17/09/2025
„Życie na respiratorze.” Historia pana Tomasza💙
Tego jeszcze u nas nie było🤩❗️ Pan Tomek – nasz pacjent – sam opisał swoją niezwykłą drogę: od COVID-owej śpiączki i 33 dni pod respiratorem, aż po biegi w górach i powrót do pełni życia. Chcecie poznać tę historię❓ To opowieść o sile, nadziei i wdzięczności. Zapraszamy do lektury ⬇️
“Grudzień 2021 roku. Tomasz, 37-letni mieszkaniec Mielca, choruje na COVID-19. Początkowo myśli, że to zwykłe przeziębienie…
- “Kaszel, gorączka, duszności – próbowałem wytrzymać, liczyłem, że samo przejdzie” – wspomina.
Przez dziewięć dni zostaje w mieszkaniu, zanim wzywa pogotowie. W szpitalu w Mielcu diagnoza jest bezlitosna: COVID-19, masywne zapalenie płuc, ciężka niewydolność oddechowa. Badania pokazują, że wirus zajął aż 70–75% powierzchni płuc.
- „To był moment, kiedy zrozumiałem, że jestem naprawdę blisko krawędzi” – mówi Tomasz.
Po sześciu dniach leczenia, bez poprawy, lekarze podejmują dramatyczną decyzję. 27 grudnia przewieziono go do Rzeszowa. Tam zapada decyzja o intubacji i podłączeniu do respiratora. Spędza w klinice 33 dni – z czego 22 w śpiączce farmakologicznej, zależny od maszyny, która za niego oddycha.
To był czas walki na granicy życia. Lekarze wykonali tracheotomię. Na potylicy powstały rozległe odleżyny, na szyi blizny po wkłuciu centralnym, a na skórze kolejne ślady po przewodach i drenach. Tomasz stracił 18 kilogramów. W dokumentach zapisano: „stan bardzo ciężki, niewydolny oddechowo-krążeniowo”.
Kiedy w końcu się obudził, psychika płatała figle. Miał omamy, lęki, chwile zwątpienia. Konsultował go psychiatra.
- „Raz miałem ochotę rzucić się do walki o zdrowie, innym razem byłem przekonany, że resztę życia spędzę w łóżku” – przyznaje.
Pod koniec stycznia 2022 roku odłączono go od respiratora. Zaczął oddychać samodzielnie, przez rurkę tracheostomijną. Stawiał pierwsze kroki o kulach – i kilka razy upadał.
- „Miałem zero kondycji. Zero. A jeszcze kilka miesięcy wcześniej biegałem po górach” – mówi.
I wtedy w jego życiu pojawił się pan Marek – prowadzący klinikę z komorami hiperbarycznymi. To tam Tomasz trafił kilka dni po wyjściu ze szpitala.
- “Pan doktor Marek zdecydował się spróbować. Powiedział mi wtedy: ‘Jeszcze będzie Pan skakał po drzewach’. Uśmiechnąłem się gorzko. Wtedy w to nie wierzyłem”.
Przez trzy miesiące, co drugi dzień, Tomasz przyjeżdżał na terapię HBOT. Oddychał czystym tlenem w odpowiednio wysokim ciśnieniu. Efekt?
- „Każdego dnia czułem, że wracam. Że oddech jest głębszy, że mam więcej siły”.
Dziś jest silniejszy niż przed chorobą. Startuje w biegach OCR, chodzi po górach, ćwiczy.
- „Paradoksalnie, moja wydolność jest lepsza niż przed COVID-em” – mówi z dumą.
Na ciele wciąż zostały ślady tamtej walki – blizny na głowie po odleżynach, blizny na szyi po wkłuciach i tracheotomii.
- „Patrzę na nie jak na trofea. To przypomnienie, jak blisko byłem granicy i że udało mi się wrócić” – podkreśla.
Na koniec mówi jedno:
- „To, że dziś żyję pełnią życia, zawdzięczam panu Markowi i jego zespołowi. To oni sprawili, że mogę biegać, wspinać się i oddychać pełną piersią. Lekarze uratowali mi życie, ale pan Marek dał mi to życie z powrotem”.
Dajcie znać, komu udało się dotrwać do końca bez uronienia łezki 🥹. My nie daliśmy rady 🥹🥹🥹
Będzie nam też ogromnie miło, jeśli udostępnicie tę historię – niech doda odwagi tym, którzy dziś walczą o zdr-O-wie.
Panu Tomkowi dziękujemy za opisanie swojej historii i podesłane zdjęcia 💙!
Jeśli masz pytania, zapraszamy do kontaktu Oxigeno Clinic - Komory Hiperbaryczne 3,0 ATA 👋🏻
☎️ 791 - 963 - 963