecka — postawą wynikającą częściowo z zachowań obojga rodziców? Wcześniej Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu SK 3/20 (22 czerwca 2022 r.) wskazał, że karanie rodzica opiekującego, gdy brak kontaktów wynika wyłącznie z postawy dziecka, może naruszać konstytucyjną ochronę dziecka i ochronę dobra dziecka.
Sąd Najwyższy w III CZP 20/25 postanowił, że:
Okoliczność, że rodzic sprawujący pieczę nad dzieckiem nie wypełnia obowiązku w przedmiocie kontaktów ze względu na postawę dziecka, nie wyłącza możliwości nakazania zapłaty sumy pieniężnej na rzecz rodzica uprawnionego do kontaktów (art. 598¹⁶ § 1 k.p.c.), również wtedy, gdy postawa dziecka wynika z zachowań obojga rodziców. To znaczy: nawet jeśli dziecko odmawia kontaktu albo reaguje niechęcią (z powodu wpływu obu rodziców lub konfliktu), nie przesądza to, że sankcja pieniężna nie może zostać zastosowana wobec rodzica opiekującego — jeśli zaniechanie kontaktów leży po jego stronie. W uzasadnieniu wskazano, że mechanizm sankcji finansowej ma pełnić funkcję środka przymusu egzekucyjnego, służącego wymuszeniu respektowania orzeczonych kontaktów. Uchwała nie stwierdza, że sankcja ma być stosowana zawsze, konieczne jest badanie stanu faktycznego, motywów i przeszkód kontaktowych.
Zdumiewająca sprawa ... Sąd Najwyższy w uchwale III CZP 20/25 w zasadzie usankcjonował mechanizm umożliwiający osiąganie korzyści finansowych kosztem małoletniego dziecka.
Schemat ten wygląda następująco: jeden z rodziców krzywdzi dziecko, a drugi, zgodnie z prawem chroniąc je przed przemocą, ogranicza kontakt dziecka z osobą wskazywaną przez nie jako sprawca. Osoba stosująca przemoc zaprzecza swoim czynom i wnosi do sądu pozew, powołując się na tzw. alienację rodzicielską. Sąd, powołując się na wspomniany wyrok SN, nie bada profesjonalnie i skutecznie, czy przemoc rzeczywiście miała miejsce, lecz uznaje, że rodzic chroniący dziecko dopuszcza się „alienacji” i zasądza od niego świadczenie pieniężne na rzecz osoby krzywdzącej, a ta ... uzyskuje niezły zarobek. Gdy rodzic ochraniający jest wytrwały w ochronie dziecka, stałe dochody dla osoby wskazywanej przez dziecko jako sprawca "murowane". Sankcja może być stosowana mimo, że dziecko odmawia kontaktów z uzasadnionych przesłanek (np. lęk, trauma), chociaż należy wskazać, że SN stwierdził, że wymaga to ostrożności i uwzględnienia dobra dziecka jako priorytetowego kryterium.
W efekcie:
• rodzic chroniący dziecko zostaje finansowo obciążony i traci źródło utrzymania dziecka,
• dziecko traci poczucie bezpieczeństwa i możliwość uzyskania bliskich relacji ze strony rodzica ochraniającego,
• środki przeznaczone na dobro małoletniego trafiają do osoby, którą wskazuje on jako sprawcę krzywd,
• a sam opiekun, obciążony stresem i koniecznością utrzymania dziecka, staje się emocjonalnie i fizycznie dla niego nieobecny,
• rodzic będący domniemanym sprawcą żali się, że ochraniający chce go "naciągnąć" na alimenty i płaci tylko minimalne lub wcale.
Zastanawia mnie, o czyje dobro w istocie dba Sąd Najwyższy.
Jedno jest pewne — z pewnością nie o dobro małoletniego. W praktyce to właśnie dziecko zostaje ukarane za to, że jego rodzice nie potrafią się porozumieć, albo że jeden z nich jest wobec niego sprawcą przemocy. W świetle prawa dziecko zostaje więc pozbawione środków do życia i prawidłowego rozwoju w okresie dzieciństwa. Znacznie bardziej sprawiedliwym rozwiązaniem byłoby, gdyby ewentualne kary finansowe były wpłacane na konto dziecka, do którego miałoby ono dostęp np. po ukończeniu 21. roku życia. Wtedy rodzic „alienujący” poniósłby realną konsekwencję, a rodzic „alienowany” otrzymałby moralne zadośćuczynienie w postaci świadomości, że środki te trafią do wspólnego dziecka — a nie staną się jego osobistym zyskiem. Obecna decyzja Sądu Najwyższego pokazuje jednak wyraźnie, że w praktyce dziecko staje się własnością jednego z rodziców — tego, który płaci. A jego potrzeby, emocje i bezpieczeństwo pozostają poza centrum uwagi wymiaru sprawiedliwości.
Najważniejsze jest dobro dziecka?
Nie czytałam jeszcze dokładnie uzasadnienia wyroku Sądu Najwyższego (jedynie przeglądnęłam), jednak mam nadzieję, że sędziowie wzięli pod uwagę pierwotne założenia twórcy teorii „alienacji rodzicielskiej” R. Gardnera, który sam wskazywał, że rozpoznanie tego zjawiska jest możliwe wyłącznie po uprzednim, bardzo szczegółowym zbadaniu, czy w rodzinie nie dochodziło, nie dochodzi i nie isteniej zagrożenie, aby doszło do jakiejkolwiek formy przemocy: emocjonalnej, fizycznej, seksualnej, zaniedbania, ekonomicznej czy związanej z uzależnieniami chemicznymi i od pornografii (typy przemocy to dopisek autorki). Jeżeli przemoc występuje, mogła występować lub istnieje zagrożenie jej wystąpienia, nie można mówić o alienacji rodzicielskiej.
Tymczasem w Polsce, z mojego wieloletniego doświadczenia (ponad 35 lat analizy opinii biegłych sądowych i innych), wynika, że w zdecydowanej większości opinii RODK, a teraz OZSS nie badało się i nie bada występowania przemocy ani ryzyka jej ponownego zaistnienia.
Eksperci Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), w lutym 2020 r. jednoznacznie stwierdzili, iż nie istnieją naukowe podstawy do uznania „alienacji rodzicielskiej” za zaburzenie psychiczne, jednostkę diagnostyczną czy kategorię medyczną i nie umieścili jej w ramach Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób ICD-11 (2020).
Gdy powołuję się na decyzję WHO, niektórzy prawnicy pytają:
„Dlaczego mielibyśmy stosować się do zaleceń WHO? Co nas obchodzi ich zdanie?”
Odpowiedź jest prosta, bardziej merytoryczna, a nie emocjonalna.
Dlaczego zalecenia WHO mają znaczenie?
• WHO ustala globalne standardy zdrowia psychicznego. To właśnie ta organizacja opracowuje Międzynarodową Klasyfikację Chorób (ICD), z której korzystają wszystkie państwa członkowskie ONZ – w tym Polska.
• ICD-11, zatwierdzona w 2020 r., nie zawiera pojęcia „alienacji rodzicielskiej” – nie jest to więc żadne rozpoznanie ani zaburzenie psychiczne.
• W konsekwencji żaden psychiatra, psycholog kliniczny ani biegły sądowy czy prawnik nie powinien używać tego terminu jako diagnozy czy podstawy postępowania sądowego.
Standardy WHO są podstawą do:
• opracowywania krajowych przepisów i wytycznych,
• kształcenia specjalistów,
• praktyki sądowo-psychologicznej i orzeczniczej,
• oraz zapewnienia etycznych i spójnych standardów diagnozy.
Zignorowanie tych zaleceń prowadzi do chaosu metodologicznego, podważa sens istnienia jakichkolwiek jednostek chorobowych w ICD-10 czy ICD-11, otwierając drogę do pseudonauki, paramedycyny i ideologicznej „psychologii szamańskiej”, w której osobiste przekonania zastępują dowody naukowe.
Takie podejście zagraża:
• rzetelności diagnozy,
• bezpieczeństwu osób pokrzywdzonych,
• oraz zaufaniu społecznemu do systemu ochrony zdrowia i wymiaru sprawiedliwości.
Dlatego klasyfikacje takie jak ICD-10 i ICD-11 nie są ograniczeniem, lecz gwarancją naukowej wiarygodności i bezpieczeństwa pacjentów.
Dlaczego więc zdanie WHO „powinno nas obchodzić”?
Bo psycholodzy, psychiatrzy, pedagodzy i prawnicy mają obowiązek stosować aktualne, naukowo uzasadnione standardy. Używanie pojęć nieuznanych przez WHO czy APA (Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne) prowadzi do błędnych opinii biegłych, nie opartych na aktualnych standardach i co najważniejsze, do krzywdzenia ofiar przemocy, zwłaszcza dzieci. Sądy i instytucje zobowiązane są opierać swoje decyzje na międzynarodowych klasyfikacjach, by zapewnić rzetelność i obiektywność orzeczeń i ochronę praw osób najsłabszych. Tutaj subiektywne i osobiste doświadczenie sędziego raczej nie powinno mieć zastosowania, podobnie jak nie ma w przypadku orzekania w sprawach, np. procedur operacji osób chorych na raka.
Nie chodzi o „ślepe podporządkowanie się WHO”, lecz o respektowanie globalnego konsensusu naukowego, który chroni etykę zawodową, dzieci i ofiary przemocy. Stanowisko WHO pomaga utrzymać spójność diagnostyczną, profesjonalizm i humanizm w psychiatrii, psychologii i wymiarze sprawiedliwości.
Kto jeszcze sprzeciwia się używaniu pojęcia „alienacji rodzicielskiej”?
1. Europejskie Stowarzyszenie Psychoterapii (EAP, Wiedeń), w 2017 r. wydało stanowisko, w którym odrzuciło koncepcję „alienacji rodzicielskiej” jako niepopartą dowodami naukowymi i potencjalnie szkodliwą w praktyce terapeutycznej.
2. Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne (APA), w ramach DSM-5 (Międzynarodowej Klasyfikacji Zaburzeń Psychicznych) nie uznało „alienacji rodzicielskiej” za jednostkę diagnostyczną ani zaburzenie psychiczne.
3. Grupa Ekspertów Rady Europy ds. Przeciwdziałania Przemocy wobec Kobiet i Przemocy Domowej (GREVIO), w stanowisku z dnia 16 września 2021 r. ostrzegła przed stosowaniem tego pojęcia w postępowaniach sądowych dotyczących przemocy wobec kobiet i dzieci.
4. Parlament Europejski, w rezolucji z dnia 6 października 2021 r. wezwał państwa członkowskie do unikania odwoływania się do koncepcji „alienacji rodzicielskiej”, gdyż może ona prowadzić do bagatelizowania przemocy domowej.
5. Rzecznik Praw Obywatelskich (RPO), prof. Marcin Wiącek, w stanowisku z dnia 1 grudnia 2021 r. uznał, że stosowanie terminu „alienacja” w opiniach OZSS może prowadzić do niesłusznego obwiniania matek o manipulowanie dziećmi, mimo że w rzeczywistości chronią one siebie i dzieci przed przemocą.
6. Trybunał Konstytucyjny w wyroku z dnia 22 czerwca 2022 r. (sygn. akt SK 3/20) zwrócił uwagę na konieczność szczególnej ochrony dobra dziecka oraz potrzebę rzetelnej oceny opinii psychologicznych, zwłaszcza w kontekście sporów rodzicielskich.
7. Organizacja Narodów Zjednoczonych (ONZ) w Raporcie Reem Alsalem pt. „Opieka, przemoc wobec kobiet i przemoc wobec dzieci” (Genewa, 23 czerwca 2023 r.) podkreślono, że stosowanie pojęcia „alienacji rodzicielskiej” w sądach prowadzi do ignorowania zarzutów przemocy i może zagrażać bezpieczeństwu dzieci.
o Członkowie ONZ apelują, by w sprawach rodzinnych priorytetem było bezpieczeństwo dziecka i ofiary przemocy, a nie formalne utrzymanie relacji z obojgiem rodziców.
8. Polskie Towarzystwo Psychiatryczne (PTP) w dniu 8 czerwca 2024 r. wydało oficjalne stanowisko, w którym uznało, że „alienacja rodzicielska” nie stanowi pojęcia naukowego i nie powinna być używana w diagnozie psychologicznej ani psychiatrycznej.
9. Ministerstwo Zdrowia, Dagmara Korbasińska-Chwedczuk, Dyrektor Departamentu Równości w Zdrowiu, w piśmie z dnia 5 października 2024 r. potwierdziła, że stosowanie terminu „alienacja rodzicielska” jest sprzeczne z aktualnymi standardami WHO i ICD-11,
10. Konsultant Krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży, dr n. med. Aleksandra Lewandowska, w dniu 3 listopada 2024 r. wskazała, że pojęcie to nie znajduje potwierdzenia w nauce i nie powinno być używane w orzecznictwie ani diagnozie klinicznej.
11. Autorka niniejszego opracowania na wniosek Senatu RP sporządziła opinię 333 do projektu ustawy dotyczącego opieki naprzemiennej (druk senacki nr 63, maj 2021 r.), w której przeanalizowała psychologiczne i prawne konsekwencje stosowania pojęcia „alienacji rodzicielskiej” w świetle wyników badań naukowych.
Uwagi porządkujące:
• Uchwała Sądu Najwyższego w III CZP 20/25 przyznaje sądom większą elastyczność w stosowaniu sankcji, ale nie nakazuje ich automatycznego stosowania.
• Ocenie muszą podlegać konkretne przesłanki: motywacje dziecka, historia kontaktów, ewentualne zagrożenia czy urazy.
• W świetle tej uchwały, terminy takie jak „alienacja rodzicielska” nie mogą zastępować rzetelnej analizy psychologicznej i faktograficznej.
• Uchwała zwraca uwagę na potrzebę głębokiego badania przyczyn, nie można uznać odmowy kontaktów za zjawisko wyłącznie „alienacyjne”.
Warto wskazać, że w czerwcu 2025 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu jako odwoławczy, uniewinnił matkę oskarżoną o znęcanie się nad dzieckiem przez izolowanie go od ojca, powołując się na orzecznictwo Sądu Najwyższego dotyczące tego, że znęcanie się wymaga znaczącej dotkliwości działań, a samo utrudnianie kontaktu nie zawsze jest przestępstwem.
Pozdrawiam serdecznie,
autorka Agnieszka Widera - Wysoczańska
Dr nauk hum. w zakresie psychologii,
Psycholog specjalizujący się od 1987 r. w psychologii klinicznej (Dyplom psychologa: 8635), terapii traumy, w tym przemocy seksualnej,
Psychotraumatolog, Certified in Complex Trauma Treatment, Level I (CCTP-I) PESI, Canada,
Psychoterapeuta Certyfikowany przez Europejskie Towarzystwo Psychoterapeutyczne (z dnia 7.02.2006), Wiedeń,
Specjalista w zakresie przeciwdziałania przemocy PARPA (z dnia 1.07.2005),
Ekspert Senatu RP (od 2021),
Superwizor PTT (z dnia 1.09.2006),
Superwizor w zakresie przeciwdziałania przemocy IPZ PTP (11.01.2014-2017),
Nagroda im. C. Wilbur, ISSTD (USA) za wkład w rozwój badań i praktyki w terapii traumy i dysocjacji (14.04.2020),
Adiunkt Instytutu Psychologii UWr (1987 – teraz),
Psychoterapeuta i Trener w Instytucie Psychoterapii Traumy, Rozwoju i Szkoleń,
Autorka licznych książek i artykułów naukowych i popularnonaukowych.